Ostatnio wpadłam w szał czytelniczy, toteż zaniedbałam trochę oglądanie, ale co poradzić, że znalazłam na przecenie wszystkie cztery tomy serii “Siedem Królestw” od Cindy Williams Chima (pierwszy nazywa się “Król Demon” – ma prześliczną okładkę, więc może go widzieliście w księgarni :)) i pochłonęłam je trybem 2-3 dni na tom? Naprawdę świetna seria, szczególnie dla płci pięknej, bo ma bardzo fajny wątek miłosny ^^ No i bohaterkę (jak i bohatera) łatwo polubić, co rzadko się zdarza :] Aktualnie poczytuję “Szklany Tron” (Sarah J. Maas) i póki co też zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie.
Wracając jednak do anime – tym razem obejrzałam 3 tytuły. Fantasista Doll, Fate/kaleid liner Prisma Illya oraz Kimi no Iru Machi i na nich się skupmy w poniższej notce :)
…chociaż moim tekstem na pewno nie przebiję dzisiaj newsa o nowo narodzonym następcy brytyjskiego tronu XD
Fantasista Doll – Odcinek 01
OPIS: Oryginalna opowieść o lalkach, które walczą za pomocą zdolności czerpanych ze specjalnych kart.
OPINIA: W tym sezonie jakoś tak wyszło, że temat magicznych kart jest dość często powtarzanym motywem w anime. O Gen’ei wo Kakeru Taiyou już rozmawialiśmy, dziś zaś pokażę kolejne dwa tytuły poruszające tą kwestię – pierwszym z nich jest właśnie Fantasista Doll. Uzume to normalna nastolatka, która w dzieciństwie interesowała się karciankami, a wręcz odnosiła sukcesy w tym specyficznym “sporcie”. Teraz jednak nie chce wracać do tamtego okresu w swoim życiu, jako że znajomi ze szkoły lubili się naśmiewać z tego nietypowego hobby. Kiedy jednak dziewczynie wydaje się, iż ktoś ją ściga, a tajemniczy głos oferuje jej pomoc, bez zastanowienia postanawia ją przyjąć (bo przecież każdy ufa dziwnemu głosowi zadającemu milion pytań o prywatne sprawy, kiedy siedzimy w szkolnym składziku – pozwólcie mi nie komentować tego idiotyzmu ^^”) – w ten sposób zostaje Mistrzem kilku magicznych dziewcząt przedstawiających się jako Lalki Fantasista. Owe Lalki świetnie walczą z akompaniamentem muzyki od cudownego Yasuharu Takanashiego – te mocne, dynamiczne rytmy początkowo wręcz zaskakują przy tak słodziutko narysowanym tytule, ale dzięki temu seria zyskuje pazurek i motywuje mnie do jej dalszego oglądania. Kreska jest ładna, szczególnie design postaci, ale niczym niesamowitym nie zaskakuje. Za to animacja wygląda naprawdę porządnie :) Bohaterka to bardzo stereotypowa heroina – roztrzepana, ale z wielkim sercem. Po końcówce pierwszego odcinka i tym samozwańczym Taxido (:P) nie mogłam pozbyć się wrażenia, że Fantasista Doll to takie Card Captor Sakura meets Sailor Moon ;> Z drugiej strony anime to tak naprawdę nie oferuje niczego niezwykłego. Osobiście nie czuję się wstrząśnięta, ale definitywnie jest to coś, co przyjemnie się ogląda. Pewnie też moje pozytywne odczucia napędza fakt, że wcześniej obejrzałam Kimi no Iru Machi, które oględnie mówiąc, niezbyt mi się spodobało. Coś dla fanów magical girls oraz serii “lekkich i nieskomplikowanych”.
WSTĘPNA OCENA: 6+
Fate/kaleid liner Prisma Illya – Odcinki 01-02
OPIS: Spin-off serii Fate/stay night z Illyasviel von Einzbern jako protagonistką, prowadzącą normalne, spokojne, szkolne życie.
OPINIA: To chyba ostatni z tych “wyczekiwanych” przeze mnie tytułów. Po obejrzeniu serii Fate (tak “zero” jak i “stay night”) definitywnie czułam niedosyt i chęć na więcej opowieści ze świata targanego Wojną o Święty Graal. Z odsieczą przychodzi Fate/kaleid – spin-off, który wrzuca dobrze nam znany setting oraz bohaterów do alternatywnej rzeczywistości, gdzie to Illyasviel, w skrócie Illya, przez przypadek zostaje magical girl pod patronatem Rin Tohsaki, zaś żeby wyplątać się z tej kabały i wrócić do normalnego życia, musi pomóc czarnowłosej dziewczynie zgromadzić specjalne karty. Zaletą anime jest jego konstrukcja. Dla fanów produkcji Type-Moon będzie to fanservice w czystej postaci, gdzie będą mogli ponabijać się ze swoich ulubieńców i oglądać ich w totalnie innej, zwariowanej roli (po za tym powinni też rozpoznać kilka ujęć wzorowanych na pamiętnych scenach), jednak nie tylko oni mogą się dobrze bawić przy Prisma Illya. Nawet bez znajomości tematu, to wciąż bardzo zabawna parodia stereotypowych mahou shoujo z interesującą fabułą i śliczną grafiką ^^ W oczekiwaniu na premierę udało mi się przeczytać mangę i choć wersja animowana nie jest niestety aż tak zabawna jak wersja papierowa, to wciąż całkiem nieźle trzyma się materiału źródłowego. Ciekawi mnie tylko ile zostanie zekranizowane. Manga skłąda się z trzech części, wiec te wyznaczone 10 odcinków zapewne pokryje tylko pierwszą z nich – szkoda, bo absolutnie nie mogę się doczekać Gilgamesha, a on dopiero jest dużo później :( Wróćmy jednak do elementów wizualnych. Bardzo podoba mi się projekt postaci (choć Shirou wygląda ciut dziwnie) – ta delikatna kreska i wielkie oczy o jaskrawych kolorach ^^ Ślicznie się to komponuje z (póki co ;p) lekkim tonem serii. Tła tak samo przedstawiają nam istne feerie barw, a efekty magiczne są odpowiednio efektowne i ładnie/płynnie zanimowane. Główna bohaterka, Illya, to typowa fanka magical girl. Zawsze marzyła o posiadaniu magii, ale kiedy ją wreszcie otrzymała, dostrzega, że nic nie jest tak łatwe i przyjemne jak to wygląda w oglądanych przez nią anime. Posiada też ona, a jakże, magiczną laskę, która mówi i zdaje się mieć dość specyficzny charakterek, sprzeczny z Rin, jej pragmatyczną, wcześniejszą właścicielką XD Stąd też biorą się elementy komediowe – tytuł ten na każdym kroku postara się rzucić nam w twarz stereotypem, który można wyśmiać :) Warto też wspomnieć o sympatycznym openingu i fajnej ścieżce dźwiękowej. Ogółem jest to ciekawe magical girls – nie omieszka pokazać nam odpowiednią dawkę magicznych walk oraz potęgi siły przyjaźni wywołując przy tym uśmiech na naszej twarzy. Czekam na więcej!
WSTĘPNA OCENA: 7+
Kimi no Iru Machi – Odcinek 01
OPIS: Yuzuki Eba po wyprowadzce z Tokio zaczyna uczęszczać do liceum na wsi, która od tej pory ma być jej nowym domem. Mieszka ona razem z Haruto Kirishimą – ojciec chłopaka jest praktykantem pod opieką ojca Yuzuki. Bohater jednak nie wydaje się być szczęśliwy z takiego rozwoju wypadków i jak tylko może stara się nie mieć z dziewczyną nic wspólnego. Pojawia się też jeszcze jedna osoba, Nanami Kanzaki, w której Haruto prawdopodobnie jest zakochany. A więc… co takiego się jeszcze wydarzy?
OPINIA: Czułam się trochę zagubiona oglądając ten odcinek – początkowo myślałam, że tak po prostu zaczyna się ta seria, ale potem przypomniało mi się, że opis przedstawiał trochę inne wydarzenia. Poszperałam po forach i znalazłam swoją odpowiedź. Okazuje się, iż anime Kimi no Iru Machi jest adaptacją mangi… tyle że nie od jej samiutkiego początku. Z tego co udało mi się wyszukać, seria ta zaczyna się tak w połowie całej opowieści. Bardzo miło, że nikt nie raczył zrobić choćby kilku minutowego recapu ze streszczeniem i wyjaśnieniem skąd nagle wzięliśmy się w tym punkcie historii. Jak widać twórcy od razu założyli, że Ci którzy będą to oglądać, wcześniej zdążyli zapoznać się z pierwowzorem. Projekt postaci średnio przypadł mi do gustu – włosy wyglądają jak długo niemyte strączki, a nie porządna fryzura ;P Pomijam już sam fakt tego, że odcinek ciągnął się jak flaki z olejem. Co chwilę zerkałam jak stoję z czasem. Bardzo mało w tym było… czegokolwiek, tak w sumie. Akcji się nie spodziewałam po szkolnym romansie, ale ani bohaterowie nie zrobili przesadnego wrażenia, ani element “romantyczny”, który przecież zawsze bardzo lubię – już nie wspominając od przeskakiwania z sytuacji na sytuację bez utrzymywania wrażenia ciągłości. Haruto jako bohater nie jest aż tak zły, ale jego główną i niepodważalną zaletą jest seiyuu. Absolutnie uwielbiam Yoshimase Hosoye z tym jego specyficznym akcentem! Mogłabym go słuchać cały dzień <śmiech> Śpiewa on też spokojniutki i całkiem ładny ending ^^ Sęk jednak w tym, że jeden seiyuu produkcji nie uratuje, a to coś prędzej doprowadzi mnie do rozstroju nerwowego (z jakiegoś powodu byłam poirytowana tym co się działo na ekranie), albo zanudzi na śmierć, niż zapewni jakąkolwiek rozrywkę. Daruję sobie dalszą znajomość z Kimi no Iru Machi i cieszę się, że zawsze coś mnie powstrzymywało przed zabraniem się za mangę – jak widać mój szósty zmysł podpowiadał mi, żebym dla własnego dobra trzymała się od tego z daleka ;P
WSTĘPNA OCENA: 4
Filed under: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2013, Anime, Fantasista Doll, Fate/kaleid liner Prisma Illya, Kimi no Iru Machi, lato, odcinek, opis, Pierwsze Wrażenie
