Ech, a taki miałam ambitny plan dodawać coś codziennie, ale wczoraj zaaferowana pakowaniem i powrotem na uczelnię (aka obowiązkowe kilka godzin w środkach komunikacji) jakoś nie czułam weny do pisania. Dziś może i też nie tryskam energią (kto wymyślił zajęcia o 8 rano =____=), dlatego dla pobudki sprawdziłam anime, które ukazało się już parę dni temu i zdążyło narobić niezłego zamieszania! Dlaczego? Gdyż mówimy o Shokugeki no Souma, znanym też jako foodporn… *ekhm* …chciałam powiedzieć Food Wars ;P
OPIS: Souma Yukihira marzy by kiedyś przewyższyć umiejętności swojego ojca i zostać pełnoprawnym szefem kuchni w restauracji będącej ich rodzinnym biznesem. Jednak gdy chłopak kończy gimnazjum, jego ojciec, Jouichirou Yukihira, zamyka firmę, by wyjechać do Europy i tam wykorzystać swój kulinarny talent. Początkowo zawiedziony Souma, koniec końców odzyskuje ducha walki, kiedy podejmuje wyzwanie postawione mu przez Jouichirou – musi przetrwać w elitarnej szkole kulinarnej, którą udaje się ukończyć zaledwie 10% uczniów. Czy podoła on temu zadaniu?
OPINIA: Miałam swoje uprzedzenia co do tego tytułu i choć może pierwszy odcinek nie rozwiał ich w całości i tak czuję się pozytywnie zaskoczona. Po kadrach z mangi oraz kilku przeczytanych opiniach, wychodziłam z założenia, że ecchi tej serii zabije mnie po 5 minutach, a tu proszę – nie jest wcale tak źle! Definitywnie mamy do czynienia z tytułem NSFW, gdyż sceny jedzenia posiłków pokazane są w porażająco niedorzeczny i krępujący sposób (łącznie z wyobrażeniem rozrywania ubrań, czy też ogólnych foodgasmów), ale z drugiej strony wydaje się to w pewien sposób… śmieszne :) Gdyby fanservice ograniczał się tylko do kobiet, można by się wkurzać, ale fakt, iż te dziwne sceny zdają się nikogo nie szczędzić, bardziej przeważa szalę gatunkową SnS na komediową stronę. Ignorując jednak ten motyw, jestem zdziwiona, iż Food Wars naprawdę traktuje o gotowaniu! Nie jest to tylko wymówka dla fanservice’u, gdyż rzeczywiście to jedzenie gra tu pierwsze skrzypce – grafika pod tym względem błyszczy, prezentując nam cudnie wyglądające dania, w których chciałoby się zatopić własne zębiska! Mimo tego, że oglądałam anime po obiedzie i tak poczułam się przez nie głodna xD Co mi odrobinę zgrzytało na seansie, to klimat serii zdający się celować w standardowy battle-shounen (patetyczne przemowy, epicka muzyka, dramatyczne gesty) – nie do końca wydawało mi się to pasujące do tego jak sama odbierałam ten tytuł i wywoływało u mnie śmiechawkę na seansie. Zakładam jednak, że gdy tylko fabuła wkroczy w wątek szkoły kucharskiej, będzie to lepiej odzwierciedlało nastrój rywalizacji między uczniami. Osobiście pierwszą styczność z Shokugeki no Souma wspominam jako mieszankę śmiechu oraz zażenowania – na pewno jest to nietypowa pozycja, która pewnie będzie budzić w widzach dość skrajne emocje. W moim przypadku udało się jej wywołać konkretne uczucie – nie tyle miłości lub nienawiści, co raczej nieśmiałą ciekawość. Bohater jest na tyle sympatyczny, że jakoś przełknę przesyt Yoshitsugu Matsuoką i dam mu jeszcze szansę się wykazać :)
NA PLUS: chwytliwy opening; soczysta i wyrazista kolorystyka; ecchi w nieprzesadzonych ilościach; potrawy oraz ich przygotowanie wyglądają smakowicie; nietypowa seria, która wzbudza swoistą ciekawość
NA MINUS: absurdalne i trochę krępujące sceny jedzenia; battle-shounenowy patos, który póki co średnio mi pasuje do serii o gotowaniu
WSTĘPNA OCENA: 6+











Cheers~! :*
Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2015, Anime, Food Wars, opis, Pierwsze Wrażenie, Shokugeki no Souma, wiosna
