Z dzisiejszą notką Tydzień z Anime dobiega końca – szczerze mówiąc trochę nie mogę uwierzyć, że to tak szybko przeleciało… a jeszcze nie wyczerpałam listy tytułów, które chciałabym wam polecić ^^ No nic – będzie na następny raz :) Póki co mam szczerą nadzieję, że udało wam się coś wybrać. Jeśli nie, no to cóż – będziecie musieli poczekać do następnej partii rekomendacji ;)
Zabierzmy się więc za ostatnią sugestię, czyli numer siódmy~!
…a ja po cichutku dodam, iż powoli będę się brała za pracę nad zapowiedziami :)
Tytuł: Nodame Cantabile
Ilość odcinków: 1 sezon: 23+1; 2 sezon: 11+1; 3 sezon: 11+2
Data premiery: 12 stycznia 2007
Kategoria: Komedia, Dramat, Obyczajowy, Muzyka, Romans, Josei
Opis: Shinichi Chiaki to świetny muzyk, który marzy o występach w Europie razem z resztą elity świata muzycznego. Chłopak pochodzi z dystyngowanej rodziny i znany jest ze swojego perfekcjonizmu – tak w stosunku do innych jak i, a może nawet przede wszystkim, do siebie. Jedynym problemem, który uziemia go w Japonii i nie pozwala mu udać się na podbój świata, jest jego strach przed lataniem.
Na czwartym roku studiów muzycznych Chiaki spotyka Node Megumi, czy też jak sama woli o sobie mówić: Nodame. Początkowo może się wydawać, że jest to zapuszczone dziewczę, bez konkretnego celu w życiu. Jednak kiedy nasz bohater pierwszy raz słyszy jej grę na pianinie, nie może wyjść z podziwu nad umiejętnościami Nodame oraz muzyką, która wychodzi spod jej palców. Żeby zaś było ciekawiej okazuje się, iż ta pokręcona dziewczyna to sąsiadka Shinichiego, która, ku jego konsternacji, deklaruje, że chyba się w nim zakochała.
Nodame Cantabile opowiada historię Chiakiego i Nodame – tego jak powolutku uczą się jak sobie ze sobą radzić oraz wspólnie pracują nas poprawieniem swoich umiejętności, by kiedyś stanąć na szczycie muzycznego świata.
Opinia: Zastanawiam się jak napisać tą recenzję w sposób zrozumiały i przejrzysty, bo jak sądzę nie satysfakcjonowałoby was coś ala “KYAAAAAAAAAAA~~~~~ NODAME CANTABILE 4EVER LOOOVEEEE <33333333″ ….prawda? ^^” Będąc jednak szczerą – nie da się w artykułowany sposób wyrazić wszystkiego co czuję po obejrzeniu tego anime. Już dawno nie wpadłam na coś, co by do tego stopnia mnie oczarowało, chwyciło za serce, rozbawiło do łez, a jednocześnie zabrało na iście magiczną przejażdżkę. Już dawno po obejrzeniu czegoś nie miałam wrażenia takiej pustki – przekonania, że minie wiele czasu póki trafię na tytuł, który byłby w stanie choć odrobinkę zbliżyć się do poziomu Nodame Cantabile. Zacznijmy jednak od początku – prezentowane dzisiaj anime to josei, czyli seria przeznaczona dla kobiet w wieku 20+. To bardzo ważne, ponieważ: a) bohaterowie to studenci oraz osoby po studiach; b) relacje między postaciami są wyraźnie dojrzalsze, poważniejsze i pozbawione tego wyidealizowanego aspektu zawsze obecnego w przeciętnym romansie shoujo; c) sama fabuła to nie romantyczna historia o dwójce zakochanych w sobie nastolatków, a opowieść o tym ile wysiłku trzeba włożyć, by pokonać swój strach, by dążyć do osiągnięcia swoich marzeń, by po prostu żyć. Definitywnie najciekawszą stroną NC jest muzyka – muzyka klasyczna, jeśli chcemy być dokładni. To prawda, że lubię muzykę soundtrackową, ale powiedzmy sobie szczerze: z reguł słucham rocka i ogólnie mocniejszych brzmień. Tymczasem przez ostatnie kilka dni moja playlista zapełniona jest Beethovenem, Mozartem i Chopinem. Oglądając całe długie sekwencje orkiestry wykonującej poszczególne kawałki, Megumi grającą na pianinie – no nie wiem, poczułam jakby ktoś nagle otworzył przede mną inny świat ^^ W niektórych fragmentach aż ciężko pozbyć się chęci by po prostu zamknąć oczy i skupić się na muzyce (Koncert fortepianowy nr 2 c-moll, Op. 18 Rachmaninoffa drodzy państwo *___*). Najbardziej zaś podobało mi się to, że choć to seria obyczajowa, motyw muzyczny stoi na równi z resztą fabuły. Nie jest lichym przerywnikiem, pretekstem by wymyślić sobie jakiś pseudo romantyczny setting dla wątku miłosnego (na Ciebie patrzę La Corda D’Oro ;P) – Nodame to muzyka i wiem, iż niektórzy pokaźne fragmenty koncertów mogą uznać za dłużyzny, ja jednak słuchałam wszystkiego z zapartym tchem. Jest też druga strona medalu – nawet najwspanialszy OST nie jest w stanie nic zrobić samemu, tu zaś wspiera go parada niesamowitych postaci, z dwójką głównych bohaterów na czele :D Przez nich wkracza także na scenę wspomniana w gatunkach “komedia” – Chiaki i Nodame to tak abstrakcyjny duet i niekonwencjonalna para, że gwarantuję częste i głośne salwy śmiechu~! Można się tego jednak spodziewać, jeśli w grę wchodzi perfekcjonista w każdym calu oraz dziewczyna, która dosłownie mieszka wśród sterty śmieci ;] Nie należy jednak zapominać, że bardzo wyraźnie, ale i naturalnie widać, jak z biegiem czasu i przez wpływ jaki mają na nich ich przyjaciele oraz oni sami na siebie nawzajem, powoli zmieniają się na lepsze. Sam wątek miłosny to taka wisienka na torcie – typowo romantycznych-romantycznych momentów nie ma przesadnie dużo przez wzgląd na charaktery postaci, ale jak już się zdarzają, to piszczy się do ekranu – i tak, piszę z doświadczenia ;) Gdy zaś przyjdzie na to czas, fragmenty poważne zapewniają dobry balans całej historii. Przyznaję się, na ostatnich odcinkach ostatniej serii uciekło mi kilka łez. Obraz zaś dopełnia interesująca grupka bohaterów pobocznych, trochę kulturowych nawiązań (odniesienia do Gwiezdnych Wojen się nie spodziewałam, a tu niespodzianka hahah), cudowny klimat dobrze dopasowany do miejsca akcji (druga seria dzieje się w Paryżu i naprawdę czuć Francją na kilometr ^^) oraz świetnych seiyuu – uwielbiam Tomokazu Sekiego, a tu wręcz przeszedł sam siebie (w głównej mierze przez te jego genialne krzyki to właśnie z Pana Poważnego, czyli Chiakiego, i jego reakcji śmiejemy się najbardziej!). To samo można powiedzieć o Ayako Kawasumi grającej Nodame – jej dziwne eksklamacje i ogólnie pokręcony, trochę dziecinny sposób mówienia natychmiastowo zaskarbia sobie naszą sympatię. Dobre wrażenie zamyka grafika – kreska może i jest trochę oszczędna, ale od razu widać, że większość budżetu poszła na bardzo fajne animacje ruchu rąk/palców/etc. podczas grania. Wszystkim niedowiarkom i osobom, które wahają się nad oglądaniem, polecam zmusić się i zerknąć na pierwszy odcinek. Obiecuję, że dawno nie widzieliście tak świetnie zrobionego pilota serii – można umrzeć ze śmiechu, pokochać postacie i poczuć nieodpartą frustrację “dlaczego ja się za to wcześniej nie zabrałem/am?!?!” ;>
Cheers~! :*
Filed under: Anime, Kalejdoskop, Recenzje Tagged: Anime, Finale, informacje, Nodame Cantabile, opis, Paris Hen, recenzja
