No to jedziemy dalej, bo jeszcze sporo serii do sprawdzenia przed nami, a się strasznie z tym ślimaczę w tym sezonie! …gdyby tylko rewatch Stargate mnie tak nie rozpraszał, pewnie szło by mi szybciej, ale co poradzić – odżyła mi miłość do ukochanego serialu, wiecie jak to jest. Z niektórych rzeczy mimo upływu lat człowiek się nie wyleczy, szczególnie jak się na czymś wychował (jak to było w przypadku moim i SG1) :) Swoją drogą to tylko podkreśla dlaczego tak bardzo lubię historie o światach różnych od naszego: takimi też dwoma opowieściami zajmiemy się dzisiaj – zerknijmy na drugi sezon Akagami no Shirayuki-hime oraz Hai to Gensou no Grimgar.
TYTUŁ: Akagami no Shirayuki-hime 2nd Season
OPINIA: Od samego początku było wiadomo, że AnSh rozplanowano na split-cour, więc nie dziwi fakt, iż pierwszy odcinek „drugiego sezonu” tak naprawdę bardziej wygląda na ep ze środka serii, niż coś co można nazwać jakimkolwiek „początkiem”. Rozpoczynamy niedługo po zakończeniu wątku w poprzedniej odsłonie tytułu: Zen i Shirayuki doszli uporządkowali swoje uczucia, teraz zaś muszą zacząć myśleć „co dalej”. Odcinek najpierw serwuje przegląd bohaterów, a więc w dość luźnych sytuacjach obserwujemy co aktualnie porabiają, zaś gdy zostanie nam to już przybliżone, w końcu zaczynamy „fabułę właściwą” tego sezonu: pojawiają się starzy znajomi, brat Zena coś kombinuje, a Shirayuki znów jest na celowniku jakichś podejrzanych typków – szykuje się wątek rozgrywający na kilku frontach jednocześnie. Widać jednak zmiany w tym wszystkim w stosunku do pierwszego sezonu, przede wszystkim zaś w bohaterach. Są one dość delikatne, ale definitywnie poprzez związki, które się między nimi zrodziły, łatwo dostrzec character development: miłość Zena sprawia, że chłopak ciężej pracuje oraz ma więcej pewności siebie by walczyć o swoje zdanie, lojalność księcia i Shirayuki względem Obiego motywuje tego wolnego ducha do szukania swojego miejsca u ich boku, Mitsuhire i Kiki akceptują wybór swojego Pana i nie tyle chcą go teraz chronić, co być także wsparciem, które pomoże mu zdobyć to co chce. Jeśli chodzi o muzykę, to znów przygrywają nam disneyowskie utwory bardzo dobrze pasujące do klimatu serii, opening jednak moim zdaniem okazał się słabszy od tego z pierwszego sezonu. To samo też gryzie mnie pod względem graficznym – tła oraz kolory są przyjemne tak jak ostatnio, tymczasem gorzej wypadają postacie. O ile jeszcze jest ok, gdy na ujęciu mamy pojedynczą osobę, tak kiedy kard obejmuje już więcej bohaterów, ich twarze są często mocno zniekształcone. To nie jest jakość, której spodziewałabym się po Bones, a szczególnie już w inauguracyjnym odcinku serii. Co jak co, ale pierwsze wrażenie się bardzo liczy, nawet mając na koncie świetny sezon poprzedzający. W gruncie rzeczy czepiam się jednak niedociągnięć, a robię to głównie dlatego, że Akagami no Shirayuki-hime powoli staje się synonimem solidnego shoujo anime, a więc i poprzeczka zawieszona jest dla niego ciut wyżej niż zwykle. Nie zmienia to jednak faktu, iż spędziłam bardzo miło czas oglądając kontynuację przygód naszej energicznej farmaceutki, a że czytam mangę, już zacieram rączki na wydarzenia, które ciągle są przed nami!
WSTĘPNA OCENA: 8
TYTUŁ: Hai to Gensou no Grimgar
OPINIA: Mój Boże te tła!! Zanim zacznę komentować całą resztę, muszę to powiedzieć: tak piękne tła to czysty eyegasm. Absolutny i bezdyskusyjny. Grafika w tej serii jest tak nietypowa, a przez to tak urokliwa, że nie mogłam się na nią napatrzyć. Zamiast standardów, postawiono na coś wyglądającego na namalowane akwarelą: z lekkim rozmyciem krawędzi, tu i tam niedokładnymi pociągnięciami pędzla oraz jasnymi, jakby lekko rozwodnionymi barwami. Dzięki tym zabiegom świat naprawdę sprawia wrażenie rodem wyciągniętego z książki fantasy, albo gry RPG. Postacie za to mają dużo dokładniejszy, bardziej wyrazisty projekt, który wyróżnia je z tła. Niestety zachwyty nad wizualną stroną tego anime nie potrafią przesłonić pozostałych wrażeń z oglądania, będących już niestety mniej pozytywnymi odczuciami. Z żalem stwierdzam, że pierwszy odcinek Grimgara był zwyczajnie nudny. Wprowadzenie do historii jest mega wolne, a całość dość… mdła. Ot, grupka nijakich bohaterów (z amnezją) zostaje przeniesiona do innego świata, poznają rządzące nim zasady, po czym postanawiają się „podlevelować”, żeby jakoś przeżyć. Odcinek mija na oglądaniu jak dostają w tyłek od zwykłego goblina (choć ta część akurat jest ok, bo żaden z do tej pory wypuszczonych tytułów w stylu „przeniesiony do świata gry” nie pokazywał tego wczesnego stanu przygody, kiedy Twój avatar jest słabą dziadygą), jedzą, podróżują, znów jedzą, stwierdzają, że nie pokonają tej grupki mobów, na którą się natknęli i… tak się ep kończy. Lekko mówiąc, aż miałam ochotę zapytać „…to wszystko?”. Pilot jest tak zrobiony, iż nic w sumie nie zachęca nas do dalszego oglądania, bo tak po prawdzie spędziłam te 25 minut właśnie na niczym. Nic mnie nie rozbawiło, nic nie zainteresowało, nic nie wciągnęło. Ładnie się na to patrzyło, ale to trochę za mało, żeby zrobić furorę. Muszę też dodać, że choć jestem fanką Hosoyana, nie do końca pasuje mi jako flegmatyczny MC Grimgara. Do tego trudno wyczuć co ma być osią tej serii. Tajemnicza amnezja? Wątki dojrzewania i zdobywania doświadczenia w nowym świecie? Relacje między postaciami? Z każdego z nich dałoby się coś wysupłać (plus jest w tym potencjał), ale jak do tej pory seans wzbudza tylko irytację przez niewykorzystany potencjał. Szczególnie jest to widoczne w dialogach – przecierałam oczy ze zdumieniem, kiedy widziałam jak jedna z dziewczyn się rozpłakała, bo uważa, że jest gruba (już pomijam obrażającego ją wcześniej, denerwującego „kolegę z grupy”). Eeeeeee… laska, jakby masz amnezję i wylądowałaś w rzeczywistości, w której bardzo łatwo możesz zginąć na tysiąc różnych, zapewne bolesnych sposobów… nie wydaje Ci się, że masz ważniejsze problemy? Niby seria chce pójść w realistyczne podejście do tematu, nie ma efektu „wow, mogę być bohaterem, świat fantasy rządzi, hip hip hurra I’m going on an adventure Bilbo style~~!”, gdyż zastąpiony jest ogólnym zamieszaniem, wątpliwościami czy niepewnością odnośnie przyszłości, a z drugiej strony wplata w to durne akcenty jak bezsensowne dialogi albo fanservice. Dziwiła mnie też ta obojętność na nową sytuację okazywana przez postacie w czasie teraźniejszym. Statyczność, stagnacja, nuuuuda! To nie jest coś co oczekuję od przygodówki w klimatach magii i miecza.
WSTĘPNA OCENA: -6
Cheers~! :*
Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Akagami no Shirayuki Hime, Akagami no Shirayuki-hime 2nd Season, Anime, Grimgar of Fantasy and Ash, Hai to Gensou no Grimgar, Pierwsze Wrażenie, Snow White with the Red Hair, zima
