Trochę zaspałam z notką (w końcu sezon ruszył już w środę) – wińcie letnie rozluźnienie i visual novelkę Hakuouki: Demon of The Fleeting Blossom, która ostatnio pożera mój czas :) Jak już ją skończę, pokuszę się pewnie o jakąś recenzję, ale nie spodziewajcie się jej zbyt prędko – w końcu jestem dopiero na drugiej ścieżce (z pięciu) ;)
Wracając jednak do anime – że tak powiem, zaczynamy mocnym uderzeniem! Przed wami krótkie podsumowanie pierwszych odcinków Free! Eternal Summer, Sailor Moon: Crystal oraz Sword Art Online II.
Free! Eternal Summer – Odcinek 01
OPIS: Drugi sezon anime a perypetiach członków Klubu Pływackiego Liceum Iwatobi.
OPINIA: Chciałam napisać „Drugi sezon cudowności Makoto”, ale doszłam do wniosku, że jakiś poziom profesjonalizmu trzeba jednak zachować, tak? Eeeeee… nope~~ Nie trzeba – w końcu mówimy o Free, prawda? :D Kwintesencji letniego guilty pleasure dla Pań :) Ekipa przeszła do klasy wyżej, teraz zaś już jako trzecioklasiści (przynajmniej niektórzy z nich) szukają nowych członków do swojego klubu, trenują pływanie i udają, że są całkowicie normalni, choć widzowie wiedzą swoje~ Jedyna konkretna zmiana, to Rin, który tym razem już nie jest antagonistą i na porządku dziennym daje się wciągać w wygłupy swoich starych przyjaciół ^^ Cóż tak naprawdę mogę tu napisać? Strona wizualna stoi na tym samym, wysokim poziomie, do jakiego przyzwyczaiło nad Kyoto Animation. Jest na czym zawiesić oko i nie chodzi mi tu tylko o sami-wiecie-jakie walory naszych bohaterów ^^ Muzyka kontynuuje nastrój z poprzedniej serii, tak jak i nowy opening i ending od tych samych kapel co poprzednio (OLDCODEX oraz STYLE FIVE), dostarczając kolejno utwór rockowo-dynamiczny oraz coś do chichotania ;) Jest sympatycznie, ślicznie i mega zabawnie (już dawno się tak nie śmiałam przy oglądaniu anime!). W skrócie – podobało wam się Free! ostatnio? Teraz dostajecie więcej tego samego… i nie można tego uznać za minus ^^ A bonusem macie nową postać z głosem Hosoyi Yoshimasy <3
NA PLUS: humor, humor, humor, przesympatyczne postacie, fanservice dla Pań ^^
NA MINUS: seria może się nie spodobać męskiej widowni ;)
WSTĘPNA OCENA: 8+
Bishoujo Senshi Sailor Moon: Crystal – Odcinek 01
OPIS: Usagi Tsukino to drugoklasistka z gimnazjum – trochę niezdarna i łatwo wybuchająca płaczem, ale jednocześnie zawsze pełna energii. Pewnego dnia spotyka Lune, czarną kotkę z symbolem półksiężyca na czole, która pomaga jej przemienić się w Czarodziejkę z Księżyca, obrończynię miłości i sprawiedliwości w marynarskim mundurku! Jako wybranka, Usagi ma misję – zebrać pozostałe wojowniczki, odnaleźć Srebrny Kryształ oraz ochronić księżniczkę.
Tymczasem władczyni Królestwa Ciemności, Królowa Beryl, także pragnie posiąść Kryształ skrywający nieograniczoną potęgę… W tym celu wysyła swoje sługi do miasta, w którym mieszka Usagi, a dziwne przypadki i tajemnicze wydarzenia przybierają na sile.
OPINIA: Jedno słowo: nostalgia ^^ Z serią tą jest podstawowy problem – każdy, kto oglądał ją jeszcze w latach 90-tych, ma w głowie wyrobioną wizję dotyczącą tego jak powinien wyglądać remake. To ikona całego przemysłu anime i twórcy dobrze wiedzieli, że ruszanie jej jest mniej więcej równe wsadzeniu kija w mrowisko. Nie twierdzę, że wszystkie decyzje, które podjęli są dobre, jednak nie da się odmówić ogromnej radochy, jaką miałam przy oglądaniu ^^ Ale po kolei. Fabuła, wedle obietnicy, pokrywa się z mangową wersją Czarodziejki z Księżyca, acz należy zaznaczyć, że to dopiero pierwszy odcinek, a wcześniejsza adaptacja na tym punkcie historii też była dość wierna ;) Największe kontrowersje wzbudza grafika – przyznam, że ujawniony niedawno projekt postaci na statycznych artach zbytnio mnie nie zachwycił (dziwna ekspresyjność twarzy), ale w ruchu definitywnie wypada sporo lepiej. Po kilku minutach już nie zwracałam na niego uwagi (no, może poza momentem, gdy pokazali super wybishowanego Tuxedo ;D). Nie dało się natomiast zignorować komputerowej animacji, którą użyto do sekwencji transformacji Sailor Moon. Trochę mi szkoda, że teraz większość internetu zajęta jest wojną dobre/złe CG , a nikt nie uśmiechnie się widząc ukłon do starych fanów, ponieważ wspomniana przemiana jest nową wersją tej, którą pamiętam z lat 90-tych :) Osobiście nie lubię takich wstawek, ale im dłużej patrzę na tą nową grafikę, szczerze mówiąc, tym bardziej zaczyna mi się podobać. Za to tła wypadają fajnie bez żadnego ale – jakby malowane farbkami. Całość tonie w przyjemnych dla oka pastelowych barwach, które ładnie komponują się z całym konceptem. Muzyka rządzi – Yasuharu Takanashi znów się postarał ^^ Jest odpowiednio epicka i magical gilrsowa. Nowa obsada daje radę i przez to też trochę żałuję, że nie zmieniono całości. Kotono Mitsuishi, głos starej i nowej Usagi, nigdy nie była moją ulubienicą, a jej krzyki ranią uszy. Czego by jednak nie mówić o stronie technicznej, jedno jest pewne – przy oglądaniu bawiłam się świetnie! Nie wiem ile w tym zasługi wspomnianej wcześniej nostalgii, ale mimo wielu lat, które minęły od mojej ostatniej przygody z anime SM, było sympatycznie ^^ Mahou shoujo, feelsy romans (*___*), trochę humoru i sporo akcji – na to czekam, szkoda tylko, że czekać na następny ep trzeba długo, bo aż 2 tygodnie <ech> Aż mam ochotę znów sięgnąć po mangę…
NA PLUS: pastelowe barwy, klimat trzymający się mangi, świetny OST, dobra nowa obsada seiyuu
NA MINUS: trzeba się przyzwyczaić do projektu postaci, animacja CG nie każdemu się spodoba, seiyuu Usagi, odcinki wychodzą raz na 2 tygodnie
WSTĘPNA OCENA: -8
Sword Art Online II – Odcinek 01
OPIS: Rok po incydencie z SAO, Seijiro Kikuoka z Japońskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz Departamentu Komunikacji „Oddział Wirtualnej Rzeczywistości”, zwraca się do Kirito z osobliwą prośba. Chodzi o pomoc w zbadaniu sprawy “Death Gun” („Pistoletu Śmierci”), która miała miejsce w VRMMO pełnym broni palnej i stali, zwanym Gun Gale Online (GGO). “Gracze zastrzeleni przez tajemniczy avatar z jego kruczoczarnego pistoletu tracą życie także w świecie rzeczywistym…”. Kirito nie jest w stanie odmówić dziwnej prośbie Kikuoki i postanawia zalogować się do GGO, choć nie jest zbytnio przekonany, że wirtualny świat mógłby w jakikolwiek fizyczny sposób wpłynąć na świat rzeczywisty.
Bohater zagłębia się w nową, obcą grę, by zdobyć poszlaki w sprawie “Death Gun”. Na miejscu spotyka Sinon, dziewczynę z wielkim karabinem snajperskim „Hecate II” na ramieniu, która postanawia pomóc mu odnaleźć się w nieznanym otoczeniu. Dzięki jej radom, chłopakowi udaje się zapisać do turnieju “Bullet of Bullets” („Nabój Wśród Naboi”), mającego na celu wyłonić najlepszego strzelca w GGO. Kirito liczy, że przez udział w tym evencie ściągnie na siebie uwagę tajemniczego gracza…
OPINIA: Sequel SAO zaczyna tak jak i light novelka – wolnym tempem i sporą ilością informacji. Tym razem nie ma wielkiej rewelacji o uwięzieniu tysiąca ludzi w grze komputerowej, ani dramatycznej walki o przetrwanie – zakres problemu jest dużo mniejszy, ale nie mniej przerażający, bo co innego gdy wiemy co jest „mordercą”, a co innego, gdy stawiamy czoło nieznanemu. Co rzuca się w oczy, to odrobinkę bardziej dojrzali bohaterowie, którzy powoli myślą o swojej przyszłości próbując na powrót odnaleźć się w świecie realnym. Lubię też „techniczny bełkot” tej serii – o ile początkowe tomy są dość niezdarne w tym względzie, tak od Phantom Bullet poziom definitywnie wzrasta, a przy tomie 9 już pochłaniałam wszystkie informacje :) Z innych faktów: ogromnie brakuje mi monologów wewnętrznych Kirito – uwielbiałam je czytać w książkach, a tu niestety spora część z nich musi zostać wycięta przez wzgląd na ograniczenia czasowe. Odbiera to niestety sporo uroku głównemu bohaterowi. Ten plus, że owe wspomniane „ograniczenia” nie są aż takie złe – mimo początkowych doniesień, iż seria ta ma mieć zaledwie 12 odcinków, okazało się, że dostała jednak pełne 24 (jest szansa na ekranizację Mother’s Rosario – tomu przez wielu uważanego za najlepszego w serii). Nowa gra, to shooter, a więc można się spodziewać, że SAOII będzie utrzymane w odrobinę innym, mroczniejszym klimacie niż poprzedniczka. Opening (niezła piosenka od Eir Aoi) lecący na końcu odcinka zdołał już zaspoilerować jak Jedi Master Kazuto odnajdzie się w tej nowej rzeczywistości i naprawdę nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć te wszystkie sekwencje walki w soczystej animacji! Jak już jednak jesteśmy przy wrażeniach wizualnych – GGO wygląda świetnie! Wszystkie ujęcia z nowego MMO (szczególnie tła-krajobrazy) wywołały u mnie zadowolone potakiwanie, ale z drugiej strony niektóre ujęcia (jak randka Kirito i Asuny na początku pizodu) prezentowały spory spadek jakości grafiki. I kolory nie były dość soczyste i kontur dość wyraźny… Z ratunkiem przychodzi dobra muzyka – aspekt ten ponownie powierzono Yuki Kajiurze. W skrócie: jako fanka książek czekam na więcej, szczególnie iż nie było jeszcze nawet porządnego przedstawienia deuteragonistki tej serii. Tym razem będzie więcej intrygi i zagadek a mniej romansu, czas pokaże czy taki koncept przypadnie do gustu widzom.
NA PLUS: piękne tła, wciągający „techniczny bełkot”, mroczniejszy klimat w porównaniu do poprzedniczki
NA MINUS: spadek jakości grafiki
WSTĘPNA OCENA: -8
Cheers~! :*
Filed under: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2014, Anime, Bishoujo Senshi Sailor Moon (2014), Bishoujo Senshi Sailor Moon: Crystal, Free!, Free! Eternal Summer, lato, opis, Pierwsze Wrażenie, Sailor Moon, Sailor Moon: Crystal, Sword Art Online, Sword Art Online II
