Miałam bardzo ambitny plan najpierw dokończyć wszystkie zaległości z zimy, a dopiero później zabrać się za nowości… ale widząc tempo w jakim owe nadrabianie mi idzie (jeszcze ze 4? serie mi zostały) doszłam do wniosku, że wtedy zapewne Pierwsze Wrażenia nie byłyby już takie „pierwsze” ;) Wniosek jest więc prosty – nie ma co odciągać, bierzemy się za premiery!
O tekst z podsumowaniem poprzedniego sezonu jednak się nie martwcie – powolutku się tworzy – zaś w międzyczasie rzucimy sobie okiem na to co udało mi się do tej pory sprawdzić, czyli Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu oraz drugi sezon Gakusen Toshi Asterisk.
TYTUŁ: Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu
OPINIA: Najciężej zabrać się za tytuły, na które się najbardziej wyczekuje, bo człowiek nie wie, czy jego przedwczesny entuzjazm zaraz nie zostanie całkowicie zgaszony. Przy Re:Zero owe wątpliwości były tym większe, że adaptacje light novelek rzadko są w stanie sprostać stawianym im oczekiwaniom, jaka więc była moja ulga kiedy okazało się, iż tym razem obawy można w głównej mierze odłożyć na bok. Pierwsze co rzuca się w oczy, to pewne „przegadanie” odcinka premierowego – miejscami bohaterowie nawijają jak najęci, a pojedynków na słowa nie brakuje, wbrew pozorom nie jest to jednak męczące. Wręcz można powiedzieć, że nieźle się sprawdza w przybliżeniu nam postaci. Do tego balans między beztroską atmosferą a mrocznym klimatem jest na tyle dobry, że nie musimy się krzywić z powodu żadnych niezręczności pt. krew bryzga po ekranie, a sekundę później dostajemy majtkowy żart. Osobiście bardzo nie lubię, kiedy serie serwują coś takiego, ponieważ moim zdaniem emocje muszą zostać odpowiednio przetrawione przez widza, zanim rzuci się w niego czymś nowym – łączenie tragedii i komedii to twardy orzech do zgryzienia, ale szczęśliwie Re:Zero zdało egzamin z tego trudnego zagadnienia. Kolejny pozytyw to bohaterowie: Subaru to niby stereotypowy MC, nastoletni hikikomori otaku gamer, który z niewiadomych przyczyn żyje właśnie marzeniem każdego fana fantastyki – przeniósł się do świata magii i miecza. Jednak dokładnie przez to kim jest, jego wiedza o takich sytuacjach równa się naszej (w końcu ile anime obejrzał z podobną historią?), a tym samym wręcz wyręcza nas w naśmiewaniu się z wszelkich cliché. Jednak pomijając już nawet humorystyczny aspekt, chłopak łatwo wzbudza sympatię. Jak się natomiast sprawa ma z pozostałymi postaciami? To jest, powiem wam, ciekawe. Jak wiadomo seria ta obraca się wokół motywu cofania czasu w momencie śmierci (swoisty „reset” świata, tudzież „powrót do checkpointa”), tym samym za każdym razem spotykamy się z pozostałymi bohaterami w innych okolicznościach, a przez to widzimy ich różne oblicza. Warto też zaznaczyć, że oglądając Re:Zero trzeba się przygotować na pewną dozę brutalności. Krew może nie leje się strumieniami, ale widać, że seria ta nie ma zamiaru stronić od przemocy. Co najważniejsze, podoba mi się powaga z jaką studio podeszło do tej adaptacji – pierwszy odcinek trwał aż 45 min, zaś całe anime zapowiedziano na aż 25 epizodów (emitowanych ciągiem). Rzadko kiedy dostajemy takie traktowanie, co też pozwala mi mieć nadzieję na solidną produkcję, przy której będę się dobrze bawić (plus cieszy brak fanservice’u)! Uwielbiam opowieści o „naprawianiu” przeszłości za pomocą podróży w czasie, a Re:Zero póki co udało się ją dobrze rozpocząć.
WSTĘPNA OCENA: -8
TYTUŁ: Gakusen Toshi Asterisk 2nd Season
OPINIA: Asterisk to seria emitowana w trybie tzw. split-cour, czyli „rozdzielonego kursu” – zaplanowana na 24 odcinki, gdzie pierwsze 12 leciało na jesień, zaś kolejne 12 możemy oglądać w tym sezonie. Z tego względu ciężko oceniać start powyższego „sequela”, jako że bez zbędnych ceregieli kontynuuje on historię od miejsca gdzie zakończył się ostatni epizod. Turniej Magiczny Festa trwa w najlepsze, nasi bohaterowie zaś, w nie najlepszej kondycji, muszą stoczyć walkę o wejście do ćwierćfinału. Nie ma tu nic odkrywczego, czy wstrząsającego, ot dostajemy więcej tego co już albo polubiliśmy, albo znienawidziliśmy w poprzedniej odsłonie serii, choć muszę przyznać, że wykonanie jakby jest trochę lepsze. Szczególnie widać to podczas pojedynku Ayato i Julis z ich chińskimi przeciwnikami – animacja zdaje się być trochę płynniejsza, a i reżyseria samej potyczki robi niezłe wrażenie. OP i ED wypadły jakby o jeden poziom słabiej niż ostatnio, ale nie ma źle. Jeśli mam być szczera, Asterisk jest bardzo nieszkodliwym przedstawicielem gatunku „magic school harem”. Z jednej strony nie prezentuje sobą niczego, czego już gdzieś nie widzieliśmy, a więc i ciężko go tak naprawdę polecać, jednak z drugiej wszelkie tu pokazane cliché nie rażą, toteż jeśli naszłaby was nagle ochota na coś z tej beczki i nie przeszkadza wam przy tym recykling motywów, będzie on całkiem bezpiecznym wyborem. Julis to niegroźna tsundere, Ayato jest zaskakująco rozgarnięty (shippuję ich!), a w otoczkę studio włożyło dostateczną ilość wysiłku, by się na to miło patrzyło.
WSTĘPNA OCENA: -7
Cheers~! :*
Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Academy Battle City Asterisk, Anime, Gakusen Toshi Asterisk, Gakusen Toshi Asterisk 2nd Season, Pierwsze Wrażenie, Re: Life in a different world from zero, Re:ZERO -Starting Life in Another World-, Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu, ReZero, The Asterisk War: The Academy City on the Water, wiosna
