Ilość odcinków: 10
Data premiery: 8 lipca 2013
Kategoria: komedia, seinen, demony, wampiry, siły nadprzyrodzone
Notka-bonus, że tak powiem – aktualnie pracuję nad zapowiedziami, ale skoro anime to prawie się skończyło, a było jedną z niewielu serii, które śledziłam na bieżąco, postanowiłam je dooglądać i opisać, póki jestem na świeżo ^^
Żeby nie przedłużać – życzę miłego czytania, a ja wracam do świata premier, plakatów i trailerów ;)
OPIS: Staz to dość nietypowy wampir trzymający pieczę na pewną sekcją świata demonów – ludzka krew go nie interesuje, za to jest oczarowany japońską kulturą. Kiedy dowiaduje się, że niejaka Fuyumi Yanagi, japońska nastolatka, przez przypadek zawędrowała do miasta demonów, postanawia tą okazję wykorzystać. Jednak, gdy Staz zajęty jest rozprawianiem się z intruzem, który wtargnął na jego terytorium, niczego nieświadoma Fuyumi zostaje zamordowana przez potwora, co zamienia ją w tułającego się po okolicy ducha. Zawiedziony wampir przysięga, iż znajdzie sposób na przywrócenie młodej Japonki do życia!
FABUŁA: Początkowo nastawiałam się na komedię z dużą ilością nawiązań do japońskiej pop-kultury – takie wrażenie można odnieść po pierwszym epizodzie, dlatego po odcinku drugim i trzecim czułam się trochę zawiedziona. No bo okazji do śmiechu nie było znów tak dużo i miałam wrażenie, jakby ktoś mnie oszukał. Oglądałam jednak dalej i to był dobry wybór – ponieważ szczerze wkręciłam się w fabułę ^^ Przygody Staza i Fuyumi ogląda się z rosnącym zainteresowaniem, a kolejne postacie i ich wątki tylko powiększają nasz zapał. Podobało mi się też, jak wyraźny był główny motyw – czasami przy takich seriach zanika gdzieś cel tego wszystkiego. “Dlaczego bohaterowie to robią?” Skąd się tu wzięli?” “Po co to?” Tutaj chodzi o przywrócenie do życia Fuyumi i kolejne wydarzenia, choć wydają się odbiegać od tego tematu, są tak naprawdę jasno i wyraźnie z nim powiązane. Końcówka rozkręciła akcję na różnych frontach, po czym wrednie ucięła wszystko napisem “end”. Niech sobie wsadzą cliff-hangery! Ja chcę drugi sezon!! XD W każdym razie – Blood Lad ogląda się raczej jako serię przygodową (ze sporym fanservicem!), niż tytuł, którego celem jest rozbawienie widza (nastawiając się na to, definitywnie czeka nas rozczarowanie). Podobały mi się też te delikatne akcenty sugerujące jakiś ewentualny wątek miłosny – oczywiście nie ma tego dużo, ale jako fanka romansów, lubię takie malutkie smaczki tu i tam, nawet jeśli nic nie jest wprost powiedziane (a może nawet dlatego jest to tak przyjemne) ^^
POSTACIE: Definitywnie moim ulubieńcem został Wolf – w sumie tak już naprawdę polubiłam Blood Lad właśnie w momencie kiedy wkroczył na scenę. To ten typ bohatera pobocznego, który wiesz, że jest stworzony jako balans dla głównej postaci, czyli raczej nie dorówna jej epickością, ani tym bardziej nie ma co liczyć na zdobycie głównej dziewczyny, ale i tak mu kibicujesz (Wolf to dla mnie taki Yamaken (Tonari no Kaibutsu-kun) Blood Lada :D). Staz jednak bynajmniej nie jest nudnym protagonistą – choć motyw otaku to nic nowego, fajnie wypadł w jego wykonaniu. Do tego zadziwiająco konkretny z niego facet – nie ten typowy narwaniec rodem z shounenów. Fuyumi niestety nie jest przesadnie porywającą postacią. Dość jednowymiarowa i nawet rewelacje pod koniec nie wywołały u niej porażającego chara developmentu (albo ja go nie dostrzegłam). Bellmnie trochę irytowała, choć wydaje mi się, że jest ogólnie lubiana w fandomie. Spodobał mi się za to Braz – nigdy do końca nie wiesz co mu siedzi w głowie, a takie postacie nigdy nie nudzą ^^
GRAFIKA: Strona wizualna to bardzo ważny element tego anime, bo prezentuje się dość specyficznie. Wszystko tonie w jaskrawych barwach, kontur oraz design postaci na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie dość niechlujnych (jak te podkrążone oczy Staza), a projekt teł zdaje się być chorym wymysłem jakiegoś niedoszłego Picassa. Sęk jednak w tym, że to naprawdę dobrze wygląda :) Może nie wszystkim przypadnie taki koncept do gustu – w końcu to seria o wampirach i demonach, a rysownicy bynajmniej nie stronią od chlustania na prawo i lewo różową farbą, ale to abstrakcyjne wykonanie tworzy naprawdę unikalny klimat. Sceny akcji dają radę – niektórych momentów jednak nie radzę oglądać przy jedzeniu ^^” Spaghetti i ujęcia wyrwanego, bijącego jeszcze serca nie idą z sobą w parze – uwierzcie mi na słowo <śmiech>
MUZYKA/GŁOSY: Keiji Fujiwara znów jest tatusiem~! I znów jest cudnym tatą ^^ Szkoda, że w sumie występuje tylko w jednym odcinku, ale naprawdę – ten seiyuu jest stworzony do grania ojców (Hughes <3). Stazem został Ryota Ohsaka, czyli wschodząca gwiazda przemysłu – ostatnio obsadzany w większości głównych ról. Chyba najbardziej kojarzony jest jako Maou z Hataraku Maou-sama! – aż śmieszne jak Staz i Maou w sumie są do siebie podobni :) Usłyszymy w Blood Lad także inną dwójkę, która ostatnio jest dosłownie wszędzie: Ryouheia Kimure (Kise KnB) wybijającego się ze schematu pociesznego słodziaka i idącego w stronę psychicznego sadysty (muszę przyznać, że udało mi się stworzyć niesamowicie seksowny głos ;>) oraz Yukiego Kaji (Eren SnK). Mnie za to rozbawiła obecność Takumy Terashimy w obsadzie – wcześniej porównałam Wolfa do Yamakena? Cóż, oboje mają tego samego seiyuu :) Pod względem muzycznym tytuł prezentuje się bardzo sympatycznie – dużo mocniejszych, dynamicznych utworków, które pasują do serii akcji. Niestety nie zapadają one w pamięć i choć dopasowane są dobrze, szybko wylatują z głowy. Nie można tego jednak powiedzieć o openingu od May’n – “ViViD” to energiczna, szybko wpadająca w ucho piosenka.
PODSUMOWANIE: Motywy wampirów to nie moja bajka – nigdy za tym istotami szczególnie nie przepadałam, Vampire Knight zwiduje się jako koszmar, który śni mi się po nocach, a o Zmierzchu wolę nawet nie myśleć. To wszystko zamieniło tą potężną rasę w gatunek bladych amantów, jednak okazuje się, że wampiry nadal potrafią być epickie, wystarczy tylko wiedzieć jak podejść do tematu ^^ Blood Lad, to krótki, bo zaledwie 10-odcinkowy wstęp do większej historii – przynajmniej tak można wywnioskować po ogromnym cliff-hangerze na zakończenie ostatniego epizodu. Czy anime sprawdziło się jako komedia? Średnio (choć miało swoje momenty, szczególnie gdy chodziło o odniesienia do innych tytułów, jak np. Dragon Balla :D). Ale czy dało radę jako seria akcji? Zdecydowanie tak. Czuję teraz wielki niedosyt, bo naprawdę polubiłam głupola Staza, jego przyjaźń z honorowym Wolfem, wykraczający po za granice rozsądku pociąg do Fuyumi oraz niechęć, kierowaną do szemranego braciszka. Przyzwyczaiłam się do nie przewijania openingu, do cotygodniowego wypatrywania kiedy ukażę się następny ep. Blood Lad zaczęło świetnie, później sprowadziło mnie na ziemię kubłem zimnej wody, ale koniec końców na powrót udało mu się zdobyć moje względy ^^ Jedyne pytanie jakie chciałabym zadać to: dlaczego nie ma więcej? :(
OCENA PO PIERWSZYM WRAŻENIU: 8+
OCENA KOŃCOWA: 8
Cheers~! :*
Filed under: Anime, Posłowie, Recenzje Tagged: 2013, Anime, Blood Lad, informacje, obrazki, opis, recenzja
