Quantcast
Channel: .:: Dream Universe ::.
Viewing all 159 articles
Browse latest View live

Sezon zimowy ’15-16 – część 5

$
0
0

Dimension W aquarium

Tak tak, to ja, która z jednej strony „nie ma kiedy oglądać premier”, a z drugiej pochłonęła całe Miraculous Ladybug w dwa dni *ekhm* Zawsze miałam słabość do francuskich kreskówek (co jest w sumie śmieszne, bo moją przygodę z j.francuskim nie zaliczam do udanych ;p), a ta jest tak urocza, mega shipperska i przyjemnie zrobiona (plus dzieje się w Paryżu~!), że aż człowiek nie wie kiedy się wkręcił. Jeśli jednak skusicie się na oglądanie, to definitywnie rekomenduję właśnie francuską wersję językową (byłam kupiona w momencie jak gość zaczął śpiewać *___*), bo moim skromnym zdaniem ma najlepiej dobrane głosy (dostępna jest jeszcze koreańska i angielska, plus polska będzie wychodzić na jakimś kanale bajkowym od 1 lutego według cioci wikipedii).

Zostawmy jednak na moment europejskie produkcje i wróćmy do tych japońskich. Uznałam, że ostatnio strasznie powoli mi idą PW, więc dzisiaj dostajecie skumulowaną notkę z wszystkim co do tej pory obejrzałam, a jeszcze nie wspomniałam w poprzednich wpisach, bo inaczej mogłabym nigdy się nie uporać z tym sezonem. Czym więc się zajmiemy? Pomyślmy… Dimension W, Ao no Kanata no Four Rhythm, Luck & Logic, Gate: Jieitai Kanochi nite Kaku Tatakaeri – Enryuu-hen (sezon 2) oraz Saijaku Muhai no Bahamut.

Chciałabym też jeszcze raz skorzystać z okazji, żeby podkreślić: notki z pierwszymi wrażeniami, to notki z PIERWSZYMI wrażeniami. Nie zrażajcie się tym, że coś przesadnie wychwalam, albo zbytnio narzekam – tak to już jest, że serie mają różny start i nie rzadko się zdarza, iż moja ocena końcowa jest zgoła inna od tego co początkowo myślałam. Dlatego nie bierzcie niczego do siebie oraz najlepiej sami sprawdzajcie wszystko, co choćby trochę wydaje się wam interesujące. Nie jestem, nie próbuję i nie chcę być obiektywna :)


Dimension W - 01
TYTUŁ: Dimension W

OPINIA: Wow, trzeba przyznać, że jest to na mojej osobistej liście druga najlepsza seria tego sezonu. Jednak w przeciwieństwie do niesamowitego Boku dake ga Inai Machi, celuje ona w dużo lżejsze i bardziej rozrywkowe klimaty (plus na razie kładzie większy nacisk na bohaterów, niż na fabułę), co widać dość wyraźnie po tonie dialogów, spektakularnych akrobacjach podczas scen akcji oraz samym wykonaniu obfitującym w soczyste barwy, czy s-f/steampunkową atmosferę (jak te „zacieki” kolorów na tłach, albo świetną grę światłem i cieniem, która dodaje smaczku ujęciom postaci). Dimension W to, tak jak wiele osób przypuszczało, takie Darker than Black ver. 2.0. Mamy niby wypranego z emocji bohatera, definitywnie męczącego się z jakąś traumą, który wcześniej zdaje się należał do specjalnej jednostki wojskowej (?), walczącego za pomocą linek i noży do rzucania, podejmującego się różnych niebezpiecznych zleceń… Komu Kyouma przypomina Heia ręka w górę!! [entuzjastycznie wymachuje ręką pod sufitem] Nie uważam jednakże tego podobieństwa za coś złego, bo mimo narzucającego się skojarzenia, MC w powyższej serii ma w swojej charakteryzacji dość „siebie”, by zamiast wytykać powielanie pomysłów, raczej wywołać myślenie „co za badass!!” (i to z głosem Daisuke Ono). Z resztą ciężko myśleć inaczej, widząc jego taniec w openingu (swoją drogą jak dla mnie najlepszym openingu sezonuStereo Dive Foundation znów szaleje z piosenką w stylu op do Gangsta, która równie mocno wkręca się w głowę co tamten earworm) – dokładnie wtedy byłam pewna, że oglądam coś dobrego, bo widać, iż osoby pracujące nad tym anime naprawdę włożyły wyobraźnię nawet w takie detale jak op (i tak, opening to jest detal w ogólnym obrazie całości). Jak zwykle cieszy mnie też fakt kolejnego tytułu z dorosłym bohaterem oraz fajna chemia między nim, a dziewczyną androidem – nie mogliby być większymi przeciwieństwami, ale właśnie to generuje interesujące/zabawne interakcje. Przedstawienie świata obyło się dość bezboleśnie, gdyż DW zdaje się wyznawać zasadę „show, don’t tell” (jak rozmowa między Kyoumą i postacią Akiry Ishidy – informacje bierzemy interpretując ich konwersację, a nie słuchając typowego wyjaśnieniowego infodumpu). Bardzo mocna pozycja tej zimy, człowiek aż czuje czystą radość i zabawę z oglądania. W skrócie: świetnie zrobiony mainstream fun!

WSTĘPNA OCENA: 8+

Ao no Kanata no Four Rhythm 01
TYTUŁ: Ao no Kanata no Four Rhythm

OPINIA: Żeby się zbytnio nie rozczarować, do adaptacji visual novelek trzeba podchodzić trochę jak pies do jeża, gdyż zazwyczaj obiecują kokosy, a ostateczny efekt jest różny. Raz zarżną całą historię próbując zmieścić 60h czytania w 12 odcinków, to znów skupią się nie na tej ścieżce/bohaterze, który nas najbardziej interesuje, albo, o zgrozo, zaczną robić zmiany fabularne, przez które fani muszą podwoić przyjmowaną ilość melisy po seansie co najmniej o 200%. Powtórzmy: jest różnie. Cztery Rytmy Przecinające Błękit (ech, już sama nazwa sugeruje 4 różne dziewczyny/wątki do wyboru), w skrócie Aokana, nie wydaje się jak na razie należeć do ani jednej z tych kategorii, co w sumie powinno mnie cieszyć, ale prawda jest taka, iż nie mogę narzekać na żaden z powyższych scenariuszy zagłady, gdyż to co widziałam do tej pory wypada dość… bezbarwnie. Fabuła płynie w bardzo spokojnym tempie (czytaj: miejscami nudnawym), do około panuje wszechogarniająca harmonia, rozluźnienie, a postacie głównie wpadają w szufladę „ani mnie to ziębi, ani parzy”. Nie zrozummy się źle, to nie jest złe anime, ale jakoś nie potrafiło mnie tak do końca wciągnąć. Zawsze podkreślam, że nie jestem za wielką fanką serii SOL, ale jeśli przedstawi mi się interesujący koncept, bardzo chętnie je sprawdzam. Tutaj pomysł jest dobry – ogólnodostępne buty pozwalające latać? Kto by tego nie chciał?!?! Mamy też zajawkę sportu, w którym są wykorzystywane oraz jego znaczenie dla historii. Wszystko fajnie, do momentu kiedy pojawiają się bohaterowie. Różowa to typ radosna-naiwna i o ile zazwyczaj nic mi on nie robi, tak tutaj serio miejscami miałam ochotę ją udusić… albo chociaż podłożyć nogę licząc, że jak przepadnie, to się porządnie walnie w głowę. Jeśli jej ścieżka będzie osią fabuły, a tak się zapowiada, nie wiem czy to przeżyję. Masaya natomiast to typowy gość „z przeszłością”, czyli męczy go jakaś trauma, którą w sumie dość łatwo postanawia zignorować już w drugim odcinku. Jakoś tak… nie kupuję tego. Aokana jednak jest całkiem ładna (choć projektowi postaci brakuje pazura, wyrazistości), a świat przedstawiony okazuje się na tyle ciekawy, bym obejrzała jeszcze z 1-2 odcinki, zanim zadecyduję co z tym począć.

WSTĘPNA OCENA: 6

Luck & Logic - 01
TYTUŁ: Luck & Logic

OPINIA: Już się zdarzały takie sytuacje, że ekranizacja komórkowej karcianki, czyli czegoś niezbyt… imponującego, okazywała się hitem (Shingeki no Bahamut: Genesis aż się samo nasuwa) – co prawda nie wróżę Szczęściu i Logice aż takiego sukcesu, ale muszę przyznać, iż seria ta ma swój specyficzny urok. Może nie zwala z nóg, nie przykuwa nas do ekranu, ale zamiast tego celuje w kategorię „sympatyczne i nieszkodliwe”, sprawiając, że czas spęczony przy monitorze mija całkiem szybko i przyjemnie. To idealny tytuł na wieczorny relaks, kiedy nie chcemy kontemplować natury życia, zadowalając się zamiast tego ładnymi kolorkami, miłymi postaciami, niezobowiązującą akcją oraz odrobiną shippingu na dokładkę. L&L to jedno z tych anime, które postanawiają podzielić bohaterów na pary – człowiek wchodzi w swoisty kontrakt z boginką, co pozwala mu zyskać unikalne moce, a tym samym mieć jak walczyć z pojawiającymi się na świecie potworami. Podobał mi się sposób w jaki zakamuflowo info-dump, mianowicie robiąc z niego quiz mający sprawdzić wiedzę ogólną naszych protagonistów. Muszę też przyznać, iż sam MC zrobił na mnie wyjątkowo pozytywne wrażenie. Niby anime to wygląda trochę na haremówkę (ciężko nie zauważyć znaków, ale tag ten nie widnieje przy nim na żadnej stronce informacyjnej), jednak Yoshichika nie jest przerysowany w sposób jaki lubi to robić ten gatunek – tak, over-powered to słowo, którego definitywnie można użyć w jego odniesieniu, a mimo to nie wykazuje się ani przesadną pewnością siebie, ani przesadnym sieroctwem. Ma głowę na karku i to mu się chwali. Seria korzysta z co najmniej kilku cliché, będąc jednak tego zupełnie świadomym (przy okazji wyśmiewając niektóre motywy). Z technicznego punktu widzenia najbardziej wyróżnia się soundtrackTatsuya Kato (Fate/kaleid, Free!, Shokugeki no Souma) znów to zrobił! Już od pierwszych sekund odcinka, epicka ale i złowieszcza muzyka buduje całkiem solidną podstawę pod resztę elementów. Pomysł z przechodzeniem między normalną animacją a CG w momentach, kiedy zaczyna się walka, jest nawet niezły – dziewczyny (szczególnie ta ze snajperką) w 3D są całkiem fajnie zanimowane, ale potwory wyglądają już dość plastikowo. No i jeszcze jedno – naprawdę musieli tę ich „magię” nazwać per „logiką”? Nietrafiony koncept jak na moje oko. Będę jednakże oglądać dalej z nieskrywaną przyjemnością. Luck & Logic mojego świata nie zmieni, ale każdy od czasu do czasu potrzebuje sympatycznego „relaksacza” i w tym sezonie mój wybór pada właśnie na powyższy tytuł.

WSTĘPNA OCENA: 6+

GATE - 14
TYTUŁ: Gate: Jieitai Kanochi nite Kaku Tatakaeri – Enryuu-hen

OPINIA: Seria ta zdaje się początkowo miała mieć 24 odcinki, ale rozłożono ją z jakiegoś powodu na two-cour i właśnie teraz mamy okazję obejrzeć jej drugą część o podtytule „Fire Dragon Arc”. Jako że pierwszy sezon zdążył już zarysować całą sytuację, sequel może zacząć od razu wrzucając nas w kolejne problemy, które stają przed japońskim wojskiem w nowym świcie poza tytułową Bramą. Tym razem startujemy od spotkania dyplomatycznego – ostatnio dość jasno pokazaliśmy średniowiecznemu Imperium, iż nieważne jak wielka byłaby ich odwaga, to uzbrojona w miecze i tarcze na nic się zda przeciwko karabinom, moździerzom, czy śmigłowcom bojowym. Nie cała arystokracja zdaje się jednak pochwalać pomysł pokojowego rozwiązania sporu między dwoma krajami, na scenę zaś w międzyczasie wkracza starszy brat księżniczki Piñy (menda jakich mało), który tylko bardziej skomplikuje i tak już niestabilną sytuację. Gate kontynuuje swoją dobrą passę, dostarczając widzom w nowym sezonie dokładnie to, za co zdążyliśmy już wcześniej polubić tę markę. Nacisk kładziony jest na wojsko oraz militarną perspektywę, jednak gdzieś między regulaminem oraz rozkazami dostajemy też zwyczajnie ludzkie spojrzenie na sprawę. Takim „czynnikiem ludzkim” jest tu Itami, 33-letni mężczyzna, który z pozoru sprawia wrażenie oderwanego od rzeczywistości lekkoducha, jednak w rzeczywistości to świetnie wyszkolony żołnierz potrafiący sobie radzić z sytuacją kryzysową łącząc głos rozsądku z głosem idiomatycznego serca. Tak jak pisałam to przy okazji pierwszego sezonu, tu podtrzymuję moje zdanie: brakuje w rozrywkowych anime takich postaci. Dorosłych i dojrzałych, które mimo to potrafią zachować humor oraz duszę dziecka. Tym bardziej jest to czarujące dla starszego widza – nic nie mam przeciwko nastolatkom, ale fajnie czasami zobaczyć historię o kimś bliższym mi wiekiem (albo stanem umysłu). Nie przeczę też, że ma się wręcz wredną satysfakcję oglądając ziemską wyższość technologiczną nad Imperium. To w końcu my jesteśmy Ci fajni, Ci lepsi, Ci bardziej obeznani, Ci których należy się bać (co też skutkuje brutalnością niektórych scen). Wszystko to oprawione jest w ładną, soczystą grafikę, dobry voice acting oraz sporo komedii na rozluźnienie atmosfery. Z wielką przyjemnością będę śledzić dalsze poczynania Japońskich Sił Lądowych – jest solidne wykonanie, jest fun, nic tylko się cieszyć.

WSTĘPNA OCENA: 7

Saijaku Muhai no Bahamut - 02
TYTUŁ: Saijaku Muhai no Bahamut

OPINIA: Po seansie z Niepokonanym Bahamutem śmiałam się na twitterze, że chyba już gdzieś widziałam ten pierwszy odcinek… i to co najmniej kilka razy w ciągu ostatnich miesięcy. Formuła, którą tu oglądamy, jest tak do bólu ograna, iż za każdym razem kiedy ją widzę, jestem pełna swoistego podziwu dla Japończyków – jakim cudem oni to dalej kupują? Ba! Jakim cudem tym autorom light novelek nie jest wstyd tak się taśmowo powielać?? Nie mieści mi się to w głowie. Rozumiem powiedzonko „lubimy to co znamy”, ale czasami mam wrażenie, że niektórzy wzięli to sobie ciut za bardzo do serca. Jak więc startuje Saijaku? MC-kun wpada do wanny Tsundere-chan, a ta w gniewie wyzywa go na pojedynek. Chłopak sprawia wrażenie słabeusza, ale prawda jest trochę inna, gdyż skrywa on pewien sekret oraz mroczną przeszłość. Po walce, blondi szybko zmienia zdanie co do swojego nowego znajomego i gdyby to była normalna seria, dwójka ta na końcu by się zeszła, ale że mamy do czynienia z ecchi-haremówką, zapewne do niczego nie dojdzie oprócz paru ship-teasów. Mega denerwuje mnie głos Luxa – naprawdę wolałabym, gdyby jego seiyuu był mężczyzną. Czasami kobiety robią za świetnych nastoletnich chłopców (Romi Paku <3), ale tutaj to nie działa. Podoba mi się za to projekt postaci – z jednej strony bohaterowie wyglądają w nim strasznie młodo i niewinnie, ale z drugiej uroczo i sympatycznie (Lisha jest prześliczna). Jak na magic-battle-school przystało, nasi protagoniści muszą posiadać jakieś specjalne moce – tym razem są to magiczne miecze, które potrafią przywołać metalowe, mecho-podobne zbroje. W tle wszystkiego szaleje konflikt stare-imperium kontra nowe-imperium, a Lux i Risha, jako przedstawiciele obu stron, zapewne będą musieli coś na to zaradzić. Naprawdę anime to nie prezentuje sobą w tym momencie niczego wyjątkowego, nie zapowiada też rewolucji w przyszłości, ale jednocześnie jeśli nie denerwują was schematy, ogląda się to nawet zabawnie. Rakudai i Asterisk z poprzedniego sezonu także były przedstawicielami tego trope, a w ogólnym rozrachunku wypadły całkiem zacnie, dlatego jestem skłonna dać Saijaku Muhai no Bahamut szansę trochę mnie odmóżdżyć.

WSTĘPNA OCENA: 5

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Anime, Ao no Kanata no Four Rhythm, Aokana, Aokana: Four Rhythm Across the Blue, Dimension W, Gate: Jieitai Kanochi nite Kaku Tatakaeri, Gate: Jieitai Kanochi nite Kaku Tatakaeri – Enryuu-hen, Gate: Thus the JSDF Fought There! Fire Dragon Arc, Luck & Logic, Luck and Logic, Pierwsze Wrażenie, Saijaku Muhai no Bahamut, Undefeated Bahamut Chronicle, zima

Sezon zimowy ’15-16 – część 6

$
0
0

Bubuki Buranki fire

Część szósta aka przedostatnia – mam jeszcze jedną notkę w planach, którą też chcę dodać w tym tygodniu i będę mogła z czystym sumieniem zamknąć rozdział o nazwie „zimowe PW”. Wtedy też w spokoju zdecyduję co oglądać na bieżąco, a co zostawić sobie na maraton końcem sezonu. Ostatnio dużo więcej czasu tracę na normalnych serialach (wiedzieliście wznowienie Z Archiwum X?!?!?! Konspiracyjny Mulder, naukowa Scully, plakat „I want to believe”, moje dzieciństwo wróciło!! :D), to i muszę zawężać ilość pochłanianego japońskiego materiału, bo inaczej bym nie odeszła od kompa cały dzień ;P

Odhaczmy zatem dziś z listy trzy tytuły: Bubuki Buranki, Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu oraz Nijiiro Days. Zobaczymy, czy zasłużą sobie na dłuższą znajomość.


Bubuki Buranki - 01
TYTUŁ: Bubuki Buranki

OPINIA: Anime to jest definitywnie pewnym krokiem do przodu dla przemysłu anime, ponieważ nie przypominam sobie żadnej innej serii, która postawiłaby na całkowite zanimowanie postaci w 3D i dobrze by na tym wyszła. Tu natomiast CGI naprawdę robi wrażenie, gdyż miejscami stapia się tak przyjemnie z normalnymi rysunkami, że rzeczywiście różnica stylów nie rzuca się w oczy. Widząc takie produkcje można spokojnie założyć, iż za parę lat tak będzie wyglądała przyszłość anime. Niestety nie mogło być cały czas tak cudownie – seria ta cierpi na niesamowitą niekonsekwencję w jakości wykonania i o ile jedna scena potrafi wyjść prześlicznie oraz całkiem naturalnie, tak w następnej zastosowanie grafiki komputerowej wręcz woła o pomstę do nieba. Chociaż tła zawsze stoją na równym, wysokim poziomie. Pomijając jednak wygląd, a powiedzmy sobie szczerze, to on jest najbardziej interesującym elementem tego tytułu, reszta wypada dość płytko. Nie zrozummy się źle, „prolog” (aka pierwsza połowa pierwszego odcinka) był świetny. Klimat tajemniczej wyspy unoszącej się gdzieś w ziemskiej stratosferze (przynajmniej tak zakładam), zamieszkiwanej przez wielkie, pogrążone we śnie stworzenia-roboty oraz rodzinkę obdarowaną specjalnymi zdolnościami, która ma je trzymać w ryzach – takie sci-fi pomieszane z dystopią oraz jakimiś plemiennymi legendami… pewnie dostanie mi się za to porównanie, ale wstęp tego anime naprawdę skojarzył mi się z pomysłami i dziwnością serwowaną w filmach od Studia Ghibli. Niestety kiedy wszystko się pochrzaniło w życiu naszych bohaterów, a opowieść przeskoczyła o 10 lat w przód jednocześnie przenosząc się z powrotem na powierzchnię Ziemi, cały interesujący setting razem z jego unikalną atmosferą diabli wzięli. Mamy sceny akcji poganiające sceny akcji – dużo się dzieje, wręcz za dużo, a brakuje wprowadzenia co kto jak i dlaczego. Dostajemy grupkę magicznych edgy dzieciaków walczących o… w sumie nie wiem co, próbujących nam pociskać dramatem oraz siłą przyjaźni w formie drętwych dialogów, które nie niosą w sobie żadnego ładunku emocjonalnego. Słowa odbijają się od widza jak groch od ściany, bo postacie są zwyczajnie wkurzające (kolejny nieogarnięty MC, dodatkowo serio nie mogę patrzeć na jego ubranie, że już nie wspomnę o Panie Wkurzonym na Cały Świat), więc nie za bardzo nas obchodzą ich dylematy. Fabuła jest „all over the place” jak to mówią Anglicy: trochę dziwnej organizacji, trochę walk robotów, trochę angstu, trochę tajemniczego backstory – złożone to jednak jest w taki sposób, że zamiast się wciągnąć, cały czas podczas oglądania rozmyślałam nad tym jaki niewykorzystany potencjał drzemie w tym anime. Temu też dałam mu szansę w postacie drugiego odcinka, który niestety tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że zapewne pozostanie on „niewykorzystany” do samego końca.

WSTĘPNA OCENA: -5

Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu - 01
TYTUŁ: Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu

OPINIA: Raz na ruski rok trafiają się tytuły, które są tak niesamowicie unikalne, że nawet jeśli naszą pierwszą myślą jest „nie, to nie dla mnie” i tak człowiek z czystej ciekawości ma ochotę je sprawdzić. Dokładnie tak zaczęła się moja przygoda z Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu – byłam zaintrygowana podczas zapowiedzi, ale kiedy już ukazał się pierwszy epizod, podchodziłam do niego ze sporą dozą nieufności. W końcu poruszany tu temat jest niesamowicie nietypowy: rakugo (taki teatr/kabaret/one man show) jest dla przeciętnego widza spoza Japonii praktycznie całkowicie nieznane, więc mimo ciekawego motywu, ciężko było zgadnąć, czy opowieść na nim oparta, przy okazji osadzona w realiach historycznych lat ~50tych, będzie w stanie przemówić do kogoś odciętego od takiej sztuki. Anime jednak sobie z tym poradziło serwując nam wgląd w dwa światy, pracę mistrza i ucznia, profesjonalisty i amatora – niby początkowo ciężko dostrzec czar tych występów, ale kiedy odcinek poświęca 10 minut na pokazanie całego przedstawienia (a nie tylko urywków), bezwiednie wciągamy się w opowieść, a nawet rzeczywiście zaczynamy się śmiać (kupił mnie Yotarou i jego „Czekają na mnie w domu trzy chore żony i głodujące dziecko”). Sama realizacja rakugo też jest świetna – zmiana ujęć kamery, kiedy nasz gawędziarz przeskakuje między różnymi rolami, dodane proste efekty, jak np. chmurka papierosowego dymu na czarnym tle, która oddaje jakby to co widownia sobie wyobraża słuchając historii. Wszystko to jest niezwykle stylowe, pełne dobrego smaku (aż dziw że to DEEN), a przy okazji oprawione w świetnie budującą klimat, jazzowoą muzykę – faktycznie udało się twórcom uchwycić dojrzały klimat josei. Co jednak naprawdę zasługuje na wyróżnienie, to genialna praca seiyuu! Długie monologi są niezwykle trudne do zagrania, szczególnie zaś gdy twój bohater musi co sekundę zmieniać głos oraz styl wypowiedzi, by dopasować je do udawania różnych osób. Wspominany 10 minutowy występ (bez żadnej przerwy!) pokazał prawdziwy kunszt Tomokazu Sekiego! Akira Ishida bynajmniej nie odstaje pod tym względem, ale póki co jeszcze nie mieliśmy okazji podziwiać pełnego rakugo w jego wykonaniu. Żeby jednak było ciekawiej, owe opowieści to tylko jeden element Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu. Pierwszy ep posiał dużo zalążków różnych wątków – na każdym froncie się coś dzieje: mamy teatr, wyrazistych bohaterów, wszelkie możliwe relacje między postaciami (mistrz-uczeń; ojciec-córka; dwójka rywali, ale i przyjaciół; aktor-widownia), czy historię z przeszłości, która oddziałuje na aktualne wydarzenia. Mimo że seria jest przegadana, nie nudzi, a wręcz im dalej jesteśmy, tym bardziej wciąga. Odcinek ten najlepiej przyrównać do pociągu: rozkręca się bardzo mozolnie i powoli, gdyż nie porywa od samego początku, jednak im więcej oglądamy, tym anime zyskuje na prędkości, bardziej nas do siebie przekonując, zaś końcówka to praktycznie sama przyjemność oraz ostrzenie ząbków na więcej. Można powiedzieć, że moja ocena stabilnie ewoluowała od 6+ do mocnego 8 w trakcie tych 45 minut, które zaserwował nam pilot anime (reszta epizodów ma mieć już po standardowe 25 min.) i liczę, że pozostanie na takim poziomie. To istny powiew świeżego powietrza w świecie przemiału ciągle i ciągle tych samych pomysłów.

WSTĘPNA OCENA: 8

Nijiiro Days - 01
TYTUŁ: Nijiiro Days

OPINIA: Nijiiro Days spełniło moje przewidywania co do joty, co nie do końca jest dobrą sprawą, gdyż odnosi się to tak do dobrych jak i złych stron tej produkcji. Swoją drogą produkcji dość… ubogiej. Jak nic mamy przed sobą niskobudżetówkę, co widać choćby po minimalnej animacji, albo openingu złożonym ze zdjęć prawdziwych miejscówek z wkomponowanymi w nie postaciami – tak po prawdzie jest to nawet ciekawy pomysł, ale wykonanie mogłoby być lepsze. Wróćmy jednak do wspomnianych plusów i minusów. Te pierwsze to definitywnie idea shoujo pokazanego z męskiej perspektywy, choć nie obyło się bez feminizacji naszych facetów. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: w mangach, a szczególności romansach, często łatwo zauważyć, że jeśli kobieta pisze postać mężczyzny, albo mężczyzna postać kobiety, to nie tyle oddaje realizm danej płci, co raczej nagina ją do pewnego ideału. I nie mówię tu, że nie istnieją np. tacy delikatni i cudni chłopcy jak pokazani w mangach shoujo, ale zakładam, że nie ma ich aż tak wielu, jak może to ten gatunek sugerować. ND cierpi na tą samą „chorobę”, biorąc jednak pod uwagę, że jestem kobietą, a więc targetem tej serii, odnotowuję ten fakt, ale mi on nie przeszkadza. Dodatkowo przedstawiona tu męska przyjaźń wygląda bardzo fajnie (podśmiewanie się z siebie, albo ucieczka od obowiązków, zamiast pomóc kumplowi w potrzebie). Druga strona medalu to natomiast pewna nuda, która towarzyszy seansowi. Faktem jest, że się uśmiechałam oglądając wyczyny naszej bandy, ale jednocześnie miałam jakieś takie wszechogarniające wrażenie pustki. Gdybym powiedziała „nie chcę tego oglądać” nie byłoby to prawdą, ale tak samo mogłabym je porzucić po pierwszym odcinku i nie poczułabym z tego względu żadnego żalu. Jest sympatycznie, dość zabawne, plus epizody mają po niecałe 15 min., więc nie wymagają od nas jakiegoś przesadnego zaangażowania lecz brakuje tego „efektu wow”, magii która ciągnęłaby człowieka przed ekran. Może to też kwestia tego konkretnego wątku miłosnego jaki zaserwował pilot? Wedle zapowiedzi każdy z chłopaków będzie miał swój love interest, więc definitywnie zostanę jeszcze trochę, żeby zobaczyć jak się sprawdzą inne pary (niebieskowłosy Kouki Uchiyama zainteresował mnie chyba najbardziej).

WSTĘPNA OCENA: 6

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Anime, BBK/BRNK, Bubuki Buranki, Nijiiro Days, Pierwsze Wrażenie, Rainbow Days, Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu, zima

Sezon zimowy ’15-16 – część 7

$
0
0

Haruchika flutist

KONIEC! Przed nami ostatnia część Pierwszych Wrażeń – nie udało mi się wyrobić w tamtym tygodniu, ale dla usprawiedliwienia dodam, że Nyaa mnie nie lubił i na dniach cały czas miałam z nim problem. Anyway, tym samym oficjalnie zamykam sezon zimowy. Za miesiąc z hakiem ogarnę jakieś podsumowanie, a póki co zapraszam wyglądać notki z opinią o jesieni, którą odkładam już od jakiegoś czasu, później zaś pewnie wezmę się za recenzje zalegających na mojej liście visual novelek. Takie w każdym razie mam plany – co naprawdę z tego wyjdzie zapewne zaskoczy nawet mnie samą ;)

Na razie koniec gadania i do dzieła: Dagashi Kashi, Ajin, Haruchika: Haruta to Chika wa Seishun Suru oraz Reikenzan: Hoshikuzu-tachi no Utage, to cztery ostatnie serie jakie przyciągnęły moją uwagę w tym sezonie (z racji spóźnienia dorzuciłam dwie, których wstępnie nie miałam oglądać ;)).


Dagashi Kashi - 01
TYTUŁ: Dagashi Kashi

OPINIA: Szczerze nie rozumiem skąd ten hype na tę serię. Od zapowiedzi połowa fandomu zdawała się wyczekiwać Dagashi Kashi z językami do ziemi, tymczasem żaden research z mojej strony nie wyjaśnił skąd ten fenomen. W końcu zmotywowałam się do sprawdzenia pierwszego odcinka, żeby przekonać się na własnej skórze czego tutaj nie dostrzegam (gdyż początkowo nie miałam w planach sprawdzania tego tytułu) i… nadal nic nie rozumiem. Dochodzę wręcz do wniosku, że seria ta jest po prostu żywym przykładem magii „waifu effect”. Wszyscy faceci jarają się Hotaru, jednocześnie podbijając rating tej niezłej, lecz bynajmniej nie odkrywczej komedii (nie mówię, że to źle – kobiety robią to samo przy biszach). Humor tu zaprezentowany jest naprawdę przyjemny (choć nic takiego co by mnie przesadnie rozbawiło), ale top 3 sezonu? (a właśnie na 3 miejscu znajduje się DK wedle opinii Japończyków na liście opublikowanej przez ANN) Co to to nie. Odcinek ma formę krótkich opowieści: ep = 2 historie. Wszystko kręci się wokół jednego tematu i bohaterów, jednak części bezpośrednio się ze sobą nie łączą. Przez moment wręcz zastanawiałam się, czy nie lepiej by to wypadło z ~12 min epizodami. Osobiście prędzej zostałabym wtedy przy cotygodniowym seansie, do czego przy obecnej formie nie do końca mnie ciągnie. Całkiem nieźle wypada grafika (z drugiej strony jest dość statyczna, więc ciężko coś mówić o animacji), szczególnie te szalone oczy – co gryzie, to MC. Zakładam, że celowo miał wyjść na absolutnego przeciętniaka, ale patrząc na Kokonotsu, a później na Hotaru, serio można odnieść wrażenie, iż ktoś mega się postarał tworząc jej postać, a jego totalnie olał. I nie mówię tu o robieniu z niego jakiegoś bisza-przystojniaka, ale dodaniu mu wyrazistości – aktualnie wygląda na kogoś, kogo można naszkicować z zamkniętymi oczami oraz wrzucić do absolutnie każdej opowieści. Dużo lepiej wypadają seiyuu: Ayana Taketatsu nadała życia Hotaru, podkreślając jej ekscentryczność do maksimum; Keiji Fujiwara to OCZYWIŚCIE znowu ojciec; Atsushiego Abe ostatnio rzadko słyszę, to i miło go znów zobaczyć w głównej roli, no i nie zabrakło mojego ulubionego Tatsuhisy Suzukiego. Najmocniejszą stroną produkcji bezapelacyjnie są bohaterowie. Odpowiednio zakręceni, odpowiednio sympatyczni. Mnie najbardziej spodobało się rodzeństwo Endou ze swoją relacją starszy brat-młodsza siostra. Drugi plus to tematyka. Branża ostatnio często stawia na motyw jedzenia, zaś czy dobrze go przedstawia można łatwo sprawdzić poprzez naszą reakcję na seansie: jeśli robimy się głodni, oznacza to, iż twórcy poradzili sobie z wyzwaniem. Cukierki, przekąski oraz inne słodycze pokazywane w Dagashi Kashi definitywnie wywołują ten efekt, a człowiekowi pozostaje się zastanowić, czy pogryzanie ciastek o pierwszej w nocy aby na pewno jest dobrym pomysłem. Ogółem miło się to wszystko ogląda, jednak DK nie jest niczym nowym ani przesadnie wybitnym. Z jednej strony się dobrze bawimy, ale z drugiej towarzyszy nam uczucie „ale to już było”. Osobiście odkładam dalszą znajomość na czas nieokreślony (do końca sezonu?) – moim zdaniem zima oferuje sporo anime o dużo większej wartości, które zapewnią ciekawszą rozrywkę pod względem fabularnym.

WSTĘPNA OCENA: 6+

Ajin_-_01
TYTUŁ: Ajin

OPINIA: Druga seria tego sezonu stawiająca na komputerową animację postaci i bezapelacyjnie ta gorsza pod tym względem. Ajin zwyczajnie użył za małą ilość klatek – CG ma nawet niezły projekt (tak szczerze, to sądziłam, że będzie mi ono bardziej przeszkadzało), ale przez niedostatek FPSów jest mało płynne i często wygląda jak animacja rodem z jakiejś dawnej gry komputerowej. Gdyby zwiększyli liczbę klatek całość wyglądałaby naturalniej, a dzięki temu praktycznie nie byłoby się do czego przyczepić w tej dziedzinie. Aktualnie natomiast postacie poruszają się jakby grzęzły w smole, a przez to ich „plastikowość”/”sztuczność” jest duuużo wyraźniejsza niż w Bubuki Buranki. Ciężko pozbyć się też wrażenia, że przy normalnej animacji 2D seria zyskałaby na klimacie, który tak przecież ważny jest dla tytułów z gatunku horror/mystery. Z fabularnego punktu widzenia dostajemy coś pośredniego. Z jednej strony historia jest ciekawa – niby nic odkrywczego (Kei dowiaduje się o swoich specjalnych zdolnościach, po czym musi uciekać, gdyż rząd entuzjastycznie poluje na przedstawicieli jego gatunku), ale nieźle zarysowane wątki sugerują, że da się z tego zrobić coś niezłego. Do tego niczym nie przytłacza – jest i kreowanie świata i akcja, ale bez nadmiaru ani tego ani tego. Z drugiej bohaterowie nie należą do mocnych punktów Ajina. Siostra MC = niesympatyczna; kumpel MC = typowa, zdradliwa menda; sam MC to standardowy, użalający się nad sobą wymoczek. Tak tak, wiem – to daje mu miejsce na rozwój, ale bardzo nie lubię, gdy serie idą tą ścieżką; to że ktoś jest stłamszony, strachliwy, czy niezdecydowany, wcale nie oznacza, iż nie ma przy tym jakichś pozytywnych cech równoważących wady. Dajcie mi do cholewki chociaż jeden element, przez który jego los zacząłby mnie obchodzić! Lekarstwem na mój ból jest dawny przyjaciel głównego bohatera – bardzo łatwo wzbudzający sympatię, lojalny i ciepły, choć szalony człowiek czynu. Gdyby charakter Keia poszedł w stronę sprytnego mózgowca, byliby niezłym combo. Całość przytłacza też trochę nadmiarem negatywnych emocji. Coś ostatnio serie chcące iść w powagę, zdają się nie wiedzieć jak to pokazać, jednocześnie nie przeginając z angstem. Przez to wychodzi przedramatyzowany plot, który nie wywołuje tego co powinien aka współczucia do bohatera i chęci wspierania go przez widza. Muzyka ratuje trochę ten element swoimi przyprawiającymi o gęsią skórkę motywami – miejscami robi się na tyle niepokojąco, że nawet jesteśmy w stanie uwierzyć w tę przytłaczającą depresję. Ajin serwuje też sporo znanych głosów: usłyszymy Mamoru Miyano (dawno go już nie widziałam w głównej roli), Yoshimase Hosoye, czy Takahiro Sakuraia. Mamo dodatkowo śpiewa całkiem sympatyczny ending (choć osobiście preferuję bardzo dobry op). Prawda jest taka, że ciężko mi sprecyzować uczucia jakie miałam podczas oglądania Ajina – pierwszy odcinek ma potencjał, ale jednocześnie wyraźnie pokazuje swoje wady. Definitywnie muszę mu dać jeszcze z jeden-dwa epizody, zanim zdecyduję co z tym dalej począć. Osoby zaś które widziały pełnometrażówkę, raczej mogą omijać serię TV, gdyż wedle tego co czytałam, póki co nie ma różnić między tymi dwiema produkcjami.

WSTĘPNA OCENA: -6

Haruchika - 01
TYTUŁ: Haruchika: Haruta to Chika wa Seishun Suru

OPINIA: Wow, to się nazywa pozytywne zaskoczenie. Wręcz chciałabym napisać, że tym razem P.A. Works wreszcie się udało stworzyć serię wpisującą się w moje gusta, jednak przypominając sobie przejścia z choćby Charlotte, wstrzymam się jeszcze od tak dalekosiężnych sądów. Nie zmienia to jednak faktu, iż jest dobrze. Wedle opisu, anime to ma łączyć wątki muzyczne z wątkami mystery i jak do tej pory taka kombinacja sprawdza się zaskakująco nieźle – zagadki może nie są przesadnie skomplikowane, ale dzięki temu połączeniu okazują się ciekawe. Podoba mi się też sposób ich wyjaśnienia. Omówieniu towarzyszy wizualna reprezentacja rozwiązania, która dla takiego wzrokowca jak ja, jest genialnym dodatkiem ułatwiającym zrozumienie problemu. Temat orkiestry jednak na szczęście potrafi się obronić bez obracających się wokół niego „spraw kryminalnych”. Tytuł ten śledzi poczynania aspirujących muzyków, a zapowiedź drugiego odcinka sugeruje, że nauka gry, rekrutacja nowych członków, czy perspektywa wzięcia udziału w ewentualnych konkurach będzie równie wyraźna, co zagadki i tajemnice jakie staną przed naszymi bohaterami. Jak już jesteśmy przy postaciach, to od razu powiem, iż póki co główna dwójka zbiera same plusy: Chika jest chłopczycą aspirującą do statusu „cute girl”, co prowokuje sporo zabawnych sytuacji, Haruta zaś wykazuje się interesującym ułożeniem oraz inteligencją zaprawioną ciętym językiem. Do tego podoba mi się, że mimo projektu wpisującego go w szufladkę „shota”, wcale nie wyszedł na stereotypowego słodkiego chłopczyka. Jedyny zgrzyt to nauczyciel – nie dość, że jest jakiś taki podejrzany, to przy okazji absolutnie nie wiem co sprawia, że aż dwójka uczniów się w nim kocha, bo nie ma za grosz jakiegokolwiek uroku. Plus średnio dobrali mu głos – Natsuki Hanae brzmi trochę za młodo na taką postać. Kousei tak, dojrzały facet (przed 30tką?) już nie. Wspomniałam wątek miłosny i tutaj chciałabym coś wyjaśnić – nie bez przyczyny napisałam „dwójka uczniów”, a nie „uczennic”. Yup, Haruchika postanowiła pójść z duchem czasu wpisując do fabuły postać homo(bi?)seksualną. Pomimo jednak oburzenia na MALu (swoją drogą nie rozumiem skąd się wzięły te hejty), nie widzę tego jako coś złego, gdyż motyw ten pokazano bardzo delikatnie oraz przyjaźnie i stwierdzam to ja, zacięta antyfanka wszystkiego co yaoi. Poza tym to nie tak, że podobne zajawki nie zdarzały się już w tytułach z klasycznym romansem – od razu przychodzi mi do głowy chociażby Cardcaptor Sakura, która nie dość, że wyszła ponad 15 lat temu, to jeszcze była kierowana do młodszej widowni. No i bądźmy realistami: jeśli jakikolwiek ship ma szanse w tej serii dojść do skutku, to jest to tytułowa HaruChika (i dzięki Bogu, bo z zasady nie lubię wątków miłosnych uczeń-nauczyciel). Tak chwalę do tej pory to P.A. Works, ale jedno muszę im wytknąć i uwaga, bo to zaboli. Wspomniane studio znane jest ze ślicznej grafiki, dlatego czułam pewien niedosyt oglądając HC, gdyż bynajmniej nie powala ono wizualnie. Tak, Chika ma piękne oczy, ale poza tym jest… normalnie – w innej serii by mi to nie przeszkadzało, ale mówimy tu o P.A., tak? No i nie wiem, czy jest to kwestia ogólna, czy tylko dotyczy wersji od Funi, ale całość ma miejscami tak wyblakłe kolory, jakby ktoś wrzucił te rysunki co najmniej kilka razy za wiele do pralki. Anime nadrabia na szczęście niezwykle przyjemnym soundtrackiem. Zaś biorąc pod uwagę cały pakiet wypada, pozwolę sobie powtórzyć pierwsze zdanie, zaskakująco pozytywnie i z chęcią będę je dalej śledzić.

WSTĘPNA OCENA: 7+

Reikenzan Hoshikuzu-tachi no Utage - 01
TYTUŁ: Reikenzan: Hoshikuzu-tachi no Utage

OPINIA: Jestem po części zaskoczona, że w ogóle udało mi się opisać to anime, gdyż przez bardzo długi czas był kłopot ze zdobyciem do niego napisów – te które są dostępne nadal pozostawiają wiele do życzenia, ale jeśli przymkniemy oko na literówki oraz miejscami dziwnie brzmiące zdania, spokojnie może je obejrzeć i orientować się o co chodzi (osobiście korzystałam z wersji „K155”). Po seansie jednak zaczynam w sumie rozumieć skąd ten brak porządnej grupy subberskiej – Reikenzan to po prostu bardzo zwyczajny, przeciętny pod każdym względem tytuł, który chyba nie do końca ma na siebie pomysł. Od samego początku bombarduje nas dość słabym humorem, nie dostarcza odpowiedniej ilości informacji odnośnie fabuły (MC przybył do miasta wziąć udział w jakimś teście, jednak nie przypominam sobie, żeby gdzieś było wspomniane czemu owy test służy – wiem to, bo czytałam opis, ot tyle), że już o wykonaniu nie wspomnę, gdyż ten element naprawdę zasługuje na czerwoną kartkę. 10 lat temu anime nie wyglądały tak źle. Serio, ta seria ma budżet jak student pod koniec miesiąca. Zdarzą się ładniejsze ujęcia, szczególnie kiedy mamy zbliżenia na twarze, ale cała reszta to ciągle rozjeżdżający się projekt postaci, mdłe tła oraz komediowe deformacje, które nie bawią. Pozytywniejszym elementem jest historia. Narzekałam na wady w jej przedstawieniu, ale nie zmienia to faktu, że wykorzystany tu pomysł zazwyczaj dobrze się sprawdza. Duża grupa postaci, podróż usiana przeszkodami – tylko najlepsi dotrą do końca. Brzmi trochę jak pierwsza arc w Hunter x Hunter i rzeczywiście było to moje pierwsze skojarzenie. Tam idea ta okazała się świetnym wstępem umożliwiającym poznanie bohaterów oraz pokazanie ich umiejętności, przy okazji zaś wciągała widza dynamiczną akcją (co chwila nowe wyzwania = cały czas dzieje się coś ciekawego). Tu może i nie jest tak różowo, bo i klasa tych dwóch serii jest zupełnie inna, jednak na tyle na ile to możliwe, Reikenzan stara się wypełniać te same założenia. Prawdziwym kłopotem są bohaterowie – Ouriku łączy w sobie charakter lekkoducha i snoba, kombinację zwykle wypadającą zabawnie i sympatycznie, ale w tym przypadku czułam pewną irytację oglądając jak popisywał się przed innymi. O pozostałej ekipie zaś ciężko coś powiedzieć, gdyż zarysowano ich niezwykle minimalistycznie. Świat przedstawiony oraz atmosfera chińskiej baśni są sporym plusem lecz to niestety obusieczny miecz. Po oglądnięciu tony japońskich anime człowiek chcąc nie chcąc zaczyna wychwytywać różne odniesienia społeczne, czy kulturowe, łapie dowcipy, innymi słowy zwyczajnie „czuje”, rozumie produkt, który otrzymał. Tutaj niestety działa ta sama zasada, a więc przy mojej praktycznie znikomej wiedzy na temat Chin, nawiązania oraz żarty zakorzenione w kulturze, padały na bardzo niepodatny grunt i wydawały mi się humorem rzuconym mi w twarz trochę na siłę. Z tego też powodu nie do końca wiem co zrobić z tą serią – niby potrafi zaciekawić, ale jest tak niesamowicie niedorobiona, że czułam się wręcz trochę zmęczona po seansie. Przy sprzyjających wiatrach może rzucę jeszcze okiem na drugi ep.

WSTĘPNA OCENA: -6

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Ajin, Ajin (TV), Ajin: Demi-Human, Anime, Dagashi Kashi, HaruChika, Haruchika: Haruta to Chika wa Seishun Suru, Haruta & Chika, Pierwsze Wrażenie, Reikenzan: Hoshikuzu-tachi no Utage, zima

Anime Wiosna 2016 ^^

$
0
0

anime spring 16 birds

Aaaaaa! Jakie mam okropne zaległości!! Nie wiem jak się z tego odkopię, więc na chwilą obecną idę na głupiego i ignoruję problem, radośnie dziergając sobie nowe zapowiedzi ;) Winę jednak zwalam na fakt, że ostatnio sporo się u mnie pozmieniało – jak pisałam w odpowiedzi na jeden z komentarzy, udało mi się w końcu znaleźć pracę, a co za tym idzie, czasu wolnego mam aktualnie jak na lekarstwo. Muszę się zaaklimatyzować i dopiero nauczyć jak wiązać taką ciut inną rzeczywistość z życiem prywatnym – obiecuję jednak, że jakoś się ogarnę, bo bynajmniej nie widzi mi się rezygnować z tego bloga! Prowadzę go tak długo, że chyba zwyczajnie jestem do niego zbyt przywiązana hehe Was zaś, moi kochani czytelnicy, pozostaje mi prosić o trochę cierpliwości.

…dziś na szczęście jej nie potrzebujecie, bo świeżutkie i pachnące zapowiedzi są gotowe do czytania! Swoją drogą, osobiście ciągle czekam aż ta konkretna wiosna faktycznie się pojawi za oknem, bo po dziurki w nosie mam już tych nawracających chłodów – niby coś temperatura rośnie, ale nieufnie łypię na nią spod oka. Skoro jednak na chwilę obecną słoneczko nas średnio lubi, poprawmy sobie chociaż humor perspektywą czegoś fajnego do oglądania ^^


Spring 2016 Anime Chart v2

Statystyki rozkwitają jak kwiaty (powinny to robić) za oknem: mamy 56 tytułów, w tym 11 kontynuacji, 8 spin-offów i 1 remake (reedition?). Czyli zostaje nam 36 nowości. Całkiem ładnie, choć nie mogę powiedzieć, że się tego nie spodziewałam. Poniżej znajdziecie przegląd 42 serii, ale jak zwykle zapraszam także do samodzielnego przejrzenia listy.

Mayoiga_

Tytuł: Mayoiga
Premiera: 1 kwietnia 2016
Studio: Diomedea
Filmik: PV

30 młodych mężczyzn i kobiet bierze udział w dość podejrzanie wyglądającej wycieczce objazdowej. Jej celem ma być złudna, bardzo możliwe że wręcz nieistniejąca wioska zwana Nanakimura. Mówi się, iż człowiek może tam prowadzić spokojny, utopijny żywot, pozbawiony codziennych zmartwień – czy legendy jednak okażą się prawda?

Opinia: Brzmi ciekawie – nigdy nie będę narzekać na dobrze zrobiony mystery/thriller, ale niestety PV jakoś mnie nie nastraja zbyt pozytywnie. Na plakacie zdecydowanie ładniej i klimatyczniej to to wygląda. Dam jednak szansę pierwszemu odcinkowi, bo często zdarzało mi się przejechać na osądzaniu grafiki przez pryzmat trailera. Mayoiga to też przy okazji oryginalna historia, co zawsze nieźle rokuje (w założeniu konkretne zakończenie i konkretna produkcja, a nie teaser z przekazem „kup mangę/grę/novelkę jak chcesz wiedzieć co dalej”).

Uchuu Patrol Luluco

Tytuł: Uchuu Patrol Luluco
Premiera: 1 kwietnia 2016
Studio: Trigger
Filmik: PV, CM

Ogikubo to nazwa specjalnie wyznaczonej przestrzeni w rejonie Drogi Mlecznej, gdzie Ziemianie koegzystują z kosmitami. Luluco to „super normalna” gimnazjalistka mieszkająca ze swoim ojcem. Prowadzi spokojny, banalny żywot… przynajmniej do czasu, aż pewnego dnia spotyka tajemniczego, nowego ucznia o imieniu ΑΩ Nova, którego obecność wywróci jej świat do góry nogami.

Opinia: Trigger i ich odchyły graficzne – idą tu widzę w coś podobnego do Kill la Kill, czyli dużo uproszczeń i niby słodziutkich, niby SD ujęć. Osobiście nie jestem fanką. Anime będzie miało około 7-minutowe odcinki, całość zaś wygląda na typ „zwariowana komedia”. Obrazek promocyjny jest przeuroczy, ale reszta mnie nie przekonuje.

Shingeki no Bahamut - Manaria Friends

Tytuł: Shingeki no Bahamut: Manaria Friends
Premiera: 1 kwietnia 2016
Studio: Studio Hibari
Filmik: Teaser

Akademia Mysteria to prestiżowa szkoła ucząca magii, nie dyskryminując przy tym żadnej z pogrążonych w konflikcie frakcji: ludzi, bogów i demonów. Głównymi bohaterkami są dwie uczennice posiadające królewski rodowód: pupilek nauczycieli Anne oraz narodzona ze związku człowieka i smoka Grea.

Opinia: Ja się pytam – gdzie jest mój drugi sezon SnB Genesis?!?! Wszyscy, którzy się podjaraliście – Manaria Friends to zaledwie, dziejący się w tym samym świecie co opowieść o Favaro i Amirze, spin-off serii z innymi bohaterami. Do tego odcinki zaplanowano na 7-minut. Do tego nie robi ich MAPPA.

Gyakuten Saiban

Tytuł: Gyakuten Saiban: Sono „Shinjitsu”, Igi Ari! / Ace Attorney
Premiera: 2 kwietnia 2016
Studio: A-1 Pictures
Filmik: CM

Oskarżony jest winny popełnionej zbrodni, a może to wszystko tylko fałszywe zarzuty? Wierząc w niewinność swoich klientów, początkujący prawnik Ryuuichi Naruhodou, broni ich w sądzie ścierając się z pozostałymi stronami procesu. Nieraz dzięki dobrze krzykniętemu „Zgłaszam sprzeciw!” oraz pomimo niewielkiej ilości dowodów, potrafi obrócić wynik na swoją korzyść, choć sytuacja wydawałaby się beznadziejna. Wszystko to zaś odbywa się przy wtórze radosnych sprzeczek między nim i jego asystentką Mayoi Ayasato, prokuratorem Reijim Mitsurugi, czy mentorem Chihiro Ayasato. Umiejętności zdobyte od starszego mężczyzny pomogą Naruho odkryć prawdę!

Opinia: O Gyakuten Saiban nie słyszałam nic, ale już angielska nazwa Ace Attorney mówi mi dużo więcej. Pewnie większości z was obiła się o uszy – to marka chwalonych visual novelek o tematyce odpowiadającej tytułowi, czyli procesach sądowych. Nie wiem jak to się przełoży na anime – jeśli dobrze ją zrobić, mogłaby z tego wyjść ciekawa seria detektywistyczno-kryminalna, czarno jednak to widzę, bo po CM ciężko nie odnieść wrażenia, że to co zaprezentowano sprawia dość… tanie wrażenie. Na tym etapie, gdyby nie powiązanie ze znaną vn-ką, pewnie nie poświęciłabym temu ani chwili dłużej. Nie jestem też przekonana do Yukiego Kaji w roli głównej – chłopak definitywnie potrafi grać przeróżne postacie, ale czy tutaj także się sprawdzi… no nie wiem, trochę nie pasuje mi do wyglądu bohatera (btw, serio nazwali go Naruhodou, czyli „ahaaa rozumiem”? xD). Z ciekawości jednak pewnie poczytam jakieś wstępne opinie.

Gakusen Toshi Asterisk 2nd Season

Tytuł: Gakusen Toshi Asterisk 2nd Season
Premiera: 2 kwietnia 2016
Studio: A-1 Pictures
Filmik: Trailer

Drugi sezon “Gakusen Toshi Asterisk” – opis pierwszej serii:
Około sto lat temu miała miejsce poważna katastrofa spowodowana zderzeniem meteorytu z powierzchnią planety. Zdarzenie to wywołało u następnego pokolenia ludzi rozwinięcie się przeróżnych nadnaturalnych zdolności. W miejscu krateru założono Rikke – wielkie miasto składające się z sześciu akademii, znanych wspólnie pod nazwą Asterisk. Ayato Amagiri przenosi się tam w nadziei wzięcia udziału w zawodach zwanych Festą, polegających na toczeniu walk w specjalnym, zintegrowanym środowisku bojowym. Jednakże zanim nadarzy się ku temu okazja, chłopak ma nieszczęście niezdrowo rozgniewać jedną z najpotężniejszych wojowniczek akademii, piękną i ognistą Julis-Alexie von Riessfeld. Ayato będzie musiał zmierzyć się z nią polegając tylko na swoich własnych zdolnościach szermierczych, czy natomiast po wyjaśnieniu nieporozumienia uda się tej dwójce zakopać topór wojenny, by połączyć siły w turnieju i walczyć o zwycięstwo?

Opinia: Tutaj mamy przed sobą standardowego przedstawiciela gatunku „magic battle school light novel”, ale muszę przyznać, iż pierwszy sezon oglądało mi się nadzwyczaj przyjemnie. Choć może nie łamie za bardzo stereotypów, to wykonane jest na tyle sympatycznie, że można przy Asterisku miło spędzić czas. Moim zdaniem spora w tym zasługa wyjątkowo ogarniętego, jak na haremówkę, głównego bohatera.

Boku no Hero Academia

Tytuł: Boku no Hero Academia
Premiera: 3 kwietnia 2016
Studio: Bones
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3, PV#4, PV#5

Wśród ludzkości rozwinęły się supermoce zwane „Dziwactwami”, które posiada aż 80% populacji świata. Za ich przyczyną pojawiło się wielu nowych czarnych charakterów oraz przeciwstawiających się im superbohaterów. Jak można się domyślić, zapotrzebowanie na nich jest dość spore w tych zwariowanych czasach, co poskutkowało stworzeniem prestiżowej szkoły zwanej Akademią Bohaterów, zajmującej się trenowaniem aspirujących herosów.
Zostanie bohaterem jest także marzeniem gimnazjalisty Izuku Midoriyi, jednak na jego nieszczęście, chłopak należy do tych 20% populacji nie posiadających żadnych supermocy. Nie ma on jednak zamiaru się poddawać i mimo wszystko pragnie przystąpić do egzaminu wstępnego Akademii Bohaterów. Przez serię nieoczekiwanych zdarzeń, wpada w oko największego herosa na świecie, All Migha (Wszechmocnego), który zgadza się go trenować!

Opinia: Tu jestem zaciekawiona, bo Boku no Hero Academia to dość nowa seria, która ostatnio błyszczy w rankingach Shounen Jumpa. Tematyka superbohaterów niby nie jest tak do końca moim konikiem, ale za to naprawdę lubię shouneny, szczególnie zaś gdy są ładnie i fajnie zrobione – po PV widać, że HeroAca spełnia oba kryteria, dodatkowo dorzucając fajnie dobranych seiyuu (użycie Daiki Yamashity, głosu Onody z YowaPeda, totalnie potęguje przekaz, że tak jak we wspomnianym anime o kolarstwie i tu dostaniemy opowieść z kategorii from zero to hero ^^). Jedyny „minus” to fakt, że manga ma dopiero około 90 rozdziałów (jak na tygodnik to mało), a więc materiału nie ma znów zbyt dużo i tytuł ten będzie służył zaledwie za reklamówkę.

12-sai Chicchana Mune no Tokimeki

Tytuł: 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki
Premiera: 4 kwietnia 2016
Studio: Oriental Light and Magic
Filmik: PV#1

Hanabi to 6-klasistka, która przestała już być dzieckiem, ale nie jest jeszcze dorosłą. W swoim codziennym życiu doświadcza wielu rzeczy, z którymi jeszcze nie do końca wie jak sobie radzić, jak bycie światkiem jej nauczycielki całującej się z mężczyzną, czy doświadczaniu dojrzewania przed wszystkimi swoimi przyjaciółkami. Seria ta opowiadać będzie o niewinnych zmartwieniach 12-letniej dziewczynki oraz jej pierwszej miłości.

Opinia: Pamiętam, że kiedyś czytałam podobną mangę i muszę przyznać, że tam wszystkie te zagadnienia związane z dorastaniem były bardzo przyjemnie i taktownie pokazane. Definitywnie widzę zalety młodych dziewczynek czytających/oglądających tego typu tytuły… byle trzymali się od nich z dala starzy zboczeńcy chcący oglądać dzieciaczki martwiące się dojrzewaniem, bo to już jest niesamowicie niepokojąca perspektywa ;p

Pan de Peace!

Tytuł: Pan de Peace!
Premiera: 3 kwietnia 2016
Studio: Asahi Production
Filmik: brak

Minami to roztrzepana licealistka, która uwielbia jeść chleb na śniadanie. Miłość do wszelakiego pieczywa dzieli także z koleżankami z klasy – odpowiedzialną Yuu, lubiącą piec Fuyumi oraz niezależną Noą.

Opinia: Ten opis brzmi dziwnie, ale tu trzeba wziąć pod uwagę, że dla Japończyków śniadanie składające się z kanapek jest określane jako śniadanie „w stylu zachodnim” (aka naszym, bo tradycyjnie u nich powinno się wcinać ryż, etc.), dlatego takie podkreślenie tej kwestii dla nich nie byłoby tak dziwne jak tutaj. Nie zmienia to jednak faktu, że seria ta jest ekranizacją komediowej 4-panelówki, a więc raczej nie ma się co tutaj doszukiwać większej głębi – jak wiadomo, wyśmiać można wszystko ;)

Seisen Cerberus Ryuukoku no Fatalites

Tytuł: Seisen Cerberus: Ryuukoku no Fatalités
Premiera: 4 kwietnia 2016 [preair: 19 marca 2016]
Studio: Bridge
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Na kontynencie magii i miecza, Kunaaan, znajdują się trzy królestwa, zaś panująca między nimi równowaga sił może runąć w każdej chwili, doprowadzając do straszliwej w skutkach wojny. Dodatkową stroną konfliktu jest nikczemny smok Daganzord, który również mieszka na kontynencie, zaś mimo prób, nikt nie jest w stanie go powstrzymać przed sianiem wszechogarniającej destrukcji. Bairo i Kismitete, w towarzystwie drużyny magów, wyruszają w celu zapieczętowania smoka, jednak próba ta kończy się niepowodzeniem – wydarzenie to jest zapamiętane w historii jako Tragedia Balbagoa. Syn Bairo i Kismitete, Hiiro, zostaje ocalony od zguby przez Giruu. Chłopak przysięga pomścić śmierć swoich rodziców i oddaje się morderczym treningom szermierki. Kiedy zaś nastaje dzień jego 16 urodzin, Hiiro postanawia wyruszyć by zgładzić smoka, Giruu natomiast, pozostawiony bez większego wyboru, decyduje się mu towarzyszyć. W trakcie przygody spotykają wielu różnych ludzi oraz zdobywają nowych towarzyszy podróży.

Opinia: Rozbrajają mnie rzęsy głównego bohatera ;P Wygląda to na bardzo by the book opowieść fantasy – „przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę” i te sprawy. Niby staram się sprawdzać wszelkie tego typu serie, ale jakoś po PV nie czuję entuzjazmu (grafika kuleje i brak w tym tego czegoś). Do tego przez Yoshitsugu Matsuoke człowiek ma automatycznie wrażenie, iż będzie to kolejna stereotypowa haremówka (mimo że przesłanki na to nie wskazują… przynajmniej póki co).

Hakuouki_Otogisoushi

Tytuł: Hakuouki: Otogisoushi
Premiera: 5 kwietnia 2016 [preair: 3 kwietnia 2016]
Studio: DLE Inc.
Filmik: PV

Kompletnie nowa historia z bohaterami z gry przedstawionymi w formie chibi – motywem przewodnim jest hasło: „Zwyczajne, codzienne sytuacje, które mogły się wydarzyć”.

Opinia: Bądźmy szczerzy – cokolwiek by to nie było, będę oglądać wszystko co ma Hakuouki w tytule. Souji 4 life itd xD Obstawiam przyjemną, niezobowiązującą kilku-minutówkę dla fanów serii.

Super Lovers

Tytuł: Super Lovers
Premiera: 6 kwietnia 2016
Studio: Studio Deen
Filmik: PV, CM

Licealista Haru mieszka zagranicą ze swoją mamą. Kobieta każe mu zając się „ucywilizowaniem” swojego adoptowanego brata Rena, nieokiełznanego chłopca, który zdaje się nie lubić interakcji międzyludzkich. Choć na samym początku ich relacja jest czysto antagonistyczna, z czasem dwójka ta zaczyna zbliżać się do siebie.

Opinia: Dużo fajnych seiyuu etc. etc. ALE to shounen ai (dla mnie no go) ALE to romans między rodzeństwem (coś czego absolutnie nie trawię – choć tu przynajmniej nie są faktycznie spokrewnieni). A pomijając już nawet te elementy, tak czy siak wszelkie sugestie związków młody nastolatek x dorosły jakoś tak mi nie leżą i podchodzę do nich jak pies do jeża (z tego co widzę seria zaczyna się wiekiem bohaterów odpowiednio 8 i 16 lat, a potem przeskakuje o 8 lat w przód). No nie wiem, zawsze mam wtedy wrażenie, że dojrzałość emocjonalna i podejście do życia jednego i drugiego są zbyt rozbieżne, żeby to mogło wypalić.

Onigiri

Tytuł: Onigiri
Premiera: 7 kwietnia 2016
Studio: Pierrot Plus
Filmik: CM

Onigiri to gra MMO, która przenosi graczy do mistycznej Japonii, krainy pełnej mitycznych stworzeń rodem z legend. Zaczynamy jako samotny Oni walczący z Kamikui, których mroczna energia rozprzestrzenia się po całym kontynencie. 8 postaci niezależnych, każda z unikalną osobowością oraz zestawem umiejętności, wesprze gracza w drodze by stać się legendą i zdusić zło, które próbuje zawładnąć światem. Wspólne przygody rozwiną ich zdolności oraz umocnią łączące ich więzy.

Opinia: Kolejna 5-minutówka, tym razem oparta na MMORPG. Powyższy opis zdaje się tyczyć gry, ale pewnie możemy założyć, że anime będzie się kierowało podobnymi założeniami. Ograniczony czas nie wskazuje jednak na przesadnie ciekawą pozycję z fabularnego punktu widzenia.

Aikatsu Stars!

Tytuł: Aikatsu Stars!
Premiera: 7 kwietnia 2016
Studio: Bandai Namco Pictures
Filmik: PV#1, PV#2

Yume Nijino pragnie zostać idolką, zaś by tego dokonać zaczyna naukę w Yotsusei Gakuen (Akademii Czterech Gwiazdek). W szkole tej istnieje specjalna grupa zwana S4, składająca się czwórki najlepszych czynnych idoli, aktualnie uczących się w Akademii. Yume oraz inni pierwszoroczni obierają sobie za cel dostanie się do prestiżowego S4!

Opinia: Marka Aikatsu jest dość rozbudowana, ale z tego co się orientuję, ta część jest osobna, więc można ją oglądać bez wiedzy z poprzednich wariacji (tak jak to ma miejsce z kolejnymi odsłonami serii Jewelpet). Muszę przyznać, że projekty postaci oraz PV wyglądają naprawdę obiecująco i gdybym miała w tym sezonie ochotę na uroczy tytuł o idolach, to postawiłabym właśnie na Stars, bo wygląda na naprawdę solidną produkcję. Kto wie, może nawet się skuszę na próbny odcinek :)

Netoge no Yome wa Onnanoko ja Nai to Omotta

Tytuł: Netoge no Yome wa Onnanoko ja Nai to Omotta?
Premiera: 7 kwietnia 2016
Studio: Project No.9
Filmik: PV

Hideki Nishimura, grając w grę online, wyznał miłość pewnej dziewczynie… która w rzeczywistości okazała się chłopakiem! Wydarzenie to już zawsze będzie traktował jako najgorszy moment swojego życia i stara się zachować je w tajemnicy, jednocześnie poprzysięgając, iż już nigdy nie zaufa żadnej wirtualnej przedstawicielce płci pięknej. Jednakże któregoś dnia sytuacja się odwraca i to jemu zostaje wyznana miłość online – okazuje się, że za awatarem owej osoby kryje się śliczna dziewczyna o imieniu Ako Tamaki. To samotniczka nie wiedząca jak dogadywać się z ludźmi na żywo, a żeby tego było mało, ma też poważne problemy z odróżnianiem świata gry od rzeczywistości. Hideki, razem z przyjaciółmi z gildii, postanawia połączyć siły i spróbować „naprostować” dziewczynę.

Opinia: Nie potrzeba grać w dużo MMO, żeby wiedzieć, iż Hideki dobrze kombinował z tą nieufnością do pięknych, żeńskich awatarów – to jest przecież tak nagminne, że faceci grają kobietami xD Toshiyuki Toyonaga w głównej roli to coś, co zawsze przyjmę z otwartymi ramionami (gość ma bardzo unikalną barwę). Szkoda tylko, iż anime samo w sobie będzie zapewne standardową ecchi haremówką, a kwestia strachu przed dziewczynami online zniknie po pierwszych 5 minutach. Przynajmniej wizualnie wygląda to to bardzo ładnie, poza tym jednak nie liczę na nic odkrywczego i raczej ominę Netoge no Yome bez większych wyrzutów sumienia.

Kyoukai no Rinne 2nd Season

Tytuł: Kyoukai no Rinne (TV) 2nd Season
Premiera: 9 kwietnia 2016
Studio: Brain’s Base
Filmik: brak

Drugi sezon “Kyoukai no Rinne” – opis pierwszej serii:
Licealistkę Sakurę Mamiya jako dziecko podstępem zwabiono by zajrzała do zaświatów – od tamtego czasu dziewczyna widzi duchy oraz inne nadnaturalne stworzenia. Biorąc pod uwagę spokojny i ułożony charakter bohaterki, fakt, że jej zawsze nieobecny kolega z klasy, Rinne Rokudou, okazuje się dorabiać na boku jako shinigami (bóg śmierci) nie robi na niej zbyt dużego wrażenia. Pomaga on zagubionym duszom powrócić do cyklu reinkarnacji, jednak pomimo talentu i płynącej w żyłach krwi shinigami, okazuje się być okropnie biedny, przez co często zmuszony jest polegać na wsparciu Sakury – pieniężnym i nie tylko – w rozwiązywaniu zleconych mu zadań.

Opinia: Dotarliśmy do drugiego sequela na liście, który mnie interesuje. Pierwszy sezon Rinne może i niczym przesadnie nie czarował, ale niesamowicie przyjemnie się go oglądało i lekką ręką dostał ode mnie siódemeczkę. Postacie były mega sympatyczne (ekstremalny stoicyzm głównej bohaterki to jeden z moich ulubionych motywów w shoujo – tak, ignoruję fakt, iż technicznie rzecz ujmując jest to shounen), a przy maratonie można było się miło zrelaksować i trochę pośmiać. Tutaj liczę po prostu na więcej tego samego, ale raczej w zmasowanej dawce co jakiś czas, niż tydzień w tydzień.

Haifuri

Tytuł: Haifuri
Premiera: 10 kwietnia 2016 [preair: 2 kwietnia 2016]
Studio: Production IMS
Filmik: PV, CM

Dwie przyjaciółki z dzieciństwa, Akeno Misaki i Moeka China, pragną zostać Błękitnymi Syrenami, członkiniami specjalnej jednostki, która została stworzona by chronić ostatnie, pozostałe na świecie nadmorskie miasta, gdyż ruchy płyt tektonicznych około stu lat temu, spowodowały nagły wzrost poziomu morza, a w następstwie zatopienie wielu z miejscowości leżących nad zbiornikami wodnymi. Razem z innymi dziewczętami dzielącymi ich marzenie, bohaterki wstępują do Marynistycznego Liceum Yokosuka.

Opinia: Już pewnie się domyślacie co za chwilę powiem, co? Za dużo bab w obsadzie!! I to już nawet nie jest problem „przewagi kobiet”, a raczej fakt „zupełnego braku facetów”. Mówcie co chcecie, ale wszystkie serie wychodzą lepiej na mieszance jednych i drugich (nawet w takim Free! były jakieś dziewczyny, no!! xD). Chociaż tyle, że anime zdaje się wyglądać naprawdę ładnie, ale szkoda, że nie ma konkretniejszego opisu fabuły – na tym etapie wiemy tylko tyle, iż będziemy mieć do czynienia ze szkolną obyczajówką z motywami marynistycznymi, ale jakby… co dalej?

Flying Witch

Tytuł: Flying Witch
Premiera: 10 kwietnia 2016
Studio: J.C.Staff
Filmik: PV#1, PV#2

15-letnia Makoto Kowata jest wiedźmą. Ta żyjąca z dnia na dzień dziewczyna, w towarzystwie swojego czarnego kota Chito, postanawia przenieść się na północ Japonii, do Yokohamy, by zamieszkać ze swoim kuzynem w miasteczku Aomori.

Opinia: Kandydat na obyczajówkę sezonu – ładne wizualnie, przyjemna, błoga atmosfera, a w tle tajemnica, która może uchroni serię od nudy. Do wypróbowania jak to się sprawdzi.

Big Order

Tytuł: Big Order (TV)
Premiera: 16 kwietnia 2016
Studio: Asread
Filmik: CM

Eiji Hoshimiya to introwertyczny licealista ukrywający wielki sekret — kiedy był młodszy z całego serca pragnął by świat uległ zagładzie. Dobre wróżki spełniły zaś jego prośbę, obdarzając go specjalną mocą zwaną Order (Rozkazem), będącą w stanie dokonać niewyobrażalnych zniszczeń, gdyż to co można zdziałać za jej pomocą, zależy od życzenia wypowiedzianego przez jej użytkownika. 10 lat po Wielkim Zniszczeniu, Eiji stara się zaakceptować i okiełznać bezgraniczną potęgę, którą został obdarzony.

Opinia: Masakazu Morita w roli głównej? Dawno już tego Pana nie słyszałam (najbardziej znany jako Ichigo z Bleacha). Autorem mangowego pierwowzoru jest Sakae Esuno, twórca Mirai Nikki, jednak opinie co do jego nowego dziecka są różne i niektórzy wręcz twierdzą, iż to zaledwie powtórka i jechanie na sukcesie MN. Można rzucić okiem, ale Pamiętnik Przyszłości nie należy do moich ulubionych tytułów przez mega denerwujących bohaterów, a więc do Big Order wolę podchodzić z chłodnym entuzjazmem.

Magi Sinbad no Bouken_TV

Tytuł: Magi: Sinbad no Bouken (TV)
Premiera: 16 kwietnia 2016
Studio: Lay-duce
Filmik: CM

Opowieść o młodym Sinbadzie, kiedy wyruszył w podróż by zdobyć swoje dwa pierwsze lochy.

Opinia: Były OVA, a teraz mamy serię TV. W sumie dobrze, bo tyle razy brałam się za oglądanie tych speciali, a jakoś nigdy nie miałam na nie natchnienia, więc nadarza się w końcu okazja, żeby przestać odciągać opowieść o Sinbadzie na wieczne nigdy. Może też przy okazji zmotywuję się do czytania podstawowego Magi, bo narobiło mi się z rok zaległości ^^”

Koutetsujou no Kabaneri

Tytuł: Koutetsujou no Kabaneri / Kabaneri of the Iron Fortress
Premiera: 8 kwietnia 2016
Studio: Wit Studio
Filmik: Teaser, CM, PV#1, PV#2, PV#3

Gdy świat jest w trakcie rewolucji przemysłowej, pojawia się nowy gatunek stworzenia, którego można zabić tylko i wyłącznie przebijając jego, chronione żelazną powłoką, serce. Co więcej człowiek po ugryzieniu przez tegoż potwora zamienia się w zombie-podobnego stwora zwanego Kabane.
Na wyspie Hinomoto, położonej na dalekim wschodzie, ludzie wybudowali specjalne stacje by schronić się przed tym nowym zagrożeniem. Można się do nich dostać za pomocą napędzanych silnikami parowymi lokomotywom o nazwie Hayajiro. Ikoma, chłopak mieszkający na stacji Aragane, pomaga przy budowie Hayajiro, w wolnym czasie zaś konstruuje broń wedle własnego projektu, Tsuranukizutsu, która ma być w stanie zabić stworzenia pustoszące ziemię. Kiedy czeka na okazję by móc ją wypróbować, spotyka Mumei, dziewczynę zwolnioną z obowiązkowej inspekcji, mającej wykryć kto został zainfekowany i grozi mu zmiana w Kaban. Tego samego dnia w nocy, dwójka ta jest świadkiem wymykającej się spod kontroli lokomotywy Hayajiro. Okazuje się, że obsługa pociągu przeszłą przemianę, a stacja Aragane musi stawić czoło zmasowanemu atakowi Kabane – jest to jednak idealna okazja by wypróbować nowy wynalazek Ikomy.

Opinia: Stęskniliście się za Shingeki no Kyojin? Oto przedstawiam wam oryginalną serię od Studia Wit, która wykonaniem śmierdzi na kilometr bardziej steampunkową wersją SnK – grafika, muzyka (Hiroyuki Sawano), ujęcia, niektóre elementy fabularne – wypisz wymaluj kolejny, brutalny, postapokaliptyczny tytuł, który oczywiście może okazać się bardzo odmienny od AoT, ale na pierwszy rzut oka definitywnie widać inspirację (tym bardziej podkreśloną tymi samymi ludźmi pracującymi przy obu seriach). Trailery są jednak bardzo hype-wywołujące i jestem prawie pewna, że będę się na nim dobrze bawić :D Plus ED od Aimer brzmi świetnie!

Macross Delta

Tytuł: Macross Delta
Premiera: 3 kwietnia 2016 [preair: 21 marca 2016]
Studio: Satelight
Filmik: CM, PV

Historia rozgrywa się w roku 2067, 8 lat po serii Macross Frontier.
Piątka dziewczyn należąca do Taktycznej Jednostki Muzycznej „Walküre” oraz Eskadra Delta, drużyna doświadczonych pilotów, walczy z Syndromem Var, który powoli opanowuje całą galaktykę. Kim natomiast są i co jest celem tajemniczych Podniebnych Rycerzy Walkirii z Królestwa Wiatru?

Opinia: Jak pisałam w zeszłym sezonie, Macross to jedna z niewielu serii mecha, które nie dość, że toleruję, to wręcz mi się podobają, bo w przyjemny sposób łączą s-f, muzykę oraz romans. Nie wiem, czy tutaj będzie podobnie, ale nie sądzę, żeby marka nagle postanowiła odejść od swoich głównych założeń. Co prawda nie czuję się jeszcze przekonana do piosenki zaprezentowanej w PV (daleko jej do „Aimo” czy „Diamond Crevasse” z Frontier), ale powstrzymam się od sądów póki nie usłyszę czegoś więcej.

Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge

Tytuł: Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge
Premiera: 9 kwietnia 2016 [preair: 20 marca 2016]
Studio: Silver Link
Filmik: PV#1, PV#2, CM#1, CM#2

Wzdycha, podpiera głowę na łokciach, mruży zaspane oczy. Tanaka to chłopak, który preferuje nic nie robić i o dziwo nie jest z tego powodu nielubiany. Mamy przed sobą relaksującą, młodzieżową komedię o wspomnianym Tanace oraz cichym Oocie, który nie potrafi pozostawić go samemu sobie.

Opinia: Identyfikuję się z głównym bohaterem na poziomie duchowym xD Wygląda na idealny tytuł do zrelaksowania się po męczącym dniu (co podkreśla przyjemna muzyka) – manga podobno jest naprawdę zabawna i z chęcią wypróbuję z czym to się je.

Concrete Revolutio Choujin Gensou - The Last Song

Tytuł: Concrete Revolutio: Choujin Gensou – The Last Song
Premiera: 10 kwietnia 2016
Studio: Bones
Filmik: PV

Drugi sezon “Concrete Revolutio: Choujin Gensou” – opis pierwszej serii:
Akcja dzieje się w alternatywnej Japonii, gdzie trwa wielki bankiet nadnaturalnych stworzeń…
W „wieku bogów”, około 20 lat po wojnie, Japonia przeżywa czas dynamicznego rozwoju. Co by było gdybyś usłyszał, że wszystkie nadludzkie istoty kiedykolwiek stworzone na potrzebę fikcji literackiej, istniały na prawdę? Do tego na raz? Ci, którzy zdobyli swe moce w niezwykłych okolicznościach lub ci, którzy są wyjątkowi w inny sposób: Tytani, którzy przybyli z odmętów kosmosu, formy życia z mistycznych światów, zjawy i gobliny z dawnych czasów, cyborgi stworzone przez uzdolnionych naukowców, szczątki, które powstały z ruin starożytnych cywilizacji – można tak wyliczać w nieskończoność. Jedni z nich wybrali ujawnienie swojej egzystencji, zdobywając rozgłos wśród społeczeństwa. Inni ukryli swą prawdziwą tożsamość, by walczyć ze złem w sekrecie.
Nie wszyscy mieszkańcy chcą jednak współpracować z nowymi przybyszami – istnieją też ci, którzy odmawiają koegzystować z nadludźmi, spoglądając na wszystko z cienia, szykując własne plany…
Japoński rząd zmuszony jest podjąć działania, aby zagwarantować pokój i ład w kraju. Jednym z nich jest powołanie do życia grupy podlegającej Ministerstwu Zdrowia i Opieki Społecznej – Laboratorium Badawczego do Spraw Przeludnienia zwanego też Biurem Nadludzi. Ich misja to identyfikacja oraz nawiązywanie relacji z nadludźmi, by móc ich nadzorować i chronić.
Głównym bohaterem serii jest Jirou Hitoyoshi, jeden z członków Biura Nadludzi.

Opinia: Nie oglądałam poprzedniej serii, bo wydawało mi się to zbyt odjechane (no i ogółem jakoś ostatnio jest przesyt tych tytułów o superbohaterach), a tu niespodzianka, zrobili tego więcej ;p

Bakuon!!

Tytuł: Bakuon!!
Premiera: 5 kwietnia 2016
Studio: TMS Entertainment
Filmik: PV#1, PV#2, CM

Hane Sakura jest lekko roztrzepaną licealistką. Pewnego dnia, w drodze do swojej szkoły dla dziewcząt, czuje się wykończona wyjeżdżaniem pod górkę na rowerze. W między czasie widzi jednak inną dziewczynę, Onse Amano, która bezproblemowo pokonuje całą trasę na motocyklu. Pojazd ten od razu wywołuje zainteresowanie Hane, co skłania ją do wstąpienia do klubu motocyklowego w jej liceum. Stawia to też od razu przed naszą bohaterką kolejne wyzwanie: musi zrobić prawo jazdy!

Opinia: Nie jarają mnie motocykle; tym bardzie nie jarają mnie serie o cute girls doing cute things – odpada.

Kuromukuro

Tytuł: Kuromukuro
Premiera: 7 kwietnia 2016 [preair: 27 marca 2016]
Studio: P.A. Works
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3 [eng.sub]

Podczas budowy Tamy Kurobe odkryto starożytny artefakt, co poskutkowało założeniem specjalnej instytucji zwanej Międzynarodowym Ośrodkiem Badawczym Kurobe. Naukowcy z całego świata zjechali się by obejrzeć niezwykły okaz, zaś ich dzieci zapisano do Międzynarodowej Szkoły Średniej Góry Tate, wliczając w to córkę głowy całej instytucji, Yukine Shirahane.
Historia rozpoczyna się kiedy w lecie roku 2016 samotny samuraj obudzi się ze swojej drzemki…

Opinia: Dobra, takiej serii się od P.A. Works nie spodziewałam – studio to króluje przecież w obyczajówkach, a tu niespodzianka, tym razem postanowili zrobić action-mecha. Całość klimatem kojarzy mi się z niedawnym Classroom Crisis, które mimo braku szumu wokół siebie okazało się przyjemną serią, jednak na razie Kuromukuro niczym mnie nie zainteresowało, a i wychodzą mi już bokiem kolejne serie o przerośniętych robotach.

Kiznaiver

Tytuł: Kiznaiver
Premiera: 9 kwietnia 2016 [preair: 27 marca 2016]
Studio: Trigger
Filmik: PV, CM#1, CM#2, CM#3, CM#4, CM#5, CM#6

Fikcyjne miasto Sugomori zostało zbudowane na odzyskanych terenach, powtórnie włączonych do Japonii, jednak z biegiem lat jego populacja zaczęła stopniowo maleć. Pewnego dnia mieszkanka owego miasta, Sonozaki, wyznaje swojemu koledze z klasy, Katsuhirze: „Zostałeś wybrany by zostać Kiznaiverem”.
Kiznaiverem nazywamy użytkownika System Kizuna (Więzów), który pozwala ludziom dzielić się z innymi swoimi ranami – w tym przypadku połączyłby Katsuhire z jego kolegami z klasy, których osobowość, aspiracje, czy tryb życie są całkowicie różne od jego własnych. System ten, mimo że nie jest jeszcze sprawny w stu procentach, został zaimplementowany na świecie by poprzez dzielenie się nawzajem swoim bólem, ludzkość osiągnęła porozumienie oraz, w końcowym rozrachunku, ogólny pokój. Czy jednak naprawdę będzie to możliwe?

Opinia: Od samego początku podobał mi się plakat do tej serii – bardzo stylowy ^^ No i opening od BOOM BOOM SATELLITES to coś, co nie zdarza się zbyt często. Rzuca się też w uszy interesujący OST – Yuuki Hayashi to moim zdaniem jeden z niedocenianych kompozytorów, który potrafi tworzyć cuda (soundtracki do Haikyuu!!, Death Parade, Diabolik Lovers), choć nikt go nie zna ;p

Ushio to Tora 2nd Season

Tytuł: Ushio to Tora (TV) 2nd Season
Premiera: 1 kwietnia 2016
Studio: MAPPA / Studio VOLN
Filmik: PV

Drugi sezon “Ushio to Tora” – opis pierwszej serii:
Ushio wydaje się, że opowieści jego ojca o ich pradawnym przodku, który dawno temu przebił wielkiego demona za pomocą legendarnej Włóczni Bestii, tym samym na stałe przykuwając go do ołtarza w świątyni, to zwykłe bujdy, jednak gdy znajduje wspomnianego potwora w swojej własnej piwnicy, chłopak musi ponownie przemyśleć wiarygodność rodzinnej legendy. Aby ocalić swoich bliskich od ataku złych duchów, Ushio zmuszony jest uwolnić Tore z niewoli. Jednak czy nie okaże się, że bestia ta będzie gorsza od nękającej ich klątwy?

Opinia: To prawdopodobnie będzie już finish historii Ushio i Tory – miło widzieć, że da się w naszych czasach zaadaptować shounena z konkretnym zakończeniem, a nie bezsensownie ciągnąć go w nieskończoność (tak, na Ciebie patrzę Naruto ;p swoją drogą ciekawe, czy dalej puszczają fillery, czy może ruszyli z konkretami?). Osobiście nie widziałam poprzedniej serii, więc ta także na razie mnie nie interesuje.

Endride

Tytuł: Endride
Premiera: 3 kwietnia 2016
Studio: Brain’s Base
Filmik: PV

Endra, nieznany świat znajdujący się pod powierzchnią Ziemi. Jest to zupełnie inna rzeczywistość, którą oświetlają wielkie Adamas, zaś siedmiokolorowe wstęgi dryfują w przestworzach. Pewnego dnia Shun Asanaga, zwyczajny choć wyjątkowo pozytywnie nastawiony do życia, 15-letni gimnazjalista ze „Świata na Powierzchni”, znajduje w gabinecie swojego ojca-naukowca tajemniczy kryształ. Po jego dotknięciu nastolatek, ku ogromnemu przerażeniu, zostaje w jednej chwili przeniesiony do Endry! Na miejscu spotyka 16-letniego Księcia Emilio, który został wrzucony do lochów za próbę zabójstwa aktualnego króla Delzaine’a. Jaka przyszłość czeka na tę dwójkę młodzieńców wychowanych w dwóch różnych światach? I czy uda im się połączyć siły, mimo że ich cele, powrót do domu oraz zemsta na obecnie panującym królu, są od siebie tak odmienne?

Opinia: Ciśnie się na usta „zapowiada się pospolicie”, ale wizualnie wygląda całkiem sympatycznie, więc można wypróbować z jeden odcinek. Fantasy to mój konik i za każdym razem przy tego typu produkcji mam nadzieję na znalezienie „ukrytego diamentu” – może będzie nim właśnie Endride? Biusty nie skaczą po ekranie, bohaterowie wydają się nieźle zbalansowani… no zobaczymy.

Shounen Maid

Tytuł: Shounen Maid
Premiera: 8 kwietnia 2016 [preair: 12 marca 2016]
Studio: 8bit
Filmik: PV

Chihiro Komiya to energiczny uczeń podstawówki, który mieszka razem ze swoją mamą. Chłopczyk świetnie radzi sobie ze wszelkimi pracami domowymi, gdyż kobieta od dziecka wkładała mu do głowy motto: „Nie ma pracy, nie ma jedzenia”. Kiedy jednak jego mama umiera w nagłych okolicznościach, w jego życiu pojawia się Madoka Taketori – mężczyzna twierdzi, iż jest jego wujkiem i prosi Chihiro by ten przeprowadził się do niego z racji na zaistniałą sytuację. Chłopak początkowo odmawia, jednak kiedy widzi w jak opłakanym stanie znajduje się posiadłość Madoki, postanawia pomóc w jej uporządkowaniu. Fakt ten podsuwa wujkowi inny pomysł: powtórnie oferuje swojemu siostrzeńcowi mieszkanie, w zamian jednak mały będzie zajmował się domem. Chihiro zgadza się na te warunki… jednak dlaczego nagle jest przebrany w strój pokojówki?

Opinia: Lekkostrawne shoujo (obyczajówka/komedia), które, na moje oko, totalnie zaginie w tłumie. Jeśli ktoś jednak lubi shoty, to definitywnie będzie to seria dla niego.

Sakamoto desu ga

Tytuł: Sakamoto desu ga?
Premiera: 8 kwietnia 2016 [preair: 12 marca 2016]
Studio: Studio Deen
Filmik: PV

Sakamoto, licealny pierwszoklasista, nie jest po prostu „fajny” – to najbardziej zajefajny gość w szkole! Zaczął przyciągać uwagę już od samego rozpoczęcia roku. Dziewczyny za nim szaleją, faceci go nienawidzą. W jego klasie jest nawet chłopak pracujący jako model, który i tak cały czas przegrywa w popularności z Sakamoto! Nie ważne do czego by się inni nie posunęli, jakich sztuczek użyli, on bez problemu udaremnia ich plany z wdziękiem i elegancją jakiej tylko można mu pozazdrościć. Choć jednak wydawałoby się, że Sakamoto to chłodna i wyniosła persona, tak naprawdę nie stroni od pomagania ludziom, kiedy Ci go o to poproszą, jak to miało miejsce w przypadku pewnego chłopaka zastraszanego przez innych uczniów. Nie ważne co stanie mu na drodze, nasz bohater kroczy przez życie z klasą i niezachwianą pewnością siebie.

Opinia: Moją pierwszą myślą było: „co to jest i dlaczego się tak tym ludzie jarają???” Nadal nie udało mi się ustalić powodu, ale owy hype definitywnie przyciągnął moją uwagę. Manga ma tylko 4 tomy, więc anime zapewne zaadaptuje całość. Patrząc jednak na PV coś mi się wydaje, iż to nie jest seria dla mnie (nie mój humor), ale całkowicie nie chcę niczego przekreślać, szczególnie że obsada kusi (Hikaru Midorikawa, Tatsuhisa Suzuki, Tomoaki Maeno).

Bungou Stray Dogs

Tytuł: Bungou Stray Dogs
Premiera: 7 kwietnia 2016
Studio: Bones
Filmik: PV#1, PV#2, CM

Wyrzucony z sierocińca Atsushi Nakajima nie ma obecnie co jeść, ani gdzie się podziać. Przymierając głodem, pewnego dnia udaje się nad rzekę, gdzie ratuje dziwnego mężczyznę, który zdaje się tknięty jakąś pokręconą zachcianką, próbuje popełnić samobójstwo. Nazywa się on Osamu Dazai – on i jego partner Kunikida należą do bardzo wyjątkowej agencji detektywistycznej. Jej członkowie obdarzeni są nadprzyrodzonymi mocami, pomagającymi im uporać się ze sprawami zbyt niebezpiecznymi dla zwyczajnych policjantów czy żołnierzy. Aktualnie tropią tajemniczego tygrysa, który zaczął pojawiać się w okolicy mniej więcej w tym samym czasie, kiedy przybył tu Atsushi. Nie da się zaprzeczyć, że coś musi łączyć te dwa wydarzenia, zaś gdy w końcu detektywom udaje się rozwiązać zagadkę, jasnym jest, iż przyszłość naszego bohatera już nieodwracalnie będzie związana z Dazai oraz pozostałymi przedstawicielami jego agencji.

Opinia: Czekam czekam czekam odkąd zobaczyłam pierwszy trailer! :D Kojarzy mi się ta seria klimatem z kombinacją Durarara!! x Kekkai Sensen, co jak dla mnie prezentuje się bardzo obiecująco. Świetny OST, OP od GRANRODEO, fura znanych seiyuu z Mamoru Miyano na czele, fajny projekt postaci, soczysta animacja, dynamiczne PV z nutką tajemnicy – czego tu chcieć więcej? Ja się jaram! (i wiem, że źle robię, bo nie powinnam się w żaden sposób nastawiać, ale w tym przypadku – I don’t care ;p)

Re Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu

Tytuł: Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu
Premiera: 3 kwietnia 2016 [preair: 20 marca 2016]
Studio: White Fox
Filmik: PV#1, PV#2

Subaru Natsuki to zwyczajny licealista, który pewnego dnia wychodząc ze sklepu przenosi się do innego świata. Kiedy zaś zostaje napadnięty przez bandę opryszków, z opresji ratuje go piękna, srebrno-włosa dziewczyna. Chłopak postanawia zostać z nieznajomą, by w jakiś sposób jej się odwdzięczyć, jednak nie jest on wtedy jeszcze świadom strasznego przeznaczenia jakie na niej ciąży. Gdy dwójka ta zostaje wkrótce zaatakowana przez wrogów, obojgu nie udaje się przeżyć tego starcia. W tej właśnie chwili Subaru dowiaduje się, iż posiada moc „przewinięcia śmierci”, cofnięcia się w czasie do momentu kiedy pierwszy raz postawił stopę w tym dziwnym świecie. Jest jednak jedno ale – tylko on pamięta co się wydarzyło.

Opinia: Bardzo chciałam tu napisać „Łeeee, kolejna adaptacja fantasy light novelki, na pewno nic z tego nie będzie”, ale damn, opis naprawdę mi się podoba! Tak jak już kiedyś pisałam, cofanie czasu to świetny motyw i niezwykle lubię oglądać jak bohaterowie próbują naprawić to, co im w przeszłości nie wyszło. Do tego seria ma potwierdzony 2-cour, godzinny pierwszy odcinek i wygląda bardzo ładnie. Całkiem niezłe traktowanie jak na „kolejną adaptację fantasy light novelki”, co? ;) I czy jakby dobrze słyszałam na końcu PV? „Jeśli pozwoli mi to Cię uratować, umrę tyle razy, ile będzie to konieczne”? Czy to oznacza, że mogę się spodziewać bolesnego wątku miłosnego, hmmm? ;3

Sousei no Onmyouji

Tytuł: Sousei no Onmyouji / Twin Star Exorcists
Premiera: 6 kwietnia 2016 [preair: 4 kwietnia 2016]
Studio: Studio Pierrot
Filmik: CM, PV

Rokuro pochodzi ze znanego klanu egzorcystów, zajmujących się usuwaniem nikczemnych Kegare, jednak jego własnym marzeniem jest zostać piosenkarzem, albo piłkarzem, albo… ogółem nie mieć nic wspólnego z rodzinnym biznesem. Pojawienie się jednak nowej egzorcystki, Benio, budzi w nim ducha współzawodnictwa, chłopak zaś decyduje się w końcu zrobić pożytek ze swoich naturalnych zdolności. Rywalizacja między nimi tym bardziej się zaostrza, kiedy dowiadują się, iż jest im przeznaczone zostać „Egzorcystami Bliźniaczych Gwiazd”, dwojgiem nadzwyczajnych wojowników, którym pisane się pobrać, zaś, wedle przepowiedni, ich dziecko ma w przyszłości oczyścić świat z wszelkiego Kegare.

Opinia: To będzie muzyczna perełka, bo aspektem tym zajmuje się Mikio Endo, Pan znany z magicznego soundtracku do K. Anime sprawia dość przyjemne wrażenie i na pewno nie odpuszczę sobie sprawdzenie tej dość ciekawie wyglądającej serii akcji. Manga zbiera pozytywne opinie, więc jak coś, po prostu przerzucę się na wersję drukowaną. Poza tym bądźmy szczerzy, bardzo lubię motyw dwójki osób, którym pisane jest być razem, choć początkowo wcale w wcale się nie dogadują – takie parki zazwyczaj potrafią zapewnić niezłą rozrywkę ;)

Terra Formars Revenge

Tytuł: Terra Formars Revenge
Premiera: 2 kwietnia 2016
Studio: LIDEN FILMS / TYO Animations
Filmik: PV#1, PV#2

Drugi sezon “Terra Formars” – opis pierwszej serii:
Programy lotów kosmicznych w 21 wieku coraz bardziej zapatrują się na możliwość podróży na Marsa, naukowcom więc powierzono zadanie ocieplenia i zmiany warunków na wspomnianym ciele niebieskim tak, by mogli tam przeżyć ludzie. Wpadli oni na efektywny pomysł wysłania na powierzchnię planety mchu i karaluchów – ten pierwszy pochłaniałby światło, zaś martwe ciała karaluchów służyłyby za źródło substancji odżywczych dla roślin.
Aktualnie mamy rok 2577, a na Marsie ląduje pierwszy załogowy statek kosmiczny z szóstką ludzi na pokładzie. To co jednak zastają tam bohaterowie przerasta ich najśmielsze oczekiwania – zostają oni zaatakowani i wybici praktycznie co do jednego przez wielkie, zmutowane, humanoidalne karaluchy, posiadające porażającą siłę fizyczną. Przed śmiercią udaje im się wysłać na Ziemię raport z sytuacji, który zmusza ludzkość do działania – powołania specjalnej, elitarnej jednostki żołnierzy, którzy pozbędą się robali i odzyskają władzę nad planetą, przy okazji szukając próbek do stworzenia szczepionki na tajemniczą chorobę szalejącą na Ziemi. Po drodze napotkają wiele nieprzewidzianych wypadków, ślady międzynarodowej konspiracji oraz coraz to nowe okazy zmutowanych potworów zwanych Terra Formars.

Opinia: Kosmiczne robale mnie nie przekonały kiedy pisałam o pierwszym sezonie i, na ich nieszczęście, nadal nie czuję chęci oglądania przerośniętych karaluchów. Już wolę sobie po raz kolejny obejrzeć „Czerwoną Planetę”… albo to była „Misja na Marsa”? Nigdy nie mogę zapamiętać który z tych filmów jest który ;)

Anne Happy

Tytuł: Anne Happy / Unhappy
Premiera: 7 kwietnia 2016 [preair: 20 marca 2016]
Studio: Silver Link
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Jest to opowieść o uczniach Akademii Tennomifune, gdzie zbierają się młodzi ludzie mający problem ze „złą karmą” lub, mówiąc prościej, chronicznie przyciągający nieszczęścia. Hibari, uczennica klasy 1-7, w dniu rozpoczęcia roku poznaje pechową Hanako oraz wiecznie chorą Botan. Trójka ta postanawia połączyć siły i sprawić, by ich szkolne życie zamieniło się w radosną, pełną szczęścia beztroskę!

Opinia: Absolutnie kocham grę słów w tytule – „Anne Happy” czytane jednocześnie jako „Unhappy”, „nieszczęśliwy”. Do tego grafika wygląda przeuroczo z tymi pastelowymi tłami oraz delikatnymi kolorkami. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy pewnie do czynienia z kolejnym moe-blobem, na którego szkoda mi czasu.

Joker Game

Tytuł: Joker Game
Premiera: 5 kwietnia 2016
Studio: Production I.G
Filmik: CM, PV#1, PV#2, PV#3, PV#4

Rok 1937, czasy zanim jeszcze II Wojna Światowa rozpętała się na dobre. Historia ta przedstawi losy tajemniczej organizacji szpiegowskiej znanej jako „Agencja D”. Zostaje ona założona przez podpułkownika Yuuki z Cesarskiej Armii Japońskiej. Rekrutuje on wszelakich ludzi, niekoniecznie wojskowych, oraz szkoli ich na agentów specjalizujących się w sztuce manipulacji – hasłem przewodnim ich szkolenia jest „Nie zabijaj, nie daj się zabić, nie daj się pojmać”. Staną się oni później specjalną drużyną szybkiego reagowania przeciw wewnętrznym i zewnętrznym zagrożeniom.
Jeden z agentów, Jirou Gamou, wyrusza na misję odzyskania sekretnych dokumentów zwanych „Czarnymi Notatkami”, zaś by tego dokonać będzie musiał zmierzyć się z siłami tak z, jak i spoza jego własnej organizacji.

Opinia: Bardzo interesująca i dorosła tematyka. Jednak muszę powiedzieć, że z mojego osobistego punktu widzenia, choć zawsze naprawdę lubiłam historię, okres Wojen Światowych nigdy mnie nie ruszał. No nie wiem, jakoś masowej zagładzie i prymowi broni palnej brakuje „uroku”, jaki miały opowieści o walce o tron, czy pojedynkach na miecze. Tym samym nie ciągnie mnie do oglądania – Polska, jako kraj, ma nielichą obsesję na punkcie tego okresu w czasie, produkujemy na ten temat dziesiątki filmów i chcemy propagować patriotyzm, ale czasami mam wrażenie, że nikomu nie przyszło jeszcze do głowy, iż takie na siłę wciskanie nam pewnych rzeczy ma zgoła odmienne rezultaty – przynajmniej w moim przypadku wywołały nic więcej niż zmęczenie i przesyt materiału. Będę musiała przeboleć, że grają tu sami moi ulubieni seiyuu, choć z drugiej strony jest mało atrakcyjnym, iż praktycznie wszyscy bohaterowie wyglądają tak samo…

Wagamama High Spec

Tytuł: Wagamama High Spec
Premiera: 12 kwietnia 2016
Studio: AXsiZ
Filmik: brak

Kouki Narumi to licealista oraz profesjonalny mangaka. Jednak z racji, że komiks który tworzy to komedia romantyczna z podtekstami, woli trzymać ten fakt w sekrecie, prawdę zaś zna tylko jego młodsza siostra Toa oraz najlepszy przyjaciel Mihiro. Niestety pewnego dnia przewodnicząca szkoły, Kaoruko Rokuonji, przypadkiem odkrywa jego tajemnicę, ale tak się składa, że akurat poszukuje kandydata na nowego członka samorządu szkolnego – chłopak szybko decyduje się „zgłosić na ochotnika”, jeśli tylko w ten sposób ochroni swój sekret przed ujrzeniem światła dziennego.

Opinia: 5-minutówka będąca adaptacją visual novelki. Zastanawiam się, czy może istnieć gorsze połączenie, ale na chwilę obecną nic nie przychodzi mi do głowy. Człowiek narzeka, że ekranizacje vn-ek są zazwyczaj żyjącym przykładem słowa „rushed”… po czym dostaje coś takiego.

Hundred_

Tytuł: Hundred
Premiera: 5 kwietnia 2016
Studio: Production IMS
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3, PV#4, PV#5, PV#6

Hundred to jedyna broń zdolna przeciwstawić się tajemniczym formom życia atakującym Ziemię, zwanym Savage. Aby zostać Slayerem władającym Hundred, Hayato Kisaragi przenosi się do Little Garden, specjalnej akademii będącej statkiem-miastem. Na miejscu spotyka swojego nowego współlokatora, Emila Crossforda, względem którego czuje pewien dziwny niepokój – jakby coś mu w nim nie pasowało, a jednocześnie już go skądś kojarzył. Żeby zaś tego było mało, od razu po rozpoczęciu szkoły zostaje wyzwany na pojedynek przez „Królową” akademii, najpotężniejszą Slayerkę Claire Harvey.

Opinia: Hmmm… Chyba powinnam zrobić sobie szablon opisu standardowej adaptacji light novelki i tylko sukcesywnie zmieniać imiona i nazwy – wiecie ile bym zaoszczędziła czasu nie tłumacząc w kółko TEGO SAMEGO TEKSTU? Ech, zaczyna mi brakować ciętego komentarza, którym mogłabym wyrazić moje zmęczenie recyklingiem pomysłów w tym przemyśle. Ja rozumiem, że „lubimy to co znamy”, ale autorzy „lekkich powieści” serio wzięli sobie to za bardzo do serca. Ecchi, mecha, harem – nie wiem czy mam w tym sezonie na to siłę… i ten boob grab w PV *facepalm* To ja sobie może pójdę oglądać Asteriska, co?

Kuma Miko

Tytuł: Kuma Miko / Girl meets Bear
Premiera: 3 kwietnia 2016
Studio: Kinema Citrus / EMT²
Filmik: CM, PV#1, PV#2

Gimnazjalistka Machi pracuje jako kapłanka (miko) w szintoistycznej świątyni, otaczającej czcią niedźwiedzia, mieszkającego w zakamarkach pewnej góry w Regionie Touhoku na północy Japonii. Jej opiekunem jest Natsu – gadający miś. Kiedy dziewczyna, będąca totalnym ignorantem jeśli chodzi o wiedzę na temat funkcjonowania świata i życia w społeczeństwie, wyznaje: „chcę zacząć chodzić do szkoły w mieście”, wiecznie zamartwiający się o nią Natsu wyznacza jej serię zadań, które musi zaliczyć, by ten uznał, że będzie w stanie poradzić sobie w metropolii.

Opinia: Całkiem lubię takie serie ^^ Gingitsune oraz Inari, Konkon, Koi Iroha (które swoją drogą ma zakończoną mangę – go read it, bo jest naprawdę dobra!) były mega sympatyczne. To mi jednak wygląda bardziej na epizodyczną komedię (a la Gugure! Kokkuri-san), niż tytuł skupiony na jakiejś konkretnej fabule (jak dwa powyższe), więc jeszcze powstrzymam się przed świętowaniem.

Pretty Guardian Sailor Moon Crystal Death Busters

Tytuł: Pretty Guardian Sailor Moon Crystal: Death Busters
Premiera: 4 kwietnia 2016 [preair: 3 marca 2016]
Studio: Toei Animation
Filmik: PV#1, PV#2, PV ED, PV OP

Ekranizacja ‚Death Busters arc’ z 5-6 tomu mangi – opis pierwszej serii “Sailor Moon Crystal”:
Usagi Tsukino to drugoklasistka z gimnazjum – trochę niezdarna i łatwo wybuchająca płaczem, ale jednocześnie zawsze pełna energii. Pewnego dnia spotyka Lune, czarną kotkę z symbolem półksiężyca na czole, która pomaga jej przemienić się w Czarodziejkę z Księżyca, obrończynię miłości i sprawiedliwości w marynarskim mundurku! Jako wybranka, Usagi ma misję – zebrać pozostałe wojowniczki, odnaleźć Srebrny Kryształ oraz ochronić księżniczkę.
Tymczasem władczyni Królestwa Ciemności, Królowa Beryl, także pragnie posiąść Kryształ skrywający nieograniczoną potęgę… W tym celu wysyła swoje sługi do miasta, w którym mieszka Usagi, a dziwne przypadki i tajemnicze wydarzenia przybierają na sile.

Opinia: Matko, a ja jeszcze nie dooglądałam poprzednich Sailorek – muszę się porządnie wziąć za siebie! Ale ale!! Dobrze widzę? Proszę, powiedzcie, że dobrze widzę – czyżby Toei darowało sobie transformacje w CGI?? I nie wiem czy to wina mojej długiej przerwy od Czarodziejki, ale serio Death Busters zdaje się wyglądać stukrotnie lepiej od poprzedniej odsłony Crystal. Patrzę i myślę: ładne! Coś faktycznie obiło mi się o uszy, iż zmieniono team zajmujący się grafiką, lecz nie sądziłam, że różnica będzie tak kolosalna (projekty postaci są bardziej naturalne i „ludzkie”, a animacja płynna). Jak tylko nadrobię braki, to z wielką chęcią wrócę do SM – tę arc akurat średnio już pamiętam, więc będzie fun ^^

Sansha Sanyou

Tytuł: Sansha Sanyou
Premiera: 11 kwietnia 2016 [preair: 2 kwietnia 2016]
Studio: Doga Kobo
Filmik: CM, PV

Nowa uczennica, Futaba Odagiri, to żarłok z energiczną osobowości; przewodnicząca klasy, Teru Hayama, ma wyjątkowo wredny charakter, który kłóci się z jej niewinnym wyglądem; Youko Nishikawa mimo rodzinnych turbulencji – kiedyś byli bardzo bogaci, teraz zaś klepią biedę – nie porzuciła swojego wyniosłego zachowania. Te trzy osoby łączy kanji w imieniu, oznaczające „liścia”; dzieli praktycznie wszystko inne. Jednak mimo to tej trójce nietypowych dziewcząt ze sprzecznymi charakterami udaje się zostać dobrymi przyjaciółkami i wspólnie cieszyć się ich nastoletnim życiem.

Opinia: Adaptacja komediowej 4-panelówki oraz kolejne słodkie dziewczynki nie robiące nic konkretnego – jeśli już miałabym coś wybrać w tym sezonie z tego gatunku, to jakoś prędzej postawiłabym na Anne Happy. Jeśli jednak nie musiałabym wybierać – a nie muszę – to bez sentymentów ominęłabym oba tytuły.


Chyba muszę „odszczekać” moje początkowe narzekania, iż nie widzę w tym sezonie nic ciekawego oprócz kontynuacji (Asterisk, Rinne, Hakuouki, Macross, Sailor Moon Crystal), plus może ze dwóch innych serii. Po dokładniejszych oględzinach listy okazało się jednak, że takie czarnowidztwo było trochę nieuzasadnione i na szczęście/nieszczęście będziemy mieć co oglądać :) Osobiście upatruję moich ulubieńców w Koutetsujou no Kabaneri, Bungou Stray Dogs, Boku no Hero Academia oraz Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu. Postaram się trzymać też rękę na pulsie w stosunku do Mayoiga, Endride, Kiznaiver, Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge, Flying Witch i Sousei no Onmyouji, ale czas pokaże które z tych tytułów się wybiją, a które rozczarują. Definitywnie muszę zacząć być bardziej wybiórcza, bo przy takiej ilości sprawdzanych serii, jaką do tej pory uważałam za „standardową”, mogę się już nie wyrabiać. Wiosna w sumie będzie niezłą okazją na przetestowanie jak dobrze działa mój multitasking – jestem jednak w miarę pozytywnej myśli, bo jakoś zawsze wychodzi na to, że gdy człowiek teoretyczne „nie ma czasu”, to jest w stanie znaleźć go na wszystko. Zobaczymy, może tu ta zasada również się sprawdzi :)

Teraz jednak, kiedy w końcu mam z głowy zapowiedzi, chcę usiąść do finishowania zimowych anime. Trzeba wyczyścić listę, zanim się ją na nowo zapełni, prawda? Ostatnio też bardziej miałam ochotę na czytanie, niż na oglądanie, więc dużo się tego nazbierało w zakamarkach dysku. Jak już jesteśmy przy mangach – po wewnętrznej walce w końcu się przełamałam i przeczytałam Hirunaka no Ryuusei. Damn! Czemu tego nie zrobiłam wcześniej? Chociaż nie. Czytanie tego komiksu w trakcie ukazywania się, zbytnio zszargałoby mi nerwy ;P W każdym razie jest to świetne shoujo, które łamie wiele stereotypów i serwuje ciekawe zakończenie – wręcz bym powiedziała: zakończenie, na które od dawna czekałam! Gorąco polecam fanom obyczajówek/romansów.

Zostawiam was więc z pracą domową pt. „wybierz co oglądać na wiosnę” oraz spóźnionymi życzeniami – nie miałam zbytnio kiedy wam ich złożyć, bo okres świątyczny okazał się istnym szałem w tym roku. Sprzątanie, gotowanie, wszystko na ostatnią chwilę, a żeby tego było mało, kolejny raz zostałam ciocią :) Mam nadzieję, że wasze święta były spokojniejsze i minęły wam w przyjemnej atmosferze (choć wiem, że zrobiły to o wiele za szybko), a najbliższe miesiące przyniosą same fajne rzeczy! Do napisania!

anme spring 16 cherry blossoms

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Zapowiedzi Tagged: 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki, 2016, Ace Attorney, Aikatsu Stars!, Aikatsu!, Anime, Anne Happy, Bakuon!!, Big Order (TV), Bishoujo Senshi Sailor Moon: Crystal, Boku no Hero Academia, Bungou Stray Dogs, Concrete Revolutio: Choujin Gensou, Concrete Revolutio: Choujin Gensou – The Last Song, Endride, Flying Witch, Gakusen Toshi Asterisk, Gakusen Toshi Asterisk 2nd Season, Girl meets Bear, Gyakuten Saiban, Gyakuten Saiban: Sono „Shinjitsu”, Haifuri, Hakuouki, Hakuouki: Otogisoushi, Hundred, Igi Ari!, informacje, Joker Game, Kabaneri of the Iron Fortress, Kiznaiver, Koutetsujou no Kabaneri, Kuma Miko, Kuromukuro, Kyoukai no Rinne, Kyoukai no Rinne (TV) 2nd Season, lista, Macross, Macross Delta, Magi, Magi: Sinbad no Bouken, Magi: Sinbad no Bouken (TV), Mayoiga, Netoge no Yome wa Onnanoko ja Nai to Omotta?, Onigiri, opis, Pan de Peace!, Pretty Guardian Sailor Moon Crystal: Death Busters, Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu, Sailor Moon, Sailor Moon: Crystal, Sakamoto desu ga?, Sansha Sanyou, Seisen Cerberus: Ryuukoku no Fatalités, Shingeki no Bahamut: Genesis, Shingeki no Bahamut: Manaria Friends, Shounen Maid, Sousei no Onmyouji, Super Lovers, Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge, Terra Formars, Terra Formars Revenge, The Asterisk War: The Academy City on the Water, Twin Star Exorcists, Uchuu Patrol Luluco, Unhappy, Ushio to Tora, Ushio to Tora (TV) 2nd Season, Wagamama High Spec, wiosna, zapowiedź

Sezon wiosenny ’16 – część 1

$
0
0

Re Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu - 01A

Miałam bardzo ambitny plan najpierw dokończyć wszystkie zaległości z zimy, a dopiero później zabrać się za nowości… ale widząc tempo w jakim owe nadrabianie mi idzie (jeszcze ze 4? serie mi zostały) doszłam do wniosku, że wtedy zapewne Pierwsze Wrażenia nie byłyby już takie „pierwsze” ;) Wniosek jest więc prosty – nie ma co odciągać, bierzemy się za premiery!

O tekst z podsumowaniem poprzedniego sezonu jednak się nie martwcie – powolutku się tworzy – zaś w międzyczasie rzucimy sobie okiem na to co udało mi się do tej pory sprawdzić, czyli Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu oraz drugi sezon Gakusen Toshi Asterisk.


Re Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu - 01B
TYTUŁ: Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu

OPINIA: Najciężej zabrać się za tytuły, na które się najbardziej wyczekuje, bo człowiek nie wie, czy jego przedwczesny entuzjazm zaraz nie zostanie całkowicie zgaszony. Przy Re:Zero owe wątpliwości były tym większe, że adaptacje light novelek rzadko są w stanie sprostać stawianym im oczekiwaniom, jaka więc była moja ulga kiedy okazało się, iż tym razem obawy można w głównej mierze odłożyć na bok. Pierwsze co rzuca się w oczy, to pewne „przegadanie” odcinka premierowego – miejscami bohaterowie nawijają jak najęci, a pojedynków na słowa nie brakuje, wbrew pozorom nie jest to jednak męczące. Wręcz można powiedzieć, że nieźle się sprawdza w przybliżeniu nam postaci. Do tego balans między beztroską atmosferą a mrocznym klimatem jest na tyle dobry, że nie musimy się krzywić z powodu żadnych niezręczności pt. krew bryzga po ekranie, a sekundę później dostajemy majtkowy żart. Osobiście bardzo nie lubię, kiedy serie serwują coś takiego, ponieważ moim zdaniem emocje muszą zostać odpowiednio przetrawione przez widza, zanim rzuci się w niego czymś nowym – łączenie tragedii i komedii to twardy orzech do zgryzienia, ale szczęśliwie Re:Zero zdało egzamin z tego trudnego zagadnienia. Kolejny pozytyw to bohaterowie: Subaru to niby stereotypowy MC, nastoletni hikikomori otaku gamer, który z niewiadomych przyczyn żyje właśnie marzeniem każdego fana fantastyki – przeniósł się do świata magii i miecza. Jednak dokładnie przez to kim jest, jego wiedza o takich sytuacjach równa się naszej (w końcu ile anime obejrzał z podobną historią?), a tym samym wręcz wyręcza nas w naśmiewaniu się z wszelkich cliché. Jednak pomijając już nawet humorystyczny aspekt, chłopak łatwo wzbudza sympatię. Jak się natomiast sprawa ma z pozostałymi postaciami? To jest, powiem wam, ciekawe. Jak wiadomo seria ta obraca się wokół motywu cofania czasu w momencie śmierci (swoisty „reset” świata, tudzież „powrót do checkpointa”), tym samym za każdym razem spotykamy się z pozostałymi bohaterami w innych okolicznościach, a przez to widzimy ich różne oblicza. Warto też zaznaczyć, że oglądając Re:Zero trzeba się przygotować na pewną dozę brutalności. Krew może nie leje się strumieniami, ale widać, że seria ta nie ma zamiaru stronić od przemocy. Co najważniejsze, podoba mi się powaga z jaką studio podeszło do tej adaptacji – pierwszy odcinek trwał aż 45 min, zaś całe anime zapowiedziano na aż 25 epizodów (emitowanych ciągiem). Rzadko kiedy dostajemy takie traktowanie, co też pozwala mi mieć nadzieję na solidną produkcję, przy której będę się dobrze bawić (plus cieszy brak fanservice’u)! Uwielbiam opowieści o „naprawianiu” przeszłości za pomocą podróży w czasie, a Re:Zero póki co udało się ją dobrze rozpocząć.

WSTĘPNA OCENA: -8

Gakusen Toshi Asterisk - 13
TYTUŁ: Gakusen Toshi Asterisk 2nd Season

OPINIA: Asterisk to seria emitowana w trybie tzw. split-cour, czyli „rozdzielonego kursu” – zaplanowana na 24 odcinki, gdzie pierwsze 12 leciało na jesień, zaś kolejne 12 możemy oglądać w tym sezonie. Z tego względu ciężko oceniać start powyższego „sequela”, jako że bez zbędnych ceregieli kontynuuje on historię od miejsca gdzie zakończył się ostatni epizod. Turniej Magiczny Festa trwa w najlepsze, nasi bohaterowie zaś, w nie najlepszej kondycji, muszą stoczyć walkę o wejście do ćwierćfinału. Nie ma tu nic odkrywczego, czy wstrząsającego, ot dostajemy więcej tego co już albo polubiliśmy, albo znienawidziliśmy w poprzedniej odsłonie serii, choć muszę przyznać, że wykonanie jakby jest trochę lepsze. Szczególnie widać to podczas pojedynku Ayato i Julis z ich chińskimi przeciwnikami – animacja zdaje się być trochę płynniejsza, a i reżyseria samej potyczki robi niezłe wrażenie. OP i ED wypadły jakby o jeden poziom słabiej niż ostatnio, ale nie ma źle. Jeśli mam być szczera, Asterisk jest bardzo nieszkodliwym przedstawicielem gatunku „magic school harem”. Z jednej strony nie prezentuje sobą niczego, czego już gdzieś nie widzieliśmy, a więc i ciężko go tak naprawdę polecać, jednak z drugiej wszelkie tu pokazane cliché nie rażą, toteż jeśli naszłaby was nagle ochota na coś z tej beczki i nie przeszkadza wam przy tym recykling motywów, będzie on całkiem bezpiecznym wyborem. Julis to niegroźna tsundere, Ayato jest zaskakująco rozgarnięty (shippuję ich!), a w otoczkę studio włożyło dostateczną ilość wysiłku, by się na to miło patrzyło.

WSTĘPNA OCENA: -7

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Academy Battle City Asterisk, Anime, Gakusen Toshi Asterisk, Gakusen Toshi Asterisk 2nd Season, Pierwsze Wrażenie, Re: Life in a different world from zero, Re:ZERO -Starting Life in Another World-, Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu, ReZero, The Asterisk War: The Academy City on the Water, wiosna

Sezon wiosenny ’16 – część 2

$
0
0

Sousei no Onmyouji - 01 benio

Chociaż pogoda za oknem nie sprzyja dzisiaj wiośnie (przynajmniej u mnie jest szaro, buro, ponuro i ciągle pada), a w przeciwieństwie do poprzedniego weekendu, tego nie mogę spędzić wygrzewając się na ławeczce w ogrodzie, przynajmniej mam wymówkę, żeby zaszyć się przy grzejniku z herbatą i zamienić notkę ze szkiców na konkretny wpis. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, tak?

No to jedziemy dalej z tymi nowościami: sprawdźmy Sousei no Onmyouji i Endride.


Sousei no Onmyouji - 01
TYTUŁ: Sousei no Onmyouji

OPINIA: Od samego początku wiedziałam, iż Sousei no Onmyouji jest czymś „w moich klimatach”, ale z racji na kilka innych tytułów, które zdawały się rokować bardziej, podchodziłam do niego z hamowaną ciekawością. Jak jednak wiemy, los bywa przewrotny i zwykle robi nam na przekór – tym samym stwierdzam, że na sprawdzone przeze mnie (póki co) 7 serii, właśnie Twin Star Exorcists podobało mi się najbardziej. Anime to jest action-shounenem obracającym się wokół tematyki onmyouji, czyli ezoterycznej sztuki zajmującej się różnymi „paranormalnymi” sprawami: od przepowiadania przyszłości, po wypędzanie złych duchów i na tym drugim aspekcie się tutaj skupimy. Główny bohater to 14-letni geniusz w dziedzinie egzorcyzmów, jednak przez pewną traumę z przeszłości, całkowicie zarzucił dalsze praktykowanie. Jego nastawienie szczęśliwie powoli zaczyna się zmieniać po spotkaniu z Benio – również egzorcystką – która pełna jest niezachwianej woli walki. Jak można się domyślić, dwójka ta początkowo zdaje się niezbyt dobrze dogadywać lecz, czy tego chcą czy nie, związani są więzami przeznaczenia. Mówicie: nic odkrywczego? Mówicie: typowy shounen? I macie rację. To nie jest nic, czego byśmy już nie widzieli w tej czy innej formie, ale ile tak naprawdę widzimy w naszych czasach oryginalnych pomysłów? Otóż to. Dlatego skupmy się na tym, że wersję jaką serwuje nam Sousei no Onmyouji po prostu mega fajnie się ogląda! Walki są naprawdę dynamicznie zrobione, plus oprawiono je w dość specyficzne wstawki graficzne, które dodają im smaczku. Muzyka trochę kojarzyła mi się z OSTem do Noragami, co akurat tutaj się świetnie sprawdza, bo jeśli miałabym Egzorcystów Bliźniaczej Gwiazdy do czegoś przyrównać, Nora byłaby jednym z moich pierwszych wyborów. Tym samym po naprawdę pozytywnym pierwszym wrażeniu, skusiłam się na mangę… i muszę powiedzieć, że zapowiada nam się dużo dobrej zabawy! Seria ta w oryginale serwuje szybko rozwijającą się fabułę, sympatyczne postacie, delikatny wątek miłosny (sporo „awwwwww” momentów), ale też nie stroni od brutalnych motywów i pokaźnej ilości krwi (people die, a lot). Aktualnie wyszło 30 rozdziałów, stąd też moje wielkie zaskoczenie kiedy przeczytałam, iż anime zaplanowano na 4 cour (czyli rok emisji, ~52 odcinki) – czeka nas wiele fillerów, co, w zależności jak to zostanie zrobione, może wyjść na plus, tudzież na minus serii. Staram się jednak być dobrej myśli – historia w mandze pędzi na łeb na szyję (już w 18 rozdziale jest 2-letni time-skip), to i trochę większe rozbudowanie świata w ogólnym rozrachunku ma szansę okazać się niezłym pomysłem. Definitywnie z wielkim entuzjazmem będę wyczekiwać kolejnych epizodów Twin Star Exorcists – to (na razie) lekka seria akcji, przy której można się dobrze bawić. Manga natomiast ekspresowo podbiła moje serce :)

WSTĘPNA OCENA: 8

Endride - 01
TYTUŁ: Endride

OPINIA: Ostatnimi czasy zrobił nam się wysyp serii fantasy – niby nie powinnam narzekać, bo to gatunek przeze mnie lubiany, ale niestety większość tych tytułów wpada co najwyżej do szufladki podpisanej „ani ziębi ani parzy”. Endride już na starcie wydawał się kolejnym kandydatem do zagrzania sobie w niej miejsca… i rzeczywiście póki co to właśnie do niej bym go wrzuciła. Dostajemy energicznego nastolatka mieszkającego z mamą archeolog i tatą wynalazcą, który pochłonięty swoimi badaniami, zaniedbuje swoją rodziną. Z tego też powodu nasz bohater, Shun, postanawia sprawić mu wizytę w pracy – zamiast jednak szczerej rozmowy między ojcem a synem, znajduje w biurze mężczyzny kamień szlachetny (i zaznaczmy – minerały są jego dziwnym fetyszem), który po dotknięciu otwiera przejście do innego świata, tam natomiast spotyka chłopaka będącego drugim MC – księcia chcącego zemścić się na aktualnym królu za zamordowanie mu ojca (wcześniejszego władcy). Strasznie to takie… miałkie. Absolutnie nic nie robi tu wrażenia. Grafika jest ok, muzyka jest ok, bohaterowie nie wkurzają, ale też nie budzą głębszych emocji. O ile też zawsze uwielbiam motywy męskiej przyjaźni, tutaj chemia między postaciami zbytnio do mnie nie trafia (nie mają się też co martwić osoby uczulone na gay vibes – ja tam ich nie zauważyłam). Motyw broni przywoływanej myślą (tudzież „wyciąganej z siebie”) jest akurat zawsze fajny, ale ciężko pozbyć mi się wrażenia, iż został lepiej wykorzystany choćby przez ostatnio wypuszczone OVA do Final Fantasy XV (które zdaje się bardziej reklamą, niż konkretnym tytułem). Ogółem Anglicy mają idealne słowo jakie użyłabym w odniesieniu do Endride: „underwhelming”. Muszę przyznać, że przy mojej już sporej karierze oglądania anime, chyba najbardziej irytują mnie właśnie te przeciętne serie – nad dobrymi można się zachwycać, na złe narzekać, a co zrobić z takimi, które zapomina się w chwilę po obejrzeniu? To tak jakby człowiek poszedł się przejść, zamyślił w trakcie marszu, a po powrocie do domu nie był za bardzo w stanie opowiedzieć co widział – ot, pamięta tylko, że rzeczywiście gdzieś spacerował. Tu po 3 dniach też jestem sobie w stanie przypomnieć ledwie zarys tego co doświadczyłam, fakt ten zaś tylko podkreśla brak efektu „wow”. Nie jest jednak per se „źle”, więc daję mu jeszcze jeden odcinek na rozkręcenie się. Ci jednak, których Endride zainteresował, ucieszą się na wieść, iż został zaplanowany na aż 24 epizody.

WSTĘPNA OCENA: 5+

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Anime, Endride, Pierwsze Wrażenie, Sousei no Onmyouji, Twin Star Exorcists, wiosna

Sezon wiosenny ’16 – część 3

$
0
0

Boku no Hero Academia - 01 smile
Czy tylko ja czuję ostatnio takie wszechogarniające zmęczenie i ogólną apatię? Może odzywa się jakieś dziwne przesilenie wiosenne? Nie wiem, ale mam wrażenie, że mogłabym przespać miesiąc, a to i tak byłoby za mało na naładowanie moich baterii ;p Dajcie mi słońca!!! Jak mam przeprowadzać fotosyntezę, jak tu tylko leje, leje i leje?!

Anyway, w ramach rekompensaty za powyższe narzekanie, przyjrzyjmy się dziś rzekomym hitom tego sezonu: Boku no Hero Academia oraz Koutetsujou no Kabaneri. Czy faktycznie sprostały wygórowanym oczekiwaniom fanów?


Boku no Hero Academia - 01
TYTUŁ: Boku no Hero Academia

OPINIA: Dobrze, czyli… Boku no Hero Academia to takie Yowamushi Pedal meets One Punch Man meets Hunter x Hunter? Że niby dziwne combo? No sami spójrzcie: mamy pozornie słabowitego bohatera z dużymi aspiracjami (tym razem bez roweru), mamy motyw superbohaterów (tym razem bez parodii), mamy też pozytywnie przygodowy klimat (tym razem bez wiecznego hiatusa). Ot, wszystko się zgadza. Czy jednak taka mieszanka wybuchowa faktycznie zasługuje na zbudowany wokół niej hype? W końcu mangę praktycznie okrzyknięto wschodzącą gwiazdą Shounen Jumpa, a na adaptację czekały rzesze fanów oraz osób zwyczajnie zainteresowanych owym szumem medialnym. Osobiście z komiksowym oryginałem jeszcze się nie zetknęłam (tzn. wielokrotnie obił mi się o uszy, ale póki co zawsze brakowało mi motywacji, żeby go sprawdzić – zresztą wiecie jakie jest moje nastawienie do opowieści o takich stereotypowych superherosach), lecz na anime postanowiłam się skusić i nie żałuję. Mały Izuku to przeurocza istota, który natychmiastowo wzbudza w widzu instynkty opiekuńcze oraz przemożną chęć dopingowania chłopca w pogoni za jego marzeniami. Niby z jednej strony należy do gatunku MC „nieudaczników”, ale sposób w jaki przedstawia go anime podkreśla nie tyle wady tej kreacji, a ogromny potencjał do rozwoju – dokładnie ten sam zabieg zastosowano we wspomnianym wcześniej YowaPeda i miło mi zakomunikować, iż tutaj także się sprawdził. Co zabawniejsze oboje, Izuku i Onoda, mają tego samego seiyuu. Jak już jesteśmy przy aktorach – szczerze współczuję Nobuhiko Okamoto. Biedak wypadł świetnie, ale tak musiał chrypieć/warczeć w roli blondwłosego Katsuki, że aż mnie gardło bolało od samego słuchania. Premierowy odcinek zarysował postacie oraz (w bardzo podstawowym stopniu) łączące ich relacje (mamy mistrza i rywala – teraz pora na wiernych przyjaciół), wyjaśnił funkcjonowanie świata, zbudował atmosferę opowieści „from zero to hero”, a wszystko to oprawił w miłą dla oka grafikę (ogromnie podoba mi się jak zaadaptowało projekt postaci z mangi do wersji anime) i dorzucił rewelacyjny opening od Porno Graffitti. Jedyne co może martwić, to pacing – z różnych wypowiedzi wnioskuję, że pierwszy ep nie pokrył nawet całego pierwszego rozdziału, a fakt że całość zaplanowano tylko na 13 odcinków trochę niepokoi (może i chapterów nie ma jakoś przesadnie dużo, ale 13 epów na longrunning shounena? Słabo. No chyba że Bones planuje w przyszłości kolejne sezony). Na chwilę obecną bawiłam się jednak bardzo przyjemnie – może na razie nie szaleję, ale zdecydowanie mamy tu do czynienia z solidną produkcją, która na pewno spełni swoją rolę w byciu „reklamówką” większego produktu. Sama zapewne także w przyszłości sięgnę po mangę.

WSTĘPNA OCENA: 7+

Kabaneri of the Iron Fortress - 01
TYTUŁ: Koutetsujou no Kabaneri

OPINIA: O Koutetsujou no Kabaneri na pewno można powiedzieć jedno – wywołany wokół niego szum medialny zdecydowanie poskutkował, gdyż wedle MyAnimeList seria ta przyciągnęła przed ekrany najwięcej widzów spośród wszystkich wiosennych anime. Ilość jednak niekoniecznie idzie do pary z jakością, a zbytnim hypem można łatwo strzelić sobie w stopę – ciężko powiedzieć, czy rzeczywiście tak się stało w przypadku Kabaneri, ponieważ dostaliśmy solidną i ciekawą produkcję, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że póki co brakuje w niej „magii”. Człowiek patrzy i widzi ładną grafikę, epicką muzykę, ciekawe postacie oraz zapowiedź niezłej fabuły, zaś rozsądek podpowiada „to jest dobre”… serce jednak jakoś nie potrafi się zaangażować. Przynajmniej tak było w moim przypadku i choć nie znajdę haka na żaden z aspektów, które wymieniłam – to serio jest pięknie zrobiony tytuł, z cudną stroną wizualną (szczególnie projekt postaci zwraca uwagę takim swoistym old-schoolem), OSTem od Sawano oraz fajnym, steampunkowym klimatem – czegoś tu u licha brakuje. Może diabeł faktycznie tkwi w podobieństwie do Shingeki no Kyojin? Porównywania tych serii (przynajmniej na razie) praktycznie nie da się uniknąć, gdyż ich początkowe założenia są niesamowicie podobne (ludzie za murami, potwory na zewnątrz, w końcu robi się dziura i mamy problem) i niestety muszę stwierdzić, że Kabaneri brakuje tego „efektu wow” jaki bez dwóch zdań mieli Tytani. Tam już pierwszy odcinek był w stanie wyciągnąć z widza pokaźny wachlarz emocji, tutaj tymczasem nie poczułam więzi z opowieścią. Nie wiem w sumie dlaczego tak jest, gdyż Ikoma zdecydowanie wygrywa z Erenem w kategorii „główny bohater”. To zaradny i inteligentny chłopak z wysokim poczuciem obowiązku (jedynie jego głos mnie trochę gryzie – chyba nie zostanę fanką Tasuku Hatanaki), trochę niezrozumiany przez resztę świata. Kiedy jednak pozory spokoju panującego na stacji zaczynają się kruszyć, to właśnie jego wynalazek ma szansę okazać się zbawieniem ludzkości. Jatka jest krwawa i brutalna – jeśli gorszą was zombie rozszarpujący ludzi, radzę omijać Kabaneri of the Iron Fortress z daleka. Sęk jednak w tym, że mimo scen akcji, cały epizod był dość… wolny. Zastanawiam się też jak bardzo historia czy postacie zostaną rozbudowane, biorąc pod uwagę plotki, iż zamkniemy się tu w ~12 odcinkach. Premiera Koutetsujou no Kabaneri serwuje wiele niewiadomych – głowy mi niby nie urwała, ale doceniam wysiłki włożone w ten tytuł. Bez dwóch zdań czekam też na więcej, bo a nóż widelec się rozkręci i oczaruje tak, jak na to liczyłam zasiadając do seansu.

WSTĘPNA OCENA: 7

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Anime, Boku no Hero Academia, Kabaneri of the Iron Fortress, Koutetsujou no Kabaneri, My Hero Academia, Pierwsze Wrażenie, wiosna

Sezon wiosenny ’16 – część 4

$
0
0

Bungou Stray Dogs - 01 minka

Mam jakieś dziwne wrażenie, że ktoś rzucił klątwę na mój dom – ostatnio co chwila coś nam się psuje ;P Ale jak wiadomo, kiedy coś ma być nie tak, to nie jedna rzecz raz za czas, tylko wszystko na raz. Ach, złośliwość rzeczy martwych ^^”

Na poprawę samopoczucia zerknijmy więc na tytuły, które, miejmy nadzieję, nie planują się „zepsuć” wraz z kolejnymi odcinkami: drugi sezon Kyoukai no Rinne oraz Bungou Stray Dogs!


Kyoukai no Rinne - 26
TYTUŁ: Kyoukai no Rinne (TV) 2nd Season

OPINIA: Rinne to drugi przypadek w tym sezonie, gdzie dostajemy nie tyle sequel, co trzeci i czwarty cour – premiera bynajmniej nie zawraca sobie głowy żadnym wprowadzeniem, od razu wskakując w opowieść. Zostają nam przedstawione nowe postacie z zaświatów, powiększające już sporą gromadkę bohaterów, które pomogą naszej znajomej zgrai siać zamęt przez następne odcinki. Póki co zostajemy przy tym samym stylu co ostatnio, czyli lekkiej komedii (z dosłownie mini-mini szczyptą romansu) opierającej się na trochę abstrakcyjnych sytuacjach oprawianych spirytystycznymi motywami, skonfrontowanych ze stoicyzmem Sakury (który, będę to powtarzać cały czas, uwielbiam i definitywnie chcę więcej takich „chill outowych” głównych bohaterek) i przyziemnością (a dokładniej dusigroszostwem) Rinne. Tytuł ten nadal sprawia bardzo epizodyczne wrażenie – poszczególne historyjki łączy setting oraz wariaci, których oglądamy, ale poza tym scenariusze raczej się ze sobą nie wiążą, przez co Kyoukai no Rinne to taki relaksujący odmóżdżacz na sobotni wieczór. Z tego co się orientuję, Rumiko Takahashi nadal mangowego pierwowzoru nie skończyła, jednak przez właśnie ten luźny charakter całej serii, myślę że konkluzja anime nie będzie tu problemem (można je urwać w praktycznie każdym momencie). Jasne jest, iż nie ma perspektywy na podbicie świata, ale osobiście jakoś tak się do niego przywiązałam – ot, zwyczajnie miło spędza się przy Rinne czas. Ogółem ciesze się, że takie trochę oldschoolowe tytuły nadal powstają (bo owego oldschoola tutaj odmówić się nie da). To jest coś w zupełnie innym stylu niż to co tworzy się obecnie – ze wszystkimi tego zaletami i wadami – więc fajnie czasem też rzucić okiem na „kawałek historii” w nowej oprawie.

WSTĘPNA OCENA: -7

Bungou Stray Dogs - 01
TYTUŁ: Bungou Stray Dogs

OPINIA: Można powiedzieć, że Bezpańskie Psy po części spełniły moje oczekiwania, gdyż faktycznie premierowy odcinek oglądało się bardzo przyjemnie, ale jednocześnie całkowicie minęłam się w przewidywaniach z jakim typem serii będę tu miała do czynienia. Lekko mówiąc, spodziewałam się czegoś, hmmm, poważniejszego? To może nie do końca dobre słowo, lecz definitywnie nie sądziłam, iż zaleje nas taka porcja czarnego humoru, bo inaczej dowcipów z samobójstwa nie da się nazwać …Ok, to zabrzmiało gorzej niż jest w rzeczywistości, jednak jak najbardziej jestem w stanie zrozumieć, że może to być odebrane jako coś w bardzo złym guście, a osoby poważniej podchodzące do świata mogą mieć z tym problem. Osobiście podeszłam do wspomnianego elementu z dystansem, ale w pierwszej chwili brew była uniesiona. Ogółem ilość komediowych momentów jest spora, co było dla mnie następnym zaskoczeniem – jakoś po trailerach myślałam, że będzie to mroczniejszy tytuł. Za to przynajmniej techniczna strona produkcji nie serwuje żadnych niespodzianek: dostajemy dużo znanych seiyuu (z Mamoru Miyano na czele), OST jest niezły, a grafika całkiem fajna i stylem celuje w klimaty Olivera Twista, z tym że tutaj nasza sierotka zdaje się skrywać w sobie bardzo ciekawy sekret. Bohaterowie to banda bishounenów o dziwnych odchyłach, którzy to władają przeróżnymi mocami nadprzyrodzonymi, przy okazji prowadząc agencję detektywistyczną, a więc możemy się spodziewać wątków mystery połączonych ze scenami pojedynków „magicznych”. Co mi się naprawdę podoba, to ogólny motyw literatury wpleciony w ten tytuł. Myśli bohaterów czasami przedstawiane w formie kartki, na której ktoś na maszynie wypisuje odpowiedni tekst, bardzo poetyckie nazwy zdolności naszych postaci, czy (jak gdzieś czytałam) pomysły zaczerpnięte ze znanych japońskich powieści (choć tego akurat nie jestem w stanie poprzeć własnym słowem, gdyż nie orientuję się w książkach z Kraju Kwitnącej Wiśni), to przynajmniej dla mnie (mola książkowego) bardzo atrakcyjny element. Nie jestem wstrząśnięta (może troszeczkę zmieszana) tym co otrzymałam, lecz Bungou Stray Dogs i tak udało się wzbudzić we mnie zainteresowanie. Czy faktycznie rozkręci się w kolejne pozytywne wariactwo jak Durarara! czy Kekkai Sensen? Obstawiam szanse 50/50, ale po cichu trzymam kciuki, żeby mu się udało.

WSTĘPNA OCENA: 7

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Anime, Bungou Stray Dogs, Kyoukai no Rinne, Kyoukai no Rinne (TV) 2nd Season, Pierwsze Wrażenie, Rin-ne, wiosna

Sezon wiosenny ’16 – część 5

$
0
0

Macross_Delta - 01 smile

Porwałam się ostatnio na niemożliwe i zainstalowałam Baldur’s Gate: EE! Możecie pomyśleć: „co w tym takiego niemożliwego?” – no cóż, kiedyś już skusiłam się na oryginalną wersję tej gry, a pierwszy napotkany szczur pokazał mi gdzie raki zimują, więc dostrzegacie powód mojej nieufności, prawda? Nie przeczę, że zapewne absolutnie nie wiedziałam wtedy co robię, ale trauma pozostała ;) Bogatsza w doświadczenia (w końcu w międzyczasie przeszłam oba Neverwintery), tym razem już nie jestem pożywką dla gryzoni i muszę przyznać, iż chyba, o zgrozo, się wkręciłam. Stąd też poniższa notka trochę się przeciągnęła w czasie – w ramach rekompensaty wpis ten miał być zbiorczą opinią o wszystkich pozostałych wiosennych seriach, które miałam do sprawdzenia, ale ostatecznie pomysł odrzuciłam. Po co zwlekać, skoro mogę opublikować to co już mam i umilić wam czekanie na resztę? Jak można się domyślić, teksty nie będą aż tak długaśne jak zazwyczaj, ale nie ma co przeciągać, skoro sezon prawie dobija półmetka, a ja się dalej z tym grzebię!

Toteż zapraszam na komentarz odnośnie: Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge, 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki, Macross Delta oraz Big Order. Have fun!


Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge - 01
TYTUŁ: Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge

OPINIA: Nie wiedziałam za bardzo czego się spodziewać po tej serii – plakat stylem przypominał Gekkan Shoujo, opis sugerował jednak dużo bardziej stonowaną serię… i po prawdzie dokładnie takie coś dostaliśmy. Tanaka-kun… to lekka, epizodyczna komedyjka, pokazująca nam różne szkolne sytuacje z perspektywy wiecznie zaspanego licealisty oraz bandy jego znajomych (1 ep to kilka różnych, osobnych historyjek). Nie wiem czy tu kwestią było moje absolutne zmęczenie psychiczne kiedy oglądałam pierwszy odcinek, ale anime to idealnie trafiło w moje poczucie humoru (przy scenie z badmintonem byłam spłakana xD). Zastrzegam jednak, że letargicznie powolny klimat tej serii definitywnie nie każdemu spasuje, albo wręcz wyda się nudnawy. Ja jednak czuję duchową więź z głównym bohaterem (wedle mojej rodziny też mogłabym przespać całe życie) i zdecydowanie obejrzę więcej – tytuł ten okazał się taką ukrytą perełką, przy której można się przyjemnie zrelaksować. Do tego naprawdę podoba mi się opening oraz zastosowana tu pastelowo-delikatna kreska/kolory. Zdecydowanie wszystko jest w tym anime na swoim miejscu – każdy element tylko potęguje wrażenie spokoju i rozluźnienia (nawet interakcje między postaciami są odpowiednio stonowane, choć nadal pozostają „ciepłe”), błogiej atmosfery znienacka atakującej gagiem, który aż za dobrze potrafimy odnieść do siebie samych w jakiejś wyjątkowo leniwej sytuacji. Nic tylko się wyłożyć przed ekranem, odsapnąć, a później iść spać ;)

WSTĘPNA OCENA: 7

12-Sai - 01
TYTUŁ: 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki

OPINIA: To było… bardzo specyficzne doświadczenie. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się jak to jest być 12 letnią dziewczynką, trafiliście pod dobry adres. Anime to, zdecydowanie skierowane do widowni pasującej wiekiem do bohaterów, o których opowiada, pokazuje jak dzieciaki starają się radzić sobie z typowymi problemami podstawówki. Mamy więc pierwsze miłostki, typowe konflikty na linii chłopcy-dziewczyny oraz przemiany związane z dojrzewaniem. Takie pokazanie jak sobie radzić z miesiączką, albo że nie należy dać się zwariować i zawsze robić to, co chce na Tobie wymusić jakiś samozwańczy prowodyr grupy – to wszystko są na pewno fajne lekcje dla małych potworków, które właśnie się mierzą z podobnymi kwestiami, choć trzeba też zaznaczyć, iż nie jest to konkretnie seria edukacyjna, a zwykłe shoujo (pokazujące 2 różne pary) i to widać. Co mi się nie podobało – ten pocałunek totalnie znikąd już w pierwszym odcinku moim zadaniem jakoś nie pasuje ani do tonu, ani do przekazu tego anime. Wiem, że sloganem reklamowym jest „12 lat – dziwny wiek, kiedy nie jesteś już dzieckiem, ale jeszcze nie stałeś się dorosłym”, ale spójrzmy prawdzie w oczy – mogą sobie twierdzić co chcą, to nadal są dzieci i chyba spodziewałam się tu bardziej niewinnych relacji, niż wyskakiwanie z kissami już na starcie (no ale ja tu jestem staromodnym dinozaurem, soł…). Design grafiki mocno przypomina starsze produkcje z gatunku – aż ma się wrażenie, jakby człowiek przeniósł się trochę w czasie oglądając ten tytuł. Chwali się jednak twórcom pomysł na tego typu serię, nawet jeśli ta nie do końca jest moim ideałem.

WSTĘPNA OCENA: 6

Macross Delta - 01
TYTUŁ: Macross Delta

OPINIA: Macross, czyli serie o mechach walczących ze Złymi Kosmitami™ za pomocą popowych piosenek. Jeśli przypadkiem nie mieliście nic wspólnego z żadną produkcją tej marki, to chciałabym tutaj podkreślić: choć mam wysokie mniemanie o własnym poczuciu humoru, to nie był żart. I prawdopodobnie właśnie z tego powodu nie stronię od Macrossów z taką samą zawziętością, jak od innych tytułów o wielkich robotach – bo tyle samo co jest w nich kosmicznej nawalanki, będzie tam też [mniej lub bardziej] słodkich dziewczątek śpiewających wpadające w ucho utworki oraz obowiązkowych wątków miłosnych (trójkącik musi być). Delta póki co wygląda całkiem ładnie (podoba mi się projekt postaci, chociaż nad CGI mogliby trochę bardziej popracować) i opowiada historię kolejnej dziwnej zarazy wywołanej przez kosmitów oraz Grupy Heroicznych Wybranków™, którzy nutą i batutą muszą się z nią rozprawić. Forma girls bandu sprawuje się lepiej niż zakładałam – cała sekwencja walki przy śpiewie dziewcząt wyglądała naprawdę fajnie, a końcowe „Ikenai Borderline” to tak okropny guilty pleasure, że aż wstyd się przyznać. Tak więc jeśli lubicie dobrze zrobioną, lekką rozrywkę (sceny akcji wyreżyserowane do muzyki wyglądają wręcz filmowo – jak teledyski), której niezaprzeczalnym celem jest wypromowaniem kolejnych japońskich idolek, to trafiliście pod dobry adres. Trochę może jednak przytłaczać ilość bohaterów, bo muszę przyznać, że wystarczył im jeden ep, żeby wprowadzić od groma różnych postaci (ale przynajmniej dostaliśmy też sporo fajnych seiyuu). Narzekacze natomiast moim zdaniem przesadzają – ten Macross bynajmniej nie wydaje mi się jakoś strasznie odmienny od pozostałych odsłon tego uniwersum. PS: Totalnie shipuję Hayate i Freyje (olewacz + entuzjastyczny słodziak) – liczę na was scenarzyści, tym razem nie rozwalcie mi planów jak przy Frontier ;P

WSTĘPNA OCENA: 7+

Big Order TV - 01
TYTUŁ: Big Order (TV)

OPINIA: Zawsze pisałam, że nie jestem wielką fanką Mirai Nikki – serię tę obejrzałam dopiero przy drugim podejściu i choć koniec końców wystawiłam jej całkiem wysoką ocenę, bo fabularnie naprawdę dawała radę, przez wzgląd na mega irytujących bohaterów (z kilkoma wyjątkami), jakoś nie potrafiłam jej prawdziwie polubić. Big Order jest zaś takim Pamiętnikiem Przyszłości ver. 2.0 – ludzie naprawdę nie przesadzali pisząc tu o byciu „duchowym następcą”. To jest wręcz zabawne jak autor bez skrupułów postanowił „splagiatować” samego siebie, tworząc tytuł niesamowicie przypominający swojego poprzednika. Mamy antyspołecznego, emo-bohatera, potencjalną yandere dziewczynę, moce nadprzyrodzone, które posiada tylko wybrana grupka walniętych indywiduów zgromadzonych wokół jakiejś dziwnej organizacji. Naprawdę nie chce mi się drugi raz przechodzić przez tę opowieść, szczególnie że już widzę, jak wszystkie denerwujące elementy MN przesiąkły także i tu. Obowiązkowa depresyjność MC, skarykaturowana brutalność, podteksty pokazane w niezdarny i niezręczny sposób. Nie widzę tu żadnej potencjalnej Minene ani żadnego potencjalnego Akise, więc nie mam dla kogo użerać się z tym anime. Odpuszczam bez mrugnięcia okiem – takiego sukcesu jak odniosło Mirai Nikki i tak mu nie wróżę.

WSTĘPNA OCENA: -5

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki, 2016, Age 12., Anime, Big Order (TV), Juuni-sai., Macross, Macross Delta, Macross Δ, Pierwsze Wrażenie, Tanaka-kun is Always Listless, Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge, wiosna

Sezon wiosenny ’16 – część 6

$
0
0

Kiznaiver - 01 loczek

Pora zamknąć notkowy sezon wiosenny. Trochę to trwało, ale udało mi się sprawdzić całkiem sporo rzeczy, co jest pozytywnym zaskoczeniem nawet dla mnie samej. Do tego za oknem w końcu robi się ciepło, więc można powiedzieć, że powoli wszystko zmierza ku dobremu :)

Jako ostatnie pod lupę weźmiemy: Kiznaiver, Mayoiga, Flying Witch oraz Aikatsu Stars!. Na końcu wpisu znajdziecie zaś króciutkie słowo podsumowania.


Mayoiga - 01
TYTUŁ: Mayoiga

OPINIA: Bardzo lubię dobre dreszczowce – thrillery i horrory zaprawiane mroczną tajemnicą to absolutnie moja bajka, dlatego łatwo się domyślić, że Mayoiga była tytułem, na który po cichu liczyłam. Zbieranina różnych ludzi wyrusza do wioski istniejącej tylko w miejskich legendach, by tam rozpocząć nowe życie – brzmi prawie jak opowieść o rozbitkach, którzy po katastrofie muszą połączyć siły by stworzyć chociaż pozory uczciwie funkcjonującej społeczności… przynajmniej do momentu aż zaczynają ich pożerać mieszkające na tej niby bezludnej wyspie zmutowane potwory (tak, tak, skojarzenia z pewnym serialem są bardzo na miejscu). Tu co prawda monstra jeszcze się nie pojawiły, ale niepokojąca atmosfera towarzysząca nocnej podróży autobusem, zdecydowanie zapowiada ich udział… albo przynajmniej zapowiadałaby, gdyż nie do końca potrafię odgadnąć co scenarzyści chcieli stworzyć pisząc to anime. Z jednej strony pewnie ma straszyć/ekscytować, ale z drugiej dostajemy roztrzepanych indywiduów, napisanych na zasadzie „ile szalonych dziwactw jesteśmy w stanie wrzucić do jednej obsady”, czy wręcz karykaturalne wstawki mające służyć za humorystyczny przerywnik. Moim zdaniem nie działa to za dobrze. Raz, że taki rodzaj komedii nie leży w moim guście (i gryzie się z tym, co chciałam dostać oglądając tę serię), dwa, postacie bardziej irytują, niż zaciekawiają. Parsknęłam śmiechem tylko raz, ale bardziej z reakcji „co ja pacze”, słysząc piosenkę o hipopotamie, niż prawdziwego rozbawienia. Swoją drogą bohaterów jest od groma – pierwsze 5 minut odcinka zostało poświęcone na przedstawienie całej grupy (wedle opisu: 30 osób), choć i tak człowiek zapamięta może z dziesięciu. Ci, którzy póki co kreowani są na tych głównych, zdają się typowymi, jednowymiarowymi „nastolatkami z mhroczną tajemnicą”. Mayoiga zapowiadała się na obiecujący tytuł, jednak premiera wypadła bardzo miałko. Tu chce bawić, a tu znów bierze się zbyt na poważnie, zaś przejścia między tymi stanami są niczym prawy sierpowy wymierzony w nasz mózg. Jeśli jesteś w stanie wytrzymać taki atak, może po którymś uderzeniu tak Ci się poprzestawia w głowie, że przestaniesz na to zwracać uwagę, ja jednak padłam na deski już w pierwszej rundzie i chyba nie chcę się podnosić.

WSTĘPNA OCENA: -5

Flying Witch - 01
TYTUŁ: Flying Witch

OPINIA: Przyznaję się, że miałam pewne opory przed zabraniem się za tę serię – wydawała mi się typową obyczajówką, która mimo dobrego wrażenia, na pewno na dłuższą metę będzie zwyczajnie nużąca. Trzeba powiedzieć, że nie trafiłam zbytnio z tą oceną, ale nie mam nic przeciwko akurat takim pomyłkom. No bo kiedy spodziewasz się nudy, a dostajesz odcinek wywołujący niekontrolowane napady śmiechu, ciężko narzekać, prawda? (scena z mandragorą – umarłam!) Flying Witch to przyjemne slice of life promieniujące atmosferą beztroski i błogiego spokoju, co podkreślają piękne tła przedstawiające wiejskie scenerie witające pierwsze oznaki wiosny. Nikt nikogo nie goni, śnieg wciąż zalega na ulicach, a świat dopiero powoli budzi się do życia. Nie czuć ani napięcia, ani wiszącego w powietrzu konfliktu, ba! Nawet największy plot twist zostaje ujawniony w tak bezproblemowy sposób, jakby bycie wiedźmą było najnaturalniejszą rzeczą pod słońcem. I może nawet w tym tkwi prawdziwy urok tego anime – za pomocą lekko oderwanej od rzeczywistości głównej bohaterki serwuje nam abstrakcyjne koncepty w zupełnie normalny sposób. Nie ma wielkiego bum, a coś co miało być ogromnym sekretem, okazuje się być powszechną wiedzą dla niektórych osób. Tym bardziej podkreśla to komedię – widz w tym momencie utożsamia się z Nao, zwyczajną dziewczyną, której w głowie się nie mieści jakim cudem kuzynka jej kolegi z dzieciństwa podleciała do jej domu na miotle i nikogo zdaje się to nie dziwić. Anime to po prostu trwa, a postacie są ludźmi, którzy w nim żyją – choć nie ma co spodziewać się po nim żadnej konkretnej fabuły, ani wielkich dramatów, człowiek siedzi przed ekranem z uśmiechem na twarzy. Osobiście byłam w ogromnym szoku, że oglądając taką trochę serię o niczym (bohaterowie trochę pospacerowali, poszli na zakupy, wpadli do szkoły i… to by było na tyle), wcale się nie nudziłam, a wręcz dałam się zauroczyć tej leniwej atmosferze. Do spółki z Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge, Flying Witch to idealny tytuł do zrelaksowania się po męczącym dniu.

WSTĘPNA OCENA: 7

Aikatsu Stars! - 001
TYTUŁ: Aikatsu Stars!

OPINIA: Wow, to się nazywa iście cliché początek. Mamy energiczną i optymistyczną dziewczynę, która zainspirowana swoją ulubioną piosenkarką, rozpoczyna naukę w szkole dla idoli – dodatkowo dostajemy jej ułożoną najlepszą przyjaciółkę, trochę snobistyczną rywalkę (później na 100% też przyjaciółkę), podziwiany przez wszystkich girls band oraz standardowe spotkanie ze złośliwym chłopakiem z „klasy obok” (dużą rolę odegrało tu wspinanie się po drzewach – wiecie jak to idzie dalej), będące zajawką na potencjalny wątek miłosny. Iście podręcznikowe magical girls. I tak – tutaj nikt z nikim nie walczy oraz brakuje gadających maskotek, ale dla mnie magiczne transformacje = mahou shoujo, a inaczej skakania po wyimaginowanych schodach oraz zmieniania ubrań za pomocą kart powiększających się do ludzkich rozmiarów nazwać nie sposób. Swoją drogą owa przemiana nie do końca do mnie przemawia – pomysł niby ok, ale wykonanie trochę kulało (całość jednak jak byk zaprojektowana jest pod gierkę komórkową/produkty na sprzedaż, dlatego można im to ewentualnie wybaczyć). Do tego bardzo dużo w tym tytule animacji komputerowej (wszystkie występy wykonano tą techniką). Nie jest ona zła, bo dzięki temu na pewno można bardziej zaszaleć przy układach tanecznych, lecz chwilę zajmuje przyzwyczajenie się do takiej konwencji. Dziewczątka są słodkie, piosenki to typowy jpopik, a całość wygląda ślicznie i kolorowo, co mnie natomiast zdziwiło – jak fandom do tak uroczej serii może być tak toksyczny? Aikatsu Stars! to pierwsza odsłona Aikatsu z jaką mam styczność, ale jak widać zatwardziałym fanom zdaje się bardzo przeszkadzać obecność chłopaków w obsadzie. Nie wiem, czy tu kwestią jest jakiś dziwny fanatyzm odnośnie wyimaginowanych yuri shipów (któremu Subaru i ekipa zdaje się zagrażać), czy o co chodzi, ale osobiście zawsze będę uważać, że balans płci w obsadzie może działać tylko na korzyść jakiegoś tytułu. Póki co jest bardzo sympatycznie – ot, nic odkrywczego, ale ogląda się całkiem przyjemnie i nieźle uzupełnia poziom cukru we krwi.

WSTĘPNA OCENA: 6+

Kiznaiver - 01
TYTUŁ: Kiznaiver

OPINIA: Seria, którą zostawiłam sobie na sam koniec, bo jest najbardziej problematyczna. Szczerze nie wiem co tu napisać, bo co zrobić, kiedy coś nie było złe, ale i Tobą zbytnio nie wstrząsnęło, jednak bynajmniej nie możesz tego zaszufladkować jako „nijakie”? Wiedziałam, że o taki ból głowy to tylko Trigger potrafi człowieka przyprawić. Przyjrzyjmy się więc po kolei wszystkim elementom, poczynając od najprostszego, czyli wykonania. Tutaj naprawdę nie ma się do czego przyczepić – dostajemy świetny OST (szczególnie w scenie szpitalnej), animacja jest płynna, a postacie zaprojektowano w przyjemny dla oka i ciekawy sposób. Mam jednak zastrzeżenia do „zawartości” owej ładnej kreski – nie jestem fanką tego typu apatycznego głównego bohatera, jakiego serwuje nam Kiznaiver. Ospałość i zobojętnienie działa w Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge, bo użyto ją jako element komediowy, a i sam Tanaka to pozytywna postać, tu natomiast miałam szczerą ochotę chłopakiem potrząsnąć, żeby się ogarnął. Na szczęście reszta ekipy jest na tyle barwna, że nadrabia braki pod tym względem – aż chciałoby się rzecz: „coś musi pójść nie tak”, widząc tak niedobraną bandę. Pierwszy odcinek nieźle buduje napięcie, krok po kroku rozbudowując naszą wiedzę, by w końcu doprowadzić do kulminacyjnego momentu, który diametralnie odmieni dotychczasową egzystencję naszych bohaterów. Ciężko jednak na chwilę obecną powiedzieć, co ta seria chce ze sobą zrobić dalej – pójdzie w akcję? A może skupi się na zwyczajnym, codziennym życiu, teraz już połączonych dziwną więzią postaci? Sam motyw bycia spiętym z innymi ludźmi w swoistą sieć, która po równo rozdystrybuuje do każdego ból odczuwany przez pojedynczą jednostkę, to niezły pomysł, chociaż zdążył na niego już wcześniej wpaść choćby Philip K. Dick w „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?” (aka podstawie pod „Łowcę Androidów”) i jak pamiętam, tam nic dobrego z tego nie wniknęło. Trzeba jednak przyznać, iż mimo zagubienia, które właśnie czuję, próbując ocenić to anime, definitywnie zostawiło mnie ono z apetytem na więcej. Racja, wydaje się trochę pokręcone, plus mam przeczucie, że nie raz mnie strolluje jakąś głupotą, ale jestem w stanie zaryzykować – abstrakcja to potężna broń w rękach wprawnego rzemieślnika, a Trigger zdaje się lubić z niej korzystać, więc pozostaje tylko zobaczyć, co zrobią z tym dalej.

WSTĘPNA OCENA: -7


PODSUMOWANIE PIERWSZYCH WRAŻEŃ

Tym sposobem kończymy wiosenną serię pierwszych wrażeń, zróbmy więc szybciutkie podsumowanie. Udało mi się sprawdzić 16 tytułów, co jest całkiem niezłym wynikiem (średnia ocen to mnie więcej 6+, czyli standard). Jak zwykle potwierdziło się, że kiedy człowiek nie ma czasu, jakimś cudem udaje się mu go na wszystko wygospodarować. PW były pisane po obejrzeniu jednego odcinka danej serii – uważałam, żeby trzymać się tej zasady i choć teraz ułożyłabym ranking ciut inaczej, stricte z premierowego punktu widzenia moje top 3 to:

1. Sousei no Onmyouji – ocena: 8
2. Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu – ocena: -8
3. Boku no Hero Academia oraz Macross Delta – ocena: 7+

Serie akcji naprawdę się postarały w tym sezonie – szczególnie Re:Zero jest tu chyba najbardziej unikatową pozycją z tej szufladki (kto jeszcze nie sprawdził, to naprawdę gorąco polecam się przełamać). Zdecydowanie jednak trzeba też wyróżnić mocną reprezentację z kategorii obyczajowo-komediowej – Tanaka-kun oraz Latająca Wiedźma rozwalają system :)

Za najlepszy opening bez dwóch zdań uważam OP do Boku no Hero Academia:
Porno Graffitti „The Day”

Zaś jeśli chodzi o endingi, to tu stawiam na ED do Koutetsujou no Kabaneri:
Aimer with chelly (EGOIST) „ninelie”

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Aikatsu Stars!, Aikatsu!, Anime, Flying Witch, Kiznaiver, Mayoiga, Pierwsze Wrażenie, The Lost Village, wiosna

Wiosna ’16: podsumowanie sezonu

$
0
0

Bungou Stray Dogs puppy dazai

Tak tak, wiem, że wszyscy już czekacie na nowe zapowiedzi (w przerwach oglądania Euro ;P), ale chociaż raz postanowiłam właściwie zamknąć poprzedni sezon zanim się za to wezmę, bo gryzie mnie, iż zimę i jesień pozostawiłam bez konkluzji (drafty tamtych podsumowań zamieni się w zwyczajne recenzje i będzie, no ale…). Przyznam się też, że tym razem akurat wykorzystuję sytuację, bo jakimś cudem na tej ostatniej prostej do mety, jestem w miarę na bieżąco ze wszystkimi seriami. Zapomniałam jakie to fajne uczucie ;)

Muszę ogólnie powiedzieć, że mam bardzo pozytywne przemyślenia o wiośnie. Zaczęła się nieźle, ale kończy się jeszcze lepiej – tytuły raczej prezentują tendencję wzrostową i z każdym odcinkiem zdawały się zyskiwać w moich oczach. Aż przyjemnie komentować taki sezon, bo nie ma nic gorszego, nic rozczarowanie po dobrym starcie. Oczywiście bez jakichś zająknięć się nie obyło lecz w gruncie rzeczy szczerze polecam zapoznać się większością tego co dostaliśmy w ostatnich miesiącach ^^

Kolorystyka:
Oglądam
Wstrzymana
Porzucona

PS: Czy wy to widzieliście?!?! Jesteśmy w ćwierćfinale Euro! :D


Re Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu - 08
Tytuł: Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu
Ilość odcinków obejrzanych: [11/25]
Opinia: Ta seria to prawdziwy rollercoaster emocji. Już przy zapowiedziach bardzo podobał mi się opis i naprawdę chciałam, żeby Re:Zero im się udało …ale stwierdzenie „udało się” nie odwzorowuje nawet w małym stopniu jak świetny to tytuł. Spójrzmy prawdzie w oczy – ostatnimi czasy wszyscy rzygają już ekranizacjami kolejnych light novelek, głównymi bohaterami będącymi otaku, czy przenoszeniem postaci do świata przypominającego grę RPG. Powyższe anime miksuje te trzy motywy i dzieje się magia, bo zamiast przewracania oczami, że dostajemy „znowu to samo”, ciężko oderwać się od ekranu! Okazuje się, iż light novelka potrafi rywalizować z dobrą książką, jeśli ma interesującą fabułę, otaku nie musi reprezentować żadnej ze skrajności aka denerwujący wymoczek vs OP hero, a ciekawie stworzony „świat fantasy” zawsze miło przygarnąć. Re:Zero zaczyna się w miarę lekko i stopniowo rozwija swój koncept rzucając Subaru coraz to większe kłody pod nogi. Jest zabawnie, jest przygodowo, ale i pojawia się dużo rozpaczy, zwątpienia czy przemocy. Niesamowicie podoba mi się główny bohater oraz fakt, że nie zignorowano kwestii jego psychiki i tego jak na nią działa przeżywanie raz po raz swojej własnej śmierci. Tak samo ciekawie przyglądam się relacjom między postaciami, a szczególnie temu jak się one zmieniają w zależności od decyzji podejmowanych przez Subaru w kolejnych resetach. Wszystko to oprawione jest w śliczną grafikę, mocny OST i dużo serca – widać, że studio White Fox chce tu pokazać dobrą historię, a więc nie ma niepotrzebnego fanservice’u, zaś opening czy ending są często pomijane, by zyskać więcej minut na ekranizację konkretnego materiału. Jeśli jeszcze nie sprawdziliście jak „od zera rozpocząć życie w innym świecie”, bierzcie się za oglądanie teraz, zaraz, już!
Wstępna ocena: -8
Ocena: 9

Gakusen Toshi Asterisk - 23
Tytuł: Gakusen Toshi Asterisk 2nd Season
Ilość odcinków obejrzanych: [12/12]
Opinia: A tu mamy tą standardową ekranizację light novelki z gatunku „magic battle school”. Chociaż dużo ludzi na Asteriska narzeka, ja się będę upierać, że w swoim gatunku jest jedną z lepszych pozycji jakie miałam okazję oglądać w ostatnich sezonach. Jasne, do Rakudai Kishi mu daleko, ale tamten tytuł jednak był romansem, a nie haremówką, co z marszu wykluczyło użycie sporej ilości denerwujących elementów obecnych tutaj. Chcąc jednak być uczciwym, drugi sezon tak po prawdzie serwuje nam więcej akcji niż typowych damsko-męskich problemów i seria definitywnie na tym zyskuje. Bardzo fajnie się bawiłam oglądając pojedynki Festy – sceny walki były ładnie oraz płynnie zanimowane, a towarzyszący im soundtrack tylko polepszał wrażenia (swoją drogą ten OST naprawdę mi się podoba i co ciekawe, skomponowany został przez Szweda). Tak samo opening / (w szczególności!) ending z czasem wywalczyły sobie miejsce wśród moich ulubieńców wiosny, zaś wprowadzenie jednej nowej bohaterki zaserwowało nam cudowny insert song „Lonely Feather”. Po ostatnich odcinkach widać, że prawdziwa historia Gakusen Toshi Asterisk dopiero się rozkręca, jednak czy przyjdzie nam ją dalej śledzić w kolejnych sezonach? Z jednej strony wydaje mi się to mało prawdopodobne, ale z drugiej kto by tam rozumiał Japończyków ;) No i bynajmniej nie obraziłabym się na ewentualną kontynuację – wygląda to-to ładnie, mamy sympatyczne postacie (Ayato to o dziwo MC z głową na karku), czego chcieć więcej od przyjemnie odmóżdżającej rozrywki?
Wstępna ocena: -7
Ocena: -7

Sousei no Onmyouji - 09
Tytuł: Sousei no Onmyouji
Ilość odcinków obejrzanych: [12/-]
Opinia: Chyba jedne z najbardziej mieszanych uczuć w tym sezonie wywołuje we mnie właśnie SnO. Zaczęło się z przytupem, co natychmiastowo zmotywowało mnie do przeczytania mangi, ale im dalej w las tym bardziej jest nierówne. Widać, że anime celuje w dłuższą emisję (wedle plotek 50 odcinków), bo bezwstydnie zarzuca nas fillerami, ale to, będąc szczerym, aż tak mnie nie rusza – oryginał pędzi z fabułą na złamanie karku, więc dodanie czegoś żeby lepiej przedstawić świat i postacie nie jest złym pomysłem, sęk w tym, iż nie spodziewałam się, że będą również ingerować w kluczowe wydarzenia (jak tak wczesne pojawienie się Yuto, czy wepchnięcie dwóch ważnych plot-twistów do jednego odcinka). Graficznie, jak to bywa z tasiemcami, jest mega nierówno – ładnie wtedy kiedy mamy ważne sceny/walki, ale reszta pozostawia sporo do życzenia (ogólna ilość derp-face’ów w epizodach poraża). Rekompensuje to muzyka – dubstepowy OST z dodatkiem pianina nieźle pasuje do klimatu. Sousei no Onmyouji to trochę niedopracowana, ale mimo wszystko ciekawa propozycja dla fanów shounenów choćby dlatego, iż pierwszy raz dostajemy tytuł o rodzicach wybrańca, a nie wybrańcu samym w sobie. To tak jakby oglądać anime o Minato i Kushinie – kto by tego nie chciał? ;) Dwójka ta jest młoda, na razie dopiero uczy się ze sobą dogadywać i, przede wszystkim, jeszcze żyją. Liczę, że wtedy kiedy będzie trzeba, anime podoła zadaniu – w końcu serie akcji z wyraźnymi wątkami miłosnymi to absolutnie moja bajka. Z drugiej strony zdecydowanie odsyłałabym też do sprawdzania mangi.
Wstępna ocena: 8
Ocena: -7

Endride - 01
Tytuł: Endride
Ilość odcinków obejrzanych: [2/24]
Opinia: Endride nie zrobiło na mnie absolutnie żadnego wrażenie – odcinek pilotowy był kwintesencją przeciętności, ale z dziecięcą naiwnością postanowiłam dać tej serii jeszcze jedną szansę. Jak widzicie po kolorze, drugi epizod także nie urwał mi głowy, a wręcz utwierdził w przekonaniu, że jeśli już mam marnować czas na anime, to jest sporo lepszych do wyboru. Bohaterowie to stereotypowe combo pełnego energii optymisty oraz lekko przymulonego, mhrocznego księcia. Walki nie porywają, interakcje między postaciami męczą (nie trafiały do mnie te sprzeczki między wyżej wymienioną dwójką), grafika i muzyka ani ziębi, ani parzy… Lekką ręką sobie odpuściłam.
Wstępna ocena: 5+
Ocena: -5

Boku no Hero Academia - 11
Tytuł: Boku no Hero Academia
Ilość odcinków obejrzanych: [11/13]
Opinia: Boku no Hero dostało drugi sezon!! Pamiętacie pewnie, że początkowo podchodziłam do tej serii z pewną dozą rezerwy, ale z radością ogłaszam, że tym więcej człowiek obejrzy, tym bardziej trafia do niego urok Deku i reszty ekipy, a więc informacja o sequelu definitywnie wywołuje u mnie wielki uśmiech na twarzy. Anime to rozkręca się zaskakująco wolno jak na Jumpowego shounena, ale wie jak przyciągnąć uwagę. Główny bohater dorasta dosłownie na naszych oczach, nabierając więcej siły jak i pewności siebie, jednak nie zatraca przy tym sprytu oraz inteligencji, którą nabył będąc wieloletnim fanboyem herosów. Midoriya używa głowy w trakcie pojedynków, co nie jest zbyt częste u narwanych protagonistów serii akcji. Reszta obsada to pełny wachlarz indywidualności – najbardziej oczywiście wyróżnia się skrywający nieprzyjemny sekret All Might oraz Bakugou z przerostem ego. Tego drugiego naprawdę miejscami można szczerze nienawidzić, ale definitywnie wprowadza on ciekawą dynamikę do historii, jako że on i Deku są bardzo dziwną kombinacją. Wśród całej tej przyjaźnio-niechęci motywują się do dalszego rozwoju oraz ewoluują pod względem charakteru. Muszę też powiedzieć, że Nobuhiko Okamoto odwala niesamowitą robotę grając gniewnego blondyna – te jego krzyki i charczenia brzmią boleśnie dla gardła, ale jednocześnie są tak bardzo pasujące przy tej postaci!! Grafika i animacja stoją na wysokim poziomie (to Bones, duh!), a muzyka to epicki eargasm – w skrócie dostaliśmy solidną produkcję dla fanów przygodówek, która, poświadczam, spodoba się nawet osobom podchodzącym z rezerwą do superbohaterowych klimatów.
Wstępna ocena: 7+
Ocena: 8

Kabaneri of the Iron Fortress - 04
Tytuł: Koutetsujou no Kabaneri
Ilość odcinków obejrzanych: [9/12]
Opinia: Tzw. klon Shingeki no Kyojin, który skojarzenia fabularne z serią o tytanach na szczęście gubi dość szybko, choć podobieństwo w stylu graficznym, muzycznym oraz ogólnie postapokaliptycznym klimacie załatwiło Kabaneri metkę, której się niełatwo pozbyć. Całość zaczyna się w mało urzekający sposób – jest dramatycznie, ale nie chwyciło mnie to za serce, więc wszelkie krwawe i teoretycznie wstrząsające sceny okazały się dość… płaskie emocjonalnie. Ani mnie to ziębiło, ani parzyło. Na szczęście tym więcej odcinków oglądałam, tym moje wrażenia stawały się bardziej pozytywne i utwierdzałam się w przekonaniu, że ta siódemka, którą KnK początkowo wystawiłam, nie była tylko rezultatem ślicznej (plus dość nietypowej) grafiki oraz niezłego soundtracku. Poznajemy lepiej bohaterów i zżywamy się z nimi (cała ekipa tworzy dość zgrany zespół), podobał mi się też motyw długiej wyprawy pociągiem przez niebezpieczny teren, która motywuje ich do wspólnego działania. Trochę kojarzy się film Snowpiercer, jednak wolę szybko pozbyć się tej myśli, bo wspomniana produkcja niezbyt mi się podobała – tu jest o wiele wiele lepiej. Jeśli wam nie przeszkadza oglądanie kolejnej serii o małym społeczeństwie żyjącym w strachu przed panoszącymi się po świecie, pożerającymi ludzi potworami (tutaj: zmutowanymi zombiakami), to na Kanaberi można się dobrze bawić – nie mamy do czynienia z kultowym hitem, który będzie się pamiętać jeszcze wiele miesięcy po premierze, ale im dalej w las tym fabułę śledzi się z większym zainteresowaniem, a sceny akcji to prawdziwe, wizualne perełki.
Wstępna ocena: 7
Ocena: 7+

Kyoukai no Rinne - 28
Tytuł: Kyoukai no Rinne (TV) 2nd Season
Ilość odcinków obejrzanych: [10/25]
Opinia: Rinne to taki mój niezobowiązujący odstresowywacz – oldschoolowa seria o dziewczynie z nerwami ze stali, która widzi duchy oraz jej biednym jak mysz kościelna koledze z klasy, dorabiającym sobie jako shinigami. Nie jest to absolutnie nic odkrywczego, ale muszę przyznać, że mam jakiś taki niezdrowy sentyment do tego tytułu. To lekka, epizodyczna komedyjka, nie wyróżniająca się z tłumu niczym oprócz osoby autorki: Rumiko Takahashi, matki Ranmy, czy InuYashy. Z jednej strony można by przejść obok KnR i nic się na tym nie straci, ale z drugiej siła nostalgii jest tutaj spora, a jak już obejrzało się te 25 odcinków poprzedniego sezonu, to człowiek na tyle przywiązuje się do powyższych wariatów z zaświatów, że śledzenie ich dalszych przygód zwyczajnie wchodzi w nawyk. Lubię stoicyzm Sakury, lubię entuzjazm Tsubasy, lubię finansową desperację Rinne, czy głupotę Masato – może nie rzucam się na nowy odcinek w sekundę po premierze, ale zdecydowanie miło mi raz za czas przysiąść i zobaczyć co u nich słychać.
Wstępna ocena: -7
Ocena: 6+

Bungou Stray Dogs -04
Tytuł: Bungou Stray Dogs
Ilość odcinków obejrzanych: [12/12]
Opinia: Od samych zapowiedzi zacierałam ręce na tę serię, ale to co początkowo dostałam, nie do końca pokryło się z moimi oczekiwaniami. Spore ilości czarnego humoru troszkę mnie zszokowały, a literackie odniesienia trafiły na niepodatny grunt, gdyż mimo mojego zainteresowania Japonią, jakoś nigdy książek z tamtego zakątka świata nie czytałam. Bo widzicie – cała magia Bungou Stray Dogs tkwi właśnie w tym, że bohaterowie (tutaj: członkowie specjalnej Agencji Detektywistycznej oraz rywalizującej z nimi Mafii) wzorowani są na japońskich pisarzach, zaś ich nadprzyrodzone zdolności pochodzą od tytułów ich dzieł, powieści, wierszy, etc. Jak bardzo wpływa to na radochę z oglądania zdałam sobie sprawę dopiero, kiedy po zakończeniu anime zabrałam się za mangę. Później pojawiają się tam też zachodni twórcy, a więc widok Fitzgeralda, Hawthorne, Lovecrafta, Poe, czy Lucy Maud Montgomery, lekko mówiąc, wywołał wielki uśmiech na mojej twarzy (wkręca Cię to w opowieść, bo zaczynasz się zastanawiać – kim będą ich postacie, na czym będą polegać ich umiejętności, która książka zostanie wykorzystana etc.) i z tego też względu nie mogę się doczekać drugiego sezonu, bo będziemy mogli zobaczymy całą tą zwariowaną ekipę (oraz wielu innych znanych grafomanów) w akcji. A! Co do akcji – sceny pojedynków są świetnie zrobione, tak samo projekt postaci jest bardzo przyjemy dla oka (znowu brawo dla Bones). To prawda, że anime zaczyna się dość niepewnie i od razu nie porywa, jednak jak już się rozkręci, to z przyjemnością wyczekuje się kolejnych epizodów.
Wstępna ocena: 7
Ocena: 7+

Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge - 05
Tytuł: Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge
Ilość odcinków obejrzanych: [11/12]
Opinia: A tu mamy prawdziwego czarnego konia sezonu. Już pierwszy odcinek niesamowicie mnie rozbawił, a kolejne na szczęście utrzymały tę tendencję. Kto by pomyślał, że oglądanie „przygód” egzystencjalnie zmęczonego licealisty będzie aż tak wciągające? Miałam swoje nadzieje, no ale… Tanaka jest leniwcem jakich mało – wiecznie funkcjonuje na oszczędzaniu energii, a jeśli by to od niego zależało, przespałby całe życie (ucieleśniam się z nim na poziomie duchowym :P). Na nieszczęście chłopaka, jego przyjaciele to wyjątkowo entuzjastyczna banda, która nie raz zakłóci mu popołudniową drzemkę. Humor tego anime to totalnie moja bajka (rozbraja symbiotyczny związek między Tanaką, a jego „opiekunem” Ohtą), szczególnie że bazuje na sytuacjach, z którymi sami na co dzień się stykamy. Tu przyszliśmy mokrzy do szkoły, bo nie chciało nam się otwierać parasola, tam znów mamy problem w sklepie, bo zapomnieliśmy co mieliśmy kupić, etc. – wszystko jest oczywiście wyolbrzymione na potęgę, oprawione w ładną, pastelową grafikę oraz relaksujący OST. Będzie mi przykro kiedy Tanaka-kun się skończy, gdyż był jasnym punktem moich sobót. Nikt się niczego po tym tytule nie spodziewał, a moim zdaniem okazał się niespodzianką na miarę Gekkan Shoujo Nozaki-kun.
Wstępna ocena: 7
Ocena: 8

12-Sai - 02
Tytuł: 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki
Ilość odcinków obejrzanych: [2/12]
Opinia: Po pierwszym odcinku byłam zaintrygowana. Dobrze zrobione, 12-sai mogło być serią ze smakiem traktującą o problemach dorastania, czyli czymś nietypowym i na pewno ciekawym wśród natłoku powtarzalnych motywów jakie ostatnio są w kółko przerabiane. Niestety okazało się to nic więcej niż moim pobożnym życzeniem. Drugi odcinek, niczym kubeł zimnej wody na głowę, wrzuca nas głęboko w wątek miłosny oraz wielką dramę, jasno dając do zrozumienia, że w głównej mierze to właśnie na romansie tytuł ten będzie się skupiał (tym samym porzucając interesujący pomysł dla oklepanych, szkolnych miłostek). Wyczuwając szykujący się zalew wszystkich najbardziej irytujących elementów występujących w stereotypowych szojcach, ogłosiłam ewakuację i eksperyment o nazwie 12-sai będzie się musiał dalej kręcić bez mojego udziału. Jakoś szczególnie nie rozpaczam – seria ewidentnie ma mały budżet, gdyż wygląda bardzo biednie; muzycznie też nie ma za wiele do zaoferowania, a postacie to targane hormonami nastolatki (chociaż na to akurat byłam przygotowana ;p) – nie kryję jednak rozczarowania. To fakt, ja jestem za stara na to anime, ale bynajmniej nie widzę, by target docelowy jakoś szczególnie garnął się tutaj do oglądania.
Wstępna ocena: 6
Ocena: -5

Macross Delta - 4
Tytuł: Macross Delta
Ilość odcinków obejrzanych: [12/-]
Opinia: Miałam wielkie wątpliwości podchodząc do nowego Macrossa – czy formułka girlsbandu się sprawdzi, czy przeżyję kolejny trójkąt miłosny, czy nie rozczaruję się po dobrych wspomnieniach jakie pozostały mi po Frontier, czy… No właśnie, dużo myśli kłębiło mi się w głowie i tym bardziej tak miło jest stwierdzić, że nie było o co się martwić. Delta, jak każda seria tej marki, to połączenie kosmicznych potyczek pilotów (latających mniej lub bardziej przypominającymi mechy jednostkami) oraz występów idoli, których to głosy leczą ludzi z powodowanego dziwą chorobą szaleństwa. Frakcje te oczywiście łączą siły i walczą o pokój w galaktyce – brzmi bardzo oklepanie, a nawet trochę infantylnie, co? Nic bardziej mylnego. Macrossy wiedzą jak łączyć dramatyczne motywy z problemami społecznymi, czy politycznymi, zarzucając nas wieloma zwrotami akcji oraz bogatą obsadą postaci, gdzie nawet „tych złych” nie da się tak do końca nazwać antagonistami. Najnowsza odsłona nieźle sobie radzi jako kolejny następca legendy, ale i dorzuca do mieszanki coś swojego. Tym razem nie mamy do czynienia z pojedynczą piosenkarką, a popowym girlsbandem i na szczęście dziewczyny dają radę. Ich utwory wpadają w ucho (od totalnego guilty pleasure jak „Ikenai Borderline”, po piękne „Giraffe Blues”), a większa ilość wokalistek sprawia, że często nawet ta sama piosenka może brzmieć inaczej, kiedy zmienią kto będzie głosem prowadzącym. Wątek miłosny też został inaczej rozegrany – tym razem najpierw budujemy przyjaźń między naszym trójkącikiem, a dopiero później rzucane są hinty, że będzie z tego coś więcej (Team Freyja all the way!!). Bohaterowie są bardzo czarujący (już dawno tak bardzo nie kochałam kobiecej postaci jak Freyję – moje urocze, słodkie słoneczko <3), przez niektóre sceny będziemy się głośno śmiać, inne potrafią wywołać łzy, gdyż żadna wojna nie obejdzie się bez poświęceń i właśnie przez ten rollercoaster emocji oraz szczerze ciekawą fabułę, Delta jest jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie tytułów w tym sezonie.
Wstępna ocena: 7+
Ocena: 8+

Big Order TV - 01
Tytuł: Big Order (TV)
Ilość odcinków obejrzanych: [1/10]
Opinia: Co by było, gdyby wyciągnąć z Mirai Nikki (oba tytuły pochodzą od tego samego autora) wszystkie ciekawe elementy, a zostawić tylko to, co nas wkurzało? Zapewne nazywałoby się to wtedy Big Order. Mamy antyspołecznego, depresyjnego głównego bohatera, sporą dozę brutalności, ale pokazaną w jakiś taki przerysowany sposób, oraz całkiem sporo niezdarnie i niezręcznie zaaplikowanych podtekstów (nie wiem czy mogę dodać do listy yandere dziewczynę, bo na to musiałabym obejrzeć więcej odcinków lecz mam podstawy twierdzić, że tak). Postacie przypominają swoich odpowiedników z Pamiętnika Przyszłości, a i fabuła zbytnio nie odbiega od tamtego tytułu (tajemnicza organizacja, ludzie ze specjalnymi zdolnościami, etc.) – aż dziwne, że autor postanowił się tak, w pewnym sensie, splagiatować. Raz konwencja ta przyniosła mu popularność i stworzyła kultowy hit, ale na Wielki Porządek nikt się raczej drugi raz nie obejrzy.
Wstępna ocena: 4+
Ocena: 4

Mayoiga - 01
Tytuł: Mayoiga
Ilość odcinków obejrzanych: [1/12]
Opinia: Abstrakcja tej serii, która z jednej strony niby chciała być horrorem, ale z drugiej zahaczała na parodiowe rejony (choć nie jestem pewna na ile było to celowe), okazała się zbyt trudna do przełknięcia dla mojej skromnej osoby. Kiedy chcę się bać, to chcę się bać – a tu zamiast klimatycznego thrillera, dostajemy takie nie wiadomo co. Bohaterów jest od groma, a każdy kolejny jest dziwniejszy od poprzedniego. Przez taki natłok nie mamy jak się do kogokolwiek przywiązać… chociaż z drugiej strony ciężko utożsamiać się z bandą idiotów, która postanowiła uciec od własnego życia wsiadając do autobusu jadącego do legendarnej, ponoć nieistniejącej wioski, zamiast imion posługujących się internetowymi nickami, a podczas jazdy śpiewającymi piosenkę o hipopotamie, który kopnął w kalendarz. Z tego co czytałam, kolejne odcinki są tylko bardziej odjechane, a ludzie ciągle jeszcze śledzący Mayoigę, robią to raczej z motywacji „tak złe, że aż śmieszne”, a nie szczerej miłości do historii. Osobiście cieszę się, że odpuściłam sobie oglądanie, bo zdecydowanie oszczędziłam dzięki temu chociaż trochę moje zdrowie psychiczne.
Wstępna ocena: -5
Ocena: -5

Flying Witch - 07
Tytuł: Flying Witch
Ilość odcinków obejrzanych: [10/12]
Opinia: Latającą Czarownica to jeden z bardziej problematycznych tytułów tego sezonu. Jest miło, jest sympatyczne, od oglądania robi się aż cieplutko na serduchu… ale co dalej? Ile można pociągnąć na domowych perypetiach, obracających się wokół uprawiania warzyw czy zbierania ziół? FW to spokojna obyczajówka, całkowicie pozbawiona jakichkolwiek dramatów – wywoła czasami uśmiech na naszej twarzy lecz definitywnie nie celuje w bycie komedią. Do tego graficznie i muzycznie stoi na naprawdę wysokim poziomie, a postacie są mega przyjemne (podoba mi się rodzinna relacja Makoto-Chinatsu-Kei). Sęk w tym, że niby nie ma się tu do czego przyczepić… ale miejscami jest zwyczajnie nudnawo. Brakuje mi konfliktu, albo antagonisty, albo jakiegokolwiek problemu, który nie dałoby się obrócić w żart. To jest seria o wiedźmach, do jasnej ciasnej, niech chociaż przez moment będzie ekscytująco!
Wstępna ocena: 7
Ocena: 6

Aikatsu Stars! - 006
Tytuł: Aikatsu Stars!
Ilość odcinków obejrzanych: [10/-]
Opinia: Zdarzają się wam czasami momenty, kiedy pomimo świadomości, że zupełnie nie jesteście grupą docelową jakiejś serii i tak macie ochotę ja obejrzeć? …nie? Ekhm, no cóż, załóżmy więc, iż tylko ja lubię przysiąść do anime ewidentnie dla dzieciaków i się przy tym dobrze bawić. Bo Aikatsu jest właśnie takim, trochę infantylnym, ale niezwykle uroczym tytułem o idolach, propagującym siłę przyjaźni, duch zdrowego współzawodnictwa oraz ideę ciężkiej pracy, która przynosi oczekiwane rezultaty. Idealny motywator dla młodszego pokolenia, a i dobry relaksator dla starszego widza – nie mam nic przeciwko takiemu cute girls doing cute things. Może też moje pozytywne wrażenia wynikają z wrodzonej miłości do magical girls, pod które można Aikatsu Stars podpiąć (są transformacje? Są!). Na minus wypada powtarzalność piosenek oraz sposób pokazywania jak dobry jest występ (początkowo nawet się nie zorientowałam, że diabeł tkwi w ilości kolorowych łuków pojawiających się na scenie). Na plus, fandom zdaje się przełknął jakoś obecność chłopaków w obsadzie, ale co się dziwić – Subaru wypada jako wyjątkowo pozytywne wsparcie dla głównej bohaterki. Teraz tylko czekać na mhroczny zwrot akcji muhaha A! I naprawdę podoba mi się ending.
Wstępna ocena: 6+
Ocena: -7

Kiznaiver - 05
Tytuł: Kiznaiver
Ilość odcinków obejrzanych: [11/12]
Opinia: Kiznaiver to już kolejna seria w tym sezonie, która zaczęła się przeciętnie (aka nastawienie „ani ziębi, ani parzy”), zaś z biegiem czasu pokazała pazurka. Co prawda jest to pazurek, który nie każdemu się spodoba, ale osobiście jestem raczej pozytywnie nastawiona do tego co zobaczyłam. Oprawione zaś to wszystko jest w bardzo oryginalny projekt postaci (ma takie coś unikanie „swojego”), śliczne animacje oraz klimatyczny, acz trochę psychodeliczny OST. W opinii z PW zastanawiałam się, w jaką stronę pójdą autorzy z tą serią – czy zdecydują się na akcję, czy może na rozwijanie wątków życia codziennego. Poprawną odpowiedzą okazała się ta druga opcja, jednak dramaty interpersonalne jakie przyjdzie nam doświadczać za pośrednictwem Katsuhiry i ekipy, ciężko nazwać zwyczajnym „życiem codziennym”. Eksperyment łączenia ludzi w bólu zniszczy ich emocjonalnie i porwie na strzępki rodzące się między nimi więzy. Nieodwzajemnione miłości skończą się na cierpieniu, a sekrety z przeszłości zostaną brutalnie wywleczone na światło dzienne bez względu na to, czy osoby zainteresowane sobie tego życzą, czy nie, my zaś jako widz, będziemy czuć tą rozpacz wraz z nimi. Muszę przyznać, że kulminacja konfliktu pokazana w odcinku 9 była naprawdę mocna i dawno już nie oglądałam tak dobrze zrobionego angstu. Widzieć jak bohaterowie krok po kroczku się przed sobą otwierają i uczą czym jest przyjaźń, tylko po to, żeby zostało im to brutalnie odebrane, to szczerze depresyjne przeżycie. Swoją drogą sam eksperyment tworzący kiznaiverów skłania do dość ciekawej konkluzji – okazuje się, że to co mówimy na głos jest równie ważne jak to co przemilczymy (np. w chwili złości). Oczywiście, że relacje międzyludzkie powinny się opierać na szczerości, ale czytanie sobie nawzajem w myślach przekracza pewne granice prywatności, które nie powinny być naruszane. No ale kończmy już z tą filozofią – teraz tylko czekam jaką konkluzję zaserwują nam twórcy. Czy da radę fabularnie? To się okaże.
Wstępna ocena: -7
Ocena: 7+


TOP 3 SEZONU

1. Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu – ocena: 9
2. Macross Delta – ocena: 8+
3. Boku no Hero Academia oraz Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge – ocena: 8

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie, Posłowie, Recenzje Tagged: 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki, 2016, Age 12., Aikatsu Stars!, Aikatsu!, Anime, Big Order (TV), Boku no Hero Academia, Bungou Stray Dogs, Drugie Wrażenia, Endride, Flying Witch, Gakusen Toshi Asterisk, Gakusen Toshi Asterisk 2nd Season, Kabaneri of the Iron Fortress, Kiznaiver, Koutetsujou no Kabaneri, Kyoukai no Rinne, Kyoukai no Rinne (TV) 2nd Season, Macross, Macross Delta, Macross Δ, Mayoiga, My Hero Academia, podsumowanie, Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu, Rin-ne, Sousei no Onmyouji, Tanaka-kun is Always Listless, Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge, The Asterisk War: The Academy City on the Water, The Boundary of Rinne, The Lost Village, Twin Star Exorcists, wiosna

Anime Lato 2016 ^^

$
0
0

anime summer 2016 angel

W tym sezonie zapowiedzi to nie tyle zapowiedzi, co raczej szybki przegląd tego, co już na dniach wystartowało – nie lubię się spóźniać, ale wybitnie ostatnio nie miałam czasu na pisanie (a uparłam się najpierw dodać podsumowanie). Przynajmniej nie musimy długo czekać na te wszystkie perełki, które znajdziemy poniżej, tak? …przynajmniej tak to sobie tłumaczmy ;)

Z innej beczki, nasza reprezentacja jednak skończyła swoją przygodę na Euro 2016. Lekkie rozczarowanie jest, szczególnie że mogliśmy wygrać ten mecz ćwierćfinałowy, ale czego by nie mówić, chyba pierwszy raz jak żyję, jestem szczerze dumna z naszych piłkarzy! Z drugiej strony właśnie odpadli Włosi, którzy nigdy nie umieli i nadal nie umieją strzelać karnych… Widok Buffona we łzach złamał mi serce :( To się nazywa początek wakacji, co? Ani chwili wytchnienia :’)


Summer 2016 Anime Chart v2

Lato jak to lato – ilościowo trochę przystopowuje, bo dostarcza 48 tytułów, ale z ostatnich doświadczeń mogę stwierdzić, że jakościowo i tak udaje mu się trzymać poziom, mimo ogólnie panującego rozleniwienia. Z liczby tej odliczymy 11 kontynuacji, 2 spin-offy, 1 prequel i 1 rebroadcast, czyli zostają nam 33 nowości. Bardzo solidnie – na pewno będzie z czego wybierać (choć szykują się także mocne sequele, które tak łatwo nie oddadzą pola świeżakom :)). Poniżej znajdziecie przegląd 37 serii, ale już standardowo, zapraszam także do samodzielnego przejrzenia listy.

Fukigen na Mononokean
Tytuł: Fukigen na Mononokean
Premiera: 28 czerwca 2016
Studio: Pierrot Plus
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Ashiya spędził pierwsze siedem dni swojego licealnego życia u szkolnej pielęgniarki, nie mogąc sobie poradzić z youkai, które z jakiegoś względu postanowiły się do niego przyczepić. By rozwiązać ten problem, prosi o pomoc właściciela małej herbaciarni o nazwie „Mononokean”. Jak dowiaduje się nasz bohater, ponuro wyglądający mężczyzna będący jej właścicielem, na co dzień zajmuje się także odsyłaniem zbłąkanych dusz do zaświatów.

Opinia: Wygląda na sympatyczną serię, która albo rozbawi, jeśli pokaże fajnie zrealizowany humor, albo na dłuższą metę znudzi, co miałam ostatnio okazję doświadczyć na własnej skórze oglądając Flying Witch.

Berserk 2016
Tytuł: Berserk (2016)
Premiera: 1 lipca 2016
Studio: GEMBA / Millepensee
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Kontynuacja serii Berserk:
Guts, znany jako Czarny Szermierz, poszukuje schronienia od demonicznych mocy ścigających jego i jego kobietę oraz szuka zemsty na mężczyźnie, który naznaczył go jako przyszłą ofiarę. Wyposażony w nadludzką siłę i umiejętności oraz uzbrojony w miecz, Guts musi stoczyć walkę ze swoim ponurym przeznaczeniem, jednocześnie zmagając się z narastającą w nim furią, która pozostawiona sama sobie może pozbawić go resztek człowieczeństwa.

Opinia: Kto by pomyślał, że lato okaże się sezonem wskrzeszającym znane tytuły – na pierwszy ogień idzie krwawy i soczysty Berserk, o którym zapewne każdy kiedyś słyszał (stara seria ma już prawie 20 lat). Osobiście nie miałam z nim jeszcze bliższej styczności, ale wiem, że zbiera on dużo pozytywnych opinii. Teraz jednak uszami wyobraźni słyszę krzyki zgorszonych fanów, bo ich ulubiona seria może i dostała nową adaptację (sequel), ale w CGI!!

Hatsukoi Monster
Tytuł: Hatsukoi Monster
Premiera: 2 lipca 2016
Studio: Studio Deen
Filmik: PV

Kaho Nikaidu zakochuje się po uszy w tajemniczym nieznajomym, który ratuje ją od potrącenia przez samochód. Dziewczynę czeka jednak nie lada zaskoczenie, kiedy odkryje, że jej nowy bohater mieszka w tym samym bloku co ona… i nie skończył jeszcze podstawówki.

Opinia: „Ekranizacja kolejnego shoujo!” pomyślałam w pierwszej chwili, ale szybko mój entuzjazm osłabł, bo skojarzyłam co to za tytuł. Nie lubię wątków miłosnych młodszy-chłopak starsza-dziewczyna, a tu jest to tym bardziej ekstremalne, bo bisz ma jakoś 11 lat (i nie, nie ratuje go głos Sakuraia). Możecie powiedzieć „a Soredemo Sekai ci się podobało” i racja, ale tego typu związki polityczne w średniowiecznym świecie fantasy łatwiej przełknąć, niż kiedy możemy całą sytuację odnieść do normalnej rzeczywistości, którą mamy za oknem, a tu romans między licealistką, a dzieckiem z podstawówki już tak normalny się nie wydaje ^^” No nie wiem, ta seria wysyła do mnie mieszane sygnały.

B-Project Kodou Ambitious
Tytuł: B-Project: Kodou Ambitious
Premiera: 3 lipca 2016
Studio: A-1 Pictures
Filmik: Teaser, PV, CM

Tsubaki to nowa pracownica działu A&R (dział artystyczny firmy fonograficznej, który zajmuje się odnajdowaniem artystów i ich rozwojem) firmy Gandala Music. Dziewczyna zostaje natychmiast przydzielona do nadzorowania trzech grup idoli: Kitakore, Thrive oraz MooNs. Jako że jest to jej pierwsza praca, bohaterka doświadczy różnych wzlotów i upadków próbując się dogadać z tymi młodymi chłopakami o wyrazistych osobowościach.

Opinia: Znaczy się… to takie nowe Uta no Prince-sama? Z tym, że teraz zamiast zamiast szkoły muzycznej mamy firmę fonograficzną. Do sprawdzenia przez wzgląd na muzykę (może trafi się jakiś sympatyczny j-pop) i ogólną ładność, ale raczej niczego się tu nie spodziewam. Chyba gorsze od 3 sezonu UtaPri być nie może, prawda? ……….prawda?

Tales of Zestiria the X_
Tytuł: Tales of Zestiria the X
Premiera: 3 lipca 2016
Studio: ufotable
Filmik: PV#1, PV#2, CM

Sorey jest młodym człowiekiem, który wychował się wśród serafinów, duchowych istot niewidocznych dla ludzkiego oka. Chłopak wierzy w legendy mówiące, że „dawno temu ludzkość mogła zobaczyć serafinów” i marzy o tym, by odkryć pradawną tajemnicę świata oraz dzięki temu uczynić świat miejscem, gdzie obie rasy mogłyby żyć razem w pokoju.
Pewnego dnia Sorey postanawia po raz pierwszy odwiedzić stolicę ludzi. Na miejscu zostaje zamieszany w serię zdarzeń, która doprowadza go do wyciągnięcia ze skały świętego miecza – ostrze to naznacza go jako nowego Pasterza, osobę mającą uchronić świat od katastrofy. Bohater szybko zdaje sobie sprawę z powagi tej misji, zaś jego pragnienie koegzystencji między ludźmi a serafinami tylko się wzmaga.

Opinia: Talesy od ufotable to właściwe anime-Talesy :) Symphonia w ich wykonaniu naprawdę bardzo mi się podobała, więc liczę, że i tu się nie zawiodę – ładnie zrobione fantasy adventure przygarnę zawsze i wszędzie. Co prawda w grę jeszcze nie grałam, więc nie mogę się wypowiadać o poziomie pierwowzoru, ale mam ją już od dawna na radarze (czekam na przecenę i wolny czas).

Saiki Kusuo no Psi Nan
Tytuł: Saiki Kusuo no Ψ-nan (TV) / Saiki Kusuo no Psi Nan
Premiera: 4 lipca 2016
Studio: J.C.Staff / Egg Firm
Filmik: CM

Saiki Kusuo, z pozoru normalny nastolatek, tak naprawdę posiada pełen wachlarz nadprzyrodzonych umiejętności, wliczając w to choćby telepatię, czy telekinezę. Mogłoby się to wydawać całkiem fajne, jednak rzeczywistość nie jest taka różowa, o czym Saiki zdążył przekonać się na własnej skórze. Okazuje się, że posiadanie nadnaturalnych mocy, kiedy jedyne czego pragniesz to wieźć normalne, spokojne życie, nie idzie ze sobą w parze.

Opinia: Jumpowa seria, na którą regularnie się natykam co jakiś czas, ale zawsze dochodzę do wniosku, że to chyba jednak nie dla mnie. Nadal podtrzymuję to zdanie – raz, mamy do czynienia z 5-minutówką; dwa, nie jestem przekonana co do stylu humoru; trzy, grafika jest taka sobie.

Taboo Tattoo
Tytuł: Taboo Tattoo
Premiera: 5 lipca 2016
Studio: J.C.Staff
Filmik: PV

Justice Akazuka (przezwisko: Seigi) to młody chłopak nieźle wytrenowany w sztukach walki. Pewnego dnia ratuje on bezdomnego mężczyznę napadniętego przez bandę opryszków, ten zaś w zamian daje mu przedmiot, który odbija na dłoni chłopaka dziwny znak. Jak się prędko okazuje, nie jest to zwykły tatuaż – to specjalny rodzaj nowej broni obdarowujący swojego posiadacza nadnaturalnymi zdolnościami, takimi jak choćby zaginanie czasu i przestrzeni. Seigi spotyka też amerykańską agentkę o imieniu Easy, której misja polega na odzyskaniu rozproszonych tatuaży. Bohater postanawia jej pomóc, a tym samym ląduje w samym centrum międzynarodowego spisku.

Opinia: Tu daję takie 50/50 – animacja wygląda bardzo fajnie, piosenka May’n też robi dobre wrażenie, ale jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że anime to może strzelić sobie w stopę jeśli pójdzie w przesadnie depresyjną, mhroczną dramę (tzw. przypadek „brania się zbyt na poważnie”). Na pewno jednak dam mu szansę – niech się broni! O ile nie zacznie bawić się w emo-poezję (na Ciebie patrzę Divine Gate), może być ok.

Fudanshi Koukou Seikatsu
Tytuł: Fudanshi Koukou Seikatsu
Premiera: 5 lipca 2016
Studio: EMT²
Filmik: PV

Sakaguchi to licealista będący „fudanshi”, chłopakiem lubiącym yaoi. Często spędza on czas ze swoimi przyjaciółmi: fujoshi Rumi, gejem Yuujirou, znajomym fudanshi o imieniu Daigo oraz „normalnym” kumplem, Nakamurą.

Opinia: 5-minutówka parodiująca fandomowe ekstrema (fudanshi, fujoshi, etc.). Może być śmiesznym bonusem dla yaoistek, jeśli tylko będą potrafiły śmiać się z samych siebie ;)

Fate kaleid liner Prisma Illya 3rei
Tytuł: Fate/kaleid liner Prisma Illya 3rei!!
Premiera: 7 lipca 2016
Studio: Silver Link.
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3, CM

Czwarty sezon “Fate/kaleid liner Prisma Illya” – opis pierwszej i drugiej serii:
Spin-off serii Fate/stay night z Illyasviel von Einzbern jako protagonistką, prowadzącą normalne, spokojne, szkolne życie. Kiedy pewnego wieczoru bierze kąpiel, przez okno wpada do łazienki Ruby, Kostur Kaleido, który zamienia ją w Magiczną Wojowniczkę walczącą o miłość, dobroć i sprawiedliwość… przynajmniej w teorii.
Około miesiąc po wydarzeniach z pierwszego sezonu, bohaterki dostają nową misję – uregulować rozchwianą pulsację Ziemi. Jednakże kiedy Illya próbuje ją uspokoić za pomocą magii, dochodzi do nieprzewidzianych komplikacji…

Opinia: Zapomniałam o Drei!! Całkowicie zapomniałam o Drei. Jakoś tak fakt, iż przecież standardowo nowy Kaleid w lecie wychodzi całkowicie wyleciał mi z głowy, a przecież zaczynamy najlepszą arc tej serii :) Nie wiem jak to jest możliwe, że wciśnięto tyle fanservice’u do tych PV, kiedy manga to na tym etapie albo epickie pojedynki, albo plot-twistowy zawrót głowy, no ale cóż. Totalnie czekam na te wszystkie „urocze” sceny z naszym ulubionym złotym chłopcem ;3

Kono Bijutsubu ni wa Mondai ga Aru!
Tytuł: Kono Bijutsubu ni wa Mondai ga Aru!
Premiera: 8 lipca 2016
Studio: feel.
Filmik: PV, CM

Kółko artystyczne pewnego gimnazjum może pochwalić się całkiem ciekawymi członkami: Subaru Uchimakim, geniuszem w rysowaniu twarzy, który jednak nie ma ochoty na nic poza stworzeniem swojej idealnej 2D waifu; Colette, bogatej rozrabiace, która nigdy nie przestaje siać wokół zamętu; czy przewodniczącym klubu, przesypiającym każde zajęcia, w wolnej chwili zaś kolekcjonującym środki nasenne. Mizuki Usami to chyba jedyna normalna osoba, która naprawdę chciałaby zajmować się w tym kółku sztuką, ale jak to zrobić, kiedy wszyscy wokoło zdają się żyć w swoim świecie?

Opinia: Wait a moment! Po opisie wcale bym o tym nie pomyślała, ale od PV biją mocno shipperskie wibracje O.o Gdyby to miała być zwykła obyczajówka z cute girls, cute boys i cute stuff, nawet bym się drugi raz nie obejrzała, ale jeśli w grę wchodzi uroczy romans, to w sumie czemu by na to nie zerknąć? ^^

Planetarian Chiisana Hoshi no Yume
Tytuł: Planetarian: Chiisana Hoshi no Yume
Premiera: 7 lipca 2016
Studio: David Production
Filmik: PV, Trailer

Minęło 30 lat odkąd Projekt Kolonizacji Kosmosu zakończył się niepowodzeniem, ludzkość zaś stoi na krawędzi wyginięcia, gdyż Ziemia cierpi od nieustannego deszczu, który powoli wyniszcza planetę. Ludzie znani jako „Złomiarze” zbierają wszelkie dobra i artefakty, jakie udaje im się znaleźć w ruinach minionej cywilizacji. Jeden z nich wkrada się do najniebezpieczniejszego z takich miejsc zwanego „Miastem Sarkofagów”. W centrum tej wymarłej mieściny odkrywa przedwojenne planetarium. Gdy wkracza do środka, wita go Hoshino Yumemi, robot sprawujący pieczę nad całą placówką. Bez cienia zwątpienia, bierze go ona za pierwszego klienta, jaki odwiedził jej planetarium od zgoła 30 lat. Dziewczyna chce pokazać mu gwiazdy, jednak prędko okazuje się, że projektor jest zepsuty. Zbity z tropu tą całą sytuacją, bohater zgadza się pomóc jej naprawić rzutnik…

Opinia: Pierwsza w tym sezonie z dwóch ekranizacji visual novelek od studia Key, choć przyznam się szczerze, że sama nigdy o Planetarian nie słyszałam (może przez to, że należy do gatunku kinetic novel – czyli vn-ki bez wyborów, z linearną fabułą). Setting i pomysł jednak mnie ciekawią – uwielbiam motywy związane z kosmosem/gwiazdami/etc. więc postapokaliptyczne planetarium zapowiada się tu naprawdę interesująco. Podoba mi się też dorosły główny bohater (tych nigdy za wiele). Definitywnie sprawdzę i oczekuję wzruszeń.

Amanchu!
Tytuł: Amanchu!
Premiera: 8 lipca 2016
Studio: flying DOG
Filmik: PV#1, PV#2

Hikari Kohinata to radosna 15-latka, mieszkająca niedaleko oceanu, która spędza większość swojego czasu na nurkowaniu. W dzień rozpoczęcia nauki w liceum dziewczyna spotyka nauczycielkę zdającą się dzielić jej pasję. Mamy też 16-letnią koleżankę z klasy Hikari, Futabe, która szybko zostaje wciągnięta w przygody swojej nowej znajomej. Historia ta pogłębi relację między dwoma dziewczętami, powoli przeradzającą się w coś więcej.

Opinia: To ma być jedno z tych tzw. iyashikei, tak? Serii mających zrelaksować widownię i wprawić ją w dobry nastrój. Osobiście jeszcze nie wiem, czy faktycznie należę do targetu tego gatunku – Flying Witch, jak już wcześniej wspominałam, na dłuższą metę mnie ciutkę nudziło. Tu zaś zastanawia mnie ta końcówka opisu – znaczy mamy się spodziewać motywów shoujo-ai, czy tylko bardzo zażyłej przyjaźni? Ogółem raczej nie czuję Amanchu!. Nie jaram się nurkowaniem, nie jaram się faktem, że zaangażowany w to anime jest gość od Aria The Animation (której też nigdy nie widziałam)… Ech, dawać mi wybuchy, krew i łzy!!

91 Days
Tytuł: 91 Days
Premiera: 9 lipca 2016
Studio: Shuka
Filmik: PV-characters, PV#1, PV#2 ver.1, PV#2 ver.2, PV#3 ver.3, PV#3, PV#4

W czasach Prohibicji, w dzielnicy Bezprawie prawo i porządek nie mają żadnej władzy, ulicami rządzi mafia, a nielegalny alkohol płynie szerokimi strumieniami. Swego czasu Avilio także mieszkał w tej części miasta, jednak kiedy przez zatargi z mafią zginęła cała jego rodzina, chłopak postanowił uciec i się nie wychylać. Przynajmniej do czasu, kiedy to otrzymuje list od tajemniczego nadawcy, ożywiający płonące w nim pragnienie zemsty. Bohater decyduje się na powrót do Bezprawia, gdzie przenika do rodziny Vanetti, by zbliżyć się do celu swojej vendetty – Nero.

Opinia: Wybuchy, krew i łzy – sama chciałam ;P A do tego prohibicja, gangsterzy i wyprawa po zemstę. Kolejny reprezentant tych „poważniejszych bajek”, w stylu Psycho-Passa, czy zeszłosezonowego Joker Game. Osobiście chciałabym dać mu szansę. To znów nie jest tak do końca mój klimat, ale w przeciwieństwie do wspominanego JG nie zahacza o tematykę wojenną, za którą totalnie nie przepadam, więc może się sprawdzi jako „hollywoodzki sensacyjniak”. Nie przewiduję cudów, ale nie obraziłabym się, gdyby udowodniono mi, że się mylę.

Arslan Senki 2 Fuujin Ranbu
Tytuł: Arslan Senki (TV): Fuujin Ranbu
Premiera: 3 lipca 2016
Studio: LIDENFILMS
Filmik: PV, CM

Drugi sezon “Arslan Senki (TV)” – opis pierwszej serii:
Stolicą dobrze prosperującego królestwa Pars jest Ecbatana, miasto pełne cudów i splendoru, rządzone przez niepokonanego, wzbudzającego postrach Króla Andragorasa. Arslan to młody i ciekawski książę Pars, który, pomimo starań, wydaje się nie mieć w sobie tego, co potrzeba by być dobrym królem, tak jak jego ojciec.
W wieku lat 14, Arslan wyrusza na swą pierwszą bitwę, w której traci wszystko co kochał. Gdy ustępuje przesiąknięta krwią mgła, oddając panowanie płomieniom i pożodze, chłopak na własne oczy ogląda upadek swego, niegdyś pełnego chwały, królestwa. Jednakże bycie władcą leży w jego przeznaczeniu, a pomimo trudności, z którymi przyjdzie mu się mierzyć, musi on wyruszyć w podróż, by odzyskać to, co utracił.

Opinia: Do Arslana podchodziłam na dwa razy – początkowo obejrzałam ze 2-3 odcinki i choć seria była w porządku, nie przykuła mojej uwagi na tyle, by uchronić się od wylądowania na on-hold. Kiedy wyszła całość, coś mnie jednak tknęło, żeby przysiąść do maratonu… i się wkręciłam. Historia fajnie się rozkręca, bohaterowie tworzą zgraną, sprytną ekipę (Narsus!!), a drugi sezon zapowiada jeszcze więcej akcji i emocji – oglądam na pewno!

Battery
Tytuł: Battery
Premiera: 15 lipca 2016
Studio: Zero-G
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Poznajcie Takumiego Harade – chłopaka, który jeszcze nie zaczął gimnazjum, a już był okrzyknięty najlepszym miotaczem w regionie. Teraz jednak zżera go frustracja, bo w tej zaściankowej mieścinie, do której właśnie przeprowadził się razem z rodziną, zdaje się nie być żadnego łapacza będącego w stanie dotrzymać mu pola. Wtedy na jego ścieżce pojawia się Gou Nagakura…

Opinia: A ja tak zalegam z Diamond no Ace, że aż żal wspominać… Seria od autorki No.6, czyli można się spodziewać wyrazistego bromance’u (choć z tego co czytałam, nie wkracza na tereny shounen-ai, jak jej poprzedni tytuł). Raczej do ominięcia z mojej strony – fakt, że miło mi się oglądało Dia, ale nadal baseball mnie nie kręci.

Active Raid Kidou Kyoushuushitsu Dai Hachi Gakari 2nd_
Tytuł: Active Raid: Kidou Kyoushuushitsu Dai Hachi Gakari 2nd
Premiera: 11 lipca 2016
Studio: Production IMS
Filmik: PV

Drugi sezon “Active Raid: Kidou Kyoushuushitsu Dai Hakkei” – opis pierwszej serii:
Historia ta ma miejsce w części Tokio, którą opanowało bezprawie. Śledzić będziemy poczynania 8 Jednostki Trzeciego Mobilnego Oddziału Uderzeniowego należącego do Specjalnego Wydziału do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego – popularnie zwanej „Ósemką” – która walczy z rosnącą przestępczością za pomocą zbroi „Willware”. Asystentka inspektora, Asami Kagari, zostaje przydzielona do Ósemki z zadaniem dostarczania swoim przełożonym bieżących raportów oceny stanu jednostki. Przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja – jej prawdziwym celem jest doprowadzenie do porządku tej rozlazłej i chaotycznej, naginającej prawo grupki niepokornych indywiduów.

Opinia: Dobra, to było zwyczajnie słabe, ale że załatwili sobie z góry split-cour, to ich szczęście. Pierwsza seria była zbyt pojechana i chaotyczna jak na moje gusta, a główna bohatera bardziej irytowała niż bawiła.

Handa-kun
Tytuł: Handa-kun
Premiera: 8 lipca 2016
Studio: Diomedea
Filmik: PV, CM

Seishuu Handa jest podziwiany przez swoich rówieśników jako geniusz kaligrafii… on natomiast jest pod mylnym wrażeniem, że cała uwaga jaką otrzymuje od pozostałych uczniów to nie szacunek, a zwykłe szyderstwa. Chłopak marzy o zwyczajnym, spokojnym życiu, co jednak nie jest mu dane, kiedy raz po raz ktoś wyzywa go na pojedynek, na szali stawiając pozycję szkolnego idola… zaś po całym zdarzeniu, ku strachu i niewiedzy naszego bohatera, staje się jego gorliwym fanem!

Opinia: Barakamon był mega sympatyczny, a to jest jego prequel, opowiadający o naszym ulubionym buńczucznym kaligrafie za czasów, kiedy jeszcze chodził do liceum… tylko dlaczego już nie podkłada mu głosu Daisuke Ono??!?!! To właśnie on był źródłem 90% magii tej postaci, a tu taka lipa – zawiodłam się. Nie mam nic do Nobunagi Shimazakiego, ale ciężko mu będzie dorównać do poprzeczki, jaka została mu postawiona.

Shokugeki no Souma Ni no Sara
Tytuł: Shokugeki no Souma: Ni no Sara
Premiera: 2 lipca 2016
Studio: J.C.Staff
Filmik: PV#1, PV#2, CM

Drugi sezon “Shokugeki no Souma” – opis pierwszej serii:
Souma Yukihira marzy by kiedyś przewyższyć umiejętności swojego ojca i zostać pełnoprawnym szefem kuchni w restauracji będącej ich rodzinnym biznesem. Jednak gdy chłopak kończy gimnazjum, jego ojciec, Jouichirou Yukihira, zamyka firmę, by wyjechać do Europy i tam wykorzystać swój kulinarny talent. Początkowo zawiedziony Souma, koniec końców odzyskuje ducha walki, kiedy podejmuje wyzwanie postawione mu przez Jouichirou – musi przetrwać w elitarnej szkole kulinarnej, którą udaje się ukończyć zaledwie 10% uczniów. Czy podoła on temu zadaniu?

Opinia: Ja i Souma, to bardzo burzliwy związek. Mangi nie chciałam czytać, bo odstraszał mnie fanservice. Do anime podchodziłam jak pies do jeża… i początkowo potwierdziło moje obawy. Ale później obejrzałam więcej i się okazało, że to naprawdę rewelacyjna seria, jeśli nauczymy się śmiać z foodgasmów oraz docenimy fajne postacie, z głównym bohaterem na czele. Jakoś tak wyszło, iż choć po pierwszym sezonie miałam zabrać się za mangę, w końcu tego nie zrobiłam, więc mam ten plus, że niczego sobie nie „zaspiolerowałam”. Ostrzę ząbki na dobrą dawkę emocji i humoru!

ReLIFE_
Tytuł: ReLIFE
Premiera: 1 lipca 2016
Studio: TMS Entertainment
Filmik: PV#1, PV#2

Arata Kaizaki to 27-letni bezrobotny, który, po rzuceniu poprzedniej roboty, zawala każdą nową rozmowę o pracę. Jego życie się zmienia kiedy poznaje Ryou Yoake z Ośrodka Badawczego ReLife. Mężczyzna proponuje mu środek, mający zmienić go, przynajmniej z wyglądu, z powrotem w 17-latka, jeśli ten oczywiście zgodzi się przez rok działania lekarstwa być ich obiektem badań. Tak właśnie zaczyna się jego drugie podejście do licealnego życia.

Opinia: A to jest nowość, bo w stylu netflixowych seriali, ReLIFE wyjdzie (a raczej już wyszedł) w całości na raz. Zero czekania co tydzień na to co będzie dalej – jeśli się wam spodoba, można zaliczyć wszystko jednym maratonem w dzień premiery ;) Choć z wyglądu seria jakoś nie zachwyca, podoba mi się pomysł na fabułę. Takie sytuacje gdzie starsza osoba zmienia się w młodszą, ale zachowuje swój dorosły umysł zawsze są interesujące przez ten zgrzyt pokoleniowy, który nagle następuje. Ciekawi mnie co z tego wyniknie.

D.Gray-man Hallow
Tytuł: D.Gray-man Hallow
Premiera: 5 lipca 2016
Studio: TMS Entertainment
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Drugi sezon “D.Gray-man” – opis pierwszej serii:
Allen Walker, młody chłopak posiadający przeklęte oko, poświęca życie na walkę z Akuma. Te humanoidalne potwory stworzone przez Milleneum Earla, składające się z połączenia mechanicznej konstrukcji i potępionych dusz, dostały od niego tylko jeden rozkaz – wytępić całą ludzkość. Można zaś je pokonać tylko za pomocą specjalnej broni, zwanej Innocence. Allen, kierując się wskazówkami od swojego mentora, trafia do Czarnego Zakonu, organizacji pragnącej pokrzyżować plany Milleneum Earla. Jednak tym dalej nasz bohater i jego nowi kompani zagłębiają się w ten trwający już lata konflikt, tym więcej pytań staje na ich drodze. Wszystko zaś zdaje się w tajemniczy sposób łączyć z przeszłością Allena…

Opinia: Nowy, śliczny Allen. Nowy, śliczny Kanda. Nowy, śliczny Levi. Najbardziej nieoczekiwana kontynuacja roku – co jak co, ale wskrzeszenia DGM po 8 latach od zakończenia ostatniego anime bym się nie spodziewała… chyba że w grę wchodzi niedawny powrót autorki mangi z 2 (?) letniego hiatusa i teraz potrzeba jej czegoś co przypomni widowni, iż taka seria jak D.Gray-man kiedyś rzeczywiście istniała. Muzycznie (zatrudniono tego samego kompozytora, co słychać!) i wizualnie jest super, tylko trochę boli mnie wymiana całej obsady, ale cóż zrobić. No i ilość odcinków – tylko 13?!? Lecz w tym przypadku powstrzymam się od narzekania – biorę co dają!!

Ozmafia!!
Tytuł: Ozmafia!!
Premiera: 7 lipca 2016
Studio: Creators in Pack
Filmik: PV

Po zmianie szkoły na Akademię Oz, Scarlet zdaje się co chwila pakować w tarapaty, z których muszą go wyciągać nowi przyjaciele: Caramia, Kyrie i Axel. Anime parte będzie na oryginalnej historii, niezwiązanej z grą.

Opinia: Mega podoba mi się piosenka z PV – wpada w ucho ^^ Tak w ogóle, to ostatnio wyszła oficjalna, angielska wersja visual novelki Ozmafia!! (jest dostępna na Steamie), tak więc moje drogie Panie, pora szykować portfele i wyczekiwać jakiejś ciekawej przeceny ;) Tutaj mamy 5-minutówkę, która dzieje się w trochę innym settingu niż oryginalna historia, więc będzie to bardziej reklamówka, czy dodatkowa ciekawostka dla fanów, niż cokolwiek innego.

Servamp
Tytuł: Servamp
Premiera: 5 lipca 2016
Studio: Brain’s Base / Platinum Vision
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Bohaterem tej historii jest piętnastoletni Shirota Mahiru, który najbardziej na świecie ceni sobie spokojne, wolne od niespodzianek i komplikacji życie. Pewnego dnia zabiera z ulicy małego czarnego kota, przynosi go do domu i nadaje imię Kuro. Ku jego wielkiemu zdziwieniu nowy zwierzak okazuje się być… wampirem. W dodatku takim, który w swojej ludzkiej postaci nijak nie przypomina groźnego krwiopijcy. Nic mu się nie chce, nie przepada za przemocą, a sama myśl, że miałby podjąć się jakiegoś działania wywołuje w nim niemal samobójcze odruchy. Ale za to nie odmówiłby kubeczka herbaty. Jak się okazuje jest on jednym z legendarnych wampirzych sług, którzy związują się kontraktem ze swoim ludzkim mistrzem. I chociaż sam Shirota nie ma ochoty utrudniać sobie życia tego typu układem, a oferowanie swoich usług dla leniwego wampira stanowi przejmującą męczarnię, nasi bohaterowie szybko zostaną wplątani w odwieczny konflikt, w którym aby przeżyć trzeba stanąć do walki.

Opinia: Opis ze strony Studia JG. Seria akcji (to jedno z tych „shoujo w shounenowym stylu”, jak Karneval) ze stadem biszów, Tatsuhisą Suzukim i openingiem od OLDCODEX – czy muszę pisać więcej? Wygląda świetnie, soundtrack ma kopa, zatrudniono interesujące stadko seiyuu, a całość zapowiada się na ekscytujący tytuł. Jeśli się sprawdzi, definitywnie zainteresuję się polskim wydaniem mangi, bo aż żal nie skorzystać ^^

Tsukiuta. The Animation
Tytuł: Tsukiuta. The Animation
Premiera: 6 lipca 2016
Studio: Studio Pierrot
Filmik: PV#1, PV#2, CM

Członkowie zespołów Six Gravity oraz Procellarum mieszkają w tym samym akademiku, zaś najstarszymi z nich są Hajime Mutsuki i Haru Yayoi, będący studentami pierwszego roku. Każdy odcinek skupi się na innym bohaterze.

Opinia: Kolejna seria o śpiewających idolach – coś sporo tego w tym sezonie. Tyle że tym razem występy zdają się być zrobione w CGI i muszę przyznać, że nie wygląda to źle. Nie mam pojęcia czego się tu w ogóle spodziewać (oprócz j-popu). Jeśli będę miała czas, to może eksperymentalnie zerknę – z tego co widzę, na plakacie jest 12 postaci, a skoro każdy ep ma być o innym chłopaku… cóż, ciekawi mnie jak wyjdzie im taki pomysł w praniu.

Qualidea Code
Tytuł: Qualidea Code
Premiera: 10 lipca 2016
Studio: A-1 Pictures
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3, PV#4

Historia ta rozgrywa się w świecie, gdzie trwa wojna między ludźmi a ich odwiecznym wrogiem, „nieznanym”. Dzieci, które kilkadziesiąt lat temu zostały ewakuowane oraz poddane hibernacji, budzą się właśnie ze swojej długiem drzemki by dowiedzieć się, iż w czasie snu ich ciała nabyły nadnaturalnych zdolności. Aby uratować swój kraj przed „nieznanym” wyłaniającym się z Zatoki Tokijskiej, chłopcy i dziewczęta stają do walki ze wszystkich sił broniąc Tokio, Kanagawy i Chiby.

Opinia: No i nie mogło zabraknąć sezonowego reprezentanta light novelkowej adaptacji z gatunku magic battle school… or not. Okazuje się, że tym razem mamy do czynienia z po części oryginalnym anime, które oparte będzie na kolaboracji trójki autorów: Koushiego Tachibany (Date a Live), Wataru Watari (Yahari Ore no Seishun Love Come wa Machigatteiru) oraz Sou Sagary (Hentai Ouji to Warawanai Neko). Tworzą oni serię LN-ek składającą się z trzech arc (mających trzy osobne pary głównych bohaterów), gdzie każdy z nich pisze 2 tomy odpowiadające jednemu zamkniętemu fragmentowi opowieści. Brzmi to intrygująco i zachęcająco, a dorzućmy do tego tą ładną grafikę, muzykę, czy projekt postaci oraz fakt, że nie zapowiada się na marnowane tego wszystkiego na fanservice oraz inne haremowe ustrojstwa… Lekko mówiąc, może z tego wyjść ciekawa rozrywka.

Amaama to Inazuma
Tytuł: Amaama to Inazuma
Premiera: 5 lipca 2016
Studio: TMS Entertainment
Filmik: PV#1, PV#2, CM

Kouhei Inuzuka to nauczyciel, który od śmierci swoje żony sam opiekuje się ich małą córeczką. Nie jest zbyt dobrym kucharzem, więc ich posiłki zazwyczaj ograniczają się do tego, co można kupić gotowego w sklepie. Z powodu serii zdarzeń, pewnego dnia razem z Tsumugi postanawiają zjeść kolację w pobliskiej restauracji prowadzonej przez matkę jednej z jego uczennic o imieniu Kotori. Kobiety nie ma na miejscu, ale dziewczyna robi co może, by spełnić obowiązek i nakarmić ich tak jak trzeba. Okazuje się, że od czasu rozwodu jej rodziców, Kotori często zostawała sama w domu, więc musiała nauczyć się jak sobie radzić. Od tamtej pory trójka ta często się spotyka, próbując wspólnie przygotowywać coraz to smaczniejsze dania.

Opinia: Awww urocze! Yuuichi Nakamura grający tatusia starającego się ze wszystkich sił jakoś wychować swoją córeczkę. Mała natomiast przypomina mi Naru z Barakamona :) Myślę, że to jest mój typ relaksujących słodkości i jeśli już miałabym zdecydować się na jakąś obyczajówkę w tym sezonie, to Amaama to Inazuma zdaje się niezłym wyborem, bo z tego co widzę ludzie naprawdę chwalą mangowy pierwowzór.

Nejimaki Seirei Senki Tenkyou no Alderamin
Tytuł: Nejimaki Seirei Senki: Tenkyou no Alderamin
Premiera: 9 lipca 2016
Studio: Madhouse
Filmik: PV#1, PV#2

Imperium Katvarna jest w stanie wojny z sąsiednią Republiką Kioka. W Katvarnie mieszka Ikuta, nienawidzący wojny leń i podrywacz, który jednak z pewnych powodów, niechętnie bo niechętnie, postanawia podejść do cenionego Wojskowego Egzaminu Oficerskiego. W tamtym momencie nikt się nie spodziewał, że ten 17-letni młodzieniec stanie się później żołnierzem zwanym przez innych Wielkim Dowódcą. Wykorzystując swój spryt i nieprzeciętny intelekt, Ikuta ma zamiar wyjść cało z wojny, która opanowała cały świat.

Opinia: Fantasy seria akcji z projektem postaci przypominającym ten z Chihayafuru / Ore Monogatar i – początkowo jakoś tak nie do końca wydawał mi się to trafiony wybór (ten z LN-ki wydawał się ładniejszy), ale drugie PV pokazuje, że w scenach akcji wygląda to naprawdę dobrze. Madhouse to już stare wygi i wiedzą jak dobrze (krwawo) zaanimować sekwencje walki, plus tła także są niczego sobie. Jedyne co chciałabym jeszcze widzieć, to jakiś dokładniejszy opis fabuły, bo ten powyższy tak naprawdę nie wyjawia zbytnio czego możemy się tu spodziewać.

Regalia The Three Sacred Stars
Tytuł: Regalia: The Three Sacred Stars
Premiera: 7 lipca 2016
Studio: Actas
Filmik: PV#1, PV#2

Siostry Yui i Rena prowadzą spokojne życie w królestwie Enastoria, jednak wszystko się zmienia, kiedy wielki robot przypuszcza atak na ich kraj.

Opinia: Słodkie dziewczynki ratujące świat przed złymi mechami? Do tego wspomniane mechy nie są zanimowane w CGI, co ostatnio jest rzadkością. Zdaje się, że całość opowie historie trzech par sióstr i jest to moim zdaniem niezły pomysł, bo w sumie nie ma za wiele anime z sismancem (jeśli mogę sobie zrobić takiego odbromance’owego potworka ;)). Poza tym jednak seria trochę ginie w tłumie.

Ange Vierge
Tytuł: Ange Vierge
Premiera: 10 lipca 2016
Studio: Silver Link.
Filmik: PV#1, PV#2, CM

Kiedy otwiera się tajemniczy portal „Hairou”, zostają ze sobą połączone trzy światy. W wyniku tego zdarzenia w nastoletnich dziewczynach budzą się zagadkowe moce zwane „Exceed”, zaś ich użytkowniczki nazywane są „Progress”. Na wyspie Seiran na Pacyfiku zostaje wybudowana dla nich specjalna szkoła mająca pomóc im w rozwianiu swoich nowych umiejętności.

Opinia: Kolejna ekranizacja komórkowej karcianki. Bahamut był świetny, ale np. takie Luck & Logic okazało się serią zaledwie należącą do szufladki „ok”. Tutaj? Silver Link gwarantuje ładny wygląd, ale fabuła do mnie nie przemawia – zdaje się, że to kolejny battle magic school, tyle że bez postaci męskiej, więc gwarantujący dziewczynkowe friendship is magic.

Mob Psycho 100
Tytuł: Mob Psycho 100
Premiera: 12 lipca 2016
Studio: Bones
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3, CM

Kageyama Shigeo, zwany także „mobem”, czyli „tłumem”, bo wtapia się w niego jak mało kto, to 8-klasista o nadprzyrodzonych mocach. Od dziecka potrafił zaginać łyżeczki, czy unosić przedmioty tylko za pomocą siły własnego umysłu, jednak z powodu strachu i krytyki otoczenia, z czasem przestał ich używać.
Aktualnie jedyną rzeczą jaką pragnie, to zaprzyjaźnić się z Tsubomi, dziewczyną z jego klasy i z pomocą swojego „mentora” od spraw paranormalnych (który sam żadnych nietypowych umiejętności nie posiada), próbuje je spełnić, wiodąc przy okazji w miarę normalne, codzienne życie.

Opinia: Zostaw to Bones, żeby stali za najdziwaczniej wyglądającą serią tego sezonu ;) No i nie bójmy się tego powiedzieć – zapowiada się zdrowo popieprzone anime ;P Obstawiam, że będzie to pewnie coś w klimatach One Punch Man, czyli pokręconej parodii. Grafika na pewno odstraszy wielu widzów, ale jednocześnie potrafię sobie wyobrazić sporo osób, które rzuci się na ten tytuł szukając czegoś wyróżniającego się z tłumu.

Cheer Danshi!!
Tytuł: Cheer Danshi!!
Premiera: 5 lipca 2016
Studio: Brain’s Base
Filmik: PV, CM

Historia odrobinkę dziwacznych, acz uroczych członków drużyny cheerleaderów z pewnego uniwersytetu dla mężczyzn.

Opinia: Fujoshi bait na całej linii, ale że serii o cheerleadingu (i to męskim!) jeszcze nie oglądałam (mogę to w ogóle wrzucić do koszyka ze sportowymi anime?), to z chęcią sprawdzę. Naoglądałam się ostatnio ładnie zanimowanej akrobatyki przy okazji Prince of Stride i nie mam nic przeciwko powtórce z rozrywki. Tyle że… szykować się na cute boys doing cute things, czy emocjonujący tytuł o sportowej rywalizacji?

New Game!
Tytuł: New Game!
Premiera: 4 lipca 2016
Studio: Doga Kobo
Filmik: PV#1, PV#2, CM#1, CM#2

Aoba Suzukaze po skończeniu liceum przyjmuje się do Eaglejump, firmy zajmującej się tworzeniem gier komputerowych. Niespodziewanie okazuje się, że pracuje tam też twórca gry, którą nasza bohaterka uwielbiała będąc dzieckiem.

Opinia: Ale to ładne i urocze ^^ Szkoda tylko, że mimo ciekawie brzmiącej tematyki (firma komputerowa, starsza, pracująca główna bohaterka), zapowiada się kolejny moe blob.

Rewrite
Tytuł: Rewrite
Premiera: 2 lipca 2016
Studio: 8bit
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3,

Kotarou Tennouji, Kotori Kanbe oraz Haruhiko Yoshino prowadzą spokojne życie w Kazamatsuri, miasteczku, gdzie cywilizacji udaje się koegzystować z naturą. Podczas corocznego Festynu Zbiorów rozprzestrzeniają się plotki o niezidentyfikowanych stworzeniach kręcących się po okolicy, zaś Kotarou zaczyna doświadczać dziwnych, niewyjaśnionych przemian, które zmuszają go do szukania pomocy u Akane Senri, przewodniczącej kółka zajmującego się badaniem wszelkich tajemniczych zjawisk. Jednakże ani Kotarou, ani ktokolwiek inny nie potrafi dostrzec co łączy te wszystkie wydarzenia…

Opinia: Serie od Key’a to wielkie hit-or-miss w moim przypadku: bardzo podobało mi się Little Busters!, totalnie nie trafił do mnie Clannad (tak tak, wiem, mam jeszcze ten super-mega-cudowny drugi sezon do obejrzenia, ale przez złe wrażenia po podstawce nadal nie mogę się za niego zebrać ^^”), [z oryginalnych pomysłów] Angel Beats! wygryzło sobie drogę do mojego serducha, a znów Charlotte trochę rozczarowało. No i teraz co będzie z Rewritem? Przeraziła mnie trochę informacja, że anime ma mieć tylko 13 odcinków – nawet bez grania w VN-kę potrafię sobie wyobrazić, że to zdecydowanie za mało kiedy mówimy o historii od studia Key. Szczerze liczę na split-cour oraz na dobrą zabawę przy oglądaniu – tytuł ten wygląda mi bardziej na paranormalną mystery przygodówkę, niż romansidło (czyli coś bardziej w stylu LB!), co w moich oczach działa na jego korzyść.

Binan Koukou Chikyuu Bouei-bu LOVE! LOVE!
Tytuł: Binan Koukou Chikyuu Bouei-bu LOVE! LOVE!
Premiera: 8 lipca 2016
Studio: Studio Comet
Filmik: PV, CM

Drugi sezon “Binan Koukou Chikyuu Bouei-bu LOVE!” – opis pierwszej serii:
To opowieść o piątce licealistów z „Klubu Obrony Ziemi Liceum Binan” aka „Klubu Nicnierobienia”, których dziwny, różowy wombat obarcza zadaniem obrony świata.

Opinia: Pierwszy sezon był miejscami zabawny (parodia motywów magical girls) i całkiem sympatyczny, ale w gruncie rzeczy to dość przeciętna seria o cute boys doing cute things, która czasami przynudzała. Nie kupiło mnie to zbytnio i chyba nie czuję potrzeby oglądania sequela.

Nanatsu no Taizai Seisen no Shirushi
Tytuł: Nanatsu no Taizai: Seisen no Shirushi
Premiera: 28 sierpnia 2016
Studio: A-1 Pictures
Filmik: CM

4-odcinkowy special, który opowie całkowicie nową historię napisaną przez Nakabe Suzukiego, autora mangi Nanatsu no Taizai.

Opinia: Czyli jeszcze nie sequel. To, że go kiedyś dostaniemy, jest moim zdaniem raczej pewne, ale jak widać studio woli jeszcze poczekać – póki co pozostaje nam cieszyć się tą 4-odcinkową anime-original arc …i może przy okazji zmotywuje mnie to też do powrotu do mangi, bo się niemiłosiernie zapuściłam w tym względzie.

Days
Tytuł: Days (TV)
Premiera: 3 lipca 2016
Studio: MAPPA
Filmik: PV, CM, PV ver.1, PV ver.2, PV ver.3, PV ver.4, PV ver.5, PV ver.6, PV ver.7

Pewnej burzowej nocy spotyka się dwójka chłopaków: Tsukushi, chłopak bez żadnych specjalnych talentów oraz Jin, piłkarski geniusz. Tak właśnie rozpoczyna się podróż Tsukushiego po świecie licealnej piłki nożnej.

Opinia: Tak sobie już od pewnego czasu myślałam, że mieliśmy koszykówkę, siatkówkę, tenis, kolarstwo, pływanie, baseball.. i pewnie inne dyscypliny, których na chwilę obecną nie pamiętam, a żadnej nowej serii o starej dobrej piłce nożnej Japończycy nam dostarczyć nie chcieli (no dobra, niby coś było, ale nic przesadnie zapadającego w pamięć). W końcu się jednak przełamali i oto jest, football w pełnej glorii i chwale (całkiem na czasie, co nie? ;))… przynajmniej w teorii.

Orange
Tytuł: Orange
Premiera: 4 lipca 2016
Studio: Telecom Animation Film / TMS Entertainment
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Pewnego dnia Naho Takamiya otrzymuje dziwny list od samej siebie, który zaadresowany został dokładne 10 lat później niż obecna data – w przyszłości. Czytając go dalej okazuje się, że wszystkie przytoczone w nim wydarzenia naprawdę po kolei się spełniają, łączenie z dołączeniem do klasy bohaterki nowego ucznia, Kakeru Naruse.
W treści listu Naho z dziesięciu lat później ciągle podkreśla, iż żałuje swoich wyborów w wielu sytuacjach, które miały miejsce w czasie pomiędzy jej 16, a 26 rokiem życia, jej teraźniejszością. Z całego serca pragnie to naprawić, zaś w wysłanym nastoletniej Naho pamiętniku pokazuje dziewczynie kiedy ta powinna zmienić swoje decyzje, szczególnie w stosunku do Kakeru. Co bardziej szokujące, wychodzi na jaw, że dziesięć lat później chłopak ten nie jest już obecny wśród żywych. Naho z przyszłości prosi swój młodszy odpowiednik, by ta czuwała nad Kakeru i bacznie mu się przyglądała, a może zdoła zmienić przeznaczenie.

Opinia: Jedna z moich ulubionych mang-dramatów w końcu doczekała się ekranizacji anime!! Nie mogłam w to uwierzyć, kiedy pierwszy raz przeczytałam tę informację, bo już kiedyś dostaliśmy adaptację w formie dramy, a jakoś tak zwykle bywa, że jak już zdecydują się twórcy na jedną formę, to na drugą raczej nie ma co liczyć. Definitywnie polecam wszystkim fanom serii obyczajowych, którzy lubią sobie porządnie popłakać, ale i osobom, które najzwyczajniej w świecie lubią dobrą historię, a nie przeszkadza im dość mocny wątek miłosny. Tak czy siak pamiętajcie moje słowa – MVP: Suwa!!

Scared Rider Xechs_
Tytuł: Scared Rider Xechs
Premiera: 6 lipca 2016
Studio: Satelight
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Pochodzące z symbolizującego instynkt Czerwonego Świata stworzenia zwane Nightfly O’Note, atakują symbolizujący rozsądek Świat Niebieski.
17-letnia Akira Asagi, badaczka z Niebieskiego Świata, zostaje wyznaczona do poprowadzenia wojny z Ryuukyuu LAG, słynnej placówki obronnej znajdującej się na wyspach Ishigaki i Iriomote. Na miejscu spotyka szóstą jednostkę bojową „IS”, powołaną do życia cztery lata temu po zaciętej potyczce, która unicestwiła jednostkę piątą. Akira musi dowodzić tą szóstką wojowników, zwaną także Scared Rider Xechs w walce z wrogiem z innego świata, jednocześnie próbując ich bliżej poznać.

Opinia: Reverse harem x Power Rangers? Sprawdzić, pewne sprawdzę, bo lubię takie absurdalne połączenia, a i nie przepuszczę serii z Tatsuhisą w głównej roli (ogółem całą obsada jest świetna). No i jest to ekranizacja gry otome – tym też nigdy nie przepuszczę, z własnych, masochistycznych powodów ;)


To są chyba najszybciej napisane zapowiedzi w moim życiu (a mogły być jeszcze szybciej, gdyby nie wczorajsza burza) – nie ma to jak motywacja w postaci noża na gardle ;P Chociaż w tym przypadku to trochę złe określenie, bo jakby nie patrzeć, do deadline’u, którym był 1 lipca, się nie wyrobiłam. Mam jednak nadzieję, że nawet jeśli powyższa notka niczego per se nie „zapowiada”, to chociaż może posłużyć za szybki przegląd tego, co na dniach nas czeka lub już wyszło, ale nie wiecie, czy opłaca się na to marnować wasze łącze. Osobiście już wyhaczyłam sobie kilku kandydatów do zapełnienia mojej świecącej pustkami po wiośnie listy (no, mającej inklinacje do świecenia pustkami, jak uda mi się teraz uszczknąć trochę czasu do dooglądania tych ostatnich odcinków). Na pewno sprawdzę: Tales of Zestiria the X, Planetarian: Chiisana Hoshi no Yume, Servamp, Rewrite, Orange oraz kontynuacje: Fate/kaleid, Arslan Senki, Shokugeki no Souma, D.Gray-man i <emNanatsu no Taizai. Oczywiście na tym mój przegląd się nie skończy, ale to już zobaczymy w praniu co pozytywnie zaskoczy, a co totalnie rozczaruje.

Odchodząc jednak od tematu – zaczęły się wakacje! Choć nie wszyscy z nas mogą sobie pozwolić na otwarcie wielkiego sezonu wypoczynkowego, życzę wam byście je dobrze spędzili (niekoniecznie przed komputerem ;)), cieszyli się piękną pogodą za oknem, a kiedy faktycznie rozpada się deszcz i trzeba będzie przesiedzieć dzień w domu, mieli całą listę fajnych serii do oglądania! Wyszalejcie się za mnie i do napisania w pierwszych PW ^^

anime summer 2016 violinist

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Zapowiedzi Tagged: 2016, 91 Days, Active Raid: Kidou Kyoushuushitsu Dai Hachi Gakari 2nd, Alderamin on the Sky, Amaama to Inazuma, Amanchu!, Ange Vierge, Anime, Arslan Senki, Arslan Senki (TV): Fuujin Ranbu, B-Project: Kodou Ambitious, Battery, Berserk (2016), Binan Koukou Chikyuu Bouei-bu Love!, Binan Koukou Chikyuu Bouei-bu LOVE! LOVE!, Cheer Danshi!!, Cute High Earth Defense Club LOVE! LOVE!, D.Gray-Man, D.Gray-man Hallow, Days (TV), Fate/kaleid, Fate/kaleid liner Prisma Illya, Fate/kaleid liner Prisma Illya 3rei!!, First Love Monster, Food Wars, Food Wars! The Second Plate, Fudanshi Koukou Seikatsu, Fukigen na Mononokean, Handa-kun, Hatsukoi Monster, informacje, Kono Bijutsubu ni wa Mondai ga Aru!, lato, lista, Mob Psycho 100, Nanatsu no Taizai, Nanatsu no Taizai: Seisen no Shirushi, Nejimaki Seirei Senki: Tenkyou no Alderamin, New Game!, opis, Orange, Ozmafia!!, Planetarian: Chiisana Hoshi no Yume, Planetarian: The Reverie of a Little Planet, Qualidea Code, Regalia: The Three Sacred Stars, ReLIFE, Rewrite, Saiki Kusuo no Ψ-nan, Saiki Kusuo no Psi Nan, Scared Rider Xechs, Servamp, Shokugeki no Souma, Shokugeki no Souma: Ni no Sara, Sweetness and Lightning, Taboo Tattoo, Tales of Zestiria the X, The Heroic Legend of Arslan, The Heroic Legend of Arslan: Dust Storm Dance, The Morose Mononokean, The Seven Deadly Sins, The Seven Deadly Sins: Signs of Holy War, Tsukiuta. The Animation, zapowiedź

Przegląd: sezon letni ’16

$
0
0

ReLIFE chibi

Wiecie co? W tym miesiącu, a dokładniej 10 lipca, blog, który właśnie czytacie, skończył 8 lat. Aż wierzyć się nie chce – taki szmat czasu, on nadal jakoś funkcjonuje, a mnie prowadzenie go nadal bawi. Jakaś taka nostalgia mnie przez to naszła… Nie pisałam w tym roku notki urodzinowej, bo nie miałam zbytnio kiedy tego zrobić, ani pomysłu jak się za to zabrać, ale nie mogę się powstrzymać, żeby chociaż tu, we wstępie, nie wspomnieć paru słów na ten temat: podziękować wam wszystkim za wspólnie spędzone dni, miesiące i lata, wytrwałość w wyczekiwaniu na nowe wpisy oraz długie komentarze, które czasami są wielkości mini esejów! Miejmy też nadzieję, że w przyszłym roku będziemy obchodzić rocznicę numer dziewięć, a wtedy już do równej dekady będzie jak o rzut kamieniem ;)

Wracając jednak do tematu – letnie anime już od kilku tygodni wypełniają ramówkę, jednak które z nich tak naprawdę są warte świeczki? Zerknijmy na przegląd tego co mnie osobiście wpadło w oko :) Od razu chciałabym też zaznaczyć, że na rozpisce brakuje sequeli (Souma, Fate/kaleid oraz Arslan), ponieważ tak jak w przypadku ich wcześniejszych odsłon, kontynuacje zamierzam obejrzeć hurtem. Ogólnie planowałam sprawdzić więcej tytułów, ale koniec końców na tej liście musiałam się zatrzymać, gdyż na kolejne nowości już zwyczajnie nie mam siły ;p (jeśli jednak coś bardzo mocno polecacie, to z chęcią się skuszę!)

B-Project - 01
Tytuł: B-Project: Kodou Ambitious
Opinia: To jest idealne, kobiece guilty pleasure tego sezonu. Mamy ładnych chłopaczków, (grafika w tym anime jest naprawdę śliczna), a przy tym całkiem sympatycznych. Do tego dorzucamy niezłą główną bohaterkę, bo muszę przyznać, że dziewczyna po początkowym zakręceniu prędko się ogarnie oraz motywy showiznesu pokazane w sposób, który nie robi z tego tylko zabawy i pretekstu do romansu, ale może daje chociaż malutki wgląd w to jak to naprawdę wygląda (np. miło zaskoczyli mnie sceną z pierwszego odcinka, gdzie bohaterowie w studiu nagrywali nową piosenkę). Jasne, że nie można tej serii brać zbytnio na poważnie, ale spośród ostatnich anime o podobnej tematyce, B-Project podoba mi się chyba najbardziej – plus zdecydowanie jest lepsze od ostatnich sezonów UtaPri. Muzycznie mnie jeszcze nie powaliło, co chyba jest tu największym minusem, gdyż to w pewnym sensie jeden z główniejszych motywów tego tytułu (jakby nie patrzeć, mówimy tu o śpiewających idolach), ale równocześnie to co dostajemy nie boli w uszy, a całość ogląda się tak przyjemnie (i odmóżdżająco – ach te endcardy ;3), że aż nie mam serca narzekać.
Wstępna ocena: 7

Cheer Danshi!! - 01
Tytuł: Cheer Danshi!!
Opinia: Od już kilku sezonów (lat?) jesteśmy zarzucani seriami sportowymi – osobiście na fakt ten nie narzekam, bo lubię tak sport, jak i zamieszanych w to uroczych chłopaczków, tym razem jednak dostajemy coś podobnego… ale nie do końca. Cheer Danshi, jak sama nazwa wskazuje, skupia się nie na uprawianiu sportu, a kibicowaniu tym, którzy się tym zajmują – otóż nasi bohaterowie postanawiają rozkręcić drużynę cheerleadingową składającą się z samych facetów. Grafika nie powala lecz muszę przyznać, że ma w sobie coś interesującego. Projekty postaci wyróżniają się trochę ze standardowej koncepcji robienia z bohaterów ślicznych bizonów – tu są dość normalnie wyglądającymi studentami (plus – akcja dzieje się na uniwerku). Początkowo okazuje się, że główna dwójka należy do sekcji judo, jednak oboje nie odnajdują się w tym sporcie. Jeden rezygnuje przez kontuzję, a drugi, kierowany pasją swojej zmarłej mamy (plus – fajnie widzieć tym razem syna idącego w ślady matki, a nie, jak to zwykle bywa, ojca) decyduje się na próbę stworzenia męskiej ekipy, która będzie wywijała gwiazdy, salta i inne podrzuty równie dobrze, co najlepsze dziewczęce, czy mieszane teamy w kraju. Animacja samego cheerleadingu wygląda bardzo przyjemnie i dynamicznie – twórcy się chyba sporo naoglądali występów takich drużyn, bo robi to całkiem profesjonalne wrażenie. Wszystkiemu przygrywa niezły OST, zaś my możemy podziwiać cuda bromance’u (plus – Kazuma to chyba najlepszy kumpel, jakiego można sobie wymarzyć). Największy minus – seria mnie nie porwała. To sympatyczny tytuł, ale czy utrzyma moją uwagę na dłużej? Może to też kwestia tego, że bardziej sprawia wrażenie obyczajówki, niż sportówki.
Wstępna ocena: 6+

D.Gray-man Hallow - 01
Tytuł: D.Gray-man Hallow
Opinia: Po 8 latach doczekaliśmy się kontynuacji. Szczerze mówiąc chyba nikt już nie liczył, że kiedyś wrócimy do animowanego świata egzorcystów z DGM, a tu taka niespodzianka. Jeśli miałabym obstawiać, to wydaje mi się, iż magiczny powrót jest związany z niedawnym wznowieniem mangi przez autorkę. Pani Hoshino z powodów zdrowotnych zawiesiła prace nad komiksem na ponad 2 lata, teraz zaś wreszcie wracamy do historii… przy okazji totalnie nie pamiętając co się tam ostatnio działo. To jest główny kłopot jaki miałam w trakcie oglądania Hallow – pamiętam różne sceny, ale brakuje mi w głowie chronologicznego ciągu przyczynowo-skutkowego. Nowe anime wrzuca nas w opowieść nie tracąc zbyt wiele czas na wyjaśnienia, dlatego można odczuwać pewne zagubienie odnośnie tego co i dlaczego się dzieje. Obawiają mnie też plotki ile oni rozdziałów chcą zaadaptować w te 13 odcinków… Pomijając jednak tę kwestię, odświeżony DGM wygląda całkiem ładnie. Naprawdę podobają mi się nowe projekty postaci (i proszę mi tu nie narzekać, że są inne niż w starym anime, gdyż pasują do tych, które serwowała manga w tym okresie fabularnym) oraz dynamiczna animacja. Muzyka wzbudza ogromny przypływ nostalgii, gdyż zatrudniono tego samego kompozytora, który zajmował się soundtrackiem do starej serii (dodatkowo OP jest świetny!). Jedyne co mnie gryzie to niektóre nowe głosy – wymieniono całą obsadę i o ile Allen czy Kanda (ciężko walczyć z Sakuraiem, ale Takuya Satou totalnie daje radę) podpasowali mi od razu, tak Natsuki Hanae jako Lavi to jakaś pomyłka. Takich porównań ciężko uniknąć i na pewno każdy z nas będzie je w głowie robił (Hallow to bezpośrednia kontynuacja – jeśli ktoś nie miał wcześniej do czynienia ze światem D.Gray-man nie ma tu niestety czego szukać), ale mimo zgrzytów, wznowienie wypada bardzo obiecująco!
Wstępna ocena: 7+

Kono Bijutsubu ni wa Mondai ga Aru! - 01
Tytuł: Kono Bijutsubu ni wa Mondai ga Aru!
Opinia: Komedia obyczajowa o kółku artystycznym, w którym tylko jedna członkini traktuje sztukę na poważnie. Początkowo miałam omijać ten tytuł, bo obawiałam się typowej serii traktującej w niezobowiązujący sposób o codziennym życiu niedobranych przyjaciół… i po części miałam rację, na szczęście jednak to nie wszystko co KonoBi ma do zaoferowania. Otóż do standardowej fabuły dorzucono wątek miłosny. Co prawda oprawiony w sporą ilość humoru, ale zdaje się być on ważnym elementem historii. W skrócie: nasza bohaterka, Usami, podkochuje się w swoim koledze z klubu, uroczym blondynku, który ma spory talent do rysowania lecz zamiast tworzyć sztukę wyższą, [jej zdaniem] marnuje go na swoje otaku pasje. On oczywiście uczucia dziewczyny nie dostrzega, bo bardziej zajmują go jego kolejne anime waifu i tak tworzą się zabawne nieporozumienia. Seria serio śmieszy – to jest trochę abstrakcyjne, ale w przyjemny sposób. Mamy ładną, miłą dla oka kreskę oraz sympatyczne postacie (przewodniczący kółka rozbraja), odcinek zaś podzielony jest na mniejsze, komediowe segmenty, a więc jest szansa, że trafi się akurat na coś dla siebie.
Wstępna ocena: 6+

Alderamin on the Sky - 01
Tytuł: Nejimaki Seirei Senki: Tenkyou no Alderamin
Opinia: Przyznam się, że jakoś nie spodziewałam się po tej serii za wiele, a okazała się całkiem pozytywnym zaskoczeniem. To anime ogółem zaczyna się jak gra RPG – mamy naszego bohatera, który po kolei spotyka inne osoby aka swoją nową drużynę, odpowiednio różniące się charakterem jak i specjalizacją, coby team się dobrze uzupełniał. Wyruszają w podróż, po drodze ratują księżniczkę i tak zaczyna się ich wielka przygoda. Brakuje tylko spotkania w tawernie, a następnie questa dotyczącego pozbycia się szczurów z piwnicy ;) Tak, to nie jest odkrywcze, ale jak pokazuje Alderamin on the Sky, nadal dobrze się prezentuje jako wprowadzenie do fantasy przygodówki. Postacie tworzą ciekawą kombinację, ze szczególnym naciskiem na główne duo, płomiennowłosą szlachciankę oraz chytrego lenia, który z wojskiem nie chce mieć nic wspólnego. Podoba mi się, że tym razem to dziewczyna jest zabójczo skuteczną wojowniczką, a chłopak sprytnym taktykiem (jest też coś fajnego w tych ujęciach, gdzie siedzą o siebie oparci plecami). W ogóle sporo w tej serii knucia i intryg politycznych, tytuł ten nie stroni też od przemocy. Co zaś interesujące, oglądamy wojnę między Imperium a Republiką, zaskakująco stojąc po stronie tych pierwszych, gdzie logicznie byłoby założyć, że to Ci drudzy są tymi „dobrymi” w tym konflikcie. Początkowo bałam się jak sprawdzi się ten projekt postaci (od razu kojarzący się z Chihayafuru czy Ore Monogatari) w tego typu anime, ale na szczęście daje radę (osobiście nie miałam wcześniej styczności z tym tytułem w żadnej innej formie, więc nie mam jak narzekać na wielką zmianę w kresce). Sceny akcji wyglądają ładnie, a opening od Kishida Kyoudan & The Akeboshi Rockets od razu przywodzi na myśl anime GATE i kiedy tak o tym myślę, dochodzę do wniosku, iż jest to pozytywne skojarzenie – jeśli podobała Ci się tamta seria, tej też zdecydowanie daj szansę.
Wstępna ocena: 7+

Orange - 01
Tytuł: Orange
Opinia: Muszę przyznać, że adaptacja Orange póki co jest wszystkim tym, co sobie zamarzyłam. Oczywiście nie wiem, czy na dłuższą metę utrzyma ten poziom i czy poradzi sobie z wywołaniem u widzów łez dorównujących tym, które praktycznie gwarantuje manga, ale trzeba przyznać, że zmierza w dobrą stronę. Wszystkie elementy są przemyślane i zrobione ze smakiem, począwszy od stonowanej kolorystyki, przez dobór seiyuu (może i nie jakieś super znane nazwiska, ale takie które dobrze pasują do postaci), a na klimatycznej muzyce kończąc. Poza tym zobaczyć zanimowanego Suwe – nie sądziłam, że dotrwam takich czasów. I tak tak, wiem, że wszyscy przy tej serii rozpływają się nad Kakeru, ale spójrzmy prawdzie w oczy, prawdziwym bohaterem i laureatem best bro award jest tu Suwa ;) Orange to ogólnie ciekawa propozycja dla praktycznie każdego odbiorcy – z jednej strony mamy mocny wątek obyczajowy z wyraźnym romansem, ale z drugiej to także interesujący wariant opowieści o podróżach w czasie. Biorąc też pod uwagę, że mangowy pierwowzór nie jest zbyt długi, na pewno zostanie zekranizowana całość, co jest sporym pozytywem w świecie, gdzie toniemy zasypywani tytułami bez porządnej konkluzji.
Wstępna ocena: 8+

Ozmafia!! - 02
Tytuł: Ozmafia!!
Opinia: 5 minutówka z fajnym, angielskim endingiem, który niestety prędko się urywa (jak się zresztą później okazało, piosenka ta jest openingiem do visual novelki). Poza tym? Szczerze mówiąc nie za wiele. To typowa, króciuteńka seria, która celowana jest do fanów gry (premiera na Steamie była nie tak dawno temu, więc i english-speaking widownia się na pewno ucieszyła), toteż oni zrozumieją żarty i nawiązania (chociaż setting anime jest zupełnie inny), zaś reszta raczej nie ma tu czego szukać. Tym samym omijam, ale wersją otoge na pewno się w przyszłości zainteresuję (jak potanieje ;p).
Wstępna ocena: 5

Planetarian - 01
Tytuł: Planetarian: Chiisana Hoshi no Yume
Opinia: Planetarian to, z tego co zdążyłam się zorientować, dość krótka visual novelka z podgatunku kinetic novel, czyli takich, gdzie nie ma żadnych wyborów i czytamy ją od deski do deski jak normalną książkę (choć oczywiście z wszystkimi vn-kowymi udogodnieniami, typu muzyka, grafika, głosy, etc.). Całość będzie miała 5 odcinków, zaś poszczególne epizody różnić się będą czasem trwania, żeby lepiej dopasować sceny (np. pierwszy miał 19 min, a drugi 14). Co mogę powiedzieć na chwilę obecną, to że absolutnie kupił mnie klimat tej serii. Szaruga, ciągły deszcz, wymarłe miasto (i ta nazwa – Miasto Sarkofagów! brzmi mega fajnie) z panoszącymi się po nim oszalałymi robotami oraz dziwnym, opuszczonym planetarium, gdzie spotykamy jedną z naszych dwojga bohaterów. Dziewczyna, mimo uroczego wyglądu, także jest wytworem ludzkiej techniki i nie do końca orientuje się w sytuacji, w której się znalazła. On to wędrujący po świecie „złomiarz” próbujący odratować co się da z tego, co zostawiła po sobie poprzednia cywilizacja. Z jego pragmatyzmem wygrywa jednak pragnienie zobaczenia gwiazd, które od dawna zasłaniane są przez gęste chmury. Aż samo się nasuwa, jak potoczy się ta historia dalej – w skrócie: już szykuję chusteczki. Wyjątkowo melancholijny, ale i przyjemny tytuł – tym razem Key się postarało.
Wstępna ocena: 7+

Qualidea Code - 01
Tytuł: Qualidea Code
Opinia: Jak widać nawet połączona twórczość aż trzech znanych autorów light novelek nadal sprowadza się do tego samego, czyli magic battle school harem. Może Qualidea Code nie do końca wpisuje się w tę kategorię (faktycznie nie zapowiada się, żeby to miała być haremówka), ale jest dostatecznie blisko, żebym bez większych wyrzutów sumienia mogła wrzucić ją do tego samego wora. Świat atakują dziwne stworzenia, lata temu postanowiono zahibernować dzieciaki, żeby uchronić je od zagłady, teraz zaś, gdy wybudzono ich ze snu, okazało się, że w jego trakcie rozwinęły się w nich nadprzyrodzone zdolności. Nastolatki podzielono na trzy szkoły, które bronią swoich terenów zaciekle walcząc z najeźdźcami… oraz między sobą, prześcigając się w tym, kto zgarnie więcej punktów za dobrze przeprowadzoną operacje. Pierwsza część opisu brzmi pospolicie, ale to przy tej drugiej, dotyczącej punktowej rywalizacji, miałam ochotę uderzyć głową w ścianę. Po co z jednej strony budować ten nastrój powagi i strachu choćby poprzez edgy MC, który w swojej cudowności i złości sam chce zbawić świat, a potem dowalić czymś tak… niefrasobliwym? Cała ta fabuła jest grubymi nićmi szyta – realizacja scen akcji wygląda bardzo fajnie, ale poza tym nic w tej serii nie robi większego wrażenia (do tego jedynymi akceptowalnymi postaciami jest póki co rodzeństwo Kasumi i Asuha). Ot, można obejrzeć z braku nic lepszego do roboty. Daję jej jeszcze jeden odcinek, jeśli jednak nie wykaże żadnych perspektyw, spuszczam ocenę do piątki i się pożegnamy.
Wstępna ocena: -6

ReLIFE - 01
Tytuł: ReLIFE
Opinia: Achhhhh ta seria jest tak przykra, ale tak prawdziwa w swoich przemyśleniach, że aż nie wiem czy się śmiać, czy płakać (podpowiedź: autoironia to fajna sprawa). Śmiem przypuszczać, iż każdy znajdzie tu coś zabawnego (humor jest wyjątkowo udany) lecz równocześnie podkreślam, że jeżeli możecie się pochwalić wiekiem podobnym do naszego nieogarniętego, 27-letniego protagonisty (aka tak jak ja), to seans ReLIFE sprawi wam dwa razy tyle radochy (chociaż poczujecie jak pewnymi komentarzami scenarzyści wbijają wam szpilę ;)). Tytuł ten wyszedł już w całości – podobnie do netflixowych seriali, tutaj także od razu mamy dostępne wszystkie odcinki, czyli można zafundować sobie jeden porządny maraton i jest z głowy. Nie widziałam jeszcze takiego rozwiązania wśród anime, ale na pewno jest to ciekawy pomysł. Najmocniejsza strona powyższej produkcji to definitywnie scenariusz (gdyby mnie nagle odmłodzić o 10 lat i wrzucić do liceum pewnie nie zachowywałabym się o wiele inaczej, co jest równie zabawne co straszne), gdyż pod pozostałymi względami prezentuje góra solidną przeciętność. Niby nie jest brzydko, ani nic w tym stylu, jednak nie ma nad czym się zachwycać. Ot, chcecie obejrzeć interesująco pomyślaną obyczajówkę oraz uśmiać się jak rzadko? ReLIFE to wasz wybór.
Wstępna ocena: 8

Rewrite - 01
Tytuł: Rewrite
Opinia: Druga w tym sezonie seria od Keya i ku mojej radości, druga fajna. Fani trochę narzekają, że jak to zwykle bywa z adaptacjami vn-ek, scenarzyści próbują wcisnąć za dużo materiału do wyznaczonych im 13 odcinków (jeszcze oficjalnie nie wiadomo, czy to wszystko co dostaniemy, czy może będą kolejne sezony), ale patrząc z neutralnej perspektywy, jakoś strasznie tego nie czuć. Startujemy standardowo – obserwujemy życie codzienne pogodnego i rozrywkowego Kotarou (choć sam siebie uważa za outsidera), w mieście jednak zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a on oczywiście ląduje w samym ich centrum. Żeby tego było mało, nawiedza go dziewczyna-duch, która raz zdaje się być jego wrogiem, by znów za chwilę ocalić mu skórę. Poznajemy całą gromadkę koleżanek naszego rudzielca (chyba najpozytywniej wypadły Kotori i Shizuru), czemu towarzyszy spora doza humoru, w tle jednak oczywiście czai się tragedia gotowa nas zaatakować, gdy najmniej będziemy się tego spodziewać. Czy trzeba szykować chusteczki na Rewrite? Słyszałam, że niekoniecznie, bo to trochę inny tytuł w stosunku do pozostałych produkcji Keya, ale jeśli nadal będzie się to tak przyjemne oglądało, nie mam nic przeciwko. Grafika nie powala – postacie i CG często pozostawiają sporo do życzenia, ale seria nadrabia muzyką zapożyczoną z vn-ki. Ogólne wrażenia jednak póki co mam wyjątkowo dobre (plusuje 45 min odcinek otwierający, który potrafi przyciągnąć uwagę) i czekam jak to się rozwinie dla Kotarou (przyznaję się, że ekspresowo go polubiłam).
Wstępna ocena: 7+

Scared Rider Xechs - 01
Tytuł: Scared Rider Xechs
Opinia: Próba ekranizacji gry otome to zazwyczaj stąpanie po bardzo kruchym lodzie – to scenarzyści nie chcą skupiać się na żadnej konkretnej ścieżce, żeby nie urazić fanek, przez co wychodzi wielki, bezsensowny misz-masz, to znów materiał źródłowy ogólnie jest absolutnie niedorzeczny lub nudny po przeniesieniu na ekran… te dobre produkcje z tego gatunku można praktycznie policzyć na palcach jednej ręki i niestety nie zapowiada się, bym mogła do tej chlubnej listy dorzucić Scared Rider Xechs. Wrażenia póki co mam mocno średnie. Seria niby próbuje zrobić dziwny miks łącząc [Power Rangers] sceny akcji z motywami muzycznymi, ale panie! To nie Macross, coby takie combo wypaliło ;p Główny bohater jest strasznie przymulony oraz obrażony na cały świat (tudzież okropnie zamknięty w sobie/niezrozumiany), ba! Jego własny team zdaje się nie być jego fanem. Trochę szkoda tych postaci, bo mają naprawdę fajnych seiyuu (Tatsun, czy Mamo), ale jakkolwiek chciałabym mieć coś dobrego do powiedzenia na ich temat, to absolutnie nic do nich nie czuję. Pozytywnie za to wyszyło wprowadzenie głównej bohaterki, bo widzimy ją dopiero na sam koniec pierwszego odcinka, kiedy z włosami do ziemi wypada z tajemniczego kontenera. To dość ciekawy pomysł, by tym razem to dziewczyna była jakimś szalonym obiektem doświadczalnym, a nie jej kawalerzy do wzięcia. Poza tym jednak przeciętność goni przeciętność – ani to szczególnie nie wygląda, ani nie brzmi (chociaż podobał mi się ED od KENNa), co skutkuje drętwotą powiewającą z ekranu. Zwykle mój masochizm pozwalał mi przemęczyć każde, nawet najbardziej odjechane otome (come on! obejrzałam 2 sezony Diabolik Lovers, za co należy mi się medal), ale nudy nie zdzierżę.
Wstępna ocena: 5

Servamp - 01
Tytuł: Servamp
Opinia: 10/10 dla Tatsuhisy Suzukiego za rolę Tsubakiego – i nie, nie chodzi tu tylko o moją stronniczość, bo uwielbiam jego głos, ale sam fakt tego, że wyszedł mu cudny szaleniec (ten śmiech!). Ale po kolei – Servamp to tytuł z popularnej ostatnio kategorii action-shoujo, czyli serii ze stadkiem bishounenów, siłą bromance’u oraz sporą dozą paranormalnych walk. Tym razem na tapetę bierzemy wampiry – siedmioro krwiopijców (opartych na siedmiu grzechach głównych) razem ze swoimi ludzkimi mistrzami zaplątanych jest w przepychanki o władzę, jednak jednemu z nich, a jakże personifikacji lenistwa, zwyczajnie nie chce się w to bawić, więc włóczy się po świecie pod postacią kota nic nie robiąc. No cóż, przynajmniej do momentu, kiedy nasz ogromnie zmotywowany i energiczny bohater, czyli zupełne przeciwieństwo Sleepy Asha, nie postanowi go przygarnąć. Ważna lekcja na przyszłość – uważajcie na sierściuchy, które zbieracie z ulicy, bo któryś z nich może okazać się biszowatym wampirem… choć z drugiej strony… ;) Seria nie powala na kolana, ale na to byłam przygotowana (np. mangowy Karneval jest świetny, tymczasem anime było tylko „ok”), więc biorę z niej to co najlepsze odpuszczając niepotrzebne narzekania. Postacie są niezłe i łatwo je polubić, studio się postarało tworząc przyjemną dla oka grafikę, a OST buduje miły klimacik. OP od OLDCODEX jest dość hardcore’owy, zaś ED to zwrot o 180 stopni i sympatyczna, pogodna pioseneczka. Pierwsze odcinki Servampa zdecydowanie przekonały mnie do tego, bym sprawdziła kiedyś jego mangowy oryginał, a póki co cieszyła się chwilą. Dla wielbicieli przygodówek z przewagą męskiej obsady pozycja obowiązkowa.
Wstępna ocena: 7

Taboo Tattoo - 01
Tytuł: Taboo Tattoo
Opinia: Lubię tego typu serie, bo gwarantują sporo akcji, a mało czasu na nudę. Lubię tego typu serie, bo na boczku dorzucają jakiś tam mini-mini shipping wpleciony w przyjemną/mroczną przygodówkę. Lubię tego typu serie, bo lekko się je ogląda i zapewniają niezobowiązującą rozrywkę. Tej serii natomiast nie lubię. Niby spełnia większość kryteriów, które działają na jej plus, ale pomijając świetną animację oraz reżyserię scen walki (serio robią wrażenie), nie ma tu zbytnio czegoś, co przyciągałoby uwagę widza. Postacie, choć nie najgorsze, nie wywołują jakichś cieplejszych uczuć (mały plus za MC, który nie jest ciapą). Fabuła zapowiada się na wielki battle royale osób z dziwnymi umiejętnościami, zapewnianymi im przez tatuaże, czyli z jednej strony nic odkrywczego, ale z drugiej jest to koncepcja, z której można sporo wycisnąć. Sęk jednak w tym, że TT jest tak miałkie, iż nawet nie chce mi się sprawdzać, czy w przyszłości się rozkręci. To przeciętny tytuł, który może nie podrażni naszego oka, ucha, czy poczucia estetyki (chociaż widzę, że nie stroni od „soczystej” przemocy), ale raczej można o nim zapomnieć, jeśli nie mamy akurat przesadnie za wiele wolnego czasu.
Wstępna ocena: 5

Tales of Zestiria the X - 02
Tytuł: Tales of Zestiria the X
Opinia: Tę serię warto obejrzeć chociażby przez wzgląd na jej wygląd. Ufotable znane jest z ładnej grafiki, ale Talesy od Ufotable to już w ogóle coś pięknego. Początek jest dość wolny (pierwszy ep, to w rzeczywistości odcinek 0) i trochę doskwiera mi brak muzyki (tzn. coś tam gra w tle, ale często łapię się na myśleniu, że rzuca mi się w uszy cisza w tym anime), ale poza tym to wypisz wymaluj standardowa i solidna przygodówka. Poza tym jej jRPGowe dziedzictwo widać z kilometra – muszę przyznać, że to nawet ciekawe, jak przez specyficzną reżyserię niektóre ujęcia wręcz wyglądają na żywcem screeny z gry. No i te profile – wiem wiem, zabrzmię teraz dziwnie, ale od Symphonii okropnie mi się podoba jak to studio przedstawia profile postaci w ich ekranizacjach Talesów. Te zadziorne noski są takie urocze ^^ Cudny opening, fajerwerki graficzne, dość standardowe lecz sympatyczne postacie – Zestiria, z tego co czytałam, nie jest jakoś szczególnie zachwalana jeśli chodzi o grę, ale może anime uda się wziąć z niej to co najlepsze i poprawić to co gryzło fanów – póki co jest na dobrej drodze.
Wstępna ocena: -8

Tsukiuta. The Animation - 01
Tytuł: Tsukiuta. The Animation
Opinia: Druga letnia seria o chłopakach-idolach i w moim rankingu zdecydowanie ta gorsza. Tsukiuta ma niezłe pomysły, ale całość wypada niestety dość przeciętnie i mdło. Chyba osobiście po prostu wolę, jeśli tego typu anime ma akcenty romansu (nawet sam teasing, bez konkretów), niż gdy idzie w całkowite cute boys doing cute things. Tak naprawdę problemem też jest fakt, że na raz wychodzą dwa takie tytuły i nie sposób ich nie porównywać – muzycznie są mniej więcej na tym samym poziomie, graficznie jednak BP prezentuje się o wiele lepiej, ma też ciekawsze, jak na mój gust, podejście do showbiznesu. Za to podobał mi się pomysł Tsukiuty na wprowadzenie małego dzieciaka jako „fana” (zamiast skupieniu się na jego „fanatycznej” siostrze) i pokazaniu jak on postrzega idoli. Z zapowiedzi kolejnego odcinka wnioskuję, że każdy epizod skupi się na „życiu codziennym” jednego z bohaterów – swoją drogą jest tu też zastosowany ciekawy zabieg, gdzie każdy z chłopaków reprezentuje sobą jakiś miesiąc, niestety osobiście w żadnym calu nie identyfikuję się z tym czerwcem ;P
Wstępna ocena: 5


WSTĘPNE TOP 3 SEZONU:

1. Orange – ocena: 8+
2. ReLIFE – ocena: 8
3. Tales of Zestiria the X – ocena: -8

NAJLEPSZY OPENING:

Tales of Zestiria the X – Flow – „Kaze no Uta”

NAJLEPSZY ENDING:

Servamp – Takuma Terashima – „sunlight avenue”

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Alderamin on the Sky, Anime, B-Project: Kodou Ambitious, Cheer Danshi!!, D.Gray-Man, D.Gray-man Hallow, Kono Bijutsubu ni wa Mondai ga Aru!, lato, Nejimaki Seirei Senki: Tenkyou no Alderamin, Orange, Ozmafia!!, Pierwsze Wrażenie, Planetarian: Chiisana Hoshi no Yume, Qualidea Code, ReLIFE, Rewrite, rocznica, Scared Rider Xechs, Servamp, Taboo Tattoo, Tales of Zestiria the X, Tsukiuta. The Animation

Anime Jesień 2016 ^^

$
0
0

anime-jesien-16-priestess

Dawno mnie tu nie było, oj dawno, ale spokojnie – na zapowiedzi sezonowe zawsze wrócę :) W ogóle notka planowo miała być w piętek lecz, aż wstyd się przyznać, po pracy postanowiłam się zdrzemnąć na momencik… i jakby można się domyśleć jaki był tego rezultat ;p (a wczoraj, przyznaję się bez bicia, zwyczajnie nie miałam czasu)

Ostatnio ogólnie prześladował mnie wyjątkowo parszywy nastrój oraz zmasowany napad antyspołeczności, przez co niestety nie oglądałam praktycznie nic poza Macrossem i Zestirią, a więc podsumowania lata tym razem nie będzie. Zamiast tego postaram się na bieżąco pisać krótkie recenzje w trakcie maratonowania co ciekawszych pozycji – myślę, że takie dodawanie notek (częstsze, choć mniejszej ilości tekstu) powinno wyjść blogowi na dobre.

Teraz natomiast zajmijmy się jesienią – aż trudno uwierzyć, że zaczął się już październik!


Fall 2016 Anime Chart v2

Hmmm może i ilościowo bogata ta jesień, bo serwuje aż 63 tytuły, ale na pierwszy rzut oka w głowie mi nie zawróciła. W skład wspomnianej liczby wchodzi 17 kontynuacji oraz 6 spin-offów, czyli zostaje nam 40 nowości. Poniżej znajduje się przegląd 46 serii, ale zwyczajowo, zapraszam także do samodzielnego przejrzenia listy.

dream-festival
Tytuł: Dream Festival!
Premiera: 23 września 2016
Studio: Bandai Namco Pictures
Filmik: PV

Pewnego dnia uczeń drugiej klasy liceum, Kanade Amamiya, zostaje zwerbowany przez legendę świata idoli, Haruto Mikamiego. Razem z innymi talentami z agencji, musi stawić czoła życiu w przemyśle rozrywkowym. Jego cel to debiut na festiwalu Dream Festival!, który to dzieli z tajemniczym Shinem Oikawą, stoickim Junyą Sasakim, uprzejmym lecz pełnym pasji Itsukim Katagiri oraz niezdarnym acz inteligentnym Chizuru Sawamurą.

Opinia: Ciężko powstrzymać skojarzenia ze Starmyu, ale czy seria ta odniesie sukces tamtego tytułu trudno powiedzieć. Wygląda dość… standardowo. Ogólnie jednak nie ma co liczyć na wielkie innowacyjności tego pomysłu – w tego typu anime cała magia tkwi w postaciach, a więc jeśli okażą się sympatyczni, a ich relacje ciekawe, to kobiety mogą liczyć na coś miłego do obejrzenia w przerwie jakichś ambitniejszych zajęć.

mahou-shoujo-ikusei-keikaku
Tytuł: Mahou Shoujo Ikusei Keikaku
Premiera: 2 października 2016
Studio: Lerche
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3, PV#4

Gra społecznościowa The Magical Girl Raising Project pozwala jednej z dziesiątek tysięcy użytkowników zostać „czarodziejką” — dziewczyną posiadającą ponadprzeciętne zdolności fizyczne, cudowny wygląd oraz moce magiczne odróżniające ją od reszty populacji. Jednak pewnego dnia, w dzielnicy zamieszkiwanej przez 16 takich dziewcząt, administracja gry ogłasza, że musi zredukować ilość obdarzonych magicznie, by rozwiązać narastający tam problem dystrybucji magicznej energii. Czarodziejki, które zachowają swoje moce, mają wyłonić zawody w zbieraniu „magicznych cukierków”, jednak prędko uczestniczki zaczynają naginać zasady, zaś początkowo sympatyczna rywalizacja zamienia się w krwawą walkę o przetrwanie.

Opinia: Już kiedyś ktoś połączył motywy psychodelicznego horroru i magical girls – tak właśnie powstała Madoka Magica, ale raczej w tym przypadku nie liczyłabym na tak wielską ilość krwi, flaków i śmierci co tam. Ikusei Keikaku zdaje się stawiać na potęgę przyjaźni i urocze postacie, zaś mniej przyjemne akcenty pewnie będą tylko dodatkiem dodającym dramaturgii – przynajmniej taki wniosek można wysnuć po PV. Osobiści pewnie sprawdzę, ale na nic nie liczę.

shuumatsu-no-izetta
Tytuł: Shuumatsu no Izetta
Premiera: 1 października 2016
Studio: Ajia-Do
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3, PV#4, PV#5, CM

Rok 1939, imperialistyczny naród Germanii przeprowadza nagłą inwazję na sąsiednie kraje, zaś konflikt ten prędko pochłania całą Europę. W roku 1940 Germania zapatruje się na opanowanie Elystadt, maleńkiego księstwa pobłogosławionego zapierającą dech w piersiach scenerią oraz krystalicznie czystą wodą płynącą z samych Alp.
Izetta należy do klanu wiedźm, w którym to od lat moce magiczne przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Odkąd była mała, razem ze swoją babcią prowadziła życie w drodze, bezustannie podróżując po europejskich krajach, licząc że w ten sposób uda im się ukryć ich nadprzyrodzone uzdolnienia. Fiine to jedyna dziedziczka z linii Rudolpha III, władcy Księstwa Elystadt. Odkąd jej ojca powaliła choroba, w jego zastępstwie przygotowuje ona kraj na nadchodzącą inwazję ze strony Germanii.

Opinia: Definitywnie jedna z ciekawszych propozycji jesieni. Solidne wykonanie, historia, z którą można wiele zrobić, jak to zwykle bywa, kiedy mówimy o opowieściach wojennych – zdecydowanie do sprawdzenia. Poza tym nie będę się tutaj kryć – seria ma niezwykle czarujący plakat.

mobile-suit-gundam-iron-blooded-orphans-2nd-season
Tytuł: Mobile Suit Gundam: Iron-Blooded Orphans 2nd Season
Premiera: 2 października 2016
Studio: Sunrise
Filmik: PV#1, PV#2

Drugi sezon “Mobile Suit Gundam: Iron-Blooded Orphans” – opis pierwszej serii:
Minęło 300 lat od zakończenia Wojny Katastrof.
Siła, która rządziła Ziemią została obalona, oddając pałeczkę świeżym przywódcom tego nowo narodzonego świata, powoli podnoszącego się z wojennej pożogi. Tymczasem daleko na Marsie pojawia się zalążek kolejnego konfliktu…
Mikazuki Augus, członek prywatnej firmy ochroniarskiej Chryse Guard Security (CGS), podejmuje się misji ochrony Kudelii Ainy Bernstein, młodej dziewczyny, która wyrusza na Ziemię by zaapelować do władz o ogłoszenie niepodległości marsjańskiego miasta Chryse. W trakcie zadania zostają oni zaatakowani przez elitarną jednostkę Gjallarhorn – porzuceni przez własnych dowódców, Augus oraz Orga Itsuka, niepisany przywódca chłopaków, postanawiają zbuntować się przeciwko CGS. Zanim jednak wywołają prawdziwy przewrót, muszą przeżyć trwającą bitwę – by tego dokonać Mikazuki usiada za sterami Gundam Barbatosa, jednej z ostatnich pozostałości jakie ostały się po Wojnie Katastrof.

Opinia: Gundamy część kolejna – co ja bym dała, żeby Macrossy wychodziły równie często co powyższa seria o przerośniętych robotach. Tym razem mamy bezpośrednią kontynuację. Aż jestem w szoku, bo poprzednia odsłona miała 25 odcinków – ostatnimi czasy ciężko o anime, które nie są tasiemcami, a przebijają granicę około 26-epizodów.

okusama-ga-seitokaichou
Tytuł: Okusama ga Seitokaichou!+!
Premiera: 2 października 2016
Studio: Seven
Filmik: CM

Drugi sezon “Okusama ga Seitokaichou!” – opis pierwszej serii:
Hayato Izumi ubiega się o fotel przewodniczącego swojej szkoły. Jego plany jednak obraca w niwecz pojawienie się pięknej kontrkandydatki, obiecującej uczniom miłosne wyzwolenie, co podkreśla podczas swojego wystąpienia wyrzucając w widownie garście kondomów. Chłopak oczywiście przegrywa wybory i ląduje na pozycji wiceprzewodniczącego. Dziewczyna później bezceremonialnie wprasza się Hayato do domu oznajmiając, że zostanie jego żoną, gdyż tak ustalili to między sobą ich rodzice podczas pewnej zakrapianej imprezy, gdy oni mieli zaledwie po trzy latka.

Opinia: Że też takie rzeczy dostają sequele… (nie mówię tu już nawet o fakcie komedii ecchi, ale samej fabule – na ile sposobów można przerabiać motyw samorządu szkolnego?) Nie ruszałam oryginału, to i tego nie tykam.

magic-kyun-renaissance
Tytuł: Magic Kyun! Renaissance
Premiera: 2 października 2016
Studio: Sunrise
Filmik: PV

Tutaj sztuka staje się magią. W tym świecie ludzie, którzy potrafią zainspirować innych za pomocą swojej Magicznej Sztuki, zwie się Artistas oraz zatrudnia w show biznesie. Do Prywatnego Liceum Sztuk Magicznych Hoshinomori, gdzie szkoleni są przyszli Artistas, przenosi się dziwna nowa uczennica, Kohana Aigasaki. Dziewczyna od razu przydzielona zostaje do komitetu przygotowującego coroczny festiwal kultury – Hoshinomori Summer Festa. Bohaterka spędza swoje szkolne życie w towarzystwie szóstki chłopaków pragnących w przyszłości zaistnieć w przemyśle rozrywkowym, teraz zaś, razem z Kohaną, chcą wygrać tytuł szkolnego Księcia i Księżniczki Artista, który to zostaje przyznawany tylko raz do roku.

Opinia: Dobra, to już widzę, co będzie moim jesiennym gulty pleasure! Seria niby jest oryginalna, ale wychodzi na to, że mamy do czynienia z multiplatformową marką, która może i od anime się zaczyna, ale o grę otome na pewno też zawadzi (aż się samo prosi, prawda?). Wygląda bardzo ładnie i liczę na przyjemny odmóżdżacz.

idol-memories
Tytuł: Idol Memories
Premiera: 3 października 2016
Studio: Seven Arcs Pictures
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Niedaleka przyszłość – codziennością stały się koncerty na żywo idoli transmitowane za pomocą technologii wirtualnej rzeczywistości. Dwie rywalizujące ze sobą pary współzawodniczą ze sobą o pożądaną przez wszystkich „tiarę”, która przyznawana jest zwycięzcy „Ligi Idoli”.

Opinia: Aktualnie oglądam Aikatsu Stars! i to mi chyba wystarczy w kwestii uroczych serii o aspirujących idolkach. Jeśli jednak nie miałabym już tego miejsca na liście zajętego, myślę że IM można by było dać szansę. Końcówka pierwszego PV obiecuje kłopoty w raju słodkich dziewczynek robiących słodkie śpiewające rzeczy, a więc fabułę wykraczającą poza cukier i piosenki, a to już swoisty plus.

12-sai-chicchana-mune-no-tokimeki-2nd-season
Tytuł: 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki 2nd Season
Premiera: 3 października 2016
Studio: OLM
Filmik: PV

Drugi sezon “12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki” – opis pierwszej serii:
Hanabi to 6-klasistka, która przestała już być dzieckiem, ale nie jest jeszcze dorosłą. W swoim codziennym życiu doświadcza wielu rzeczy, z którymi jeszcze nie do końca wie jak sobie radzić, jak bycie światkiem jej nauczycielki całującej się z mężczyzną, czy doświadczaniu dojrzewania przed wszystkimi swoimi przyjaciółkami. Seria ta opowiadać będzie o niewinnych zmartwieniach 12-letniej dziewczynki oraz jej pierwszej miłości.

Opinia: Seria obiecywała inne podejście do tematu, a zamiast tego dostaliśmy klasyczne shoujo z, niestety, wszystkimi swoimi klasycznymi problemami – kto czytał starsze szojce pełne irytujących cliché, wie o czym mówię (w nowszych tytułach na szczęście jest tego coraz mniej). Anime to zdecydowanie kierowane jest do młodszej widowni, a dodatkowo nie grzeszy pięknem wykonania, toteż dla mnie osobiście nie ma nic do zaoferowania. Drugim szansom w tym przypadku mówimy stanowcze „nie”.

stella-no-mahou
Tytuł: Stella no Mahou
Premiera: 3 października 2016
Studio: Silver Link.
Filmik: PV#1, PV#2, CM

Tamaki Honda to pierwszoklasistka w liceum, która dołącza do dość dziwnego kółka zainteresowań zwanego „SNS-Bu”, zajmującego się tworzeniem gier doujinshi.

Opinia: Czyżby coś dla osób tęskniących po zakończeniu New Game!? Kolejne słodkie dziewczątka robiące słodkie rzeczy, czy może będzie w tym jakiś konkret..? Grafika wygląda ślicznie, ale poza tym podchodzę do tej serii z chłodną obojętnością. Skuszę się tylko w przypadku, jeśli okaże się komediowym cudem.

gakuen-handsome
Tytuł: Gakuen Handsome
Premiera: 4 października 2016
Studio: Team YokkyuFuman
Filmik: PV

Ta historia miłosna rozgrywa się w elitarnym Baramon, prywatnym liceum dla chłopców. Głównym bohaterem jest 17-latek, który właśnie zmienił szkołę. Na miejscu spotyka najważniejsze persony placówki: wyjętego spod prawa nauczyciela, kapitana drużyny piłki nożnej, czy swojego przyjaciela z dzieciństwa, którego nie widział od siedmiu lat. Zmiana szkoły niesie ze sobą nowe możliwości na odnalezienie przyjaźni czy miłości, ale i nie obędzie się bez konfliktów. Życie głównego bohatera czekają wielkie zmiany.

Opinia: Nie, ten plakat to nie przebłysk dowcipu z mojej strony, albo fanart narysowany przez entuzjastycznego 2-latka, ale oficjalny poster do tej serii. Chociaż… cała ta seria to wielki żart, więc w sumie co ja tam wiem? Nie mam pojęcia kto wpadł na pomysł dodania „biszom” dwumetrowych podbródków i obrócenia tego w parodię yaoi gier otome, ale albo był geniuszem, albo ma coś z głową. W sumie już od dawna słyszę o tym tytule i przyznam się, że nie spodziewałam się, iż odniesie sukces na skalę dorobienia się własnego anime.

trickster-edogawa-ranpo-shounen-tanteidan-yori
Tytuł: Trickster: Edogawa Ranpo „Shounen Tanteidan” yori
Premiera: 4 października 2016
Studio: TMS Entertainment / Shin-Ei Animation
Filmik: PV#1, PV#2, CM#1, CM#2

Lata 2030-ste. Męski Klub Detektywistyczny funkcjonuje pod przywództwem tajemniczego detektywa, Kogorou Akechiego. Grupa ta rozwiązuje duże i małe sprawy za pomocą swoich unikalnych zdolności. Pewnego dnia członek klubu, Kensuke Hanazaki, spotyka Yoshio Kobayashiego. Chłopak ten stroni od ludzi i pragnie śmierci, jednak nie może umrzeć z racji na działanie jego specjalnej umiejętności, „Nieidentyfikowalnej Mgły”. Zaciekawiony nim Hanazaki zaprasza go, by ten przyłączył się do ich klubu. Spotkanie to wiąże się z nićmi przeznaczenia łączącymi Kogorou Akechiego z największym złoczyńcą tej ery, Diabłem o Dwudziestu Twarzach.

Opinia: Chyba jedna z bardziej hypowanych przeze mnie serii sezonu – w projekcie postaci widać rękę PEACH‐PIT, od razu też w uszy rzuca się interesująca muzyka (widziałam, że Pan Yuuki Hayashi [Haikyuu!!, Boku no Hero Academia] zrobi karierę – z każdym OSTem jest coraz lepszy!). Dobre mystery zawsze jest w cenie – tym razem z akcentami paranormalnymi i ślicznym wyglądem (te ujęcia gwieździstego nieba!!) aka nie ma powodów, dla których miałabym tego nie obejrzeć.

soul-buster
Tytuł: Soul Buster
Premiera: 4 października 2016
Studio: Studio Pierrot
Filmik: PV

Chłopak Son Shin we śnie łamie pieczęć, co powoduje wymazanie z historii całego okresu Sangokushi, on zaś zostaje przeniesiony do tamtych czasów nie wiedząc dlaczego ani jak to się stało.

Opinia: Wygląda na taśmówkę pod tytułem „angsty nastolatek, przemoc i dużo dramy”. Absolutnie do mnie nie przemawia to PV.

natsume-yuujinchou-go
Tytuł: Natsume Yuujinchou Go
Premiera: 5 października 2016
Studio: Shuka
Filmik: PV#1, PV#2

Piąty sezon “Natsume Yuujinchou” – opis pierwszej serii:
Historia kręci się wokół Takashiego Natsume, chłopca, który już od dziecka widział duchy. Niestety ludzie go unikali, a pomiędzy nim i zjawami także nie było zbytniej czułości. Pewnego dnia dziedziczy po swojej babci „Księgę Przyjaciół”, a tym samym dowiaduje się, że staruszka posiadała tą samą umiejętność co on. Poznając prawdziwe znaczenie Księgi, która pozwala mu manipulować duszami uwięzionymi na jej kartkach, chłopak wyrusza w podróż razem ze swoim ochroniarzem, duchem Madara, mającą na celu zwolnić duchy z kontraktów, jakie zawarły z jego babcią Reiko.

Opinia: Natsume Yuujinchou dostało kolejny sezon??? To mnie zaskoczyli. Osobiście widziałam tylko pierwszą serię, ale jest to naprawdę świetne i urokliwe anime, które mam zamiar kiedyś nadrobić, a więc taka wiadomość bardzo mnie cieszy. Nyanko-sensei powraca!

nanbaka
Tytuł: Nanbaka
Premiera: 7 października 2016
Studio: Satelight
Filmik: PV#1, PV#2

Ekscytująca komedia akcji opowiadająca o więźniach i strażnikach najbardziej rygorystycznego więzienia na świecie. Juugo chciał kiedyś uciec, ale próba ta nie dość, że zakończyła się niepowodzeniem, to jeszcze poskutkowała przedłużeniem jego wyroku, Uno to facet, który kocha hazard i kobiety, Rock, uwielbia wdawać się w bójki, a Nico nie kryje się ze swoim zamiłowaniem do anime.

Opinia: W skrócie – walnięta komedia. Nie jestem przekonana czy jest to moje poczucie humory, ale dla Tomokazu Sekiego może się poświęcę i sprawdzę pierwszy ep. Muszę przyznać, że wygląda to to niesamowicie kolorowo, co dość ciekawie kontrastuje z tematyką.

bungou-stray-dogs-2nd-season
Tytuł: Bungou Stray Dogs 2nd Season
Premiera: 6 października 2016
Studio: Bones
Filmik: PV

Drugi sezon “Bungou Stray Dogs” – opis pierwszej serii:
Wyrzucony z sierocińca Atsushi Nakajima nie ma obecnie co jeść, ani gdzie się podziać. Przymierając głodem, pewnego dnia udaje się nad rzekę, gdzie ratuje dziwnego mężczyznę, który zdaje się tknięty jakąś pokręconą zachcianką, próbuje popełnić samobójstwo. Nazywa się on Osamu Dazai – on i jego partner Kunikida należą do bardzo wyjątkowej agencji detektywistycznej. Jej członkowie obdarzeni są nadprzyrodzonymi mocami, pomagającymi im uporać się ze sprawami zbyt niebezpiecznymi dla zwyczajnych policjantów czy żołnierzy. Aktualnie tropią tajemniczego tygrysa, który zaczął pojawiać się w okolicy mniej więcej w tym samym czasie, kiedy przybył tu Atsushi. Nie da się zaprzeczyć, że coś musi łączyć te dwa wydarzenia, zaś gdy w końcu detektywom udaje się rozwiązać zagadkę, jasnym jest, iż przyszłość naszego bohatera już nieodwracalnie będzie związana z Dazai oraz pozostałymi przedstawicielami jego agencji.

Opinia: Taaak! To będzie dobre! Pierwszy sezon Bezpańskich Piesków rozkręcał się powoli, ale jak już odkrył karty, to okazał się naprawdę fajną serią, która nawet skłoniła mnie do przeczytania mangi i muszę powiedzieć, że to właśnie te fragmenty, które zobaczymy w drugim sezonie, ostatecznie mnie do niej przekonały. Na wielki plus traktuję fakt, że pojawią się znani pisarze spoza Japonii – osobiście na japońskiej literaturze się nie znam, więc i większości odniesień z pierwszej serii nie łapałam, natomiast tym razem dostajemy m.in. Fitzgeralda, Steinbecka, Hawthornea, Melville’a (aka klasyków literatury angielskiej, którymi męczono mnie na studiach ;)), czy Panią Montgomery albo Lovecrafta, co dość porządnie zwiększa radochę z czytania/oglądania. Czekam!

all-out
Tytuł: All Out!!
Premiera: 7 października 2016
Studio: Madhouse / TMS Entertainment
Filmik: PV#1, PV#2

W rugby nie ma napastnika niosącego odpowiedzialność za wynik na swoich barkach, ani czwartego z kolei pałkarza… więc kto jest tutaj gwiazdą drużyny?
Historia zaczyna się podczas ceremonii rozpoczęcia roku szkolnego w Liceum Kanagawa, kiedy to niski ale ambitny Kenji Gion postanawia dołączyć do drużyny rugby. Razem z nim do klubu zapisuje się jego kolega z klasy o skomplikowanej przeszłości, Iwashimizu, zaś vice-kapitanem zostaje zawsze opiekujący się całą drużyną Hachiouji. Kapitanem jest niesamowicie potężny Sekizan, który jednak nigdy nie dzieli się z innymi swoimi planami. Mając do czynienia z taką mieszanką charakterów oraz umiejętności, team z Liceum Kanagawa musi się nauczyć się jak to połączyć i wykorzystać, by odnieść sukces.

Opinia: Uwielbiam sportówki, przekonały mnie one nawet do baseballu, którego nigdy wcześniej za chiny nie potrafiłam zrozumieć, ale… rugby? To jest już chyba bariera nie do przejścia w moim przypadku. Trochę szkoda, bo widać, że Madhouse postarał się z oprawą, ale oglądanie facetów „bezsensownie” (wiem wiem, jestem ignorantką ;p) naparzających się na boisku nigdy do mnie nie przemawiało.

bernard-jou-iwaku
Tytuł: Bernard-jou Iwaku.
Premiera: 7 października 2016
Studio: Creators in Pack
Filmik: PV

Historia o leniwej dziewczynie pałającej miłością do znanych dzieł literatury razem z jej grupką przyjaciół. Sawako „Panna Bernard” Machida także chce być obyta w tej dziedzinie, jednak jednocześnie nic z tym nie robi, bo wcale wspomnianych książek nie czyta!

Opinia: 5-minutówka o książkach – brzmi zachęcająco, ale znając życie nic konkretnego z tego nie wyjdzie.

girlish-number
Tytuł: Gi(a)rlish Number
Premiera: 7 października 2016
Studio: Diomedea
Filmik: PV#1, PV#2

Studentka Chitose Karasuma wkraczając w dorosłość postanawia nie zajmować się żadnymi nudnymi rzeczami. Z tego właśnie powodu ta źle wychowana piękność wmaszerowuje do placówki, która szkoli przyszłych aktorów dubbingowych i, co najlepsze, jakimś cudem udaje jej się zdobyć pracę w “Number One Produce”, agencji seiyuu zarządzanej przez jej starszego brata, Gojo. Chitose wydaje się, że czeka ją świetlana przyszłość w tym biznesie, jednak z czasem widzi, iż rzeczywistość wygląda inaczej, gdyż dostaje same niewielkie, mało ważne rólki. Ścierając się z innymi dziewczętami z agencji, nasza bohaterka zda sobie sprawę, że potrzeba czegoś więcej niż rozbuchanego ego, by odnieść sukces w tym konkurencyjnym przemyśle.

Opinia: A to wygląda interesująco. Serie o seiyuu zawsze brzmią ciekawie, a i na plus wypada ciut starszy wiek bohaterów niż standardowe liceum. Obyczajówka do spróbowania (do tego strasznie ładnie to wygląda, a bohaterka ma potencjał na niezły rozwój charakteru).

drifters
Tytuł: Drifters
Premiera: 7 października 2016
Studio: Hoods Drifters Studio
Filmik: PV#1, PV#2, CM

Shimazu Toyohisa, biorący udział w Bitwie o Sekigahare, śmiertelnie rani Ii Naomase, jednak sam również odnosi obrażenia zagrażające jego życiu. Kiedy krwawiąc odchodzi z pola bitwy, nagle przenosi się do dziwnego korytarza, gdzie czeka na niego za biurkiem tajemniczy okularnik. Człowiek ten, Murasaki, kieruje Toyohise do najbliższych drzwi, które prowadzą do innego świata. Tam spotyka on innych wielkich wojowników, którzy zostali tam sprowadzeni by utworzyć grupę zwaną „Drifters”.

Opinia: Bardzo unikalna kreska oraz animacja! Całość zapowiada się mrocznie i krwawo – czy będzie w 100% poważnie jeszcze nie wiem, bo drugie PV, szczególnie doborem muzyki, pozostawia tu twórcom pole do popisu. Szczerze ciekawi mnie co z tego wyjdzie – może okazać się dobre, może przytłoczyć, może zaserwować przerost formy nad treścią; nic tylko czekać premiery i przekonać się co to tak naprawdę będzie.

haikyuu-karasuno-koukou-vs-shiratorizawa-gakuen-koukou
Tytuł: Haikyuu!!: Karasuno Koukou VS Shiratorizawa Gakuen Koukou
Premiera: 8 października 2016
Studio: Production I.G
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Trzeci sezon “Haikyuu!!” – opis pierwszej serii:
Pewne nieoczekiwane zdarzenie sprawiło, że w Shouyou Hinacie obudziła się miłość do siatkówki. Klub sportowy do którego się zapisał, nie miał początkowo żadnych innych członków, jednak wytrwałość chłopaka uczyniła cuda, a na końcu gimnazjum spełniło się jego marzenie o zagraniu prawdziwego meczu! Pech chciał, że przeciwnikiem okazał się zespół Tobio Kageyamy, gwiazdy ochrzczonej mianem “Króla Boiska”, który doszczętnie rozniósł przypadkowo pozbieraną drużynę Hinaty. Nasz bohater poprzysiągł zemstę, zaś po kilku miesiącach, rozpoczynając Liceum Karasuno, znane z dobrej siatkarskiej ekipy, znów staje twarzą w twarz ze swoim znienawidzonym rywalem… tym razem jednak przyjdzie im zagrać po tej samej stronie siatki!

Opinia: Go! Go! Let’s go! Let’s go Dateko!…. że jak? Że niby Datekou tu nie gra? Buuuuuuu ;P Więcej Haikyuu!! przyjmuję z otwartymi ramionami zawsze i wszędzie! Zakładam, że trzecia seria będzie krótsza od poprzedniczek, bo obejmie tylko mecz finałowy Karasuno vs Shiratorizawa (nawet nie wiem, czy możemy się tutaj spodziewać 12 odcinków), ale na pewno wzbudza niemały hype. Już po PV widzę, że znów będę jak głupia cieszyć się do monitora i emocjonować każdą piłką, mimo że przecież wiem jak to się wszystko kończy!

classicaloid
Tytuł: ClassicaLoid
Premiera: 8 października 2016
Studio: Sunrise
Filmik: PV#1, PV#2

W tym wiejskim miasteczku dzięki muzyce zostają wskrzeszane znane postacie historyczne, o czym licealiści Kanae i Sousuke przekonują się na własnej skórze, spotykając samego Beethovena i Mozarta! Mówią oni na siebie „ClassicaLoids”, zaś grana przez nich muzyka wytwarza dziwną energię.
Pewnego dnia z nieba spada gwiazda, a w mieście pojawiają się gigantyczne roboty, które przysparzają codziennie jakichś problemów. Bach, Chopin, Schubert także powracają do życia jako ClassicaLoidy. Jaka tajemnica kryje się za posiadanymi przez nich mocami? Czy okażą się oni sprzymierzeńcami, czy wrogami ludzkości?

Opinia: Beethovena-senpai…………………………… trzymajcie mnie ;P Seria wygląda na zdrowo odjechaną, ale w pozytywnym sensie – może okazać się zaskakująco przyjemną komedią, dlatego dam jej szansę. Poza tym chcę zobaczyć Chopina!

long-riders
Tytuł: Long Riders!
Premiera: 8 października 2016 [preair: 1 października 2016]
Studio: Actas
Filmik: PV

Ami Kurata jest na pierwszym roku studiów i można powiedzieć, że zupełnie nie wyróżnia się z tłumu. Jednego dnia zauważa kogoś jadącego na składaku i natychmiastowo zakochuje się w tym pomyśle, wydając praktycznie wszystkie swoje oszczędności na zakup własnego roweru. Z czasem zapoznaje się ona z konceptem wyścigów długodystansowych oraz rowerów szosowych, po czym postanawia założyć drużynę o nazwie Fortuna razem ze swoją czwórką koleżanek ze studiów. Ich cel to wzięcie udziału w długodystansowym wyścigu „Fresh”.

Opinia: Yowamushi Pedal wersja damska? To ja może wrócę do rowerowych chłopczyków, w końcu mam jeszcze drugi sezon do dooglądania.

udon-no-kuni-no-kiniro-kemari
Tytuł: Udon no Kuni no Kiniro Kemari
Premiera: 9 października 2016
Studio: LIDENFILMS
Filmik: PV#1, PV#2

Souta Tawara pracuje w Tokio jako projektant stron internetowych. Kiedy jedzie do prefektury Kagawa odwiedzić swoją rodzinę prowadzącą na tamtejszej wsi knajpkę serwującą Udon, spotyka małego chłopczyka. Souta szybko odkrywa sekret malucha, po czym postanawia rzucić pracę, by móc zaopiekować się chłopcem. Ich życie jest codziennie pełne przygód, kiedy to razem entuzjastycznie nawigują po Kagawie, „Królestwie Udonu”.

Opinia: Coś zrobiła się ostatnio moda na te serie iyashikei aka „leczące anime”. W większości łączy się to też z motywem małych dzieci – Barakamon był naprawdę świetny, Flying Witch zdecydowanie mogło być lepsze, a Amaama to Inazuma jeszcze nie widziałam. W którą stronę pójdzie Królestwo Udonu? Mam nadzieję, że nie w nudną, bo o tego typu wpadki tutaj nie trudno (albo po prostu ja nie jestem tak do końca widownią docelową tych tytułów?).

luger-code-1951
Tytuł: Luger Code 1951
Premiera: 22 października 2016
Studio: Studio Deen
Filmik: PV

Historia młodego geniusza pracującego jako uniwersytecki profesor, który posiada niesamowitą zdolność szybkiego nauczenia się każdego języka świata. Zostaje mu powierzone zadanie złamania szyfru używanego przez wilkołaki, wrogów ludzkości: Kodu Lugera. Mężczyzna jednak z przerażeniem stwierdza, że nie jest w stanie tego dokonać – nie chce się jednak poddawać, dlatego postanawia wyruszyć w podróż za cel obierając sobie pojmanie żyjącego wilkołaka licząc, że ten pomoże mu rozgryźć zagadkę tajemniczego szyfru.

Opinia: Nazwa Luger od razu kojarzy mi się z bronią, bo o ile się nie mylę, jest to typ pistoletu, ale chyba nie ma to nic wspólnego z tytułem… chyba. Jak miło, że porzucono w końcu idee wampirów i przerzucono się na wilkołaki – seria na razie do mnie nie przemawia, bo wydaje się być pretendentem do typowego przeciętniaka sezonu. Jakieś to takie… nijakie, mimo faktycznie interesująco brzmiącej fabuły. Pożyjemy, zobaczymy.

monster-hunter-stories-ride-on_
Tytuł: Monster Hunter Stories: Ride On
Premiera: 2 października 2016
Studio: David Production
Filmik: PV#1, PV#2

W tym świecie żyją ludzie i potwory. Na tych, którzy polują na potwory, mówi się Łowcy, natomiast niewielka grupa współegzystująca z potworami nazywa siebie Jeźdźcami. Żyją oni w tajemnicy razem ze swoimi Otomon, potworami z którymi nawiązali więź, zaś za pomocą Kamieni Wiążących mogą uwolnić ukryte w nich moce.
Ryuto, młody chłopak mieszkający w wiosce Jeźdźców, Hakum, marzy o tym, by zostać najlepszym Jeźdźcem świata. Kończąc 12 rok życia, zanim przyjdzie mu przystąpić do ceremonii wręczenia Kamienia Wiążącego, wyrusza w podróż by znaleźć swojego własnego Otomon. Razem z życzliwym kumplem Chevalem, ciekawską przyjaciółką z dzieciństwa Lilią oraz jego partnerem Navillem, zapuszcza się głęboko w las, gdzie czeka go niesamowite spotkanie z Rathalos.

Opinia: Gry Monster Hunter kojarzy chyba każdy, a tym razem dostajemy anime. Szczerze mówiąc nie wiem co o tym myśleć, bo świat ten sam w sobie ma potencjał, ale całość zdaje się zahaczać trochę o serię dla dzieci (do tego główny bohater ma ledwie 12 lat). Myślę, że z ciekawości może rzucę okiem. Wedle MALa tytuł ten zaplanowany jest na 48 odcinków.

fune-wo-amu
Tytuł: Fune wo Amu
Premiera: 14 października 2016
Studio: Zexcs
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3, PV#4

Trwają prace nad publikacją nowego słownika zatytułowanego Wielkie Fragmenty. Mitsuya Majime, pracownik działu do spaw sprzedaży Genbu Shobo, zostaje zrekrutowany do działu słownikowego przez Kouheia Arakiego, redaktora i weterana branży, który planuje w najbliższym czasie przejść na emeryturę. Dział ten jest prześmiewczo zwany przez innych pracowników biura „pieniądzożernym robakiem”, jednak niezrażony tym Mitsuya kontynuuje swoją ciężką pracę, pragnąc za pomocą wytrwałości oraz poświęceniu słowu pisamenu, zostać w przyszłości świetnym redaktorem. Co prawda nie jest on przesadnie towarzyski, braki te jednak nadrabia za niego jego współpracownik, wygadany Masashi Nishioka.

Opinia: Sakurai i Kamiya w głównych rolach?? Jeśli wcześniej miałam jakieś wątpliwości a propos oglądania tej serii, teraz się całkowicie rozwiały. Szykuje się obyczajówka obracająca się wokół naprawdę unikalnej tematyki. Mamy dojrzałych bohaterów, kreskę oraz kolorystykę dopasowaną tak, by całość sprawiała dość dorosłe wrażenie, a na dodatek fabuła może być ciekawa. Czyżbyśmy mieli kandydata na ukrytą perełkę sezonu?

time-bokan-24
Tytuł: Time Bokan 24
Premiera: 1 października 2016
Studio: Tatsunoko Production
Filmik: PV, CM

Tokio to licealista z naszych czasów, który nagle zostaje zrekrutowany do Działu Administracji Czasoprzestrzennej z 24 wieku. Od razu zwraca on uwagę, że historia jakiej uczył się w szkole nie do końca pokrywa się z prawdą, która jest o wiele ciekawsza: piękność znana jako Kleopatra, to tak naprawdę komediowy duet Klei i Patry, a taki Momotarou ma w sobie więcej z ogra niż faktyczni przedstawiciele tego gatunku. Razem ze swoją koleżanką z drużyny, Karen, korzystając z 24 Bokan Mecha próbuje on odnaleźć Prawdziwą Wersję Historii.

Opinia: Skojarzyło mi się połączenie Yattamana z francuską animacją W pułapce czasu. Całość niestety po filmikach sprawia bardzo dziecinne wrażenie.

3-gatsu-no-lion
Tytuł: 3-gatsu no Lion
Premiera: 8 października 2016
Studio: Shaft
Filmik: PV

17-letni Rei Kiriyama od niedawna zamieszał sam we własnym mieszkanku, które opłacił ze swoich zarobków zdobytych jako profesjonalny gracz shogi. Mimo tej oznaki niezależności, chłopak ciągle musi jeszcze dojrzeć psychicznie i nauczyć się radzić sobie z problemami prześladującymi go każdego dnia. Relacje bohatera z jego rodziną zastępczą są napięte, ma też on kłopot w dogadywaniu się ze rówieśnikami w szkole. Do tego jego kariera gracza shogi także przeżywa kryzys – przytłoczony jest wielkimi oczekiwaniami, jakie stawiają przed nim ludzie. Jest piątym na świecie człowiekiem, który został profesjonalnym graczem jeszcze w gimnazjum, jednak aktualnie zaczyna mieć na koncie tyle samo porażek co zwycięstw, zaś jego pozycja w rankingu od dawna stoi w miejscu.
Rei zaprzyjaźniony jest z trzema siostrami Kawamoto: Akari, Hinatą i Momo. W przeciwieństwie do niego, prowadzą one spokojne i szczęśliwe życie, zaś ich drzwi zawsze stoją przed nim otworem. Pomimo początkowych oporów, z czasem chłopak coraz częściej je odwiedza, doświadczając troski i ciepła, których nigdy nie otrzymał od swojej rodziny zastępczej.

Opinia: Od momentu kiedy zobaczyłam plakat do tego anime i przeczytałam jego opis, moją pierwszą myślą było Shigatsu wa Kimi no Uso, a PV tylko podtrzymało to skojarzenie. Tytuł ten na razie wygląda bardzo nie-Shaftowo, a całość sprawia dość… smutne wrażenie. Oj, szykują się feelsy, już to czuję.

yuri-on-ice
Tytuł: Yuri!!! on Ice
Premiera: 6 października 2016
Studio: MAPPA
Filmik: PV#1, PV#OPver., PV#2

Yuri Katsuki niósł na swoich barkach nadzieje całej Japonii na zwycięstwo w Finale Gran Prix jazdy figurowej na lodzie, jednak w decydującym momencie doświadczył miażdżącej porażki. Chłopak wraca do swojego domu na Kyushu przepełniony myślami o zakończeniu kariery. Nagle na jego progu pojawia się pięciokrotny mistrz świata jazdy figurowej na lodzie, Victor Nikiforov, razem z Yurim Plisetskym, obiecującym młodym Rosjaninem, który już na tym etapie wygrywa z zawodnikami starszymi od siebie. Cała trójka postanawia zmierzyć się w bardzo nietypowym Gran Prix.

Opinia: Wzięli trójkę głównych bohaterów i dali im głosy Toshiyukiego Toyonagi, Koukiego Uchiyamy i Junichiego Suwabe – czy oni chcą mnie zabić? O mało co nie spadłam z fotela oglądając trailer! Ale wracając do tematów ważniejszych: zostaw to MAPPie, żeby zrobić piękną serię o jeździe figurowej na lodzie. Animacja naprawdę zapiera dech w piersiach – coś niesamowitego. Szykuje się bromance i prawdziwa uczta dla oczu!

ajin-2nd-season
Tytuł: Ajin 2nd Season
Premiera: 8 października 2016
Studio: Polygon Pictures
Filmik: CM#1, CM#2

Drugi sezon “Ajin” – opis pierwszej serii:
Ajini to ludzie, którzy nie mogą umrzeć. Pierwszy z nich pojawił się siedemnaście lat temu w Afryce, wychodząc cało z brutalnej i krwawej bitwy. Od tego momentu zaczęto wykrywać kolejnych podobnych odmieńców ukrytych w ludzkim społeczeństwie. Nie ma ich wielu, przez co rząd hojnie wynagradza każdego, kto przyprowadzi mu jednego z nich, by użyć go do celów eksperymentalnych.
Czasy współczesne. Co dla pewnego licealisty ma być typowymi letnimi wakacjami, tak naprawdę odmieni jego życie w sposób, którego się nie spodziewał…

Opinia: Ajin aż tak nie gryzie po oczach swoją 3D-animacją, ale i tak fanką tej techniki nie jestem (albo przynajmnije animowania tak całości serii). Pierwszy sezon leży mi tak na 2-3 odcinkach, może kiedyś mnie najdzie inspiracja, żeby go dokończyć.

vivid-strike
Tytuł: ViVid Strike!
Premiera: 2 października 2016
Studio: Seven Arcs
Filmik: PV, CM

Hasłem reklamowym serii jest: „Nie będziesz się bać, gdyż jestem przy Tobie”.

Opinia: Pewnie podpadnę teraz ludziom, ale dwa razy zabierałam się za Nanohę i nie byłam w stanie tego obejrzeć, tu natomiast mamy spin-off tej serii. Czy pokona znaną poprzedniczkę? Pewnie nie. Czy może okazać się dobre? Pewnie tak. Czy chcę się o tym przekonać na własnej skórze? Nope, czuję całkowity brak motywacji.

hibike-euphonium-2
Tytuł: Hibike! Euphonium 2
Premiera: 6 października 2016
Studio: Kyoto Animation
Filmik: PV#1, PV#2, CM

Drugi sezon “Hibike! Euphonium” – opis pierwszej serii:
Kumiko Oumae jako gimnazjalistka należała do szkolnej orkiestry dętej, więc rozpoczynając liceum postanawia rzucić okiem na salę orkiestry w nowej placówce i zobaczyć czy może kontynuować tu swoją pasję. Chodzące do jej klasy Hazuki oraz Sapphire także postanawiają się przyłączyć, jednak na miejscu bohaterka widzi koleżankę ze swojej starej szkoły, Reine, i nie wie co z tym faktem zrobić, ani jaką decyzję podjąć w kwestii zapisania się do orkiestry, gdyż ciągle pamięta pewne zajście pomiędzy nią a Reiną na zawodach muzycznych w gimnazjum.

Opinia: KyoAni wraca do formy. Pierwszy sezon był piękny i świetny – definitywnie nie mogę doczekać się sequela! To seria o muzyce, która rzeczywiście o tej muzyce traktuje. Tak, mamy przyjaźnie, miłostki, konflikty w grupie, ale cały czas czuć, że muzyka jest na pierwszym planie, co ogromnie mi się podobało. O ile w drugiej serii dostanę więcej tego samego, nie będę miała na co narzekać.

show-by-rock
Tytuł: Show By Rock!! #
Premiera: 2 października 2016
Studio: Bones
Filmik: PV#1, PV#2, PV#Band2, PV#Band3, PV#Band4, PV#Band5

Drugi sezon “Show By Rock!!” – opis pierwszej serii:
MIDICITY, muzyczna metropolia. Kocia-dziewczyna Cyan zostaje zwerbowana przez prezes agencji muzycznej, Maple Arisugawe. Następnie poznaje króliczą prymuskę Chuchu, uzależnioną od internetu, posiadającą psie atrybuty Retoree oraz owco-podobną kosmitkę Moe. Razem tworzą one zespół o nazwie „Plasmagica”, którego celem jest podbić świat! Jednakże droga do jego osiągnięcia będzie długa i wyboista, a utrzymanie pogody ducha okaże się trudniejsze, niż się to wydaje. Walcząc z innymi, dziwnymi grupami, Plasmagica powoli będzie zyskiwała doświadczenie stając się coraz lepszą formacją. Na końcu zaś zostanie siłą napędową muzycznego przemysłu MIDICITY… przynajmniej taki jest plan, a jak będzie naprawdę?

Opinia: To ta pokręcona seria z naprawdę ładną, acz dziwną animacją 3D doczekała się kontynuacji? Anime samo w sobie jak dla mnie nie było niczym specjalnym – na lekkie wyróżnienie jedynie zasługiwała muzyka, bo mamy tu np. zespół prowadzony przez wokalistę GRANRODEO, żeby jednak od razu robić sequel?

watashi-ga-motete-dousunda
Tytuł: Watashi ga Motete Dousunda
Premiera: 7 października 2016 [preair: 19 września 2016]
Studio: Brain’s Base
Filmik: PV

Kae Serinuma to drugoklasistka z liceum oraz zatwardziała fujoshi, która w sekrecie shipuje dwóch swoich kolegów z klasy, Igarashiego i Nanashime. Nagła śmierć jej ulubionej postaci z anime sprawia, że dziewczyna zamienia się w kłębek narwów, co doprowadza do jej nagłej utraty wagi. Kae zamienia się w prawdziwą piękność, co przyciąga uwagę złośliwego pierwszoklasisty Shinomiyi oraz trzecioklasisty Mutsumiego. Jak ma jednak sobie z tym poradzi, kiedy jej fujoshi umysł pełny jest yaoistycznych skojarzeń?!

Opinia: Już dawno natknęłam się na tę mangę shoujo i zawsze odkładałam ją do przeczytania „na później” – moje odkładanie skończyło się na tym, że teraz zamiast czytania, serię sobie obejrzę, czyli nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Taka fabuła, jesli dobrze zrobiona, może być naprawdę zabawna, dlatego liczę na przyjemny i śmieszny seans (nie ma to jak ponabijać się z fujoshi ;)).

touken-ranbu-hanamaru
Tytuł: Touken Ranbu: Hanamaru
Premiera: 3 października 2016 [preair: 24 września 2016]
Studio: Doga Kobo
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3, CM#1, CM#2

Jest rok 2205. „Edytorzy historii” rozpoczęli swój atak na przeszłość pragnąć zmienić historię. Ochrona porządku świata spoczywa na barkach klanu Saniwa, który to został obdarzony zdolnością ożywiania martwych przedmiotów. Najpotężniejszymi spośród nich są Touken Danshi, opowieść ta zaś przyjrzy się życiu jakie prowadzą.

Opinia: Czyli pomieszanie ery samurajów z innymi, starszymi i młodszymi epokami. Gdybyśmy mieli do czynienia z serią akcji, byłabym bardziej entuzjastycznie nastawiona do konceptu, ale po PV wygląda na to, że raczej skupimy się na przygodach z cyklu „zabawne sytuacje dnia codziennego”. Wygląda to to ładnie i sprawdzić można, jednak boję się, że koniec końców całość okaże się nudnawa.

flip-flappers
Tytuł: Flip Flappers
Premiera: 6 października 2016 [preair: 22 września 2016]
Studio: Studio 3Hz
Filmik: PV#1, PV#2, PV#3

Papika i Cocona dzierżą klucze do otwarcia drzwi. Spotkanie tej dwójki dziewcząt doprowadza do rozpoczęcia się ich przygód w przeplatających się czasach i wymiarach zwanych „Czystą Iluzją”. Wiele rzeczy stanie im tam na drodze w zdobyciu tajemniczego kryształu zwanego „Odłamkiem Mimi”, przedmiotu, który ponoć potrafi spełnić każde życzenie. Kiedy jednak nasze bohaterki znajdą się w niebezpieczeństwie, Odłamek zaczyna promieniować światłem, one zaś przechodzą transformację..!

Opinia: Ale to ładnie wygląda! Może nie kira-kira pika-pika kind of ładnie, ale animacja sprawia bardzo dobre wrażenie, a projekty postaci, choć dość proste, zdają się nieźle pasować do konceptu. Jest to tytuł, którego wcześniej nie brałam pod uwagę w swoich planach, a teraz naprawdę czuję się zaciekawiona. Bije od tego taki krzykliwy styl w klimacie Kyousou Giga i jeśli wyjdzie im tu coś podobnego do tamtej serii, to bardzo chętnie ją obejrzę.

nazotokine_

Tytuł: Nazotokine
Premiera: 5 października 2016
Studio: Tengu Koubou
Filmik: PV

Tokine Amino to sekretarka prezesa agencji reklamowej TEN2. Pewnego dnia, w trakcie przygotowywania sali zebrań przed ważnym spotkaniem z przedstawicielami znanego studia animacyjnego, dziewczyna zostaje otoczona jasnym światłem, po czym okazuje się, że nie może opuścić pomieszczenia. Niczym zjawa, pojawia się przed nią stworzenie przedstawiające się jako Hacchin, które twierdzi, że nie będzie ona mogła wyjść z tego pokoju, dopóki nie rozwiąże kryjącej się tu zagadki.

Opinia: PV nie pokazuje praktyczne nic, a więc nie wiem nawet czego się tutaj spodziewać – całość ma być oparta na koncepcie rozwiązywania zagadek, ale ciężko zgadywać jak zostanie to wkomponowane w fabułę. Jest to też, tak swoją drogą, debiut studia Tengu Koubou, a więc sporo niewiadomych otacza ten tytuł.

mahou-shoujo-nante-mou-ii-desukara-2nd-season
Tytuł: Mahou Shoujo Nante Mou Ii Desukara. 2nd Season
Premiera: 5 października 2016
Studio: Pine Jam
Filmik: brak

Drugi sezon “Mahou Shoujo Nante Mou Ii Desukara.” – opis pierwszej serii:
Yuzuka Hanami to młoda dziewczynka, która co prawda posiada tylko kilkoro przyjaciół, ale za to wykazuje ciekawy talent: jest dobra we wszystkim czego się dotknie. Pewnego dnia zaczepia ją dziwne, grzebiące w śmietniku stworzenie o imieniu Miton. Mówi on Yuzuce, że ta ma predyspozycje do zostania czarodziejką, choć w opinii dziewczyny brzmi to wielce podejrzanie. Zanim jednak zdąży się zorientować co się dzieje, przechodzi transformację… tylko dlaczego jej magicznym strojem jest kostium kąpielowy?

Opinia: Czy to tylko moje wrażenie, czy faktycznie w tym sezonie coś dużo magical girls dostaliśmy? Tym razem mowa o sequelu komediowej serii, której pierwsza odsłona jakichś zastraszająco pozytywnych opinii to nie zebrała.

kiitarou-shounen-no-youkai-enikki
Tytuł: Kiitarou Shounen no Youkai Enikki
Premiera: 5 października 2016
Studio: Creators in Pack
Filmik: PV

Kiitarou to chłopak z mocno rozwiniętym szóstym zmysłem, którego zawsze otaczają demony. Gawędzi z nim Yuki Onna (kobieta śniegu), jego kąpiele siorbie Akaname (liżący demon), mieszka zaś z Zashikiwarashi o imieniu Suzu, którego nie potrafi znielubić.

Opinia: 5-minutówka będąca komediowym daily life opartym na japońskim folklorze. Wygląda na miłą, ale niczym się nie wyróżniającą serię, którą pewnie zapomni się w tydzień po obejrzeniu (definitywnie na minus działa tu czas trwania – 5-minutówki naprawdę muszą czymś błysnąć, żeby były warte oglądania).

keijo
Tytuł: Keijo!!!!!!!!
Premiera: 6 października 2016
Studio: Xebec
Filmik: PV#1, PV#EDver., PV#2

„Keijo” to popularny sport hazardowy, gdzie zawodnicy stojąc na specjalnych platformach unoszących się na wodzie, za pomocą swoich tyłków i piersi muszą spróbować zepchnąć swoich rywali z podestów. Licealistka Nozomi Kaminashi, pragnie spróbować swoich sił w tym sporcie po zakończeniu szkoły. Dziewczyna od dziecka trenowała gimnastykę, przez co jest gibka i ma niezły zmysł równowagi. Wychowała się ona w biednej rodzinie, dlatego liczy, że Keijo pozwoli jej odbić się od dna.

Opinia: A ludzie mówili, że Free! było ekstremalne ;P Toż ja tu płaczę ze śmiechu nad tymi PV (szczególnie angielskim narratorem z „trójki”)! Tym razem dla odmiany dostajemy „sportową” serię z przerostem fanservice’u nad treścią, celowaną w męską widownię. Definitywnie nie moje klimaty, no bo spójrzmy prawdzie w oczy, nie jestem do końca targetem rzucania mi w twarz damskimi tyłkami/biustem – całość ogólnie jest tak absurdalnie pomyślana, że mogłabym się praktycznie założyć, iż zrobi nie lada furorę.

occultic-nine
Tytuł: Occultic;Nine
Premiera: 8 października 2016
Studio: A-1 Pictures
Filmik: Trailer

Dziewiątka specyficznych indywiduów połączona jest przez okultystyczny blog „Choujou Kagaku Kirikiri Basara” prowadzony przez 17-letnią licealistkę Yuute Gamon. Drobne, dziwne zdarzenia, które mają miejsca wokół wspomnianej dziewiątki, koniec końców prowadzą do czegoś dużo większego i poważniejszego, czegoś co już na zawsze może zmienić ludzkie postrzeganie świata oraz to co zwiemy zdrowym rozsądkiem.

Opinia: Opis brzmiał bardzo ciekawie, podoba mi się też plakat, ale po trailerze mój entuzjazm trochę umarł. Fanservice, dziwna komedia, trochę psychodeli… Chyba nie zupełnie tego się tutaj spodziewałam, szczególnie że seria ta z tego co się orientuję w jakiś tam sposób łączy się z innymi produkcjami ze średnikiem w tytule, jak np. niesamowicie chwalonym Steins;Gate (które MUSZĘ kiedyś nadrobić).

brave-witches
Tytuł: Brave Witches
Premiera: 6 października 2016
Studio: Silver Link
Filmik: PV#1, PV#2

Neiroi, wrogowie ludzkości, których pokonać mogą tylko dziewczęta obdarzone magicznymi mocami. We wrześniu roku 1944, sprzymierzone siły prowadzone przez 51-wsze Połączone Skrzydło Bojowe „Strike Witches” wyeliminowały zagrożenie ze strony Neuroi, zapewniając bezpieczeństwo tak niebu Republiki Gallii, jak i całej zachodniej Europy. Wykorzystując to zwycięstwo, sprzymierzone siły rozpoczynają kontratak. Startując z bazy w Petersburgu znajdującej się w Imperium Orussii, 502-gie Połączone Skrzydło Bojowe „Brave Witches,” na których barkach spoczywają nadzieje ludzkości, rozpoczyna swój lot w stronę zachodniej Europy.

Opinia: Czyli jak rozumiem jest to spin-off serii Strike Witches, którą nawet miałam kiedyś w planach do obejrzenia, ale teraz już pewnie nigdy do tego nie dojdzie, bo odpada w preeliminacjach jako celowane w facetów ecchi. Taki świeży start na pewno jednak pomoże marce, gdyż może przyciągnąć nowych widzów, nie mających czasu na nadrabianie zaległości.

uta-no-prince-sama-maji-love-legend-star_
Tytuł: Uta no Prince-sama Maji Love Legend Star
Premiera: 2 października 2016 [preair: 22 września 2016]
Studio: A-1 Pictures
Filmik: brak

Czwarty sezon “Uta no Prince-sama” – opis trzeciej serii:
Haruka Nanami pracuje jako podwładna Shininga, dyrektora tej samej agencji muzycznej, która wypromowała ST☆RISH oraz grupę QUARTET NIGHT. Wraz z nadchodzącym międzynarodowym mityngiem sportowym, poszukiwani są artyści, którzy wystąpią na ceremonii otwarcia – fakt ten wywołuje zaciekłą rywalizację między poszczególnymi idolami.

Opinia: UtaPri było jedną z przyjemniejszych ekranizacji gier otome, jednak trzeci sezon tak mnie wynudził, że nawet go nie dooglądałam do końca. O ile nie usłyszę, iż czwórka dokonała jakiegoś wielkiego przełomu i w końcu coś się tam fabularnie dzieje (co przy okazji nie jest tak absurdalne jak Ai będący zakichanym androidem ;P), to raczej posłucham sobie na yt nowych piosenek i na tym moja przygoda z tą odsłoną serii się skończy.

soushin-shoujo-matoi
Tytuł: Soushin Shoujo Matoi
Premiera: 4 października 2016 [preair: 17 września 2016]
Studio: White Fox
Filmik: PV#1, PV#2, CM#1, CM#2

W Świątyni Tema trenują dwie dziewczyny, które pragną zostać tamtejszą kapłanką: Matoi Sumeragi oraz Yuma Kusanagi. Matoi do tej pory mieszkała ze swoimi dziadkami ze strony ojca, gdyż jej matka odeszła od nich kiedy była jeszcze mała, zaś trzy miesiące temu, rozpoczynając drugą klasę gimnazjum, w końcu przeprowadziła się do taty. Nie marzy ona o niczym innym, niż o spokojnym życiu bez trosk. Yuma pochodzi z rodziny, która od pokoleń mieszka w świątyni, przez co wszyscy spodziewają się, że to właśnie ona zostanie następną kapłanką. Dziewczyna wie, iż jej przodkowie egzorcyzmując złe duchy korzystali z techniki zwanej Taimakou, dlatego też chce by Matoi wzięła z nią udział w rytuale zwanym Kamikagari, który pokaże czyje Taimakou jest potężniejsze.
Pewnego dnia, obie dziewczyny idą spotkać się z rodzicami Yumy, jednak odkywają, że małżeństwo rozchorowało się i narzeka na okropne bóle. Shingo, ojciec Matoi oraz policjant zajmujący się dochodzeniem w tej spawie, natyka się na mężczyznę wydzielającego dziwną aurę. Aby powstrzymać człowieka, Yuma powołuje się na Kamikagari, jednak w jego trakcie coś niespotykanego dzieje się z Matoi. Dziewczyna pragnąca spokojnego życia odkrywa, iż posaida moc wypędzania złych duchów.

Opinia: White Fox z czasem stało się w moich oczach studiem, od którego można wymagać porządnej jakości ich produkcji i nie być w tej kwestii rozczarowanym. Soushin Shoujo Matoi to już kolejne mahou shoujo, które serwuje nam ten sezon i bardzo chętnie sprawdzę co ma do zaoferowania – wygląda ładnie i uroczo, a moje wewnętrzne przeczucia mówią mi, że może okazać się sympatyczne.

bubuki-buranki-hoshi-no-kyojin
Tytuł: Bubuki Buranki: Hoshi no Kyojin
Premiera: 1 października 2016
Studio: SANZIGEN
Filmik: Trailer

Drugi sezon “Bubuki Buranki” – opis pierwszej serii:
Kiedy Azuma Kazuki po 10 latach powraca do Japonii, zostaje zaatakowany i pojmany przez grupę uzbrojonych mężczyzn. Ratuje go Kogane Asabuki, jego przyjaciółka z dzieciństwa, korzystając z broni przyłączonej do jej prawej ręki, zwanej Bubuki; broni posiadającej własny umysł. Azuma dowiaduje się o istnieniu tych urządzeń i fakcie, że sam może stać się ich użytkownikiem, po czym wyrusza w podróż razem z grupą kompanów w celu odnalezienia oraz wskrzeszenia Buranki (tytana) zwanego Oumai, który śpi głęboko pod ziemią.

Opinia: Jak dotąd seria z najlepiej zrobioną całkowitą animacją 3D jaką widziałam – te twarze tutaj serio nie są aż takie pozbawione duszy jak w większości tego typu przypadków. Szkoda tylko, że po początkowych dobrych wrażeniach, jakoś nie siadła mi fabuła w tej produkcji. To było takie denerwująco niezorganizowane – trochę tego, trochę tamtego, bohaterowie też nie zawrócili mi w głowie… Mimo to podtrzymuję zdanie, iż choćby w kwestii wizualnej jest to krok w dobrym kierunku – może kiedyś doczekamy czasów, kiedy CG będzie równie przyjemna dla oka co normalne rysunki.

lostorage-incited-wixoss
Tytuł: Lostorage Incited WIXOSS
Premiera: 8 października 2016
Studio: J.C.Staff
Filmik: PV, CM

Spin-off serii „Selector Infected WIXOSS”:
„Kurtyna podnosi się, odkrywając nową bitwę”. Starcie to zadecuduje o losie dwóch dziewcząt o imieniu Suzuko i Chinatsu.

Opinia: Oj, nie siadł mi podstawowy WIXOSS – to była seria z przytłaczającą [tanią] dramą i to w takim wykonaniu, które wyjątkowo mi nie leży (aka bezsensowne konflikty wywołujące energiczne przewracanie oczami). Tu mamy spin-off, a więc innych bohaterów, czyli jest nadzieja, iż będą oni rozsądniejszą bandą niż ich poprzednicy, ale wielkich nadziei w tej kwestii nie mam. Omijam – drugi raz nie dam się nabrać na tę markę.


Dotarliśmy do końca! Sami przyznajcie – dużo tych tytułów w tym sezonie, ale jest takie wrażenie (przynajmniej na tym etapie), że nie ma żadnego stuprocentowego hita (choć są kandydaci) za wyjątkiem pełnometrażówki Koe no Katachi (której dosłownie nie mogę się doczekać! Manga była świetna ^^) . Przypuszczam, że większość będzie klasyfikowała się gdzieś pomiędzy „dobre, ale nic więcej” a „może być, do obejrzenia”, jednak jestem szczerze gotowa na rozczarowanie w tej kwestii (a nawet szczenie na nie czekam!).

Na moich faworytów oraz serie „pewniaki” do sprawdzenia upatruję sobie: Shuumatsu no Izetta, Trickster, Drifters, 3-gatsu no Lion oraz Yuri!!! on Ice. Jeśli hit ma się gdzieś pojawić, to obstawiałabym któryś z tych tytułów. Poza tym definitywnie obejrzę kontynuacje Bungou Stray Dogs, Hibike! Euphonium oraz Haikyuu!!. Reszta to już wielka niewiadoma – czy któreś z anime magical girls (Mahou Shoujo Ikusei Keikaku, Flip Flappers, Soushin Shoujo Matoi) wybije się z tłumu? A może zaskoczą mnie obyczajówki (Gi(a)rlish Number, Fune wo Amu), tudzież komediowe shoujo (Watashi ga Motete Dousunda), albo kolorowa [jeszcze nie]ekranzacja gry otome (Magic Kyun! Renaissance)? Poczekamy zobaczymy, w końcu sezon wystartował już wczoraj :)

Tym samym ja się żegnam i widzimy się w Pierwszych Wrażeniach. Za oknem pogoda powoli zamienia się w jesień, więc i na oglądanie będzie więcej chęci – w końcu nie ma nic lepszego niż zakopanie się z kubkiem herbaty pod kocykiem oraz odmóżdżenie przed ekranem po męczącym dniu, kiedy za oknem ciemno, zimno i mokro. Ja natomiast potrzebuję porządnego kopa do motywacji, choć muszę przyznać, że praca nad tą notką okazała się niesamowitą stymulacją dla mojego zastanego mózgu :)

anime-jesien-16-garden

Cheers! :*


Kategoria: Anime, Zapowiedzi Tagged: 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki, 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki 2nd Season, 2016, 3-gatsu no Lion, A Silent Voice, Ajin, Ajin 2nd Season, All Out!!, Anime, Bernard-jou Iwaku., Brave Witches, Bubuki Buranki, Bubuki Buranki: Hoshi no Kyojin, Bungou Stray Dogs, Bungou Stray Dogs 2nd Season, ClassicaLoid, Dream Festival!, Drifters, Flip Flappers, Fune wo Amu, Gakuen Handsome, Gi(a)rlish Number, Girlish Number, Haikyuu!!, Haikyuu!!: Karasuno Koukou VS Shiratorizawa Gakuen Koukou, Hibike! Euphonium, Hibike! Euphonium 2, Idol Memories, informacje, Jesień, Keijo!!!!!!!!, Kiitarou Shounen no Youkai Enikki, Koe no Katachi, lista, Long Riders!, Lostorage Incited WIXOSS, Luger Code 1951, Magic Kyun! Renaissance, Mahou Shoujo Ikusei Keikaku, Mahou Shoujo Nante Mou Ii Desukara., Mahou Shoujo Nante Mou Ii Desukara. 2nd Season, Mobile Suit Gundam: Iron-Blooded Orphans, Mobile Suit Gundam: Iron-Blooded Orphans 2nd Season, Monster Hunter Stories: Ride On, Nanbaka, Natsume Yuujinchou, Natsume Yuujinchou Go, Nazotokine, Occultic;Nine, Okusama ga Seitokaichou!, opis, Sangatsu no Lion, Selector Infected WIXOSS, Show By Rock!!, Shuumatsu no Izetta, Soul Buster, Soushin Shoujo Matoi, Stella no Mahou, Time Bokan 24, Touken Ranbu: Hanamaru, Trickster: Edogawa Ranpo „Shounen Tanteidan” yori, Udon no Kuni no Kiniro Kemari, Uta no Prince-sama, Uta no Prince-sama Maji Love Legend Star, ViVid Strike!, Watashi ga Motete Dousunda, Yuri!!! on Ice, zapowiedź

Pierwsze Wrażenie: Yuri!!! on Ice

$
0
0

yuri-on-ice-01-1

Minął tydzień od startu sezonu, udało mi się też posprawdzać już kilka tytułów, a więc pora zabrać się za PW! Nietrudno teraz znaleźć motywację do pisania, kiedy za oknem jest tak zimno, iż człowiek z najwyższą chęcią zaszywa się w domu gdzieś blisko grzejnika, z kompem na kolanach, i zastanawia się jakim cudem jest już październik ;) Mam wrażenie, że zanim się obejrzę będzie Boże Narodzenie…


yuri-on-ice-01-3

Tytuł: Yuri!!! on Ice / Yuri on Ice
Premiera: 6 października 2016
Studio: MAPPA
Muzyka: Taku Matsushiba / Tarou Umebayashi

Opening: Dean Fujioka – „History Maker”
Ending: YURI!!! on ICE feat. Wataru Hatano – „You Only Live Once”

Opis: Yuuri Katsuki niósł na swoich barkach nadzieje całej Japonii na zwycięstwo w Finale Gran Prix jazdy figurowej na lodzie, jednak w decydującym momencie doświadczył miażdżącej porażki. Chłopak wraca do swojego domu na Kyushu przepełniony myślami o zakończeniu kariery. Nagle na jego progu pojawia się pięciokrotny mistrz świata jazdy figurowej na lodzie, Victor Nikiforov, razem z Yurim Plisetskym, obiecującym młodym Rosjaninem, który już na tym etapie wygrywa z zawodnikami starszymi od siebie. Cała trójka postanawia zmierzyć się w bardzo nietypowym Gran Prix.

yuri-on-ice-01-2

Boże, jakie to anime jest piękne. I chodzi mi tu faktycznie o jego czysto techniczną stronę. Jest absolutnie prześliczne – MAPPA potrafi działać cuda i tutaj rzeczywiście grafika wprawia w zachwyt (żal mi, że screeny nie oddają tego nawet w małym procencie). Jazda figurowa na łyżwach, która jest główną tematyką tej serii, to coś, co musi być piekielnie ciężko zanimować. Płynność ruchów, emocje zawarte w występie, artyzm tego wszystkiego – nie zabrakło na ekranie żadnego z tych elementów. Ale może po kolei. Historia zaczyna się w momencie, kiedy nasz bohater zaczyna passę porażek w turniejach i mimo swojej miłości do sportu, jakoś nie potrafi się odbić. Kariera mu się nie układa, w życiu też nie ma różowo, a spotkanie z wymarzonym idolem nie do końca odbywa się tak, jak to sobie wymarzył. Yuuri, do spółki z resztą obsady, okazał się bardzo przyjemną postacią. Już pierwszy odcinek jasno określa jego charakter i naprawdę chce się śledzić dalsze poczynania tego aktualnie zagubionego, ale pełnego nadziei chłopaka. Dodatkowo trio Toyonaga-Suwabe-Uchiyama jest ciekawą kombinacją głosów, która może tchnąć w nasze postacie sporo smaczku. Podoba mi się też, że łyżwiarz, którym się inspiruje główny bohater, jest Rosjaninem. Nacja ta zawsze była znana z silnej reprezentacji w jeździe figurowej (można, jak ja, być zupełną nogą w tej tematyce, ale o takim np. Jewgienim Pluszczenko chyba każdy słyszał), a tym samym seria zyskała nutkę wiarygodności. Trochę się bałam poziomu fujoshi bait, ale nie ma źle, zaś całość jest na tyle interesująca i unikalna, że można lekką ręką zignorować fanservice’owe podteksty. Stawiajmy sprawę jasno – osobiście byłam oczarowana już po openingu, zaś oglądając występ Yuuriego/Viktora nie mogłam wręcz oderwać wzroku od ekranu. Do tego całość nie jest pozbawiona humoru (i ta gra słów w nazwie, bowiem mamy dwóch chłopaków o imieniu Yuri w obsadzie), a więc seans okazał się nie dość że artystycznym, to i zwyczajnie przyjemnym doznaniem. Zdecydowanie czekam na więcej! Poza tym jak znielubić coś, co ma „pierożki” w tytule pierwszego odcinka? ;D

Wstępna ocena: 8

yuri-on-ice-01-4

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Anime, informacje, Jesień, Pierwsze Wrażenie, Yuri!!! on Ice

Pierwsze Wrażenie: Shuumatsu no Izetta

$
0
0

shuumatsu-no-izetta-01-3

Ech, nie mogę się powstrzymać, żeby nie zrobić małej reklamy – jeśli będziecie w najbliższym czasie szukać czegoś do poczytania, to polecam Księgę Jesiennych Demonów Jarosława Grzędowicza. Wpadła mi ostatnio w ręce i naprawdę – nie dość, że genialnie dopasowuje się do aktualnej aury, to jeszcze sama tematyka jest naprawdę interesująca (poza tym już dawno nie przeczytałam tak dosadnego komentarza o życiu – szczególnie „Klub absolutnej karty kredytowej” rozwala system). Dajcie jej szansę, to naprawdę unikalny kawałek literatury :)

Wracając jednak do tematu: sporo tytułów jest na kolejce, więc lecimy z kolejnym. Tym razem przyjrzyjmy się duetowi: księżniczka i wiedźma.


shuumatsu-no-izetta-01-2

Tytuł: Shuumatsu no Izetta / Izetta, the Last Witch / Izetta, Die Letzte Hexe
Premiera: 1 października 2016
Studio: Ajia-Do
Muzyka: Michiru

Opening: AKINO with bless4 – „cross the line”
Ending: May’n – „Hikari Aru Basho e”

Opis: Rok 1939, imperialistyczny naród Germanii przeprowadza nagłą inwazję na sąsiednie kraje, zaś konflikt ten prędko pochłania całą Europę. W roku 1940 Germania zapatruje się na opanowanie Elystadt, maleńkiego księstwa pobłogosławionego zapierającą dech w piersiach scenerią oraz krystalicznie czystą wodą płynącą z samych Alp.
Izetta należy do klanu wiedźm, w którym to od lat moce magiczne przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Odkąd była mała, razem ze swoją babcią prowadziła życie w drodze, bezustannie podróżując po europejskich krajach, licząc że w ten sposób uda im się ukryć ich nadprzyrodzone uzdolnienia. Fiine to jedyna dziedziczka z linii Rudolpha III, władcy Księstwa Elystadt. Odkąd jej ojca powaliła choroba, w jego zastępstwie przygotowuje ona kraj na nadchodzącą inwazję ze strony Germanii.

shuumatsu-no-izetta-01-1

Izetta była jednym z bardziej oczekiwanych przeze mnie tytułów w tym sezonie. Po pierwszym odcinku co prawda zachwycona nie jestem, ale źle nie ma – start jest całkiem solidny. Zaczynamy od Fiine, dziarskiej księżniczki, która zmierzyć się musi z nieprzyjemną sytuacją: nad jej małym państewkiem wisi widmo wojny, zaś szanse na poradzenie sobie z nadciągającym zagrożeniem ma ono dość marne. Tym samym nasza bohaterka postanawia rzucić wszystko na jedną szalę i zaoferować siebie jako kartę przetargową – jeśli tego trzeba dla dobra jej narodu, wyjdzie za księcia sąsiedniego państwa, co zagwarantuje im wsparcie w nadciągającej bitwie… przynajmniej taki był plan, zanim dziewczyna nie zostaje schwytana, wypadnie z transportującego ją samolotu, zaś na ratunek przyleci jej przyjaciółka z dzieciństwa będąca przy okazji potężną wiedźmą. Anime prezentuje całkiem przyjemny klimacik. Rzeczywiście czuć bijącą z ekranu stylistykę czasu wojennego. Najmocniejszą sceną odcinka zdecydowanie będzie występ śpiewaczki operowej towarzyszący nalotowi na Księstwo Elystadt – wyszło artystycznie, ale i emocjonalnie. Ogółem nie mogę przyczepić się do fabuły, bo pomysł wygląda nieźle i sporo można z nim zrobić (choć boję się, żeby nie poszli w yuri baiting, biorąc pod uwagę, że to historia o dwóch, wyraźnie blisko związanych dziewczynach). Projekt postaci natychmiastowo kojarzy się ze Sword Art Online, co nie jest w sumie takie dziwne, bo chodzą plotki, że BUNBUN (odpowiedzialny tu za chara design), to po prostu inny pseudonim abec, rzekomej licealistki oraz ilustratorki SAO. Co wybija się z tłumu najbardziej, to muzyka – ending od May’n jest niesamowity (Macrossowe spaczenie ale… to jest coś, co mogłaby śpiewać Sheryl Nome). Nie wiem co jest takiego w tej piosence, ale robi wrażenie. Sam OST natomiast miejscami brzmi iście magicznie, jak nieślubne dziecko Yuki Kajiury. Mimo powyższych pozytywów nie mogłam jednak pozbyć się wrażenia, że pilotowy epizod Izetty trochę mi się ciągnie. Efektu „wow” na pewno nie było – tak jak pisałam na początku, tytuł ten miał solidny start, ale czas pokaże, czy seria będzie w stanie wybić się ponad to, gdyż póki co może miejscami nudzić (chociaż może „nużyć” byłoby tu lepszym słowem?).

Wstępna ocena: 7

shuumatsu-no-izetta-01-4

Cheers~! :*


Kategoria: Anime, Pierwsze Wrażenie Tagged: 2016, Anime, informacje, Izetta Die Letzte Hexe, Izetta the Last Witch, Jesień, Pierwsze Wrażenie, Shuumatsu no Izetta

Podsumowanie roku 2016~!

$
0
0

anime-new-year-2017

Ciężko zacząć tę notkę, bo chociaż z jednej strony niby nie mogłam się doczekać, żeby rok 2016 nareszcie się skończył, to z drugiej przeleciał mi w takim tempie, że aż człowiek zaczyna się zastanawiać, czy od tej pory już zawsze tak to będzie wyglądało? Czy te 365 dni będzie mijało jak tydzień, bo żyje się od weekendu do weekendu i nie ma na nic czasu? Mam szczerą nadzieję, że nie, bo chyba nie do końca odpowiada mi taka perspektywa ;)

W każdym razie mamy początek stycznia, a więc jest to świetna okazja, żeby podsumować mijający rok i pomachać mu z radością na pożegnanie. Z radością, bo świat serio oszalał w tym 2016 – kiedy tak teraz o tym myślę, to mam wrażenie, iż wszystko się wywróciło do góry nogami. Te całe Brexity, Trumpy, imigranci, terroryzm, ludzie, którzy odeszli – chciałoby się wręcz uderzyć głową w ścianę na samo wspomnienie… ale przecież nie było tak źle? Tzn. nie, różowo też nie było lecz nie da się wszystkiego sprowadzić do negatywów. W całym tym natłoku zapominamy chociażby taką głupotę jak radochę jaką dało nam Euro i nasza reprezentacja, czy wszystkie, małe lub większe, osobiste sukcesy, które przecież każdemu z nas udało się osiągnąć i stąd też poniższa notka. Dla odmiany spójrzmy na pozytywy, bo przecież dobrych rzeczy było wiele, nawet jeśli dotyczyły tylko naszego, małego skrawka ziemi, a nie globalnej wizji świata ^^

Jako że w tym roku z samym „światem anime” nie miałam do czynienia tyle co zwykle, wpis będzie traktował ogólnie o fajnych rzeczach, na które się natknęłam – śmiało dzielcie się także własnymi odkryciami. Do tematyki wrócimy w następnym wpisie, kiedy to opublikuję zimowe zapowiedzi (chociaż w tym momencie, to będzie raczej „przegląd nowości” niż „zapowiedzi”, no ale cóż ;)).


Może z racji, iż jesteśmy na blogu poświęconym anime i mandze, to właśnie od tego zaczniemy. Nie mogę się też powstrzymać przez napisaniem, że… chyba się starzeję haha. Będąc jednak bardziej dyplomatycznym, ujmę to inaczej – chyba zwyczajnie robię się zbyt wybredna. To nie tak, iż nie chce mi się już oglądać anime, bo nie mogę tego powiedzieć – nadal czerpię sporą przyjemność z marnowania czasu przed ekranem i oglądania zmagań animowanych postaci (tak, nie brzmi to jak słowa przystające Dojrzałemu Członkowi Społeczeństwa™), ale o ile kilka lat temu obejrzałabym serię „niezłą, ale bez szału”, tak teraz uważam, że szkoda na to zachodu. Wbrew pozorom jest to wyjątkowo zdrowe podejście, które polecam przyswoić.

Macross DeltaWracając jednak do tematu, czyli podsumowania roku – co przez te ostatnie 12 miesięcy faktycznie okazało się dla mnie warte poświęcenia mu czasu? Mój umysł od razu krzyczy Macross Delta! Jest to bez dwóch zdań moja ulubiona seria tego roku, ponieważ połączyła wszystko to, co kocham, czyli wartką akcję, sympatyczne postacie, uroczy wątek miłosny, dobrą muzykę oraz motywy sci-fi. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz oglądałam najpierw odcinki w rawkach, bo nie mogłam doczekać się na napisy, a tu proszę. Drugi cour trochę przystopował i chociaż „fani” Macrossa różnie podchodzą do tej odsłony serii (lecz należy zaznaczyć, że ten fandom jest ciut toksyczny) ja się zakochałam! Trudno też zapomnieć o rewelacyjnym thrillerze jakim okazało się Boku Dake ga Inai Machi – prawe obgryzałam paznokcie ze stresu na seansie, a historię spijałam z ekranu jak ambrozję. Co prawda końcówka mogłaby być lepsza, jednak nie zmienia to mojej opinii, iż mamy tu serię, którą z lekkim sercem poleciłabym nawet osobom nie oglądającym anime, gdyż jest na tyle dobra, że i tak by się obroniła.

Swoją drogą, jak już jesteśmy przy tematyce podróży w czasie, ciężko nie napomknąć o Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu. W trakcie oglądania Subaru szybko wywindował się na czołową lokatę wśród moich ulubionych postaci męskich tego roku. Boku dake ga Inai MachiAdaptacji light novelek ogółem jest multum (to chyba już nowy gatunek), ale ta rzeczywiście okazała się solidna i warta obejrzenia. Następna pozycja na kolejce dobrych tytułów to Boku no Hero Academia. Zawsze powtarzam, że nie jestem tak do końca fanką serii o superbohaterach – fakt, oglądam filmy Marvela i mi się podobają lecz i tak nie określiłabym się mianem „fana”. Co innego w tym przypadku, gdyż Akademia Mojego Bohatera to coś iście hype-worthy! Epicki OST, inteligentny główny bohater, akcja, którą chce się oglądać – bez dwóch zdań świetny shounen. Dodatkowo dorzucę też do wiosennych propozycji Aikatsu Stars!, czyli moje śliczne guilty pleasure o idolach, rozterkach, sile przyjaźni, posypane szczyptą romansu. Może i nie jest to najlepsza seria tego roku (on ba! oczywiście, że nie), ale jako jedna z niewielu trzyma mnie przy ekranie, mimo że mało co ostatnio oglądam, a to już coś. Zanim się skończyło, bardzo chętnie wracałam też do najnowszej uczty dla oka od ufotable, czyli Tales of Zestiria the X. Adaptacje gier z serii Tales of… zazwyczaj wychodzą całkiem nieźle w formie anime i tak samo jest tym razem – seria jest piękna, postacie sympatyczne, a historia nieźle się rozwija – czekam na drugi sezon!

Ciągle zostało mi też sporo tytułów, które nie dooglądałam, a na to zdecydowanie zasługują, poczynając chociażby od Yuri!!! on Ice, na którego punkcie oszalał chyba cały świat otaku. Trudno o dzień, kiedy mój dash na tumblrze nie jest nim zasypany. Warto też wymienić tutaj Orange (manga była cudna), Rewrite (może wizualnie nie powala, ale historia wydaje się ciekawa), D.Gray-man Hallow (wielki powrót DGM – trzeba mówić więcej?), ReLIFE (miałam ogromny ubaw na pierwszym odcinku, ale fakt faktem był to trochę śmiech przez łzy – too relatable!), czy nowe Haikyuu!! (tu też mówić nic więcej nie trzeba) – wszystkie mają potencjał i na pewno je dokończę.

last-game-poziom

Zmieniając odrobinę temat, zerknijmy też na bardziej statyczny świat japońskich opowieści, czyli mangi. Tutaj od razu przychodzi mi na myśl, jak na jesień miałam szał czytania shoujo. To był mój gorszy okres w tym roku (chyba typowa wrześniowa chandra mnie dopadła), toteż leczyłam się mentalnymi słodkościami – pochłonęłam tyle tytułów, że aż wstyd się przyznać haha. Głównie maratonowałam te dłuższe serie, których wcześniej nie ruszałam, tudzież leżały od dawna na on-hold, tym samym skończyłam np. Hirunaka no Ryuusei (geniusz! że też wcześniej tego nie czytałam), Kaichou wa Maid-sama! (lepiej późno niż wcale – kiedyś odpadłam w trakcie opowieści, ale biorąc całość na klatę za jednym zamachem wyszło całkiem ok), czy Love So Life (bałam się romansu ze sporą różnicą wieku, ale miłosne rozterki są tu tylko wątkiem pobocznym, a seria ogólnie jest mega urocza). Zakończyło się też w tym roku Last Game, które żegnałam ze sporym sentymentem, bo był to tytuł, który nie dość, że śledziłam już od dawna, to zawsze mogłam na niego liczyć, kiedy potrzebowałam dobrej dawki śmiechu i słodyczy.

bleach-final-chapter

A! Jak już jesteśmy przy zakończeniach, dwa duże shouneny dobrnęły wreszcie do swoich konkluzji – jeden to Nisekoi (trza było przeżyć dużo fillerów… DUŻO fillerów, ale my girl won!), a drugi to nic innego, jak wielki kamień milowy całego przemysłu, aka Bleach. Wiadomość, że Wybielacz ma się skończyć, niesamowicie mnie zaskoczyła. Osobiście odpadłam gdzieś na 600-tnych rozdziałach, ale nie wierzyłam, że jakieś 100 chapterów później będziemy szykować się do finishu. Ciężko pozbyć się wrażenia, iż seria zwyczajnie dostała axe’a… i zbytnio by mnie to nie zdziwiło. Ciągnęła się w tempie żółwia od zdecydowanie zbyt długiego czasu i chyba w końcu ktoś to zauważył.

air-awakens-elisa-kovaOd komiksów jest o rzut beretem do literatury i muszę z żalem stwierdzić, że już kolejny raz nie udało mi się wypełnić postanowienia „przeczytam 52 książki w roku”. Tym razem stanęło na 30 pozycjach – nieźle, ale mogło być lepiej. Ulubioną z nich, która też od razu ląduje w kategorii „all time favourites” jest 5-tomowa seria Air Awakens autorstwa Elise Kova. Zawsze narzekam, że nie lubię, gdy wątek miłosny przejmuje fabułę, ale to jest ten jeden przypadek na milion, kiedy nie mam absolutnie nic przeciwko. Mamy tu dość sympatycznie zaczynająca się historia fantasy o uroczej bibliotekarce i „mhrocznym, niezrozumianym księciu”, czyli teoretycznie nic odkrywczego, jednak całość rozkręci się we wręcz epicką i pięknie rozwiniętą love story z walką o losy świata w tle. Krótko mówiąc: zakochałam się. Pochłonęłam całe 5 tomów w jakiś tydzień, a zaznaczam, że normalnie chodziłam wtedy do pracy (kładąc się codziennie spać o 4 nad ranem, bo przecież „zerknę jeszcze tylko na jeden rozdział”). To fakt, że wolę romanse w akcji, a nie akcje w romansach, tu jednak ten drugi wariant jest na tyle dobrze zrobiony, iż zamiast narzekać, śmiałam się, płakałam jak dziecko i ogólnie byłam kłębkiem emocjonalnym przez tę serię. Oj, na długo ją zapamiętam… a zwróciłam na nią uwagę, bo podobały mi się okładki (a mówią, kłamcy wredni, że nie należy po nich oceniać książek!)

stranger-things-posterJak już tak zboczyliśmy z japońskich tematów, to nie zapominajmy też o zachodnich serialach, bo co jak co, ale rok 2016 zrodził pewną perełkę, której nikt nie powinien ominąć, mianowicie Stranger Things. Tytuł, od którego wieje klimatem lat 80 i jest to coś cudownego. Całość wydaje się miksem Z Archiwum X, Goonies, E.T, horrorów Stephena Kinga i pewnie innych klasyków, których nie wyłapałam, nie zmienia to jednak faktu, iż czuć tutaj powiew old-schoola w dobrym wydaniu. Jest to historia (m.in) grupki dzieciaków, która wstrząśnięta tajemniczym zniknięciem jednego z ich kolegów, postanawia go odnaleźć, mimo że ostatnio w okolicy zdają się dziać dziwne rzeczy. Przeplata się tu kilka wątków, wszystkie jednak mają swój cel i ładnie się łączą w końcówce sezonu serwując nam dość konkretne zakończenie. Oczywiście drugi sezon już zapowiedziano, bo twórcy zostawili sobie dwu kilometrową furtkę na pociągnięcie tego dalej, nie zmienia to jednak faktu, iż jeśli ktoś tasiemców nie lubi, może jak najbardziej na pierwszej serii poprzestać.

Drugim skarbem, o którym chcę też wspomnieć, będzie Voltron: Legendary Defender. Jest to tym razem serial animowany (2D, zrobiony przez Dream Works), ale w zupełnie innym stylu niż ten, do którego przyzwyczaiły nas anime.  Mamy sporo dobrego humoru, barwne postacie połączone ciekawą dynamiką oraz ładną kreskę i fajny voice-acting (osobiście spadłam z krzesła widząc tam Stevena Yeuna i Normana Reedusa *ekhm*The Walking Dead*ekhm*). Wygląda to trochę jak Power Rangers skrzyżowane z Yattmanem, ale wierzcie mi, że obejrzycie 1 odcinek i będziecie chcieli obejrzeć wszystkie następne.

Fanom motywów podróży w czasie polecam natomiast bonusem zerknąć na Timeless – serial Erica Kripke, Pana, który wymyślił Supernatural. Tym razem poszedł w inny klimat i może sam początek nie powala, ale tytuł ten nieźle się rozkręca. Dodatkowo plusuje, jeśli mamy zadatki na historycznych geeków oraz pełen jest odniesień do kultury popularnej, co w połączeniu z sympatycznymi postaciami, niezwykle bawi. A! No i nie zapominajmy o wielkim powrocie Z Archiwum X – reakcje ludzie mieli różne, ale osobiście bardzo podobało mi się to wznowienie. Mulder i Scully dalej trzymają poziom. Poza tym wystarczy usłyszeć melodyjkę z czołówki i plakat „I want to believe” i buźka od razu sama się cieszy.

cloverfield-lane-10Podchodząc do tematu bardziej pełnometrażowo, mam trochę problem, bo jakoś nic mi w sumie głowy nie urwało w zeszłym roku. Chociaż rzeczywiście pojawiło się kilka mocnych „ósemek”, które ogromnie mi się podobały. M.in. od razu na myśl przychodzi rewelacyjny thriller Cloverfield Lane 10 (TO zakończenie!), mocny finish sci-fi trylogii Star Trek: W Nieznane (i tak, Chris Pine to moja słabość ;P), kolejna odsłona Marvelowego universum, czyli Kapitan Ameryka:Wojna Bohaterów, animowany wręcz fotorealistycznie Final Fantasy XV: Gwardia Królewska (to serio wygląda miejscami tak, że ciężko uwierzyć, iż ogląda się sztucznie stworzoną grafikę), czy krytykowany przez wielu Warcraft: Początek, który mnie osobiście się podobał (nie jestem maniakiem tego świata i nigdy za bardzo nie interesowałam się tą serią gier, więc jakiekolwiek herezje by tam nie wsadzili i tak bym nie zauważyła, a całość wyszła na fajny film fantasy). Trudno też zapomnieć o Łotr 1, spin-offie Gwiezdnych Wojen – film ten widziałam w kinie już w styczniu, więc trochę tutaj oszukuję, ale technicznie rzecz ujmując wyszedł w zeszłym roku. Klimatem trochę odstaje od Star Warsowego kanonu, ale to ciągle bardzo dobry film z łamiącą serce konkluzją.

Muzycznie znów zawrócimy na japońskie tematy. Jako że pod względem openingów/endingów wybór jest bardziej skomplikowany, zacznijmy od czegoś prostszego, czyli soundtracków – najlepszy tegoroczny to bez dwóch zdań ścieżka dźwiękowa do Macross Delta. Nie dość, że sam BGM jest tu naprawdę dobry („Rhapsody in C Minor„, orkiestrowe „Do You Remember Love„), to jeszcze dochodzą dwie J-popowe płyty Walküre, które katowałam przez całe wakacje. Podkreślam – katowałam. Tak mi siadły te utworki, jak mało co – mamy te skoczne i radosne, ale są też i melancholijne oraz emocjonalne. „Ikenai Borderline”, „Giraffe Blues„, „Hametsu no Junjou” itd. – każdy następny był chyba dla mnie bardziej uzależniający od poprzedniego, a dokładając do tego, iż piosenki te wkomponowano w akcję, czytaj: były integralną częścią opowieści, co tym bardziej podkreśliło ich znaczenie oraz przyciągnęło do nich uwagę widza, ciężko było je nie polubić.

Z innych interesujących OSTów przychodzi mi tu do głowy jeszcze np. Boku no Hero Academia – to już jest typowy hype soundtrack. Epickie „You Say Run” to świetny motywator do działania! Yuki Hayashi serio staje się jednym z moich ulubionych japońskich kompozytorów.

Wróćmy jednak do tych nieszczęsnych czołówek – za duży wybór jak widać też nie jest dobry. Jeśli jednak chodzi o openingi, to kilka nasuwa mi się na myśl od razu, więc postawię właśnie na tę „wielką piątkę”, mianowicie: Yuri!!! on Ice (powyżej – niezwykle artystyczny), Tales of Zestiria the X (piękna animacja i chwytliwa piosenka), Boku Dake ga Inai Machi (chyba najbardziej klimatyczny opening roku – świetnie pasuje do swojego anime), D.Gray-man Hallow (tutaj siła sentymentu jest ogromna) oraz Dimension W (ten taniec i bity).

Jeśli chodzi o endingi, to jak zwykle jest gorzej, bo często po prostu je pomijam. Chlubnym wyjątkiem tego roku (poza Macrossowymi, ale nie chcę już was zanudzać) będzie tu ED do Re:Zero (powyżej) oraz Koutetsujou no Kabaneri. Obie piosenki, choć naprawdę dynamiczne, mają w sobie jakąś taką… melancholię? Bardzo mi się to podoba, bo lubię jednak utwory „z kopem”, a te właśnie takie są, choć jednocześnie zachowują to typowe dla endingów uspokojenie/wyciszenie akcji.

A! Bezwstydnie dorzucę też dodatkowe wyróżnienie dla Superfly „White Light„, które co prawda było openingiem do gry Tales of Zestiria, ale absolutnie uwielbiam tę piosenkę od pierwszego momentu, kiedy usłyszałam ją jako przerywnik w anime.

grim1grim2grim3grim4

Graficznie znów muszę wyróżnić np. Tales of Zestiria the X i Yuri!!! on Ice, bo obie wyglądają bajecznie, ale najpiękniejszą serią tego roku było bezapelacyjnie Hai to Gensou no Grimgar – anime samo w sobie głowy nie urywało, a wręcz okazało się boleśnie wolne lecz wizualnie niszczyło system. Nie mogłam się napatrzeć na te pastelowe tła, sprawiające wrażenie malowanych akwarelą. Zresztą sami spójrzcie wyżej i powiedzcie, czy to nie jest niesamowite?

Koniec jednak tych zachwytów – powoli trza zmierzać z tą notką ku końcowi, a tym samym żeby było miło, w ostatniej kolejności rzućmy okiem na coś niepoważnego, aka pożywkę dla mojego wewnętrznego, niepoprawnego romantyka, który otrzymał w tym roku kilka smacznych kąsków. Shipperski kącik świata anime dostarczył nam Hayate x Freyja (Macross Delta), które roztopiło moje serducho – seria ta słynie z trójkątów miłosnych, ale w tej odsłonie raczej postawiono na konkretny romans, co mi się spodobało. Mamy tu przypadek, gdzie postacie zachowują się ze sobą tak naturalnie, że aż miło ich oglądać. freyateTo przyjaciele, którzy rozwiną się w coś więcej, a dramaty, jakim muszą stawić czoła, raczej dotyczą zewnętrznych problemów, a nie wewnętrznych nieporozumień. I jeszcze to słodko-gorzkie zakończenie – czego chcieć więcej? Do tego odcinek urodzinowy był prawdopodobnie najbardziej romantyczną i uroczą sceną, jaką widziałam w tym roku. Książki podeszły do tematu odmiennie i zafundowały mi emocjonalny rollercoaster historią Aldrica i Vhalli (Air Awakens). Ten związek ciężko opisać, bo jak już wcześniej wspominałam, jest bardzo integralną częścią powieści – co jednak najbardziej mi się podobało, to chyba możliwość obserwowania ich w każdym ekstremum: od początkowej ciekawości, po późniejszą niechęć, porozumienie, zauroczenie, ognistą pasję, kubeł zimnej wody na głowę, kiedy okazało się, że miłością świata nie zdobędą, aż do doroślejszego podejścia do życia. Seriale natomiast przywaliły cudownym angstem w postaci Bellamy x Clarke (The 100). Zawsze mówię, że jestem masochistką, a to jest tego najlepszy dowód – slow burn ship, który wielu ciągle traktuje jako platonicznych przyjaciół (choć oni chyba oglądają inną serię niż ja, ale to nieważne, bo „platoniczne dowcipy” to najlepsza część tego fandomu ;p). Przechodzą od prawdziwych wrogów do bycia swoją największą siłą, wsparciem, ale i słabością. Tak ładnie rozwiniętego związku w serialach ze świecą szukać, a to ciągle nie koniec ich opowieści (romantycznej nawet nie początek), więc jestem gotowa na dalsze tortury!

rick-daryl-twd

Nie byłabym też sobą, gdybym nie wspomniała o bromancie – udało mi się obejrzeć w tym roku serial, który odkładałam sobie od bardzo dawna, mianowicie The Walking Dead (rozkręca się mega wolno, ale jest dobry… i obrzydliwie krwawy). Prezentuje on bardzo fajną przyjaźń między Rickiem a Darylem, która też sporo musiała przejść, żeby dojść tu, gdzie teraz jesteśmy – naprawdę mam niezdrowe ciągoty do relacji mających antagonistyczne początki. TWD tym bardziej wykazuje dość ciekawe podejście do tematu, ponieważ zmusza do współpracy dwie osoby, które w normalnych warunkach są z zupełnie przeciwstawnych światów – mamy policjanta oraz okoliczną szumowinę, a widz po prostu wie, że gdyby nie zombi-apokalipsa aka nieprzewidziane okoliczności, dwójka ta nigdy nie znalazłaby wspólnego języka. Tymczasem stało się jak się stało, a oni nauczyli się działać razem, polegać na sobie i prosto z mostu powiedzieli sobie, że myślą o sobie jak o braciach. Całość zaś jest tym bardziej urocza, kiedy okazuje się, iż grający ich aktorzy w rzeczywistości też są świetnymi przyjaciółmi, co widać, bo przekłada się na ekran.

Hmmm… Zerkam tak na ten wpis i rozrósł się bardziej, niż miałam to początkowo w planach. No cóż, chyba już przyzwyczaiłam was do tego, że jak nic nie piszę, to nic, a jak zaczynam, to wychodzi z tego średniej wielkości esej. Ogółem 2016 był szalonym rokiem – znalazłam pracę (a teraz mam w planach szukać nowej), odwiedziłam Pragę, staram się regularnie ćwiczyć, kupiłam sobie Playstation 4 (moja pierwsza w życiu konsola! Chociaż moim największym „growym” osiągnięciem tego roku było skończenie Baldur’s Gate – wreszcie mam na swoim koncie ten klasyk klasyków), postanowiłam wrócić do nauki włoskiego, miałam momenty, kiedy najchętniej nie wychodziłabym z domu, ale i były takie, kiedy w sumie rzadko w domu bywałam (i tylko marzyłam o jednym weekendzie spokoju). Życzę wam, by 2017 okazał się lepszy, stabilniejszy i zwyczajnie szczęśliwszy – chyba na to zasłużyliśmy, prawda? Róbcie fajne rzeczy i żyjcie pełnią życia – sama trochę ostatnio o tym zapomniałam, dlatego teraz mam zamiar wszystkim o tym bezwstydnie przypominać! <3

happy-new-year-2017

Cheers~! :*


Kategoria: Artykuły, Różne Tagged: 2016, Anime, film, książka, Manga, muzyka, serial, Soundtrack

Koniec i początek

$
0
0

Długo się zbierałam z napisaniem tej notki i chyba łatwo się domyślić dlaczego. Pożegnania są ciężkie, rozstania jeszcze trudniejsze… jednak kiedy dają one początek czemuś nowemu, kiedy są krokiem naprzód, a nie wstecz, wtedy człowiek mimo wszystko wie, że podjął dobrą decyzję.

Decyzją zaś jest fakt, który zapewne wszyscy przeczuwali już od dawna – z dniem dzisiejszym Dream Universe oficjalnie kończy swoją działalność.

Blog ten przeżył prawie 9 lat, wynik absolutnie abstrakcyjny, kiedy tak teraz o tym myślę. 9 lat to w końcu szmat czasu – zdążyłam z nim dorosnąć, przetrwać szkołę, studia, pójść do pracy, zmienić się po drodze z tysiąc razy, zanim w końcu dotarłam do punku, którym jest chwila obecna. Może i brzmię sentymentalnie, ale kiedy coś jest tak nieodzownym elementem twojego życia, jak ten blog był dla mnie, naprawdę trudno się nie wzruszyć przy tego typu notce. Bo jak podsumować wszystko co tu przeszłam? Chwile zabawne i smutne, wojny z jednymi użytkownikami, a przyjaźnie na całe życie z innymi? Jak to ująć w słowa i nie brzmieć, jakby człowiek za chwilę miał się rozpłakać? Ot, pytanie, na które nie znam odpowiedzi, jednak mimo melancholii i pewnego ukłucia żalu, wiem że jest to dobra decyzja.

Trzeba patrzeć w przyszłość, a ona w mojej wizji maluje się w odrobinę innych barwach, niż to na co pozwalało mi DU. Była to strona mocno ukierunkowana na konkretną tematykę, co jest bardzo dobre dla fandomu, a trochę mniej dla autora. Prawda jest taka, że po tylu latach już odrobinę zaczynało mnie to dusić. Nadal miałam multum pomysłów na teksty, ale wiedziałam, że nijak nie pasują do tego jak na przeciągu lat wykreowałam ten blog, a z lojalności dla swoich korzeni, nie chciałam tej wizji psuć. I tak, to jest ten moment, kiedy z początkowych „złych wiadomości” zaczynam zmierzać ku tym dobrym. Mianowicie ciągle kocham pisać, to się nie zmieniło i zaczynam akceptować, że pewnie nigdy się nie zmieni. Fakt ten zaś prowadzi do jasnej konkluzji – zamknęłam jedną stronę, ale cały czas chcę dalej pisać, więc… otwieram nową! Tyle że nie sama :)

Z dniem dzisiejszym startuje projekt, nad którym siedzimy z moją najlepszą przyjaciółką już od kilku miesięcy. Od zawsze chciałyśmy stworzyć coś wspólnie i wreszcie nasunęła się okazja – Lis i Wrona, bo tak brzmi szumna nazwa naszego nowego dziecka, to strona poświęcona recenzjom oraz tekstom wszelakim. Naszym zamierzeniem było narzucenie sobie jak najmniejszej liczby ograniczeń – będziemy pisać o książkach, filmach, serialach, grach, czy co tam ciekawego nam wpadnie w ręce, tudzież ślina na język przyniesie, a ja oczywiście nadal będę raz za czas wrzucać jakieś interesujące propozycje z Kraju Kwitnącej Wiśni. W zamierzeniu chciałabym wziąć co najlepsze z DU oraz obudować to nowymi pomysłami i świeżą perspektywą mojej współautorki – zafundować sobie reset i czysty start oprawiony entuzjazmem i chęciami, których od pewnego czasu zaczynało mi brakować.

Wam zaś, moi drodzy czytelnicy, chciałabym podziękować za wszystkie miesiące czy lata spędzone w moim towarzystwie. Za wytrwałość, entuzjazm i masę pozytywnej energii. Czytanie waszych komentarzy, to zawsze była niesamowita przyjemność, a za znajomości tu zawarte zawsze będą temu blogowi dozgonnie wdzięczna. Teraz zaś może odrobinkę się przebranżowiłam, ufam jednak, że czasami zajrzycie do nas pod nowym adresem i znajdziecie tam coś dla siebie, tym samym zamiast definitywnego „żegnajcie”, wolę ten wpis zakończyć pisząc zwyczajne „do przeczytania!” ^^

Zapraszam na:

https://lisiwrona.wordpress.com/



Kategoria: Artykuły, Różne Tagged: 2017, blog, Dream Universe, Lis i Wrona, ostatni wpis

Article 0

Viewing all 159 articles
Browse latest View live