Tym razem tekst przygotowany z wyprzedzeniem, więc nie pojawia się po nocy (po nocy to on był pisany XD). Życzę miłego czytania, ja zaś zbieram się do biblioteki – poczytuję sobie ostatnio taką lekką serię fantasy o nazwie “Zwiadowcy” i muszę się kopnąć po 6 tom (szybko i przyjemnie się czyta, choć 5 część niestety nie wciągnęła mnie tak jak poprzednie – mam nadzieję, że to tylko wyjątek od reguły :)).
Zobaczmy więc tytuł numer trzy~!
Tytuł: Mirai Nikki
Ilość odcinków: 26
Data premiery: 9 października 2011
Kategoria: Akcja, Tajemnica, Shounen, Psychologiczny, Thriller, Siły nadprzyrodzone
Opis: Gimnazjalista Amano Yukiteru nie jest dobry w kontaktach międzyludzkich, przez co ma problemy w znajdywaniu przyjaciół. Sam siebie uważa za widza, który tylko wszystko obserwuje, zaś swoje ewentualne przemyślenia zapisuje w pamiętniku na swoim telefonie komórkowym.
Dręczony samotnością, bohater zaczyna wyobrażać sobie różne rzeczy, jak na przykład przyjaciela zwanego Deus Ex Machina będącego jednocześnie Panem Czasu i Przestrzeni. Widząc marny stan Yukiteru, Deus postanawia obdarzyć go specjalną zdolnością – teraz pamiętnik w jego komórce będzie posiadał wpisy o wydarzeniach, które dopiero się wydarzą w niedalekiej przyszłości! Tym sposobem Yukiteru zostaje zmuszony do wzięcia udziału w niebezpiecznej grze na śmierć i życie, która wyłoni następcę tajemniczego Deusa.
Opinia: Już dawno ściągnęłam sobie całość, ale na myśl o ciapowatym głównym bohaterem nie mogłam zmusić się do oglądania (to, że jest porównywany do Ganty z Deadman Wonderland bynajmniej nie działało na jego korzyść ^^”). W końcu, pewnej ciemnej nocy, kiedy na zewnątrz szalała potężna burza, zrobiłam to co zrobiłby każdy – odpaliłam thriller psychologiczny, żeby zryć sobie psychikę jeszcze bardziej, niż już jest pokręcona ;P Zacznę od tego, że to seria bardzo brutalna i bynajmniej nie polecam ją osobom niepełnoletnim, czy też takim o słabych nerwach. Przewijają się przez nią motywy znęcania się nad dziećmi, tortury psychiczne i fizyczne, gwałty oraz morderstwa w formach, od których robi się niedobrze. Do tego wszystko dość dosadnie podane (nie wiem, czy istnieje wersja ocenzurowana, ale ta, którą ja oglądałam, nie miała np. problemów z pokazywaniem nagości etc.). Można jednak powiedzieć, że historia Mirai Nikki tego wymagała. To w końcu okrutna opowieść o ludziach, którzy chcą się nawzajem pozabijać. Ten, który przeżyje spośród 12 osób wyznaczonych do gry Deusa, zostanie obdarzony boskimi mocami, więc motywacja jest aż zanadto motywująca ;P Oczywiście każdy z bohaterów jest bardziej interesujący od Yukiteru (moimi faworytami są Akise i Uryuu ^^), z którego perspektywy widzimy cały rozwój wypadków. Oczywiście można też go bronić i twierdzić, że nie należy spodziewać się, iż ze zwyczajnego nastolatka nagle zrobi się zimnokrwisty morderca, ale tego wcale nikt od niego nie wymaga – osobiście po prostu chciałam, żeby trochę użył głowy raz za czas i przestał zachowywać się jak księżniczka w opresji ^^” Na szczęście pod koniec jest już trochę lepszy, ale nie zmienia to faktu, że go nie lubię… nie zmienia to też faktu, że MN to wciąż dobra seria, nawet z tak denerwującym głównym bohaterem ;D Żeby zaś zrównoważyć jego kalectwo umysłowe, dostajemy coś, z czego słynie powyższe anime, czyli yandere – fanatycznie zakochaną w Yukkim Yuno, która nie cofnie się przed niczym, by pomóc ukochanemu (wliczając w to np. rozpoławianie głów siekierą). Seria jest pełna akcji oraz zwrotów fabuły, które wywracają nasze pojęcie o tym co się dzieje do góry nogami i tworzą bardzo fajny klimat. Na niektórych momentach aż trudno się oderwać od ekranu! Co ciekawe, mimo hektolitrów krwi, Mirai Nikki udaje się być jednocześnie bardzo emocjonalną serią. Ani się człowiek obejrzy, a zaczynamy się przywiązywać do niektórych postaci… zaś wiecie jak to jest w tytułach o wysokiej śmiertelności :( Anime jest względnie nowe, więc graficznie stoi na wysokim poziomie, zaś OST to kawał dobrej i co ważne, dopasowanej do klimatu muzyki. Nie należy też zapominać o samym motywie pamiętników, który jest bardzo ciekawy – każdy z głównej dwunastki prowadzi w telefonie pamiętnik dotyczący jakiegoś konkretnego tematu. Teraz mogą oni czytać w nich o przyszłości, jednak to o czym pisali zadecyduje także o zawartości ich “przyszłościowych” notek, co sprawia, że każdy z nich ma trochę inne informacje/umiejętności, a tym samym inne słabe punkty. Zakończenie jest o dziwo satysfakcjonujące – anime zostało stworzone kiedy manga dobiegła końca, a to pozwoliło twórcom zanimować całą opowieść. Muszę też przyznać, że moim zdaniem wypadło lepiej, niż trochę niedorzeczny ostatni rozdział oryginału ^^” W każdym bądź razie nie da się przejść obok Pamiętnika Przyszłości obojętnie – widzowie zazwyczaj dzieją się na “podobało się bardzo” i “okropna seria”, a mało jest opinii pośrednich, tak więc proponuję przekonać się na własnej skórze jak wam się spodoba ten mindfuck w najczystszej postaci XD
PS: mój ship się zshippował *____* <śmiech>
Cheers~! :*
Filed under: Anime, Kalejdoskop, Recenzje Tagged: Anime, informacje, Mirai Nikki, opis, recenzja
